::R5025 ; strona 159::
Jezus nie jest już dłużej ciałem – teraz “ten duch”
„Jakoż wzbudzeni będą umarli i w jakim ciele wychodzą?” – 1 Kor. 15:35
W wydaniu Strażnicy z 1 maja, w artykule: „Dlaczego Chrystus powstał z umarłych” omawiana była doktryna o zmartwychwstaniu. Na podstawie słów Apostoła Pawła wykazane było, iż gdyby nie Boska obietnica o zmartwychwstaniu, ci, którzy umarli, zginęliby na zawsze, podobnie jak nieme stworzenia. Zauważyliśmy przy tym zapewnienie Apostoła, że Chrystus powstał od umarłych i stał się pierwiastkiem (pierwszym owocem, pierwowzorem) tych, którzy zasnęli snem śmierci.
To prawda, że jeszcze przed zmartwychwstaniem Jezusa, niektórzy, na przykład Łazarz, Jego przyjaciel, córka Jaira i syn wdowy z Nain byli chwilowo wskrzeszeni, lecz żadne z tych wydarzeń nie było zmartwychwstaniem, ponieważ jest powiedziane, że to Chrystus jest pierwiastkiem, czyli pierwszym, który zmartwychwstał w zupełnym znaczeniu tego słowa. Rozbudzenie tamtych było tylko chwilowe, gdyż wkrótce znowu zasnęli w śmierci. Nie dostąpili oni zmartwychwstania – anastasis – nie byli podniesieni do doskonałości żywota, jakie jest zapewnione Adamowi i całemu jego potomstwu, przez okupowe dzieło Chrystusa Pana, i na warunkach Nowego Przymierza.
W powyżej wspomnianym artykule było też wykazane, na podstawie Pisma Świętego, że zmartwychwstanie nie jest obiecane dla ciała, ale dla duszy, a także, iż dusza naszego Pana poszła do szeolu, hadesu, czyli do stanu śmierci, i że tę duszę Bóg trzeciego dnia wzbudził od umarłych. Zauważyliśmy również, w jaką trudność popadło chrześcijaństwo przez przyjęcie tej niebiblijnej teorii, że zmartwychwstać ma ciało. Będziemy teraz dalej badać tę sprawę, aby spostrzec jeszcze inne komplikacje, w jakie ten błąd wprowadził wierzących w Chrystusa, szczególnie co do Jego własnego zmartwychwstania.
Powszechną myślą chrześcijan, co do śmierci Chrystusa i Jego zmartwychwstania, jest, że kiedy On umarł, to właściwie nie umarł, ponieważ Jego główna istota, czyli dusza, umrzeć nie mogła. Niektórzy więc mniemają, że gdy na krzyżu Jezus jakoby umarł, Jego dusza poszła do nieba; inni zaś mówią, że do piekła czy do jakiejś otchłani, a trzeciego dnia powróciła do tego ukrzyżowanego, pogrzebanego ciała i przybrała się w nie ponownie. Według tych ludzi, czterdzieści dni później Jezus z tym samym ciałem wstąpił do nieba i pozostanie w tym ciele na wieki – z ranami na rękach i nogach, z cierniową koroną na głowie itd. Co za straszna myśl! Dziwnym jest, że moglibyśmy być zwiedzeni tak nierozsądną i niebiblijną teorią! Niektórzy starają się domyślać, że ciało Chrystusa Pana jest chwalebne, że lśni się chwalebnym blaskiem, co znaczyłoby, że blask ten czyni Jego rany jeszcze bardziej widoczne.
NIEDORZECZNOŚĆ TEORII ŚREDNIOWIECZNYCH
Nasi przyjaciele metodyści nie zmienili jeszcze swego poglądu na tę sprawę. Mówi on: „Wstąpił na niebiosa, zabrawszy swe ciało i wszystko z nim złączone, i usiadł po prawicy Bożej”. To średniowieczne orzeczenie przyznaje, że ziemskie ciało nie należało do Niego, ale że On, Jezus, dusza, czyli rzeczywista istota, wziął to ciało ze Sobą, jakby bagaż. Oświadczenie „i wszystko z nim złączone” stosowałoby się prawdopodobnie do sandałów, laski i takich szat, których żołnierze nie podzielili między siebie – jeżeli w ogóle Jezus miał jakieś inne szaty. Cokolwiek ma oznaczać to zdanie, trzeba przyznać, że nasi drodzy przyjaciele metodyści chcieli się upewnić, że nic po Nim nie pozostało.
Wszystko to ma związek z teorią, że świętobliwi ludzie idą do nieba, a później, w sądnym dniu, mają powrócić, aby zabrać swe ciała „i wszystko, co z tymi ciałami jest lub było złączone”, czyli ponownie będą musieli przyjąć na siebie różne cielesne ułomności i ograniczenia, których pozbyli się wieki temu. Jak wiele kufrów „rzeczy złączonych z ciałem” niektórzy zabiorą i jaka różnorodność tych rzeczy będzie u innych, artykuły wiary nie tłumaczą. Nie podają też szczegółów co do odzieży i innych rzeczy zużytych w międzyczasie. No, ale dosyć tego; niech to pomoże nam w rozeznaniu niedorzeczności tych teorii średniowiecznych – niechaj pobudzi nas do poważnego myślenia i badania Pisma Świętego w tym tak ważnym i ciekawym przedmiocie.
CO MÓWI O TYM PISMO ŚWIĘTE?
Biblijne przedstawienie tej sprawy jest w zupełności mądre i harmonijne. Święty Paweł wskazuje, że „jest ciało cielesne i jest ciało duchowe”. Nie miał przez to na myśli, nie mówił, że ciało duchowe jest uwielbionym, chwalebnym lub uduchowionym ludzkim ciałem. Wprost przeciwnie, stwierdza on w innym miejscu wyraźnie i stanowczo, że ciało i krew nie może odziedziczyć Królestwa Bożego – bez względu na to, jak chwalebnym to ciało mogłoby się stać. Istota ludzka różni się od duchowej tak dalece, że, jak powiedział Apostoł Jan: „Jeszcze się nie objawiło, czym będziemy” po naszej przemianie po zmartwychwstaniu; a Pismo Święte nawet nie próbuje nam tego wyjaśniać.
Biblia oświadcza tylko tyle, że jak nosiliśmy wyobrażenie ziemskiego człowieka, tj. Adama, tak przy zmartwychwstaniu, gdy dostąpimy chwalebnej przemiany, przypodobani, czyli podobni będziemy obrazowi wtórego Adama – uwielbionemu Chrystusowi. Będziemy Mu podobni i ujrzymy Go takim, jakim On jest. Należy jednak zauważyć, że abyśmy mogli ujrzeć Go takim, jakim On jest, musimy być przemienieni ze stanu ciała i krwi do stanu duchowego. Dowodzi to również tego, że i Pan nasz, Jezus, nie jest już więcej ciałem, czyli człowiekiem cielesnym, jakim był – „za dni ciała Swego” (Żyd. 5:7).
RÓŻNICA POMIĘDZY CIAŁEM NIEBIESKIM, A ZIEMSKIM
Nasz tekst zwraca uwagę na różnicę między ciałami niebiańskimi, a ziemskimi, i wskazuje, że różnią się one w chwale. Mamy też powiedziane, że pierwszy Adam był stworzony jako dusza żyjąca, istota ludzka; gdy zaś Odkupiciel uniżył się i przyjął ziemską naturę, „dla ucierpienia śmierci”, i przez to stał się wtórym Adamem, Panem Niebiańskim. Wykazana jest w ten sposób wielka różnica pomiędzy wtórym, a pierwszym Adamem – pierwszy był ziemski, drugi zaś niebiański. Jak teraz nosimy wyobrażenie ziemskiego człowieka, tak w przyszłości, o ile okażemy się wiernymi, nosić będziemy wyobrażenie niebiańskiego, czyli naszego Pana, wtórego Adama, po dostąpieniu przemiany przy zmartwychwstaniu.
Święty Paweł przytacza ilustrację, że, jak wiemy, jest wiele organizmów na ziemskim, czyli cielesnym poziomie – inne jest ciało ludzkie, inne zwierzęce, inne ptasie, a jeszcze inne rybie – lecz bez względu na to, jak te organizmy różnią się od siebie, wszystkie są ziemskie. Podobnie jest na poziomie duchowym, czyli, że i tam istnieje rozmaitość organizmów, lecz wszystkie są duchowe.
Nasz Niebieski Ojciec jest Głową, czyli Tą Główną Istotą – „Bóg jest duchem”. Cherubinowie, serafinowie i niższej rangi aniołowie, wszyscy są również jednostkami duchowymi. Nasz Odkupiciel Chrystus Jezus, po dokonaniu Swego dzieła ofiarniczego, jakie było Jemu wyznaczone, został wzbudzony i wywyższony do stanu duchowego – wysoko ponad aniołów, moce i wszelkie zastępy duchowe i stał się następnym po Ojcu. Czytamy o nim, że „Pan jest tym Duchem”, a także, iż Chrystus „umartwiony (uśmiercony) był ciałem, ale ożywiony (wzbudzony od umarłych) duchem” – 2 Kor. 3:17, 1 Piotra 3:18.
Im więcej zastanawiamy się nad tym zagadnieniem, tym niedorzeczniejsze stają się niebiblijne poglądy wyznawane w przeszłych, ciemnych wiekach. Na przykład, Pismo Święte wyraźnie mówi, że nasz Odkupiciel, Jezus Chrystus, zanim stał się człowiekiem, był istotą duchową – „Jednorodzonym u Ojca, pełnym łaski i prawdy”. Jego opuszczenie stanu duchowego i stanie się człowiekiem, jest w Biblii określone jako wielkie poniżenie, upokorzenie. Czy więc rozumnym jest wnioskować, że Ojciec Niebieski na wielki pozostawi Jezusa w tym stanie upokorzenia, nawet po dokonaniu zamierzonego celu? Na pewno tego nie uczyni!
Pismo Święte mówi, dlaczego Jezus uniżył Samego Siebie do natury ludzkiej – „mało mniejszej od aniołów”. Przyjął ten stan poniżenia, ponieważ człowiek zgrzeszył, a według prawa sprawiedliwości, odkupiciel musi być takiej samej natury jakiej jest ten, którego chciałby odkupić. Prawo takie wystawił Sam Bóg, kiedy w zakonie powiedział: „Oko za oko, ząb za ząb, życie za życie”. Toteż śmierć anioła lub naszego Pana w Jego stanie przedludzkim, nie mogłaby zapłacić kary nałożonej na człowieka, ani uwolnić potępionej rasy ludzkiej. Stąd czytamy: „Aleś Mi ciało sposobił”, „dla ucierpienia śmierci” – Żyd. 10:5, 2:9.
BÓG NADER GO WYWYŻSZYŁ
Nikt nie zaprzeczy, że powyższe Pisma stosują się wyłącznie do doświadczeń naszego Pana, ponoszonych wtedy, gdy On „będąc bogatym, stał się ubogim dla nas, abyśmy ubóstwem Jego mogli być ubogaceni”. Byłoby wprost nie do pomyślenia, aby Ojciec Niebieski ułożył taki plan, by ten wierny Odkupiciel, dokonawszy tak ważnego dzieła wykupienia ludzkości, Sam musiał na wieki pozostawać w stanie ubóstwa i poniżenia, na poziomie niższym od aniołów, podczas gdy Kościół byłby ubogacony i wyniesiony do stanu duchowego „wysoko ponad aniołów” – aż do „uczestnictwa w Boskiej naturze” – 2 Piotra 1:4.
Wprost przeciwnie, ten sam apostoł, który mówi o poniżeniu naszego Pana, prowadzi tę sprawę do końca dodając, że za tę wierność „aż do śmierci i to do śmierci krzyżowej” człowieka Jezusa Chrystusa, Bóg nie pozostawił Go na tym niższym poziomie, ale „nader Go wywyższył i dał Mu imię ponad wszelkie imię” (Filip. 2:5-11). Harmonizuje to również ze słowami, jakie Pan Jezus wypowiedział w modlitwie do Swego Ojca. Ojciec Niebieski wystawił przed Jezusem radość – radość współdziałania z Nim, podniesienia i ubłogosławienia ludzkości, a także radość wywyższenia, jako specjalną nagrodę za posłuszeństwo.
Jednakowoż Odkupiciel, jakby pomijając obietnicę większej chwały i nagrody za posłuszeństwo, modlił się do Ojca takimi słowy: „Ojcze, uwielbij Mię u Siebie Samego tą chwałą, którąm miał u Ciebie, pierwej niżeli świat był” (Jana 17:5). Jego modlitwą nie było: Pamiętaj Ojcze, żeś obiecał mię wywyższyć do większej chwały! Nie, On byłby w zupełności zadowolony, gdyby po przysłużeniu się Ojcu w przeprowadzeniu Jego zamysłu, powrócił tylko do tej samej chwały, w jakiej był, zanim stał się ubogim i przyjął naturę ludzką. A co powiedział Ojciec w odpowiedzi na tę pokorną prośbę Jezusa? Pamiętamy słowa Samego Boga: „Uwielbiłem i jeszcze uwielbię”, więcej – myślą tego jest, że Jezus miał być uwielbiony do chwały większej niż tej, jaką miał, zanim stał się ciałem.
NIEPOŚWIĘCENI NIE MOGĄ POJĄĆ SPRAW DUCHOWYCH
W związku z tą sprawą powstają dwie trudności: jedna może być wytłumaczona, drugiej nie można wyjaśnić. Niewyjaśniona trudność powstaje, gdy człowiek zmysłowy (myślący cieleśnie) podejmuje się zgłębić ten temat własnym rozumem. Taki dochodzi do wniosku, że ta sprawa, jak i kilka innych wspomnianych w Słowie Bożym, są niemożliwe do zrozumienia. Święty Paweł tłumaczy to tak: „Człowiek cielesny nie pojmuje tych rzeczy, które są Ducha Bożego (…) i nie może ich poznać, przeto iż duchowo bywają rozsądzane”. Apostoł mówi dalej, że wszyscy ludzie są cielesnymi, z wyjątkiem tych, którzy zostali spłodzeni z Ducha Świętego. Wszyscy ludzie cieleśni otrzymają, przy ich powstaniu od umarłych, ciała ziemskie, czyli ludzkie; gdy zaś duchowi, czyli ci, którzy są Nowym Stworzeniem w Chrystusie, otrzymają ciała duchowe. Apostoł wyjaśnia to w kontekście – zob. 1 Kor. 15:36-50.
Ci więc z naszych czytelników, którzy dotąd nie przyjęli Chrystusa, nie poświęcili się, aby być Jego uczniami i kroczyć Jego śladami, powinni wiedzieć, że nie są spłodzeni z Ducha Świętego (ponieważ tylko na tych warunkach ktoś może doznać duchowego spłodzenia i oświecenia). Takich prosimy, by rozważyli to, co w tym względzie mówimy lub piszemy, i aby tymczasowo trzymali się tego, o ile zechcą, aż do takiego czasu, gdy w Boskiej opatrzności zostaną oświeceni Duchem Świętym i przez to będą zdolnymi do zrozumienia głębszych rzeczy duchowych.
Jeszcze inni, którzy mają pewne trudności w tym przedmiocie, to tacy, którzy chociaż są spłodzeni z Ducha, to zostali zamąceni w swoim rozumowaniu artykułem wiary o zmartwychwstaniu ciał. Trudno jest oduczyć się starych błędów. Gdy zwiedzaliśmy kraje pogańskie, pomyśleliśmy sobie: Nam, chrześcijanom, jest tak samo trudno wyzbyć się starych błędów, jak tym poganom wyzbyć się ich zabobonów.
ZMARTWYCHWSTAŁY JEZUS UKAZYWAŁ SIĘ I ZNIKAŁ
Przechodząc do sprawy: co właściwie ma zmartwychwstać, spostrzegamy, że nasz Pan po swoim zmartwychwstaniu ukazał się uczniom w ciele ludzkim i pokazał im znaki od gwoździ na Swoich rękach i od włóczni w Swym boku. Prawdopodobnie jednak przeoczamy fakt, że w taki sposób ukazał się tylko dwa razy i zawsze na krótką chwilę. Jego inne ukazania się, których w owych czterdziestu dniach było sześć lub siedem, były również krótkie. Następowały w różnych ciałach – raz jako ogrodnik, innym razem jako podróżny, to znów jako nieznajomy na brzegu jeziora, a Saulowi z Tarsu jako istota duchowa, w chwalebnym blasku, „jaśniejszym od słońca w południe”. Nie uwzględniliśmy także faktu, że wszystkie ukazania się naszego Pana razem, nie trwałyby może nawet czterech godzin, w ciągu tych czterdziestu dni, kiedy to Pan pozostawał z uczniami, od czasu Swego zmartwychwstania aż do wniebowstąpienia. Szczegóły tego pominęliśmy, ponieważ nie byliśmy dość krytycznymi badaczami Pisma Świętego i nie stawialiśmy sobie pytania: Czemu właściwie ta sprawa tak się miała?
Obecnie wiemy, dlaczego nasz Pan postępował w taki sposób. Jego uczniowie byli wtedy ludźmi cielesnymi i jako tacy nie byli w stanie zrozumieć ani ocenić rzeczy duchowych. Co więcej, nie mogli oni otrzymać Ducha Świętego, dokąd Jezus nie wstąpił na wysokość i nie okazał się przed obliczem Ojca za Swój Kościół, dokonując zadośćuczynienia za ich grzechy, aby mogli oni stać się wraz z Nim przyjemnymi ofiarnikami. Gdyby Jezus nie pozostawał z uczniami w tych czterdziestu dniach, czyli gdyby wstąpił do nieba zaraz po Swoim zmartwychwstaniu, to uczniowie byliby rozczarowani i zakłopotani, nie mieliby żadnej pewności co do Jego zmartwychwstania. Nie możliwym byłoby dla nich iść do ludu i głosić, że Chrystus powstał od umarłych, ponieważ nie mieliby w tym względzie żadnych dowodów.
Nawet gdyby Jezus ukazał się uczniom tak, jak okazał się Pawłowi, czyli w światłości jaśniejszej od słońca, to jeszcze nie byłoby to przekonywującym i dostatecznym. Mogliby powiedzieć: Było to jakieś fenomenalne zjawisko, lecz jak możemy to połączyć z życiem i śmiercią Jezusa? Inaczej było z Saulem z Tarsu – on potrzebował czegoś takiego, co zupełnie otrzeźwiłoby i nauczyło tak jego samego, jak i innych dzięki niemu, że Pan Jezus po Swoim zmartwychwstaniu nie był już więcej człowiekiem, ale duchem. Ponadto, niektórzy uczniowie Pana, którzy już Go znali i wierzyli w Niego, mogli jeszcze więcej pouczyć Pawła i utwierdzić go w tej prawdzie, że Jezus powstał od umarłych, i że wstąpił do nieba.
W BIBLII NIE MA NIEŚCISŁOŚCI CO DO ZMARTWYCHWSTANIA
Pan Jezus użył jedyny i rozumny sposób, który mógłby pomóc uczniom zrozumieć, że nie był On już dłużej umarłym – że zmartwychwstał – i że nie był już więcej człowiekiem, ale chwalebną istotą duchową. Zrozumienie tych dwóch punktów było im potrzebne i dane jednocześnie.
Nawet wtedy, gdy Jezus ukazał się w ciele podobnym do tego, w którym był ukrzyżowany, dostarczył uczniom dowodów, że stał się istotą duchową. Znalazł się w pokoju, gdy drzwi były szczelnie zamknięte, a po wypowiedzeniu kilku słów znikł z ich oczu, czego nie mógłby uczynić żaden człowiek i czego również On nigdy nie uczynił w Swym ziemskim życiu. Apostołowie zrozumieli to – ujawnia się to z argumentów, jakie w tej sprawie święty Paweł wysuwa w kontekście. W Piśmie Świętym nie ma nierozsądnych myśli, że Jezus wstąpił do nieba w ludzkim ciele. Znajdują się one jedynie w artykułach wiary ułożonych później przez ludzi, a także w śpiewnikach przygotowanych przez osoby dobrze myślące, ale będące w błędzie naszych przodków, którzy palili na stosach swych bliźnich, gdy ci nie dość szybko godzili się na takie zrozumienie.
Bóg obiecał prześwietny dać dzień,
A my widzim, ze zbliża się on,
Chwała tegoż okaże się wnet,
Przez moc Pana z niebiańskich stron.
Zmarli z grobów powstaną w ten dzień:
Żywi zdrowie dostaną też swe.
Całą ludzkość uszczęśliwi tam Pan;
Usuwając im sam wszystko złe.
====================
— 15 maja 1912 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: