R5033-175 Saul z Tarsu i co on widział

Zmień język 

::R5033 : strona 175::

Saul z Tarsu i co on widział

„A na ostatek po wszystkich ukazał się i mnie, jako poronionemu płodowi” – 1 Kor. 15:8

W rozdziale, z którego wyjęty jest powyższy tekst, apostoł Paweł argumentuje o zmartwychwstaniu. On rozumiał i starał się drugim dowieść, że na tej wielkiej prawdzie spoczywa całe poselstwo Ewangelii. Udowodnić, że Jezus umarł, było rzeczą dość łatwą; lecz dowieść niewiernemu światu, że On zmartwychwstał, było rzeczą trudną; a kto nie mógł wierzyć w tę wielką prawdę, nie mógł też uwierzyć we wszystkie inne prawdy, które stoją mocno, gdy ona stoi, lecz upadają gdyby ta miała upaść.

Na przykład apostoł wykazywał, że Jezus opuścił chwałę niebieską i stał się człowiekiem, aby mógł zapłacić karę, jaką Boskie prawo nałożyło na Adama, a wraz z nim na cały rodzaj ludzki. On mógł wykazać właściwość takiego rozumowania. Dowiódł, że z powodu nieposłuszeństwa ojca Adama, wszyscy ludzie zostali skazani na śmierć i że było absolutnie koniecznym, aby nieskażone życie zostało ofiarowane a tym sposobem kara mogła być zapłacona, zaś potępiona ludzkość uwolniona.

BÓG NIE ZOSTAWIŁ SWEGO SYNA W ŚMIERCI

Apostoł wykazał, że Jezus wykonał powierzone Mu dzieło wiernie i wydał Swe życie, tudzież że wykonanie tego dzieła było Ojcu Niebieskiemu przyjemne. Jeżeli tak, to Bóg nie mógł zostawić Swego Syna w śmierci, lecz wzbudził Go z martwych. Prawdę tę Apostoł ustawicznie ogłaszał, dowodząc, że Chrystus Pan wszedł do chwały i otrzymał nagrodę, gdy wstąpił tam, gdzie był pierwej to jest do stanu duchowej doskonałości.

Wszystkie twierdzenia Apostoła, nie były jednak dosyć przekonywujące niektórych jego słuchaczy, którzy twierdzili, że byłoby łatwiej uwierzyć, że Jezus wcale nie umarł, tylko został przemieniony, aniżeli uwierzyć, że Jezus „umarł za grzechy nasze, a zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwienia”. Toteż Apostoł wspominał często o zmartwychwstaniu Chrystusa i kładł nacisk, że uznanie tej prawdy jest absolutnie, koniecznie potrzebne do wiary Chrześcijańskiej, bo przez to nie tylko, że Ojciec Niebieski okazał Swe uznanie Jezusowi, ale i wszystkie proroctwa w tym się wypełniły. Gdyby Jezus nie zmartwychwstał to one pozostałyby nadal niewypełnione.

Inaczej mówiąc, dzieło drogiego Odkupiciela byłoby bez żadnej korzyści; sprawa byłaby dla grzeszników nadal tak niekorzystną jakby Jezus wcale nie przyszedł. Co więcej, jeżeli zmartwychwstanie Jezusa byłoby rzeczą wątpliwą, to jak mogliby uwierzyć w zmartwychwstanie Kościoła ci, co tę naukę podają w wątpliwość? Na innym miejscu Apostoł kładzie na to nacisk oświadczając, że wynikiem okupu danego przez Jezusa, „będzie zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych”; albowiem On umarł za grzechy ludzkie i otrzymał chwałę przy zmartwychwstaniu, aby we właściwym czasie mógł zlać błogosławieństwa zapewnione przez Jego ofiarę.

„NA OSTATEK UKAZAŁ SIĘ I MNIE”

Prowadząc swój argument apostoł Paweł wylicza wszystkich świadków, oprócz niewiasty, która widziała Pana w poranku Jego zmartwychwstania. On mówi: „A iż widziany był od Kiefasa, potem od onych dwunastu. Potem widziany jest więcej niż od pięciu set braci naraz, z których wiele ich zostaje aż dotąd. Potem jest widziany od Jakuba, potem od wszystkich Apostołów” prawdopodobnie, gdy wstępował do nieba. Następnie przychodzi nasz tekst: „A na ostatek po wszystkich ukazał się i mnie”.

Jest coś wzruszającego w tej wzmiance o jego własnym widzeniu Jezusa. To przywodzi na pamięć czas, kiedy Saul z fanatyczną zajadłością prześladował Chrześcijan. To przypominało mu odpowiedzialność za zabicie Św. Szczepana i jego ślepą nienawiść, która pobudzała go do prześladowania bezbronnych bliźnich, jedynie za to, że wierzyli iż Jezus umarł i zmartwychwstał, że wierzyli właśnie w to, o czym on teraz starał się świadczyć wszystkim mającym uszy ku słuchaniu.

Pamięcią cofa się wstecz do czasu, kiedy to w wielkiej gorliwości ścigał Chrześcijan aż do Damaszku wrzucając ich do więzienia. Wspomniał sobie również na olśniewające światło z Nieba, jaśniejsze od słońca w południe; oraz gdy spadł z konia i słyszał głos mówiący do niego: „Saulu! Saulu! przeczże mię prześladujesz?” (Dz. Ap. 9:1-9; 26:12-19). Ponownie uprzytomnił sobie zdumienie jakie go ogarnęło, gdy poznał że ci, których on prześladował nie byli odszczepieńcami, ani zwiedzionymi Żydami, ale wysoce cenionymi i uznanymi przez tak Wielką Istotę, której tylko momentalne ujrzenie oślepiło go i rzuciło na ziemię. O jak cudownym było to ujrzenie Pana! Jeżeli Chrystus był tak wielkim, chwalebnym i potężnym, to Saul mógł w Niego uwierzyć i uwielbiać Go.

Powód, dla którego Żydzi nie przyjęli Jezusa i który uważali za pewny dowód, że On nie był Mesjaszem, była Jego pozorna słabość, Jego pozorna niezdolność do uskutecznienia tego wszystkiego, co proroctwa przepowiadały. Żydzi mówili sobie: Nierozumnym byłoby przypuszczać, aby człowiek bez armii i bez pieniędzy miał być królem. A jeszcze bardziej nierozumnym jest jego twierdzenie, że jest Mesjaszem, który ma być ponad wszystkich królów i przed którym zgiąć się ma wszelkie kolano i wielbić wszelki język. Wielu Żydów myślało, że Jezus musi być albo niezupełnie poczytalny na umyśle, albo stara się zwodzić lud i zdobyć sobie choćby tylko chwilową popularność.

Takim zdawało się, że wraz z ukrzyżowaniem Jezusa dana była demonstracja, że On nie był Mesjaszem. Według ich pojęć Mesjasz miał żyć wiecznie i miał panować z powodzeniem jako Król królów i Pan panów? Czyż nie było to dowodem, że człowiek, któryby się mienił być Mesjaszem, a Żydzi lub Rzymianie mogliby go ukrzyżować, nie mógł być nikim innym jak tylko oszustem. Oni więc rozumieli, że oszustwo Jezusa zostało dowiedzione. Prześladowanie naśladowców Chrystusowych było tylko w celu zgniecenia nowej religii, która zdaniem ich szkodziła Izraelowi, bo stawiała w wątpliwość nadzieje Izraela odnośnie ich przyszłego Króla i Jego królestwa. Toteż Saul z Tarsu czuł się usprawiedliwionym w swoim prześladowaniu Chrześcijan, bo działo się to „dla dobra sprawy”, jak to wielu prześladowców mawiało.

NOWY POGLĄD NA SPRAWY

Wrodzona szczerość Saula z Tarsu sprawiła, że był on tak samo szczerym po otworzeniu jego oczu wyrozumienia, jakim był poprzednio. Nie wiele wzięło mu czasu na otrzymanie prawidłowego wzroku duchowego; poczym poznał i nawet drugim mógł wykazywać, konieczność śmierci Jezusa jak to było pokazane w figuralnych ofiarach Zakonu, oraz jak Pan Bóg włączył tę wielką ofiarę Jezusa do Swego Planu, aby przez to mógł o tyle wyraźniej pokazać Swoją sprawiedliwość, mądrość, miłość i moc.

Paweł teraz widział, nie tylko potrzebę, aby Jezus przyszedł w ciele i dał samego Siebie na okup za wszystkich; ale widział tak samo konieczność Jego zmartwychwstania, nie w ciele, ale jako duch, aby mógł być w zupełności Władcą i Wybawicielem – by mógł wybawić Swój lud nie tylko od Rzymian, Asyryjczyków i od innych ludzkich nieprzyjaciół, ale także od Szatana, od grzechu, chorób, smutków i od śmierci. O tak! teraz Saul dopatrzył się jak wielkim musi być Mesjasz, aby wszystkim koniecznościom tej wielkiej sprawy mógł podołać!

Pogląd Pawła co do tej sprawy, uległ zupełnej zmianie w jego umyśle. Poznał on, że zamiast ludzkiego Wybawiciela, Mesjasza i ziemskiego króla, Bóg przygotował Niebieskiego, którego obdarzył Boską naturą i chwałą ponad Anioły, księstwa, moce i ponad wszelkie imię, jakie się mianuje. Poznał także, że cierpienia Jezusowe były w dwojakim celu. Pierwsze, były one konieczne dla uwolnienia ludzkości z pod wyroku śmierci; oraz drugie, ażeby Jezus okazał Swoją wierność Bogu. Paweł poznał, że Bóg zamierzając przywieść wiele synów do chwały, postanowił, aby najprzód Wódz ich zbawienia został wypróbowany i w tym celu uczynił zarządzenie, które śmierć Jezusa czyniło konieczną.

Najsilniejszym zaś dowodem, usuwającym wszelką jego wątpliwość, było poznanie, że Bóg nie tylko wzbudził Jezusa z martwych, ale ponadto wywyższył Go do chwały, czci i nieśmiertelności, do Boskiej natury; a co zostało mu okazane w tej wielkiej jasności, która zrzuciła go na ziemię i w głosie mówiącym do niego: „Jam jest Jezus, którego ty prześladujesz”.

PANEM WSZYSTKIEGO

Jak kiedyś byliśmy sami ciemnymi nie wyrozumiewając wielu prawd Słowa Bożego, tak podobnie wielu innych, oczy wyrozumienia nie zostały jeszcze otwarte. Zastanawiając się nad doświadczeniami Św. Pawła, nad jego gorliwością w prześladowaniu Chrześcijan a następnie jego wiernością, którą okazał Panu aż do śmierci, myślimy, że jest on przykładem wielu teraźniejszych przeciwników prawdy.

Mamy nadzieję, że wszystko, czego oni będą potrzebować do poznania prawdy i stania się wiernymi sługami sprawiedliwości, to wielkiego światła, jakie wnet zajaśnieje, gdy Mesjasz ujmie Swoją wielką moc i władzę, gdy Jego Oblubienica zostanie z Nim uzupełnioną i uwielbioną. Pamiętamy obietnicę Bożą, wypowiedzianą przez proroka, odnoszącą się do tego przyszłego chwalebnego czasu: „Tedy się otworzą oczy ślepych, a uszy głuchych otworzone będą; tedy podskoczy chromy jako jeleń, a niemych język śpiewać będzie” – w onym dniu – Iz. 35:5,6.

Co stałoby się z Saulem gdyby Chrystus nie pośpieszył mu z pomocą? Podobnie mizerną byłaby droga i nie moglibyśmy dojrzeć światła Bożego, gdyby nie Opatrzność Boża, która dopomagała nam w różny sposób. Podobnie rzecz się ma ze światem. Nie w naszej jest mocy abyśmy komukolwiek, a tym mniej światu, mogli dać uszy ku słuchaniu, albo oczy, którymi mogliby widzieć. Jest to dzieło Wielkiego Lekarza, a Jego dzień leczenia, błogosławienia i podnoszenia świata, wierzymy, że jest blisko, już we drzwiach.

O tak! Teraz widzimy, że przywracanie wzroku ślepym, a mowy i słuchu głuchoniemym, leczenie kalek itp. cuda, jakie Pan czynił przy pierwszym przyjściu, były tylko obrazem przyszłej chwały o wiele większego dzieła. Teraz widzimy dlaczego tak wiele ze Swych cudów czynił Pan Jezus w Sabaty – ponieważ było to proroczym, jak i proroczymi były same Sabaty, które przedstawiały wielki tysiącletni Sabat królestwa Chrystusowego, w którym wszyscy co zechcą, będą mogli wejść do Jego odpocznienia – odpocząć od grzechu, cierpień, od władzy Szatana i od wszystkiego co mogłoby im utrudniać powrót do zupełnej łaski i miłości Ojca Niebieskiego i wiecznego żywota.

Teraz widzimy, że wielkim dziełem podczas tego tysiącletniego Sabatu, będzie leczenie moralnych kalek i przywracanie wzroku i słuchu umysłom obecnie zaślepionym i zagłuszonym wpływami Onego nieprzyjaciela – „boga świata tego, (który) oślepił zmysły w niewiernych” – 2 Kor. 4:4.

NARODZONY PRZED CZASEM

Oświadczenie Św. Pawła, że Pan pokazał mu się jako poronionemu płodowi, zdaje się dla wielu dość dziwnym. Choć było ono kiedyś niejasnym i zagadkowym, teraz jest zupełnie zrozumiałym. Myślą jego jest to: Czas wydawania świadectwa przez naocznych świadków zmartwychwstania Pańskiego już przeszedł; następne okazanie się Jezusa Świętym nastąpi w przyszłości, a następnie okaże się światu. Odnośnie okazania się Świętym czytamy: „Podobni Mu będziemy; albowiem ujrzymy Go tak jako jest” – będą Mu podobni, bo przy zmartwychwstaniu dostąpią przemiany z natury ludzkiej do stanu duchowego; nawet do Boskiej natury.

Ściśle mówiąc, doświadczenie Saula z Tarsu było niezwykłe. Oprócz niego, nie było i nie będzie dane nikomu, nawet ze świętych, aby ktoś mógł widzieć uwielbionego Pana, przed swoją przemianą w zmartwychwstaniu. Gdy więc Saul ujrzał Jezusa, ujrzał Go przed czasem – przeszło osiemnaście stuleci wcześniej. Co więcej, on Go ujrzał jakoby był urodzonym przed czasem – jakoby z martwych powstał przed czasem. Należy mieć na względzie znaczenie, w jakim wyraz narodzenie jest użyty w Piśmie Świętym, to znaczy, że ci, co będą stanowić Kościół muszą być wszyscy spłodzeni z Ducha zanim mogą być narodzeni przy zmartwychwstaniu.

Odnośnie naszego Pana czytamy: „On był pierworodnym z umarłych” i znowu, „On był pierworodnym między wieloma braćmi”. Nadzieją ludu Bożego jest, że ci, co w teraźniejszym czasie zostali spłodzeni z Ducha Świętego, mogą się spodziewać narodzenia z Ducha jako duchowe istoty przy zmartwychwstaniu, które Apostoł opisuje w tym samym rozdziale, gdy mówi: „Bywa wsiane w słabości, a będzie wzbudzone w mocy; bywa wsiane ciało cielesne, a będzie wzbudzone ciało duchowne” – 1 Kor. 15:43.

Mając to na myśli możemy zrozumieć znaczenie słów Apostoła: „Ukazał się mnie jako poronionemu płodowi” (jako narodzonemu przed czasem). Pan nie pokazał się w taki sposób innym apostołom. Oni widywali Go, raz w takiej formie ciała i ubioru, to znowu w innej formie ciała i w innym ubraniu. Jezus pokazywał się i znikał; lecz rzeczywistej Jego chwalebnej istoty, jako Nowego Stworzenia uczniowie nie widzieli; widzieli Go jedynie w różnych postaciach ludzkich, w jakich się ukazywał; Paweł zaś widział Go, w pewnym przybliżeniu takim, jakim ujrzą Go święci przy ich narodzeniu z Ducha, czyli przy zmartwychwstaniu.

CHWAŁA KOŚCIOŁA BĘDZIE WIĘKSZĄ OD ANIELSKIEJ

Różnica jaka zachodzi pomiędzy tym co widział Saul, a co zobaczyć ma cały Kościół przy zmartwychwstaniu jest ta, że wzrok Saula został tym widokiem uszkodzony, oraz że nie zobaczył on nic wyraźnego tylko olśniewające światło, które słyszany głos mu wytłumaczyło, że było objawieniem czyli manifestacją Jezusa. O wiele zacniejszym będzie doświadczenie Kościoła. Zanim Kościół ujrzy Tego, o którym jest powiedziane, że jest „jasnością chwały i wyrażeniem istności” Ojca i „którego nie widział żaden z ludzi, ani widzieć może”, będzie on najpierw przemieniony, czyli uwielbiony. Ta przemiana członków Kościoła, uzdolni ich do ujrzenia Pana takim, jakim On jest; albowiem chwała Kościoła będzie taką samą jaką jest chwała Chrystusa Pana, znacznie wyższą od chwały Anielskiej.

Choć chwała Niebieska nie składa się z samej tylko światłości, to jednak Pismo Święte mówiąc o tej chwale, łączy ją prawie zawsze z jasną światłością i daje do zrozumienia, że im wyższej rangi i stanowiska jest duchowa istota tym jaśniejszym jest jej blask, jej chwała. Toteż o chwale Ojca Niebieskiego jest powiedziane, że jest ona tak wielką, iż mało kto mógłby ją znieść, a Aniołowie i Serafinowie przedstawieni są jako zakrywający swe twarze przed chwałą Bożą, która tak ogromnie przewyższa ich własną.

Nie powinno więc nas dziwić, gdy Pismo Święte mówi o Panu Jezusie i o członkach Jego Kościoła mających się stać „uczestnikami Boskiego przyrodzenia (natury)”, że mają otrzymać cześć i jasność chwały daleko wyższej ponad Aniołów i wszystkich innych z wyjątkiem Niebieskiego Ojca. Jak Jezus, po zmartwychwstaniu mógł ukryć Swą istotną chwałę i pokazywać się uczniom w postaci człowieka tak niewątpliwie mógłby On uczynić i odnośnie świata, podczas Swego tysiącletniego panowania.

Podobnie i dla Kościoła było by możliwym okazać się w postaci ludzkiej. Zdawałoby się nawet, że coś w tym rodzaju było przedstawione w figurze, gdzie to Mojżesz, który był figurą na Chrystusa w chwale, schodząc z góry Synaj miał oblicze lśniące chwałą; lecz zasłonięte, aby lud mógł na niego patrzeć. Myślą naszą jednak jest, że Jezus ani Kościół nie będą pokazywać się ludziom w ludzkiej postaci, ale raczej, że święci Patryjarchowie jako doskonali ludzie będą przedstawicielami i pośrednikami wszelkiej komunikacji Chrystusa z ludzkością. Takim to sposobem „z Syjonu (duchowe królestwo) wyjdzie zakon, a słowo Pańskie z Jeruzalemu (ziemskie królestwo)” i rozejdzie się na wszystkie narody, rodzaje i języki, aby wszyscy mogli otrzymać błogosławieństwo i żywot wieczny – Iz. 2:3; Mich. 4:2.

====================

— 1 czerwca 1912 r. —