::R4983 : strona 77::
Modlitwy Nowego Stworzenia
Modlitwa do Boga, duchowa łączność z nim, jest wielkim przywilejem i dowodem łaski Bożej. Jednak Bóg nie zapewnia tego przywileju po to, żebyśmy informowali Go o naszych pragnieniach, ponieważ bardzo często nasze pragnienia są niewłaściwe dlatego, że będąc sami niedoskonałymi, nasze pragnienia nie mogą być doskonałe. Nie zawsze wiemy jak i o co powinniśmy prosić, dlatego On w dobroci Swojej poucza nas. Bóg nie życzy Sobie, abyśmy w naszych modlitwach powiadamiali Go o różnych wydarzeniach i sprawach, ponieważ On zna koniec na początku oraz wszystko, co się gdziekolwiek dzieje. On pragnie, by modlitwa sprawiła nam duchową korzyść, przyniosła pociechę i instrukcje.
Celem modlitwy jest przyprowadzenie serca i umysłu dziecka Bożego do harmonii i jedności z sercem Boga, by ono mogło sobie coraz bardziej zdawać sprawę z tego, że Bóg jest jego Ojcem, Ojcem pełnym miłości i głęboko zainteresowanym każdą rzeczą, jaka jest niezbędna dla naszego duchowego dobra; abyśmy, wynurzając przed Nim nasze serca, byli przekonani o Jego miłości, opiece i mądrości – dla naszej (nie Boga) zachęty, wzmocnienia i radości.
Modlitwa nie jest sposobnością do przedstawienia Bogu, w jaki sposób ułożyć nasze sprawy, lecz by przyprowadzić nasze serca do zrozumienia, że On jest centrum mądrości i mocy a zrzuciwszy ciężar naszych serc, abyśmy byli przygotowani do otrzymania odpowiedzi i rady przez Jego Słowo. Jeżeli modlitwa ogranicza się tylko do przekazania informacji Bogu, a przy tym odznacza się „wielomównością”, to takiej osobie, która nigdy nie wypatrywała odpowiedzi ze Słowa Bożego, nie uda się ocenić celu modlitwy.
Gorliwość w służbie Bożej przyprowadzi Jego dzieci do Niego często, by u Jego stóp zdały sobie sprawę z Jego sympatii z nimi w różnych trudnościach, zniechęceniach i próbach życiowych, jak również by mogły prosić Go o kierownictwo i opatrznościową opiekę w każdej sprawie życiowej, aby z Jego Słowa otrzymać mądrość, która pomoże im w pełnieniu przyjemnej służby Bogu.
Zakres modlitwy obejmuje prośbę tylko o takie rzeczy, które Bóg oświadczył, że byłyby dla Niego przyjemne je udzielić. Podczas gdy możemy swobodnie rozmawiać z Nim jak z Ojcem i powiedzieć Mu, jak rozumiemy Jego Słowo oraz jaką mamy wiarę i ufność w Jego zapewnieniach, musimy nie tylko unikać mówienia Panu o naszej woli i naszych planach, o tym, co my byśmy chcieli, lecz także musimy pozbyć się wszelkiego takiego ducha i być w zupełnej zgodzie z Jego wolą i Jego planem w wykonaniu jej. Gdyby taki sposób myślenia był przez taką osobę oceniony, skróciłoby to niektóre długie modlitwy, „wielomówność”, przez którą niektórzy starają się podawać Bogu instrukcje w swoich życzeniach dotyczących każdej sprawy na ziemi. Jeżeli takie osoby miałyby odpowiedniego ducha, to posłałby on ich do Słowa Bożego, żeby w nim uważnie szukać Planu Bożego, aby takie jednostki mogły pracować, jak również modlić się w harmonii z nim.
Podczas gdy mamy zapewnienie, że Ojciec dba o nas i podoba Mu się, gdy przystępujemy do Niego ze szczerym sercem, nasz Mistrz mówi nam o warunkach, na podstawie których możemy spodziewać się odpowiedzi. On mówi, „Jeźli we Mnie mieszkać będziecie i słowa moje w was mieszkać będą, czegobyściekolwiek chcieli, proście, a stanie się wam” (Jana 15:7).
„MIESZKAJCIE WE MNIE”
W powyżej zacytowanym tekście są dwa warunki, z których pierwszym jest „mieszkać w Chrystusie.” Co to oznacza? Tylko ci mogą „mieszkać w Chrystusie”, którzy są w Chrystusie, którzy przyjęli Go przez wiarę, pokutę i poświęcenie; a mieszkać w Nim znaczy, że wiarą pozostajemy w Nim, że nasza skrucha za grzech i opozycja wobec niego zamieszka w nas a poświęcenie się Panu i Jego służbie utwierdzi nas w Nim, co będzie świadczyć o tym, że nasza wola została zupełnie poświęcona – zanurzona w wolę Chrystusa.
Drugi warunek jest również ważny: „Jeżeli słowa Moje w was mieszkać będą.” Jak oczywistym jest, że myślą Naszego Pana było, by On sam i Jego Słowo, Pismo Święte, były złączone w umysłach, w sercach, w życiu wszystkich tych, którzy są prawdziwie Jego uczniami! Oni muszą badać Pismo Święte, aby poznać wolę Pana: by wiedzieć, co On obiecał, a czego nie obiecał; by wiedzieć, o co mogą Go prosić, a o co nie mogą i poznawszy to, ten, który jest zupełnie poświęcony – całkowicie kontrolowany przez wolę Bożą – nie będzie chciał być, mieć, lub czynić czegoś takiego, co nie podobałoby się Panu.
Gdy taki stan zostanie przez poświęconego osiągnięty, wola Chrystusowa będzie nim rządzić a słowa Chrystusowe mieszkać w nim będą. Wtedy z łatwością możemy pojąć, że o cokolwiek taka dobrze poinformowana odnośnie Boskich obietnic i zupełnie poddana Boskiej woli osoba by prosiła, byłyby to rzeczy, których spełnienie – udzielenie odpowiedzi na modlitwę – byłoby dla Boga przyjemne.
Te prośby prawdopodobnie byłyby tak proste jak prośba Mistrza, gdy się modlił, „wszakże nie moja wola, lecz twoja niech się stanie” (Łuk. 22:42). W takim przypadku modlitwy są zawsze wysłuchane; takie modlitwy są bardzo skromne. Będą to dziękczynne modlitwy za błogosławieństwa, wyrażenia zaufania, i powierzenie swej drogi Panu, ufając w Jego obietnicę, że znajdującemu się w takich okolicznościach, wszystkie rzeczy (nawet te, które wydają się być nieszczęściami i kłopotami) dopomagają ku dobremu. Cokolwiek więc przyszłoby na taką osobę, może ona uważać, że modlitwa została wysłuchana. Taki człowiek może zawsze się cieszyć, ponieważ jest przygotowany do radowania się w ucisku jak i w powodzeniu; on chętnie przyjmie cokolwiek Bóg dozwala, wiedząc, że to wyjdzie na dobre.
Tacy, pośród ludu Bożego, nie mogliby prosić, by ich wola była wykonana, ponieważ nie posiadają już swojej woli -przyjęli wolę Bożą za swoją. Ci, którzy mieszkają w Chrystusie i w których mieszka Jego Słowo, mogą modlić się za swoich nieprzyjaciół i za tych, którzy im złość wyrządzają i prześladują ich, ale nie mogą prosić Boga, by w wybranym przez nich czasie usunął „ślepotę” ich nieprzyjaciół. Wiedząc ze Słowa Boskiej obietnicy, które mieszka w nas, że oczy ślepych będą otworzone na poznanie prawdy, oczekujemy jej wypełnienia w słusznym przez Boga czasie. Udając się do Boga w modlitwie, można wyrazić przebaczenie swoim prześladowcom, swoje zainteresowanie nimi, i swoją cierpliwość w oczekiwaniu na dzień, gdy „ziemia będzie napełniona znajomością Pańską, tak jako morze wodami napełnione jest” (Iz. 11:9) i Jego wola będzie wykonywana na ziemi, tak jak jest wykonywana w niebie.
ZWŁOKA W ODPOWIEDZI NA MODLITWY
Odpowiedź na naszą modlitwę nie zawsze przychodzi natychmiast; lecz gdy upewniliśmy się, że nasze prośby są w harmonii z Boskimi obietnicami, te rzeczy, które są bliskie naszemu sercu, stają się naszą ustawiczną modlitwą; połączone w naszym umyśle z wszystkimi ziemskimi obowiązkami i troskami, nasze serce zmierza do tych rzeczy, które pragniemy od Pana, powtarzając Jemu tę prośbę przy każdej nadarzającej się sposobności. Taki jest rodzaj modlitwy zalecony przez Pana, który powiedział: „Iż się zawsze potrzeba modlić, a nie ustawać” (Łuk. 18:1). Lud Boży powinien prosić o właściwe rzeczy z pewną miarą wytrwałości, bez znużenia, tracenia nadziei, wiary, bez upadania na duchu.
Bez wątpienia, jest wiele powodów, dla których Pan nie odpowiada bezzwłocznie na nasze prośby, mimo że są zgodne z Jego wolą, w harmonii z Jego Słowem. Możemy nie znać wszystkich przyczyn, lecz niektóre z nich są widoczne. Z pewnością jedną z przyczyn Pańskiej zwłoki w odpowiedzi na nasze modlitwy, jest wypróbowanie siły i głębokości naszych pragnień dotyczących dobrych rzeczy, o które Go prosimy.
Na przykład, Pan informuje nas, że jest bardziej chętny udzielić nam Swojego Ducha Świętego, niż są ziemscy rodzice w dawaniu dobrych rzeczy swoim dzieciom. Udzielanie Jego Ducha jest procesem stopniowym; możemy go otrzymać tylko w takiej proporcji, w jakiej pozbywamy się światowego, czyli samolubnego ducha. Wymaga to czasu, żeby pozbyć się swojego a przygotować się na przyjęcie Pańskiego ducha i usposobienia. Niektórzy potrzebują na to więcej czasu, niż inni; jednak wszyscy potrzebują takiego oczyszczenia, aby móc napełnić się Duchem.
Ten, kto szuka, znajduje, lecz im więcej szuka, tym więcej znajduje; temu, co kołacze, będzie otworzone, lecz ciągłe kołatanie oznacza coraz silniejsze pragnienie, by wejść, więc gdy drzwi przywilejów, sposobności wolno otwierają się przed nim, jego odwaga i jego siły wzrastają w staraniu, by z tego skorzystać. W ten sposób błogosławieństwo jest większe, niż gdyby Pan odpowiedział na prośbę natychmiast.
Mamy myśleć o naszym Ojcu Niebiańskim jako o bogatym, łaskawym, dobrotliwym i hojnym, a jednak mądrym i miłującym. Jesteśmy pewni, że On będzie miał przyjemność w spełnianiu pragnień naszych serc, jeżeli one są w harmonii z Jego planem, który On nakreślił według takich linii, by włączały nie tylko nasze najwyższe dobro, ale także najwyższe dobro wszystkich jego stworzeń. Wtedy, cokolwiek przyjdzie, serca Jego dobrze poinformowanych dzieci mogą pragnąć wszystkiego, ponieważ są one w zupełnej harmonii z Panem; i nie życzą one sobie niczego od Pana oprócz dobrych rzeczy zgodnie z Boskim zamiarem i obietnicą.
PRAGNIENIA, WYPOWIEDZIANE LUB NIEWYPOWIEDZIANE
Gdy na przywilej modlitwy będziemy się zapatrywać we właściwy sposób, nie jako na możliwość błagania o coś, ani jako okazję powiadomienia Ojca o naszej woli w jakiejś sprawie, lecz jako chwilę łączności z Nim, przedstawienia Mu naszych trudności i smutków; zdania sobie sprawy z Boskiej sympatii, chwilę wyrażenia naszej wiary i ufności w Boską miłość i obietnice. Modlitwa umożliwia odświeżanie w swoich sercach i umysłach obietnic tak, jakbyśmy ponownie słyszeli wypowiedziane przez Ojca słowa- w ten sposób rozważając, jak konieczną jest modlitwa dla każdego dziecka Bożego! Ono bez niej nie może żyć. Przerwanie tej łączności byłoby jak pozbawienie drzewa liści; ich usunięcie przeszkodziłoby i zahamowało jego rozwój.
Pogląd, że życie chrześcijanina jest wyłącznie zależne od modlitwy, bez gorliwego badania Słowa Bożego, jest jak przypuszczenie, że drzewo rozwija się tylko dzięki liściom, a korzenie i gleba są mu zupełnie niepotrzebne. Oba są niezbędne. Tak jak dobra gleba i korzenie przyczyniają się do rozwoju liści i owoców, podobnie obietnice Słowa Bożego absorbowane przez nas, prowadzą do dobrych uczynków i społeczności z Bogiem w modlitwie, bez której owoce Ducha zwiędłyby i opadły.
Nic więc dziwnego, że Jezus tak przykładem jak i słowami, zachęcał, „Czujcież a módlcie się” (Mat. 26:41), łącząc warunki niezbędne dla naszego duchowego rozwoju. Niektórzy modlą się, lecz nie czuwają; inni czuwają, lecz zaniedbują modlitwę. Obie pomyłki są poważne; i nie jest możliwe zdecydowanie, która jest poważniejsza, dlatego, że popełniający tą lub tamtą pomyłkę są narażeni na utracenie „wielkiej nagrody”, o którą się ubiegają.
Nigdzie modlitwa nie jest określona jako obowiązek, chociaż jej konieczność jest podana. „Ojciec takowych szuka, którzyby Go chwalili. Bóg jest duch, a ci, którzy go chwalą, powinni go chwalić w duchu i prawdzie” (Jana 4:24). Określenie modlitwy jako obowiązku i wyznaczenie jej czasu oraz miejsca czy też formalnej postawy, byłoby przeciwne tej zasadzie. Gorliwość nabożeństwa i szczególność okoliczności, jakie towarzyszą modlitwie, będą regulowały częstość i przedmiot modlitwy.
Pismo Święte nie podaje nam żadnej formy modlitwy. Nawet Mistrz, gdy został zapytany przez uczniów o instrukcje na ten temat, nie dał im formy do powtarzania, lecz jedynie przykład, w jaki sposób można ułożyć swoje modlitwy do Boga. On nie powiedział, odmawiajcie tę modlitwę, lecz „według tego wzoru módlcie się.” Nasze modlitwy powinny więc wzorować się na modlitwie Pańskiej, bez wielu żądań, lecz być prostym i zwięzłym wyrażeniem szczerego serca: po pierwsze, uznając i składając hołd Bogu, jako naszemu Ojcu, Temu Wszechmocnemu i Świętemu; po drugie, wyrażając naszą nadzieję i ufność, że Jego królestwo zbliża się według Jego obietnicy i nasze gorące pragnienie nadejścia tego czasu, kiedy Jego wola będzie spełniana na ziemi tak, jak jest w niebie; po trzecie, nasze poleganie na Nim, że zaopatrzy nas w „powszedni chleb” który nam obiecał; po czwarte, nasze przyznanie się do tego, że postępujemy niedoskonale oraz że polegamy na Jego łasce (przez zasługę Chrystusa) odpuszczenia nam i wyrażenie naszej gotowości przebaczenia tym, którzy zawinili przeciwko nam.
„OJCZE NASZ, KTÓRY JESTEŚ W NIEBIE”
Wyrażenie „Ojcze nasz” jest jednym z wyjątkowo czułych słów. Uczucie miłości prawdziwego Ojca do swoich dzieci, jako jedne z najcenniejszych na świecie, jest wykorzystane do pokazania relacji pomiędzy poświęconymi a ich Stwórcą. Konieczne jest bycie jakiś czas w szkole Chrystusowej jako uczniowie, zanim będziemy w stanie docenić znaczenie słowa „Ojciec” w odniesieniu do Boga; ale im bardziej poznajemy miłość Bożą, która przewyższa wszelkie zrozumienie, im bardziej możemy zbliżać się do Niego przez wiarę i posłuszeństwo, tym bardziej cenne będzie dla nas to słowo – „Ojciec”.
„Święć się imię Twoje”, oznacza adorację, uznanie dla Boskiej dobroci i wielkości i związaną z tym cześć dla Niego. Gdy zwracamy nasze prośby do Boga, pierwsza nasza myśl skierowana do Niego nie powinna być samolubna, dotycząca nas lub osób nam bliskich, lecz na pierwszym miejscu powinien być Bóg we wszystkich naszych myślach, zamierzeniach, ocenach. Nie powinniśmy modlić się o coś, co nie jest w zgodzie z czcią i uwielbieniem dla imienia Ojca Niebiańskiego; nie powinniśmy prosić o coś dla nas lub naszych bliskich, co On w pełni by nie zaakceptował i nie zalecił, by się o to modlić.
Być może żadna inna zaleta serca nie jest w większym niebezpieczeństwie unicestwienia wśród chrześcijan, niż oddawanie czci, szacunku dla Boga. Obojętnie jak bardzo wzrośliśmy w znajomości, bez względu na to, że wyzwoliliśmy się z przesądów i błędów i bez względu na to, jak zaawansowana jest w pewnych względach dzisiejsza chrześcijańska pozycja w porównaniu do tej sprzed kilku wieków, obawiamy się, że cześć dla Boga „traci grunt pod nogami”, nie tylko w nominalnym kościele, ale także wśród wielu członków jedynego „Kościoła Pierworodnego, którego imiona są zapisane w niebie” (Żyd. 12:23). Każda utrata tej czci jest wyraźną niekorzyścią, zarówno dla Kościoła, jak i dla świata, drogą prowadzącą do różnych form zła a ostatecznie do anarchii.
Tak jak Bóg, Jego chwała i godność powinny być na pierwszym miejscu w umyśle Jego dzieci, tak drugą myślą powinno być nadchodzące Królestwo, które On obiecał i które pobłogosławi cały świat. Niezależnie od tego, jaką nasze osobiste interesy i sprawy będą wywierały na nas presję, nieważne jak bardzo będziemy pragnęli w tych sprawach Bożego błogosławieństwa i kierownictwa, nie mogą one być ważniejsze od naszej oceny korzystnych zamierzeń i obietnic, które Bóg tak wyraźnie przedstawił w Swoim Słowie. Powinniśmy pamiętać, że Królestwo, gdy przyjdzie, będzie środkiem zaradczym na każdą chorobę, każdą trudność, nie tylko dla nas, ale dla całego rodzaju ludzkiego. Dlatego, nie powinniśmy pozwolić, aby nasze osobiste potrzeby były zbyt wyeksponowane, ale powinniśmy pamiętać, że każde stworzenie „wzdycha i boleje”, w oczekiwaniu na chwalebne Królestwo i błogosławieństwo, które ma przyjść na całą rodzinę ludzką i które Nasz Niebiański Ojciec obiecał, że ma przyjść poprzez nasienie Abrahama.
Ta myśl dotycząca Królestwa, konieczność jego przyjścia oraz błogosławieństwa, jakie będą z tego wynikały, będą wyraźnie wskazywały w naszych umysłach na nasze własne Wysokie Powołanie, aby być współdziedzicami z Naszym Panem w tym Królestwie. I o ile mamy tą nadzieję wyraźnie w naszych umysłach, będzie ona, jak Apostoł tłumaczy, „kotwicą duszy, i bezpieczną, i pewną, i wchodzącą aż wewnątrz za zasłonę” (Żyd. 6:19).
Ta kotwica, jaką jest nadzieja, w przyszłości, w Królestwie, umożliwi nam „bezpieczne przejście do niego”, a teraz zapewnia przejście z względnym spokojem przez próby, burze i trudy obecnego złego świata. Ponadto, nasze myśli dotyczące Królestwa będą nam przypominały, że jeżeli mamy być współdziedzicami Królestwa, będzie konieczne, abyśmy mieli odpowiednią dyscyplinę i trening już teraz. Taka myśl z kolei sprawi, że wszystkie nieszczęścia i trudy obecnego życia będą nam się wydawały lekkie; ponieważ wiemy, że one pracują na o wiele bardziej przewyższającą, wieczną chwałę. W ten sposób ten dar modlitwy we właściwym porządku przyniesie nam pewną miarę ulgi w naszych zamieszaniach, próbach i rozczarowaniach, zanim osiągniemy właściwe miejsce, żeby wspomnieć o nich przed Tronem łaski.
„TAK I NA ZIEMI”
Ta prośba wypływająca z serca wskazuje, że proszący całkowicie poświęcił swoją wolę i serce Panu, i ma nadzieję, że Królestwo Boże wkrótce przyjdzie i pokona wszelką niesprawiedliwość, ustanowi Bożą wolę od morza do morza, od jednego do drugiego bieguna, na całej ziemi, więc teraz – proszący, będąc w zgodzie z wolą Bożą, i w ten sposób mający życzenie, aby było pod całkowitą kontrolą, zobaczy, że ta Boża wola rządzi jego własnym sercem; że w jego własnych sprawach wola Boża wypełnia się, najlepiej, na ile tylko pozwala jego ziemskie ciało, tak jak ma nadzieję, że będzie to udoskonalone w Królestwie, które ma być wkrótce ustanowione.
Nikt nie może mądrze i szczerze skierować tę prośbę, jeżeli nie pragnie i nie podąża za wypełnieniem woli Bożej na ziemi, w stosunku do samego siebie. W ten sposób na taką proszącą osobę przychodzi błogosławieństwo, zanim poprosi o jakieś specjalne błogosławieństwo dla siebie lub innych. Już zaledwie myśl o Boskich zarządzeniach przynosi błogosławieństwo, pokój, odpocznienie oraz uczucie spełnienia w sercu.
„CHLEBA NASZEGO POWSZEDNIEGO DAJ NAM DZISIAJ”
Myśl zawarta w tej prośbie zdaje się być wyrażeniem nieustannego polegania na Bogu, dzień po dniu, w stosunku do rzeczy, które potrzebujemy – jest to całkowita akceptacja Boskiej opatrznościowej opieki i kierownictwa w naszych sprawach na każdy dzień. Chleb powszedni powinien być tutaj rozumiany w szerokim znaczeniu jako jedzenie, ubiór – rzeczy nam potrzebne. Lud Boży, uważający Boga za swojego Ojca, musi Mu ufać jako Jego dzieci, poszukując różnych środków i sposobności, jakie można w tym celu użyć i jakie są w ich zasięgu. Powinni oni zapewniać sobie potrzebne rzeczy sami, jednak rozpoznawać Boski nadzór i troskę, dzięki którym sprawy życiowe się układają a obecne warunki i błogosławieństwa są osiągalne.
Agnostycyzm i Wyższy Krytycyzm na ogół zaprzeczają Boskiej Opatrzności związanej z dostarczaniem zboża i innych zapasów związanych z ludzkimi potrzebami; ale oczy wiary widzą poprzez to, jak Bóg nas zaopatruje, Jego miłość, mądrość i moc, przygotowując się na nasze potrzeby, daje nam potrzebne rzeczy w taki sposób, w jaki będzie to korzystne dla rodzaju ludzkiego – w pocie czoła itd.
„PRZEBACZ NAM NASZE GRZECHY”
Prośba do Pana o przebaczenie grzechów wskazuje na to, że nasze serce znajduje się w opozycji do grzechu, oraz że jakiekolwiek grzechy przez nas popełnione nie były świadome; a także że nasz Pan, zgodnie z Jego przymierzem łaski wobec nas, przyjmuje intencje naszych serc, zamiast rzeczywistego, pełnego, doskonałego posłuszeństwa Boskim wymaganiom w myślach, słowach i czynach. Zatem ta prośba do Boga oznacza, iż uznajemy, że szata Chrystusowej sprawiedliwości udzielona nam, została przez nas splamiona i zhańbiona; oraz że pragniemy być oczyszczeni, żebyśmy znowu mogli być „bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju”. To nie może odnosić się do świadomych grzechów, tak jak Apostoł wyjaśnia: „Albowiem jeźlibyśmy dobrowolnie grzeszyli po wzięciu znajomości prawdy, nie zostawałaby już ofiara za grzechy”, odtąd nie byłoby podstawy do przebaczenia, a końcem dobrowolnego grzeszenia jest wtóra śmierć (Żyd. 10:26). Jednak właściwe jest spostrzeżenie, że istnieją także tak zwane mieszane grzechy – grzechy, w których pewna ilość świadomości jest zmieszana z pewną ilością niewiedzy lub odziedziczonych słabości.
W przypadku takich grzechów Pan wyraża chęć unieważnienia popełnionego zła, jeżeli zostanie wyrażona za nie natychmiastowa skrucha; ale zastrzega sobie udzielanie kar i chłost właściwych i koniecznych dla Jego dziecka, w celu nauki sprawiedliwości oraz korygowania słabości.
Szczęśliwi są ci, którzy wzrastają w łasce i wiedzy, mają oni swoje serca całkowicie w zgodzie z zasadami i Boskimi zarządzeniami, tacy nigdy nie naruszą Boskich zasad pewną miarą świadomości grzechów; błogosławieni są również ci, którzy znaleźli pewną miarę świadomych grzechów w odstąpieniu od Bożych zasad i przez to cierpią, tacy, jak Apostoł mówi, są przywróceni do posłuszeństwa i naprawy i mogą oni szybciej uczyć się pewnych lekcji i przyprowadzić swoje ciała całkowicie pod panowanie nowego umysłu – „Ale karzę ciało moje i w niewolę podbijam, abym snać inszym każąc, sam nie był odrzucony”, „Bo gdybyśmy się sami rozsądzali, nie bylibyśmy sądzeni” (1 Kor. 9:27; 11:31).
„CI, KTÓRZY GRZESZĄ PRZECIWKO NAM”
Tak jak my jesteśmy nie doskonali i nie możemy wypełnić Zakonu, tak samo inni są niedoskonali. Tak jak stopień, w jakim odbiegamy od wypełniania Zakonu różni się zależnie od stopnia naszego upadku, tak należy się spodziewać, że grzechy nasze i innych, jedni przeciwko drugim, będą się różniły zależnie od wrodzonego temperamentu, słabości itd. Gdy zdamy sobie sprawę z tego, że otrzymaliśmy i ciągle będziemy potrzebować Boskiego miłosierdzia i łaski w stosunku do naszych wad i braków, nasz Pan uczy nas, że musimy rozwijać podobną życzliwość i dobroć w stosunku do naszych bliźnich, zarówno z Kościoła jak i spoza.
W innym miejscu Pan ustanowił tę regułę bardzo rygorystycznie – jeżeli z serca nie przebaczymy grzechów przeciwko nam, tak samo Bóg nie przebaczy nam naszych grzechów. W ten sposób Pan może rozwijać w poświęconych osobach ducha Ojcowskiego, tak jak podał nam instrukcje, mówiąc: „Bądźcież wy tedy doskonałymi, jako i Ojciec wasz, który jest w niebiesiech, doskonały jest” – Mat. 5:48.
Doskonałość jest wzorem. Jakkolwiek daleko od niej moglibyśmy się znajdować, nie mamy łatwiejszego do naśladowania, mniej wymagającego wzoru; i w zależności od stopnia, w jakim dążymy do tego wzoru oraz zdajemy sobie sprawę z własnych słabości i niedoskonałości, powinniśmy mieć proporcjonalne do tego miłosierdzie dla bliźnich i ich grzechów, które nam wyrządzają. To jest miłość, współczucie, litość; i ktokolwiek nie osiągnie tego stopnia miłości, która okazuje współczucie dla innych i ich słabości, i która byłaby gotowa i szczęśliwa przebaczyć im, jest niedoskonały w miłości; i komukolwiek nie uda się w tym zwyciężyć do tego stopnia, że będzie potrafił miłować nieprzyjaciół, a nawet modlić się za nich, taka osoba upada w osiągnięciu stopnia charakteru, jakiego Bóg wymaga i może być pewna, że jej własne błędy i odchylenia od doskonałej czystości, nie będą przez Boga przeoczone; ponieważ takiej osobie brakuje jednego ważnego przymiotu – miłości, która zakrywa mnóstwo grzechów różnego rodzaju. Z pewnością nikt nie otrzyma miejsca w Królestwie, w klasie Oblubienicy, jeżeli nie będzie mieć tej zalety przebaczenia, miłości dla innych.
„I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE”
Mamy pamiętać słowa Apostoła (Jak. 1:13), z których wynika, że Bóg nie kusi nikogo, i mamy stosować tę myśl w naszych modlitwach. Więc nasza modlitwa nie będzie oznaczała, że boimy się kuszenia ze strony Boga; ale że błagamy Go, aby kierował naszymi krokami, naszymi życiowymi zmartwieniami, aby nie przyszła na nas żadna pokusa, próba, która byłaby zbyt ciężka; w ten sposób On może sprawić, że nie będziemy kuszeni ponad nasze siły oraz zapewni nam pewną formę ucieczki, gdy jesteśmy bardzo strapieni. Apostoł zapewnia nas, że taka jest wola Boża; a także że taka modlitwa będzie z tą wolą zgodna. On mówi, że nie doświadczy nas pokusami, których nie bylibyśmy zdolni znieść, ale z każdą pokusą zapewnia także pewien sposób jej uniknięcia. Pokusy pochodzą od przeciwnika oraz ze strony naszej upadłej natury – poprzez nasze upadłe ciała a także słabości drugich. Bóg nie jest za nie odpowiedzialny; ale On jest w stanie kierować ścieżką Jego dzieci, tak, aby nie były przytłoczone naturalnymi trudnościami, słabościami, obsesjami czy też sztuczkami i podstępami przeciwnika.
„ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO”
Nigdy wcześniej w historii nie było takiego czasu, w którym ta prośba byłaby bardziej potrzebna niż obecnie. Szatan w szczególności w dzisiejszych czasach szuka osób z ludu bożego, które może schwytać w pułapkę i usidlić; a Pismo Święte mówi nam, że Bóg na to dozwala; i w ten sposób zsyła „ostry obłęd” na świat i na kościół nominalny. Nasz Ojciec dozwala na to, ponieważ nadszedł czas całkowitego odłączenia „pszenicy” od „kąkolu”. Bóg obiecał jednak, że ci, którzy należą prawdziwie do klasy „pszenicy” – uświęceni w Chrystusie, którzy usiłują kroczyć Jego śladami – nie potkną się, nigdy nie upadną, ale będą mieć obfitą pomoc w wejściu do wiecznego Królestwa. Zatem pytanie brzmi czy serce jest lojalne Panu.
W dzień sądny objawi się „jakie jest dzieło każdego (w Kościele)”. Próba będzie tak trudna i wymagająca, że gdyby Bóg na to dozwolił, wybrani byliby zwiedzeni i oszukani; ale to nie jest możliwe; gdyż Bóg będzie specjalnie troszczył się o nich. Niemniej jednak, Bóg będzie „wypytywany” przez Jego lud o te sprawy, które On obiecał i tak jak oni się modlą: „Ale nas zbaw ode złego”, oni z pewnością także będą pracować w tym względzie. Naszym oczekiwaniem jest, że w obecnym czasie na krótki okres złe siły umocnią się „z wszelkimi oszustwami i niesprawiedliwością”. W tym czasie Pan może powstrzymać niepomyślne siły a Jego dzieci mogą założyć zbroję Bożą i w ten sposób przetrwać, gdy nadejdzie dzień zły.
====================
— 1 marca 1912 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: