::R4506 : strona 328::
„Ponieważ Bóg był z nim”
— Dz. Ap. 27:27-44; 28:1-10 — 7 LISTOPADA —
Złoty tekst: „Pan wyzwala duszę sług swoich i nie będą ukarani ci, którzy mu ufają” – Ps. 34:23
Św. Paweł jest pokazany w naszych lekcjach z różnych punktów widzenia – zaślepiony prześladowca, żałujący za grzechy pokutnik, wołający „Panie, co chcesz, abym czynił?”, odważny świadek prawdy pośród swego własnego narodu, gorliwy i poświęcony misjonarz w krajach obcych; Zauważyliśmy jak się zachowywał w obecności tłumu, w obecności królów i arystokratów, i jego odwagę wobec niebezpieczeństwa podczas jego podróży, jako więźnia do Rzymu. Dzisiaj widzimy go, jako człowieka między ludźmi w związku z jego obowiązkami życiowymi podczas wielkiej katastrofy – rozbicia statku. Jego zachowywanie się od czasu, gdy stał się naśladowcą Jezusa, było szlachetne, pokorne, pobożne, lojalne, święte, godne naśladowania przez wszystkich naśladowców Chrystusa Pana. Przemiana wykonana w św. Pawle jest możliwa do wykonania we wszystkich, którzy mają uszy do słuchania i którzy przyjmują posłannictwo Ewangelii do dobrego i uczciwego serca. Taka przemiana jest sama w sobie świadectwem mocy Bożej – treści religii zawierającej się w Biblii. W jakim odmiennym świecie znaleźlibyśmy się, gdyby cała ludzkość doświadczyła takiej przemiany! Jednak nie wszyscy są w takim stanie serca, aby byli w ten sposób poruszeni i przyciągnięci przez Ewangelię. Dla niektórych będzie potrzebna mocna ręka Mesjasza, autorytet i siła tysiącletniego Królestwa, aby przyprowadzić ich do posłuszeństwa i pokazać przewagę prawdy nad błędem, sprawiedliwości nad niesprawiedliwością. Dzięki Bogu, że możemy się modlić: „Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja na ziemi tak jak jest w niebie”.
ROZBICIE STATKU W POBLIŻU MALTY
Uciekając przed straszną burzą przez czternaście dni, św. Paweł na statku z ludźmi a było ich dwieście siedemdziesiąt sześć, przybyli do pewnego miejsca, które doświadczeni żeglarze rozpoznali, że morze nie było głębokie i że było niedaleko jakiegoś lądu, jednak nie wiedzieli, gdzie się znajdowali? Gdy stwierdzili, że głębokość wynosiła piętnaście sążni, zarzucili cztery kotwice i z tęsknotą oczekiwali następnego dnia. Do owego czasu św. Paweł, więzień żydowski, zdobył sobie poważanie i szacunek między wszystkimi ludźmi na okręcie – „ponieważ Bóg był z nim”. Przez całą burzę wszyscy stopniowo tracili odwagę i nadzieję ocalenia, oprócz niego – on nie stracił nadziei z przyczyny jego poddania się pod Boską wolę, jak również dla tego, że w widzeniu Pan pokazał mu, że on miał głosić Ewangelię w Rzymie i w tym celu miała go strzec opatrzność Boska i tych wszystkich, którzy byli z nim. Serce, które jest w jedności z Bogiem i poinformowane przez Jego Słowo, jest przygotowane na wszystko, co się mogło zdarzyć – radość albo smutek. Apostoł napominał swoich przygnębionych współtowarzyszy, aby byli dobrej myśli. On przypominał im o swoim widzeniu i zapewniał, że to, w co on wierzy, że tak się stanie. Nalegał, aby wszyscy jedli, aby byli wzmocnieni do ciężkiej pracy w następnych dniach. Jego odwaga i radość miała dobry wpływ na wszystkich. Tak jak światło Pana było jego pokojem, tak on z kolei był światłem i pociechą dla ludzi tego statku. On ilustrował to, w co wierzył – że lud Boży, gdy ma sposobność, powinien dobrze czynić wszystkim, a najwięcej domownikom wiary. On brał przykład ze swojego własnego słowa napisanego w 2 Kor. 1:4. „Który pociesza nas we wszelkim utrapieniu naszym, abyśmy tych, którzy są w jakimkolwiek utrapieniu, pocieszać mogli taką pociechą, jaką nas samych Bóg pociesza ”.
Gdy z nastaniem poranku rozwidnienia, oni zobaczyli wybrzeże i małą zatokę, która jest znana dzisiaj, jako zatoka św. Pawła na wyspie Malta, dawniejsza Melita. Sternik poobcinał kotwice i rozluźnił wiązania sterowe, podniósł przedni żagiel starając się doprowadzić statek do wybrzeża, ale przed wybrzeżem wpadli na mieliznę – przednia część statku zaryła się w błocie stając się nieruchoma, a rufa, tylna część okrętu, poczęła się rozpadać pod naporem fal. Żeglarze zamierzali uciec ze statku i za poradą św. Pawła, który dobrze rozumiał, że żeglarze byli potrzebni, aby przyciągnąć statek do brzegu, łódź ratunkowa została w poprzedniej nocy odcięta. Wiara i zaufanie w Boską obietnicę nie zmniejszyła jego pilności i starania, aby wykorzystać wszystkie możliwe środki do ratowania. Tu jest lekcja dla ludu Bożego. Gdy się modlimy i polegamy na Panu nie mamy słabnąć w naszych wysiłkach, nie mamy opuszczać naszych rąk.
Widząc, że do brzegu można było się dostać tylko płynąc, albo na częściach rozbitego statku, żołnierze chcieli pozabijać wszystkich więźniów, w obawie, że niektórzy z nich mogli uciec, gdyż zgodnie z prawem rzymskim oni byli odpowiedzialni za nich swoich własnym życiem. Lecz setnik szanując św. Pawła, nie dozwolił na to i ze względu na radę Pawła zachował też wszystkich więźniów, pamiętając zapewne jego widzenie, które im wszystkim dodawało otuchy i podnosiło nadzieję i to doprowadziło ich do ocalenia. Stało się dokładnie tak, jak św. Paweł przepowiedział – każdy człowiek został ocalony, tylko statek z ładunkiem przepadł.
Na brzegu widnieje przed nami nowy obraz apostoła. On się nie uniósł w dumę, ani nie przyjął postawy wyższego, aby mu służono, lecz od razu zaczął pomagać i robić, co mógł dla dobra całego towarzystwa. Widzimy jak on zbiera gałęzie do ognia, aby wszystkich ogrzać i osuszyć. Mieszkańcy tej wyspy, których rzymianie nazywali barbarzyńcami (bo nie mówili językiem greckim, lecz fenijskim, językiem Fenjan, organizacji we Francji), okazali im wielką życzliwość. Ale kiedy ujrzeli gada na ręce Pawła, mniemali, że ten więzień był mordercą, który, chociaż został uratowany z morza, miał być ukarany sprawiedliwością Boską. Przypuszczali, że jego ręka okaleczona przez gada spuchnie od trucizny i krótko po tym apostoł miał się wić w boleściach i umrzeć w mękach. Lecz kiedy on strząsnął gada w ogień i nic mu się nie stało, oni przypuszczali, że on był bogiem.
Nieco później nadarzyła się inna sposobność ku oddaniu pochwały dla Ewangelii, gdy św. Paweł zobaczył chorego człowieka, ojca naczelnika wyspy, którego w cudowny sposób uzdrowił i wielu innych chorych tej wyspy. W ten sposób znajomość o Chrystusie i o jego słudze została ogłoszona, chociaż tak daleko jak nas poinformowano, apostoł nie starał się głosić Ewangelii ani do swoich współtowarzyszy na statku, ani do ludzi na tej wyspie. Widocznie wątpił, aby oni byli „dobrym gruntem” dla zasiewu ziarna o Królestwie – nie uważał, aby byli z tych, których nasz Pan i Bóg powołał, aby być z klasy Oblubienicy, będąc obecnie powoływaną i doświadczoną. Bez wątpienia ich doświadczenia okazane dla nich korzystne we „właściwym czasie”, kiedy uwielbiony Chrystus będzie przyciągał do siebie wszystkich ludzi – „A ja jeźli będę podwyższony od ziemi, pociągnę wszystkich do siebie” (Jana 12:32) dając im błogosławioną sposobność do nabycia prawdziwej znajomości i błogosławieństwa i restytucji – Dz. Ap. 3:19-21.
====================
— 1 listopada 1909 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: