R6008-370 „Błogosławieni jesteście, gdy będą wam złorzeczyć”

Zmień język 

::R6008 : strona 370

„Błogosławieni jesteście, gdy będą wam złorzeczyć”

FRANK W. MANTON – TORONTO

Niespodziewanie mam zaszczyt reprezentować tutaj po południu Zbór w Toronto, z prowincji Ontario, oddając ostatni hołd szacunku pamięci naszego Umiłowanego Pastora. Trzysta lub więcej osób ze Zboru w Toronto, wraz z wieloma sympatykami, radują się dzisiaj z faktu, że nasz Umiłowany triumfalnie zakończył swój bieg.

Ale my nie przepraszamy za smutek. Przypominamy wam naszego Pana, kiedy był w Betanii przy grobie Łazarza; czytamy, że nawet „Jezus zapłakał”.

W tych okolicznościach wybaczcie mi osobistą refleksję. Około dziewięciu lat temu wszedłem w kontakt z Prawdą i zaakceptowałem ją w pewnej mierze z rezerwą, tak jak większość z nas uczyniła to początkowo. Byłem przygotowany na spotkanie z naszym Umiłowanym Pastorem podczas jego pierwszej wizyty w Toronto. Tak wiele słyszeliśmy o „Bracie Russellu”, że uważaliśmy to w dużej mierze za pewną formę kultu bohatera; a nie będąc czcicielem bohaterów, poszedłem na spotkanie z takimi myślami.

Będąc zaproszonym wraz z innymi przyjaciółmi na obiad z nim w hotelu, byłem w gotowości znaleźć, jeśli taka byłaby możliwość, jakąś wadę; ale, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, nigdy wcześniej nie spotkałem człowieka z charakterem bez zarzutu pod każdym względem.

Zaraz po obiedzie, jadąc samochodem na publiczne zebranie, usiłowałem wziąć i nieść jego podręczną torbę, ale był szybszy ode mnie. Zanim ten dzień się skończył, moje uprzedzenie stopniało, jak zamarznięty szron przed porannym słońcem.

Inne zdarzenie, które wydarzyło się kilka lat temu, wywarło na mnie silne wrażenie. Pewnego dnia, siedząc przy moim biurku, otrzymałem telegram: „Czy usłużysz jako Przewodniczący na moim spotkaniu w Ottawie?” Pomyślałem, właśnie znalazłem jego błąd! On nigdy nie słyszał mnie, jak przemawiałem publicznie, ponieważ nigdy nie próbowałem tego robić. Przez kilka dni nie odpowiadałem na ten telegram, w międzyczasie konsultując się z moją żoną.

Przezwyciężyłem moje wahania i przetelegrafowałem z powrotem: „Tak”. Po tym, jak telegram został wysłany i nadszedł koniec tygodnia, nadszedł także czas, abym ruszył w drogę. Wtedy moja żona zwróciła mi uwagę, że jest coś w telegramie Brata Russella, co wcześniej przeoczyłem. Próbowałem zignorować ten fakt, ale po wykładzie w Ottawie, gdy nasz Umiłowany Pastor kłaniał się z estrady, on podniósł swoje ręce i powiedział: „Pan F.W. Manton z Toronto, będzie miał wykład w Family Theate w następną niedzielę po południu”.

Drodzy przyjaciele, ja nie byłem Starszym, nigdy nie przemawiałem publicznie i pomyślałem sobie, że teraz go mam; on znowu popełnił błąd! Przez cały następny tydzień zmagałem się z moimi odczuciami – niemal zmagałem się z odejściem od Prawdy. Drodzy przyjaciele, jestem pewien, że on nie popełnił błędu w oczach Pańskich; staram się czynić wszystko, co tylko mogę w Jego służbie, i gdyby nie to, że nasz drogi Pastor posiadał przenikającą spostrzegawczość, być może nigdy nie otrzymałbym tego przywileju.

Trzecie i najbardziej żywe wrażenie wywarł na mnie nasz Pastor ostatnio. Bez wątpienia wszyscy byliśmy poruszeni i oburzeni, kiedy dowiedzieliśmy się, że bramy Kanady zostały niesprawiedliwie zamknięte przed naszym drogim Pastorem. Miałem zaszczyt stać z nim na stacji Toronto Union Depot, gdy otrzymaliśmy wiadomość, że nie będzie mógł przemawiać na dalszych spotkaniach publicznych w Kanadzie.

Wszyscy obecni tam byli poruszeni i sprawiedliwie oburzeni; chcieliśmy domagać się udzielenia odpowiedzi, na podstawie jakiego prawa władze zamknęły drzwi przed Chrześcijańskim dżentelmenem, który w żaden sposób nie zhańbił sam siebie, ani swojej sprawy i który miał pełne prawo przemawiać. A on powiedział tylko: „Nie pójdę tam, gdzie nie jestem chciany. Jeżeli będą mnie chcieli, to przyjdę”. W jego słowach nie było najmniejszego urazu. Jego postawą zostaliśmy zganieni za nasze oburzenie. Byliśmy kuszeni do żądania zwrotu naszych praw życiowych, które złożyliśmy w ofierze; nie byliśmy obywatelami tego kraju, ale Niebiańskiego!

Szczególnie chciałbym zwrócić w tym czasie uwagę Starszych w różnych Zborach, na piękny obraz

::R6009 : strona 370::

„Owiec podczas burzy” – jak one się gromadzą razem, głowa przy głowie, dla swego bezpieczeństwa i ochrony. Miejmy to na uwadze. Była to pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, gdy w pełni zdałem sobie sprawę, że nasz Umiłowany Brat przeszedł poza zasłonę. Następną myślą była radość, zrodzona z pewności, że on jest już teraz częścią uwielbionego Ciała Chrystusowego i pozostaje poza zasięgiem wrogów!

„Błogosławieni jesteście, gdy będą wam złorzeczyć i prześladować was, i mówić wszystko złe przeciwko wam, kłamiąc dla mnie. Radujcie się i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebiesiech”.

====================

— 1 grudnia 1916 r. —