R4992-96 „Wy jesteście światłość świata”

Zmień język 

::R4992 : strona 96::

„Wy jesteście światłość świata”

„Tak niechaj świeci światłość wasza przed ludźmi, aby uczynki wasze dobre widzieli, a chwalili Ojca waszego, który jest w niebiesiech” – Mat. 5:16

Możemy zauważyć, że oświadczenie Pana Jezusa, wyrażone w powyższym tekście, pokazuje wyraźną różnicę między Kościołem a światem. Nie ma tu mowy o ich ojcu, lecz o naszym Ojcu; nie o ich światłości, lecz o naszej światłości. Pan Jezus kierował te słowa w szczególności do Apostołów, oraz do wszystkich „zwycięzców” tamtego czasu. Lecz w innym miejscu Jezus daje do zrozumienia, że ci, którzy uwierzyli w świadectwo Apostołów, są zaliczeni do tej samej klasy, więc na tej podstawie słowa naszego tekstu stosują się także i do nas. Świadectwo to zawiera w sobie myśl, że ci, których Jezus uznaje za Swoich uczniów, mają szczególną światłość, która sprawia, że są jako jasno świecące świece. Jest to ta sama światłość, którą Apostoł w innym miejscu nazywa jasnością. Tą jasnością jest światło Ducha Świętego, którego otrzymują wszyscy poświęcający swe życie Bogu.

Gdy ktoś postanowi, że od czasu poznania prawdy nie będzie więcej kłamał, oszukiwał lub bluźnił, to nie znaczy, że on wówczas otrzymał to światło. Dla takiego jest rzeczą właściwą, aby dojść do społeczności z Bogiem i odwrócić się od grzechów. Lecz odwrócenie się od grzechów nie czyni jeszcze nikogo dzieckiem Bożym. Świat myli się, myśląc, że samo odstąpienie od niesprawiedliwości czyni nas dzieckiem Bożym. Jeden jest tylko sposób zbliżenia się do społeczności z Bogiem, który przedstawiony jest w Piśmie Świętym, a mianowicie: wiara w Pana naszego Jezusa Chrystusa; zupełne zaufanie w Boskie zarządzenie, którego środkiem jest Chrystus; wiara poparta uczynkami; wiara, która doprowadziłaby nas aż do zupełnego poświęcenia się Bogu, przyjęcia Jego woli za swoją wolę, co oznacza wejście przez ciasną bramę i wstąpienie na wąską drogę.

ŚWIATŁOŚCIĄ TĄ JEST DUCH ŚWIĘTY

Nikt w obecnym wieku nie może znaleźć się w rodzinie Bożej, jeżeli nie przejdzie przez ciasną bramę i nie wstąpi na wąską drogę. Natomiast ci, którzy na nią wstępują, zaczynają odznaczać się Duchem Świętym, który rozjaśnia ich serca i umysły, dając jaśniejsze światło na rzeczy zgodne ze sprawiedliwością. Odnośnie tego światła znajdującego się w nich, Pan Jezus ostrzega, żeby uważać, ponieważ można je utracić. Gdyby to światło w nich zgasło, to znaleźliby się w większej ciemności, niż byli przed otrzymaniem tego światła.

W innym miejscu mamy napisane: „Ducha nie zagaszajcie” (1 Tes. 5:19). Z tego wynika, że to światło Ducha może być zgaszone. Powinniśmy robić wszystko, aby zachować to światło, ponieważ jest ono dowodem, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeśli posiadamy to światło to nie powinniśmy go trzymać w ukryciu, „pod korcem”. Nie możemy mówić (bądź słowem, bądź zachowaniem się): „Ja nie znam tego człowieka” – ja nie znam Jezusa, bo jeżeli ktoś będzie się Go wstydził, On odbierze to światło. Ktokolwiek wstydzi się Jezusa i Jego sprawy, ten wstydzi się wszystkiego, co jest sprawiedliwe. Taki nie może się znaleźć w Kościele, ponieważ członkowie Kościoła mają stanowić ciało Chrystusowe i współdziedziców chwały w Jego Królestwie, oraz uczestników dzieła sądzenia i podnoszenia ludzkości.

Tak więc, nie możemy wstydzić się ani ukrywać naszego światła przed ludźmi. Mając to nowe światło, powinniśmy stawiać je na świeczniku, aby wszyscy znajdujący się w domu – nasze rodziny, nasi domownicy, nasi sąsiedzi mogli widzieć je świecące; aby mogli poznać, że posiadamy światłość odnośnie charakteru i planu Bożego; że rozpoznajemy różnicę miedzy grzechem a świętością, między sprawiedliwością a nieprawością.

POWINNIŚMY DOSTOSOWAĆ NASZE ŻYCIE DO NASZEJ SŁUŻBY

Ktokolwiek ma światło, ten z konieczności musi się do niego przyznać. O niektórych Pan Jezus powiedział, że przyznawali się do światła słowami, lecz uczynkami, swoim życiem, zapierali się Go. Światło to ma tak świecić w nas, aby przynosiło chwałę imieniu Bożemu. To znaczy, że całe nasze życie powinno być zgodne z nauką jaką wyznajemy, aby nawet inni mogli to widzieć i powiedzieć: „Ten człowiek tak wierzy i postępuje jak mówi. Dobrze, że takiego człowieka mamy w naszym sąsiedztwie”. Oni może nie zawsze będą lubili nasze towarzystwo, ponieważ gdziekolwiek synowie światłości się znajdą, tam wywierają karcący wpływ na ciemność.

Nie powinniśmy więc się dziwić, gdy nasi sąsiedzi wyprawiając jakieś przyjęcie lub zabawę, mówią między sobą: „My lepiej ich nie zapraszajmy, bo chcemy tam mieć trochę wina, wódki i dobrze się bawić, a z nimi nie czulibyśmy się tak swobodnie, więc lepiej ich pomińmy”. Nie powinniśmy się spodziewać, że świat będzie nas miłował, ani się dziwić, gdy nas nienawidzi. Jednak nie wszyscy ze świata będą nas nienawidzić. Niektórzy będą nas strofować i dopatrywać się wad, inni zauważą w tym logikę i powiedzą, „Wydaje mi się, że jest to prawdziwe”.

Mamy być żywymi listami, „znanymi i czytanymi przez wszystkich” (2 Kor. 3:2). Światłość ta bywa podejrzana, bo na świecie panuje ogólna ciemność. Nie mamy więc rozumieć, że nasz tekst jest przeciwny temu, co mówi, że lewica nie ma wiedzieć co czyni prawica i że nie mamy czynić dobrze tylko po to, żebyśmy byli widziani od ludzi. Jest wielka różnica pomiędzy czynieniem dobra na pokaz a czynieniem tego samo, aby być widzianym przez naszego Ojca. Ktoś czyniąc dobrze tylko dlatego, aby być widzianym przez ludzi, będzie zauważonym, lecz ogólnie biorąc, ludzie o takich mówią: „Zdaje się, że ten człowiek nie myśli ani połowy tego, co mówi. Wygląda na hipokrytę”.

Natomiast człowiek żyjący po to, aby wielbić Boga, nie dlatego czyni dobro, aby zyskać uznanie, lecz z zasady. Gdy bierze udział w dobroczynnej akcji lub odwiedza chorego, itp., woli to czynić w sposób skromny i z jak najmniejszym rozgłosem o swoich uczynkach. Wynik takiego postępowania będzie zawsze korzystny, tak dla niego samego, jak dla osób, którym usługuje, gdyż czyniąc dobrze, pragnie przez to chwalić Boga.

JAK ŚWIAT MOŻE CHWALIĆ BOGA?

Ostatnia część naszego tekstu mówi: „A chwalili Ojca waszego, który jest w niebiesiech”. Mistrz nie spodziewał się wcale, że to małe światło, którym oświeceni byli Jego uczniowie, mogło mieć tak przekonywający wpływ na ludzi, żeby nawrócili się i oddali cześć Bogu. Choćby nawet cały świat dowiedział się o wąskiej drodze, to jednak nie znalazłoby się wielu takich, którzy chcieliby po niej kroczyć. Dlatego Pan Bóg ukrywa przed światem rzeczy odnoszące się do „wysokiego powołania”, a objawia je tylko cichym i pokornego serca – jedynie tym, dla których może to być korzystne.

W jaki więc sposób świat chwali Ojca, który jest w niebie? Jak ludzie mogą wielbić naszego Ojca? Odpowiadamy, że zachodzi różnica pomiędzy złymi ludźmi tego świata, a dobrze myślącymi. Jesteśmy skłonni wierzyć, że większość tych ludzi, którzy są w nieprzyjaźni z Bogiem i nie słyszeli poselstwa o „wąskiej drodze”, mają jednak pewne poczucie sprawiedliwości. Gdyby było możliwe, aby bez większego nakładu pracy mogli być dobrymi, sprawiedliwymi, szczodrymi i zacnymi, jakimi szlachetni ludzie być powinni, to oni pragnęliby takimi być. Wielu ludzi światowych potrafi ocenić szlachetne cechy u drugich, a nawet sami pragnęliby takie cechy posiadać; trudność polega na tym, że bycie sprawiedliwym kosztuje więcej, niż tacy ludzie chcieliby zapłacić.

Tacy rozumują w taki sposób: „Pochwalamy sprawiedliwą drogę, lecz w obecnym czasie jest ona zbyt trudna. Postępowanie po niej wiązałoby się z  wyrzeczeniem się wszystkich naszych nadziei i perspektyw. Musielibyśmy rozważać czy wolno nam dokonywać takie transakcje, które przyniosłyby nam dobrobyt. To jest obecnie za trudne. Gdyby czynienie dobrego opłacało się tak samo jak czynienie złego, to wolelibyśmy czynić to pierwsze. Wielbimy Boga; cenimy zasady sprawiedliwości i dostrzegamy niektóre z nich w postępowaniu tych szczególnych ludzi. Oni wydają się być ludem Bożym. Oceniamy te rzeczy. Ich życie jest idealne, ponieważ oni naprawdę chwalą Boga. Oczywiście Bóg jest Bogiem sprawiedliwych i mamy nadzieję, że On nas nie skrzywdzi. Lecz nie możemy zaniechać rzeczy tego świata. Może jeszcze kiedyś uda nam się zostać świętymi; może przed śmiercią. Kto wie?”. Tacy ludzie myślą o sobie, że nie będą ani zbyt świętymi, ani też zbyt złymi.

ŚWIATŁOŚĆ ŚW. PAWŁA ŚWIECIŁA PRZED WŁADCAMI

Wpływ światłości jest uświęcający, budujący, wytwarza poszanowanie dla sprawiedliwości, lepsze zrozumienie dobrego i złego a także cześć dla Boga. Lecz nie mamy przypuszczać, że budowanie kościołów lub dobroczynnych instytucji może wywrzeć uświęcający wpływ na świat lub że członkowie tych instytucji posiadają światłość. Oni sami przyznają, że nie są święci. Tylko bardzo mała liczba na świecie była świętymi.

Jednakże, ta znikoma mniejszość wywierała w ciągu całego Wieku Ewangelii pewien wpływ i dotąd go wywiera. Zauważ Jezusa i Apostołów! Zobacz jak światłość ich życia i postępowania dobroczynnie wpływała na świat i pobudzała ludzi do chwalenia Boga! Każdy członek ciała Chrystusowego, przez cały Wiek Ewangelii posiadając tą światłość, wywierał wpływ do pewnego stopnia i miał pewien dział w rozpraszaniu ciemności i w pobudzaniu ludzi do wielbienia Boga.

Przykład tego widzimy w apostole Pawle, który musiał wiele cierpieć dla sprawiedliwości. Był on postawiony przed Rzymskim starostą Feliksem, gdzie zaczął tak silnie dowodzić o sprawiedliwości, pokucie i o przyszłym sądzie, czyli pomście, że Feliks aż zadrżał. Zrozumiał tę sprawę i przekonał się do tego. Jego uczucia były prawdopodobnie takie: „Oto ten człowiek, Paweł, żyje według zasad sprawiedliwości. Jego życie pokazuje, co to jest sprawiedliwość, oraz że moje życie jest złe. Jeżeli Bóg ma wynagrodzić dobrych a ukarać złych, to Paweł otrzyma dobre rzeczy od Boga; lecz co ja otrzymam?”. Tego się przestraszył.

W ludziach znajduje się pewien wrodzony strach, bo wiedzą, że zasługują na karę. Pismo Święte mówi nam, że sprawiedliwa odpłata będzie wymierzona każdemu. Słowa Św. Pawła były wielkim błogosławieństwem dla Feliksa, gdyż światłość życia Pawła i jego słowa ujawniły Feliksowi jego zły stan. On mógł dojść do przekonania: „Widzę, że byłoby rzeczą całkiem sprawiedliwą, gdyby Bóg wymierzył mi pewną karę za moje grzechy”.

Nieco później, kiedy Paweł dowodził przed Agrypą i Festusem, Agrypa rzekł: „O mało mnie nie przekonałeś, żebym został Chrześcijaninem”. Św. Paweł odpowiedział: „Życzyłbym od Boga, aby – nie tylko ty, ale i wszyscy, którzy mię dziś słuchają stali się takimi, jakim ja jestem, oprócz tych związek” (Dz. Ap. 26:28,29). To, że myśl taka przeszła przez umysł Agrypy, nie sprawiło, że stał się świętym. Jednakże usłyszał on rzeczy, które dały mu poznać jego własny upadły stan. Zauważył, że Paweł cierpiał niewinnie, jedynie za to, że czynił dobrze, podczas gdy on sam cierpiał jedynie za złe uczynki. Zobaczył także, że Bóg jest Bogiem sprawiedliwości.

WIEK EWANGELII DNIEM NAWIEDZENIA DLA KOŚCIOŁA – TYSIĄCLECIE DLA ŚWIATA

Inny tekst Pisma Św., w tej samej kwestii mówi tak: „Obcowanie wasze mając poczciwe między poganami, aby dobrym się uczynkom waszym przypatrując, chwalili Boga w dzień nawiedzenia” (1 Piotra 2:12). Tekst ten pokazuje różnicę pomiędzy dniem ich nawiedzenia, a dniem naszego nawiedzenia. Obecny Wiek Ewangelii i nasze obecne życie (Kościoła) jest dniem naszego nawiedzenia, gdyż ten wiek jest tym czasem, w którym z łaski Bożej dostępujemy odpuszczenia grzechów i bywamy przyprowadzani do społeczności z Bogiem.

Tylko ci, którzy mogą teraz postępować wiarą, dostępują tego błogosławieństwa, dla innych zaś dzień nawiedzenia obecnie nie istnieje. „My, którzyśmy uwierzyli” i „weszli do odpocznienia”, mamy teraz nasz „dzień nawiedzenia”. Bóg nawiedził nas, czyli przyszedł do nas i przyjął nas do Swojej rodziny; pod warunkiem, że będziemy dobrowolnie cierpieć z Chrystusem (gdy zajdzie taka potrzeba), będziemy także królować z Nim w chwale. Jest to więc nasz dzień nawiedzenia, dzień przygotowania do chwały.

Czy pozostała ludzkość będzie też miała dzień nawiedzenia i chwały? Na pewno tak; wszyscy otrzymają sposobność skorzystania z dzieła Zbawiciela, którym jest Jego okup. Jeśli ich uszy nie są teraz usposobione do słuchania, a ich duchowe oczy do widzenia, to nadejdzie czas, że ich uszy i oczy się otworzą. Teraz jest najchwalebniejsza sposobność, lecz jeżeli ktoś jej teraz nie zauważa, to w przyszłości będzie miał inną. Lecz jeślibyśmy mieli nasz dzień nawiedzenia a zaniedbali te rzeczy; jeśli przyłożyliśmy naszą „rękę do pługa” i zakosztowaliśmy dobrego Słowa Bożego a odwrócilibyśmy się, to bójmy się; „albowiem jeślibyśmy dobrowolnie grzeszyli po wzięciu prawdy, nie zostawałaby już ofiara za grzechy; ale straszliwe niejakie oczekiwanie sądu i zapalenie ognia, który pożreć ma przeciwników” – Żyd. 10:26,27.

Lecz ci, którzy nie mają udziału w obecnym „dniu nawiedzenia”, otrzymają sposobność przyjścia do społeczności z Bogiem później. Jeśli nie dotrą do nich łagodne metody wspomniane powyżej i nawiedzenie, przez które Bóg powołuje teraz szczególną klasę, to otrzymają sposobność w przyszłym wieku, gdy sąd będzie sprawowany według miary, a sprawiedliwość według wagi – gdy sprawiedliwa odpłata będzie wymierzana każdemu według jego uczynków.

====================

— 15 marca 1912 r. —