::R5921 : strona 205::
Miłość w ZGROMADZENIACH
Polecenie naszego Mistrza brzmi: „[…] abyście się społecznie miłowali jakom i ja was umiłował” (Jana 15:12). Apostoł napisał: „[…] myśmy powinni kłaść duszę za braci” (1 Jana 3:16) oraz „[…] wszelki, co miłuje tego, który urodził, miłuje i tego, który z niego jest narodzony” (1 Jana 5:1). Tak naprawdę wszyscy należący do Kościoła Chrystusowego posiadają ducha miłości podczas ich spłodzenia z Ducha Świętego. Dlatego, gdy czynimy postęp w przygotowaniu się do Królestwa, ten duch miłości coraz bardziej będzie wzrastał, aż zostanie udoskonalony przy zmartwychwstaniu. Wtedy otrzymamy nowe ciała, które pozwolą zamanifestować w pełni nasze miłujące serca. W międzyczasie widzimy, jak drodzy bracia w Panu głęboko próbują siebie, dokuczając sobie wzajemnie, pobudzając się raczej do kłótni niż do miłości i dobrych uczynków!
Chociaż takich słabości w żaden sposób nie powinniśmy przypisywać Nowemu Stworzeniu, ale staremu, to jednak nigdy nie możemy zapominać, że wzrost Nowego Stworzenia postępuje w miarę uśmiercania starego. Dlatego proporcjonalnie do tego, w jakim stopniu nasze ciało nie jest umarłe dla grzechu i samolubstwa, na tyle Nowe Stworzenie nie osiągnęło jeszcze ideału, o który zabiegamy.
Redaktor często otrzymuje listy od Starszych Zborowych z prośbą o radę, w jaki sposób powinni oni postępować wobec Zborów oraz listy od członków Zborów z zapytaniami, jak oni powinni obchodzić się z wybranymi przez siebie Starszymi i Diakonami. Wybrani w Zborach słudzy często czują, że bracia, którzy ich wybrali, nie okazują im dosyć zaufania i nie powierzają im zupełnego zarządzania sprawami zborowymi. Okazuje się, że Zbory chcą same zajmować się swoimi sprawami, a od Starszych chcą jedynie rady. W takich wypadkach zalecamy, aby Starsi byli zupełnie zadowoleni z takiego stanu rzeczy – to Zbór jest przedstawicielem Pana i żaden sługa Zboru nie może przywłaszczać sobie większego autorytetu, niż Zbór udziela mu przez głosowanie.
Z naszego doświadczenia wynika, że Studenci Biblijni odczuwają wielką potrzebę chronienia swoich praw oraz dbania o wypełnienie obowiązków nałożonych na nich przez Boga. Z pewnością zasługują oni na wybaczenie nawet wtedy, gdy wydają się okazywać zbyt dużą ostrożność w tej sprawie – z uwagi na to, co dzieje się pomiędzy Protestantami i Katolikami, odnośnie do władzy duchowieństwa i ich skłonności do przechwytywania władzy i autorytetu oraz ignorowania Kościoła.
Z drugiej strony często zdarza się, że Zbory czują się kierowane i zarządzane przez swoich Starszych – niezależnie od tego, czy tak się dzieje, czy nie. Na przykład one czasem skarżą się, że Starsi przejawiają „gorączkę” do mówienia kazań i starają się mówić wykłady przy każdej okazji do tego stopnia, że gotowi są nawet do zamiany zebrania świadectw i badań Bereańskich na wykłady. Gdy przypomni im się, że bardziej cenione są badania Bereańskie i że Zbór nie chce zmian w porządku zebrań, to czasem Starsi obrażają się na całe zgromadzenie, oświadczając, że Zbór ich nie docenia. Innym razem tacy Starsi gniewają się na osobę, która miała odwagę w delikatny sposób zwrócić im uwagę w tej sprawie, gdyż uważają, że ten brat wymyśla problem, a reszta Zboru jest z nich zupełnie zadowolona – co często jest wyrazem zbyt wysokiego poczucia własnej wartości.
PASTERSKA RADA
Trudno jest udzielić rady Zborowi, w którym Starsi stracili może nie Ducha Pańskiego, ale właściwą równowagę oraz zdrowy rozsądek. Zazwyczaj odsyłamy pytających do VI tomu Wykładów Pisma Świętego i doradzamy, aby ponownie przeczytali to, co tam jest napisane o takich przypadkach oraz zastosowali się do tego. Jednak nawet po przeczytaniu, niektórzy z drogich owiec Pańskich nie wiedzą, w jaki sposób zaprowadzić właściwy biblijny porządek, jak zachować wolność Zboru i powstrzymać się od dozwolenia, aby Starszy szkodził sam sobie i interesom Zboru!
Naszą ogólną radą dla braci jest to, aby takie sprawy przedstawili Panu w modlitwie, a jednocześnie, aby byli czujni w wyszukiwaniu jakiejkolwiek okazji do czynienia, jak wierzymy, Bożej woli w zgromadzeniu. Musimy przyznać, że z jednej strony byłoby całkowicie źle dla Zboru, gdyby pozwolił Starszemu „panować”, jak to Św. Piotr powiedział, „[…] panując nad dziedzictwem Pańskim […]” (1 Piotra 5:3). Taka sytuacja szkodziłaby zarówno Starszemu, jak i Zborowi.
Z drugiej strony, Zbory powinny unikać podstępności i wynajdywania wad. Oni powinni doceniać Ducha Pańskiego, ducha poświęcenia oraz wyrozumienia Prawdy i umiejętności jej przedstawiania, gdziekolwiek takie cechy zostaną znalezione. Z przyjemnością powinni wzajemnie pomagać sobie we wzroście w łasce, znajomości i w wymowie – każdy odpowiednio do otrzymanych od Pana talentów i w harmonii ze wskazówkami Słowa Pańskiego. Powinniśmy kultywować wyrozumiałość jednych wobec drugich, gotowość do symbolicznego umywania wzajemnie nóg oraz docenianie podobieństwa Chrystusowego w sobie nawzajem.
Podczas gdy każdy Starszy powinien starannie szukać woli Zboru i gdy ta wola każdego Zboru odnosząca się do porządku i zarządzania swymi sprawami powinna być jasno wyrażona, to jednak nie powinniśmy być zbyt rygorystyczni względem tego,
::R5921 : strona 206::
jak wola Zboru ma być okazana. Inaczej mówiąc, powinniśmy rozważyć, co byłoby satysfakcjonujące dla większości Zboru. Starszym nie powinno czynić się zarzutów, tylko dlatego, że Zbór nie wyraził swojego zadowolenia w jakiś szczególny, specjalny sposób. Inaczej mówiąc, mniejszość Zboru nie powinna uważać, że może rozpraszać uwagę Zboru lub wzniecać spory tylko dlatego, że Zbór nie podąża za poglądem tej mniejszości. Każdy członek Zboru ma pełną wolność, aby w odpowiednim czasie wypowiedzieć swoje przekonanie – szczególnie podczas wyborów. Jednak po wyrażeniu swojego poglądu lub upodobania każdy powinien być całkowicie zadowolony z przestrzegania woli większości, bez względu na to, czy Zbór postępuje zgodnie z jego upodobaniem, czy też przeciwnie.
NAJPIERW SPRAWIEDLIWOŚĆ, POTEM MIŁOŚĆ
Drodzy bracia, zawsze pamiętajmy, że starając się o miłość i jej związki doskonałości musimy przede wszystkim regulować nasz własny sposób postępowania absolutną sprawiedliwością, a potem dopiero miłość może dodać do tego tyle, ile zechce. Na przykład, podczas nominacji ktoś nierozsądnie może nominować do pewnej służby takiego brata, który wcale nie kwalifikuje się na dane stanowisko. Nie wolno nam czynić zarzutów temu, kto użył swojej wolności w nominowaniu takiego brata, choć w ten sposób okazał on brak mądrości. Jednak z drugiej strony nikt nie powinien czuć się zobowiązany jego sugestią, ani też obawiać się, że nominowany brat obrazi się, jeśli my wstrzymamy się od głosowania, które, tak jak rozumiemy, byłoby w tej sprawie niezgodne z wolą Pana. Natomiast nominowany brat, gdy nie zostanie wybrany, nie ma prawa obrażać się, ale raczej powinien docenić odwagę braci wyrażoną w tym, że na niego nie głosowali.
Ten, kto nie został wybrany, nie ma prawa dopytywać się Zboru, ani poszczególnych jego członków, dlaczego zagłosowali przeciwko niemu. To jest ich sprawa, a nie jego. Zgodnie z własnym sumieniem oni jedynie skorzystali z przysługującego im prawa. To była sprawa sprawiedliwości. Miłość, w znaczeniu ludzkiej sympatii, nie może decydować w kwestiach, gdzie Pańskie Słowo podaje reguły do przestrzegania przez każdego członka w Kościele. Wydaje się, że podstawą prawie wszystkich kłopotów w Zborach jest nieuznawanie zasad sprawiedliwości. Zalecamy, aby wszelkie takie trudności były przedstawione Panu w modlitwie, a następnie należy daną sprawę rozważyć w zgodzie z absolutną sprawiedliwością.
W szóstym tomie Wykładów Pisma Świętego zalecaliśmy, aby, o ile to jest możliwe, wola Zboru wyrażona była przez większość – przynajmniej przez osiemdziesiąt pięć procent ogólnej liczby. To jednak nie oznacza, że sprawiedliwość lub miłość mają oddać sprawy zborowe w ręce pozostałej piętnastoprocentowej mniejszości i pozwolić im dyktować warunki – na przykład, aby pozwolić im na to, aby oni nie dopuścili nikogo na Starszego lub Diakona, gdyż jako mniejszość stanowiliby oni te piętnaście procent głosów i domagaliby się, żeby Zbór dopasował się do ich zrozumienia, gdyż w przeciwnym przypadku cała praca zboru zostanie wstrzymana. Takie postępowanie nie byłoby zgodne ani z miłością, ani ze sprawiedliwością, więc nie należy na coś podobnego zezwolić.
Zasada, że większość decyduje, jest zasadą sprawiedliwości. To, co oprócz tego doradzamy, to ustępstwo miłości – próba, aby o ile to możliwe zaspokoić upodobania i preferencje całego Zboru lub chociaż Jego zdecydowanej większości. Większość powinna mieć gorące pragnienie, aby regulować sprawy Zboru w taki sposób, żeby, o ile jest to możliwe, zadowolić każdego członka Zboru. W tych Zborach, w których w jakimkolwiek stopniu jest to zaniedbywane, pojawia się zachęta do zamieszek i podziałów. Chociaż jest oczywiste, że podział Zboru na dwie części jest zawsze smutny, dlatego o ile jest to możliwe, powinno się temu zapobiegać, a ofiary powinny być ponoszone przez wszystkich, aby zachować „jedność ducha w związce pokoju”. Jednak w niektórych przypadkach taki podział na pewien okres byłby pewnie korzystniejszy, niż ustawiczne spory, które wstrzymywałyby duchowy postęp wszystkich w to włączonych.
====================
— 1 lipca 1916 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: