R4215-232 Studium biblijne: Zwycięstwo nie dla mocnych

Zmień język

::R4215 : strona 232::

Zwycięstwo nie dla mocnych

— 1 Sam. 17:38-49 — 9 SIERPNIA —

Złoty tekst: „W Panu ja ufam” – Ps. 11:1

Niedługo po swoim pomazaniu Dawid stał się bohaterem w nader znamiennej walce. Filistynowie, zamieszkali na morskim wybrzeżu Palestyny, byli nieprzyjaciółmi Izraelitów od wielu lat, i jak już widzieliśmy, mieli przewagę nad nimi w czasie koronacji Saula. Zwycięstwo, jakie później Saul odniósł nad nimi, nie było zupełne, ponieważ nadal zajmowali miasto Get i pewien znaczny obszar w ziemi danej Izraelowi. W Get mieszkał Goliat, potomek olbrzymów, czyli Anekimów, których wielkość przestraszyła szpiegów Izraelskich, gdy po raz pierwszy wtargnęli do ziemi obiecanej. Zatem Goliat nie był Filistynem z urodzenia, ale przez naturalizację, tak jak ludzie różnych narodowości stają się Amerykaninami. Goliat był w najwyższym rozwoju męskości, dumnym ze swego rozmiaru i siły. Filistynowie też czuli się mężnymi i mniemali, że z takim szampionem i wodzem uda im się odnieść ponowne zwycięstwo nad Izraelitami. To też zorganizowali armię i pomaszerowali w kierunku północno – zachodnim ku Jeruzalemowi. Król Saul, dowiedziawszy się o tym. zebrał armię aby stawić czoło Filistynom. Dwie te armie stanęły przeciwko sobie na przeciwnych stokach góry, przy dolinie Ela. Widocznie dwie te siły były sobie równe i żadna nie spieszyła się z rozpoczęciem walki. Filistynowie zaproponowali metodę już naówczas znaną w historii, a mianowicie aby zaniechać ogólnego boju, a sprawę rozstrzygnąć pewnego rodzaju pojedynkiem. Wysunęli Goliata jako swego szampiona i wzywali Izraelitów aby jeden z nich wystąpił do pojedynku z Goliatem. Podobnie Rzymianie i Albańczycy rozstrzygnęli wynik wojny przez śmiertelny pojedynek trzech rzymskich Horatów z trzema albańskimi Kuratami (według rzymskiej legendy, Horaci i Kuraci mieli to być dwie rodziny trojaczków zrodzonych z dwu sióstr bliźniąt; ci pierwsi mieli być Rzymianami, ostatni zaś Albanami – przyp. tłum.). Zwycięstwo w tym wypadku nastąpiło po stronie Rzymian, pomimo tego że tylko jeden z ich bohaterów został przy życiu. Podobnie w późniejszym wieku Sir Henry d’Bonham stoczył pojedynek z Robertem Bruce, pomiędzy dwiema walczącymi z sobą armiami w Szkocji.

Goliat był prawdziwym olbrzymem. Jego wzrost na sześć łokci i na piędzi, gdyby liczyć po 18 cali na łokieć, przedstawiałoby 9 stóp i 9 cali. Ówczesny łokieć był miarą ludzkiej ręki od łokcia do końca małego palca. Piędzią było pół łokcia. Encyklopedia Britannica wspomina o kilku olbrzymach: o pewnym Szkocie, którego wysokość dochodziła do 8 stóp i 3 cale; o Arabie, który mierzył 9 stóp; o Charles Birne w Irlandii, którzy mierzył 8 stóp i 4 cale; o Patryku Cotter, który mierzył 8 stóp i 7 3/4 cali; o pewnym rosyjskim olbrzymie, który mierzył 9 stóp i 8 cali. Zatem, niema nic niemożliwego ani nieprawdopodobnego w historii o Goliacie. Olbrzym ten był wykwintnie uzbrojony i prawie nie do zwyciężenia.

URĄGANIE IZRAELOWI I BOGU IZRAELSKIEMU

Zdaje się iż w owym czasie każdy naród hołdował jakiemuś systemowi religijnemu, a powodzenie i wpływy danego narodu przypisywano łasce jego boga lub bogów. Przez czterdzieści dni Goliat, przyodziany w swoją wytworną, błyszczącą zbroję, urągał głośno Izraelitom i ich Bogu, starając się w ten sposób zawstydzić ich i zmusić do nierównej walki, w której pewnym był swego zwycięstwa. Nie potrzebujemy dziwić się, że nie znalazł się Izraelita, któryby dobrowolnie wystąpił do walki z tym olbrzymem na warunkach ówczesnych – do walki mieczem, włócznią i oszczepem – albowiem w proporcji, każdy byłby jako dziecię, na łasce wroga.

Isaj, zamieszkały w Betlejemie, oddalonym około dwadzieścia mil od obozu armii, wysłał Dawida do jego trzech starszych braci będących w obozie izraelskim, aby im zaniósł pozdrowienie i nieco żywności, a także by dowiedzieć się o ich i całej armii powodzeniu. Rudowłosy młodzian, pastuszek Dawid, niewiele wiedząc o wojnie, został wielce zdziwiony urąganiem Goliatowym i że Bóg Izraelski był tak znieważany przez poganina. Z natury i doświadczeń, jakie przechodził gdy bronił swych owiec od dzikich zwierząt, Dawid był młodzieńcem odważnym i nieustraszonym. Ponadto był on widocznie dobrze wychowanym pod względem wiary i czci dla Boga. To też Goliatowe urąganie Bogu Izraelskiemu uderzyło go najbardziej. Zapytywał, czemu żaden z Izraelitów nie występuje do walki z Goliatem, okazując w ten sposób swoją gotowość do tego. Wielu z tych, z którymi rozmawiał o tym, byli niezawodnie wielce zdziwieni jego wiarą i odwagą; lecz bracia jego byli mniej przychylni i szydzili z niego. Jednakowoż sprawa rozszerzała się z ust do ust, aż doszła do uszu króla Saula, który posłał po Dawida.

Chociaż król znajdował się od kilku lat w niełasce u Boga, to jednak miał dobry powód do wierzenia w Boską moc; albowiem objawiała się ona nawet w jego własnych doświadczeniach. Być może iż rozmyślał, czy czasami ta propozycja Dawidowa, jedyna nadzieja nastręczająca się w tej trudnej sytuacji, nie była od Pana. Dawid w krótkości opowiedział królowi o swoim męstwie w łączności z zabiciem raz lwa, a innym razem niedźwiedzia w obronie swej trzody. Król wielce podziwiał młodzieńca, jego odwagę i jego wiarę, i zezwolił na jego walkę z Goliatem, mając niezawodnie nadzieję, że Bóg będzie miał wzgląd na Swój lud i udzieli Dawidowi zwycięstwa, pomimo tak nierównej siły cielesnej. Król Saul miał, naturalnie, najlepszą zbroję ze wszystkich Izraelitów i zaproponował aby Dawid przywdział tę zbroję. Lecz gdy ten ją przymierzył, czuł się nią skrępowany i oświadczył, że miałby mniej zaufania w sobie z tą zbroją aniżeli bez niej. Wyszedł więc do walki z Goliatem w swój własny sposób, tylko z dębową laską pasterską, z procą i z torbą. Wybrawszy sobie pięć gładkich kamieni dla swej procy, wystąpił naprzeciw owemu olbrzymowi, gdy ten według zwyczaju wychodził aby wzywać Izraelitów do walki.

Historia o pojedynku tym jest podana krótko i prosto. Goliat był oburzony, że wzywany był do walki przez młodzieńca nieuzbrojonego i przeklinał Dawida w imieniu swoich bogów, mówiąc: „Pójdź, a dam ciało twoje ptastwu powierztnemu i bestiom polnym.” Odpowiedź Dawida była nader charakterystyczna – znamionująca zupełną wiarę w Bogu, jaka przejawiała się w całej historii jego życia od początku aż do końca, i z powodu której Bóg powiedział o nim, że był mężem według jego serca. Oto jego słowa: „Ty idziesz do mnie z mieczem, z oszczepem i z tarczą a ja idę do ciebie w imieniu Pana zastępów, Boga wojsk izraelskich, któremuś urągał. Dziś cię poda Pan w ręce moje, a zabiję cię i odejmę głowę twoją od ciebie, a dam trupy wojska Filistyńskiego ptastwu powietrznemu i bestiom ziemskim; i pozna wszystka ziemia, że jest Bóg w Izraelu, i dozna wszystko to zgromadzenie, że nie mieczem ani oszczepem wybawia Pan, gdyż Pańska jest walka, a poda was w ręce nasze.” W taki sposób była sprawa postawiona, tak przed Filistynami jak i przed Izraelitami, że walka ta była pomiędzy Bogiem i Jego ludem, a ich nieprzyjaciółmi. Dawid pospieszył na spotkanie Filistyńczyków i wyrzucił z procy swój pierwszy kamień, który ugodził olbrzyma w czoło i powalił go na ziemię nieprzytomnego. Prędko Dawid pobiegł do niego i dokończył walki własnym mieczem Goliatowym, ucinając mu głowę; na widok czego Izraelici, ożywieni w wierze, uderzyli na Filistynów, których odwaga uciekła.

Przypuszczanym jest, że Goliat miał na głowie hełm z ruchomym frontem i że gdy głośno śmiał się z młodzieńca przechylił swą głowę w tył, co spowodowało że daszek hełmu podniósł się i obnażył jego czoło. Inni przypuszczają, że Goliat prawdopodobnie sięgał po grot (pewnego rodzaju pocisk), który niósł w pochwie na plecach i gdy to czynił, daszek hełmu podniósł się nieco i w tym właśnie momencie kamień wyrzucony z procy Dawidowej, ugodził go w czoło. Jakkolwiek to się stało, nie możemy wątpić, że Dawid najlepiej zrozumiał sprawę – że to Boska opatrzność miała nad tym nadzór i sprowadziła zwycięstwo. Ani też owe celne rzucenie kamienia z procy nie było naonczas czemś niezwykłem; albowiem powiedziane jest, że przy innej okazji było siedm set mężów z pokolenia Benjaminowego, którzy ciskając kamienie z procy „i włosa nie chybili” – Sędz. 20:16.

PRZECIWNIK I BÓJ CHRZEŚCIJANINA

Jaką naukę może w czasie obecnym wyciągnąć Nowe Stworzenie z tej starodawnej historii? Dawid, którego imię znaczy umiłowany, przedstawia, pod wielu względami, Chrystusa, Głowę i ciało. Doświadczenie Dawida z Goliatem może przedstawiać przede wszystkim bój, jaki nasz Pan stoczył z onym wielkim przeciwnikiem, w czasie owych czterdziestu dni kuszenia na puszczy. Owe zwycięstwo naszego Pana nad szatanem, Jego wierność Ojcu i pracy Jemu powierzonej, Jego samo – ofiara, były zwycięstwem dla ludzkości całego świata, dla wszystkich pragnących społeczności z Bogiem i z Jego zarządzeniami. Czyż Pan nie powiedział nam: „Nie bójcie się, Jam zwyciężył świat?” Pokonawszy szatana, księcia tego świata, Pan jednocześnie przezwyciężył wszystkie zastępy złego, wszystkich sług grzechu. On stał wiernie przy Bogu i przy Swoim przymierzu z Nim, a w przeciwnika rzucał kamieniem prawdy – „napisano.” Jak Goliat padł przed Dawidem, tak szatan został pokonany przez Pana, który oświadczył: „Widziałem szatana spadającego z nieba”; a także iż w rezultacie Swego zwycięstwa, dana Mu była wszelka władza na niebie i na ziemi; i posłał Swych uczni, aby w Jego imieniu i w Jego mocy bojowali podobny bój i zwyciężali, a ostatecznie uczestniczyli z Nim w Jego królestwie, które ma „błogosławić wszystkie rodzaje ziemi.”

O wiernych uczniach Pańskich, którzy stanowić będą Jego Kościół w chwale, napisanym jest, że muszą postępować Jego śladami, za Jego przykładem. Oznacza to dla nich, tak jak znaczyło dla Niego, bój przeciwko grzechowi, przeciwko onemu głównemu przedstawicielowi i wodzowi grzechu, którym jest szatan, jak i przeciwko zastępom zwiedzionych ludzi będących po jego stronie. Czyż nie wyraża podobnej myśli Apostoł, gdy mówi: „Nie mamy boju przeciwko krwi i ciału, ale przeciwko księstwom, zwierzchnościom i dzierżawcom świata ciemności?” (Efez. 6:12.) Ten nieprzyjaciel nasz jest olbrzymem, wobec którego jesteśmy rzeczywiście bardzo małymi i słabymi. Apostoł nazywa go wielkim nieprzyjacielem, a nasz Pan nauczył nas modlić się do Ojca słowami: „Nie opuszczaj nas w pokuszeniach, ale nas zbaw od onego złego.” Widocznym więc jest, iż potrzebujemy Boskiej pomocy w tym nierównym boju, tak jak potrzebował jej Dawid.

„NIE MOCĄ, ALE DUCHEM MOIM”

Wszyscy, których Pan przyjmuje do członkostwa w ciele Chrystusowym, bywają najprzód pomazywani i przez to wchodzą pod Boską moc i pod Jego kierownictwo. Tacy mają również swoje doświadczenia w bojowaniu przeciwko złemu w ogólności, tak jak Dawid potykał się z lwem i niedźwiedziem; a doświadczenia te, pod Boską opatrznością, są tylko przygotowaniem do największej próby i walki z onym nieprzyjacielem i jego różnymi zamysłami ku naszej szkodzie. Cielesną myślą w łączności z tą walką jest, aby przywdziać zbroję podobną do tej jaką posługuje się on przeciwnik, coś jak Saul zaofiarował swoją zbroję Dawidowi. Jednakowoż, każdy z poświęconych musi nauczyć się, że zwycięstwo jego nie przychodzi według zasad i metod tego świata, Nie możemy zwalczać złego złem, krzywdę, krzywdą, chwalbę, chwalbą, obelgę, obelgą, nienawiść, nienawiścią itd. Gdy w taki sposób walczyć będziemy, na pewno przegramy. W boju naszym musimy, na podobieństwo Dawida, spolegać na Bogu i posługiwać się tylko procą i kamykami prawdy. Jeżeli nie możemy zwyciężyć tą metodą, to nie zwyciężymy żadną inną. Kto jest sposobny do tych rzeczy? – do tak nierównej walki z księciem ciemności i z wszystkimi zastępami grzechu? Zapewne, ktokolwiek pokładałby ufność w samym sobie byłby niemądrym; to też jak mówi Aposoł, ufność nasza jest w Bogu. Jeżeli wiernymi jesteśmy Jemu, zwyciężymy; jeżeli zaś jesteśmy niedbałymi lub niewiernymi, to nie jesteśmy z klasy Dawida – nie będziemy członkami chwalebnego ciała Chrystusowego i nigdy królować z Nim nie będziemy, tak jak Dawid, który chociaż był pomazany, nigdy nie zasiadłby na tronie, gdyby walczył z owym olbrzymem zbroją Saulową.

„UCZYNKI CIAŁA I DIABŁA”

Cielesne niedoskonałości, z którymi wszyscy walczyć musimy, są w rzeczywistości uczynkami diabła, bo czyż nie przyczynił się on do upadku pierwszych naszych rodziców w raju i czyż nie zepchnął przez to cały nasz rodzaj do upadku – do stanu grzechu i śmierci, z którym walczylibyśmy daremnie, gdybyśmy nie byli wybawieni przez Tego, który nas umiłował i kupił Swoją drogocenną krwią? Oprócz bojowania z odziedziczonymi słabościami ciała, walczyć musimy przeciwko czynnym działaniom onego przeciwnika – nie tylko przeciwko jego pokusom w nas samych, ale i przeciwko jego intrygom pomiędzy ludźmi w ogóle; albowiem on jest tym, który teraz „skutecznym (czynnym) jest w sercach synów niedowiarstwa,” a takich jest o wiele więcej aniżeli dziatek w ary i posłuszeństwa. Stąd tych, co nas atakują, jest dużo, a w niektórych tych atakach oni otrzymują nawet sympatię naszych upadłych ciał, chociaż nasze serca, nasze umysły jako Nowych Stworzeń w Chrystusie, są przeciwne.

Apostoł pomaga nam rozpoznać onego wielkiego nieprzyjaciela i wpływy, jakie on stara się wywierać na nas na każdym kroku i na każdy dzień. Wszystko to Apostoł sumuje w taki sposób: „Jawneć są uczynki ciała, które są: Cudzołóstwo, wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, nieprzyjaźni, swary, nienawiści, gniewy, spory, niesnaski, kacerstwa, zazdrości, mężobójstwa, pijaństwa, biesiady i tym podobne rzeczy, o których powiadam wam, jakom i przed tym powiedział, iż którzy takowe rzeczy czynią, królestwa Bożego nie odziedziczą” – Gal. 5:19-21.

„NIE MAMY BOJU PRZECIWKO KRWI CIAŁU”

Zauważmy w tej liście jak wielkim jest on Goliat, z którym walczyć musimy! Szczególniejsze słabości w jednym, nie koniecznie potrzebują być szczególniejszymi słabościami w drugim, lecz lista podana tu przez Apostoła zapewne włącza słabe strony cielesne każdego z poświęconych, każdego z klasy Dawida, z klasy Umiłowanego, z klasy Chrystusa. Wszyscy z pomazanych do przyszłej chwały, jako królowie i kapłani w przyszłym nowym stanie, mają teraz w ciałach swoich Goliata, z którym walczą i walczyć muszą aż do końca. Stara natura umrzeć musi, albo też umrze nowa. Napominając wiernych w tym względzie Apostoł powiedział: „Umartwiajcie tedy członki wasze, które są na ziemi” – czyli grzeszne skłonności cielesne. One muszą być uśmiercone, ścięte, tak jak był Goliat; lecz zupełne złożenie umysłu cielesnego i jego wpływów nie może nastąpić prędzej aż wpierw muszą one być, w imieniu Pańskim, pokonane kamieniem prawdy.

Przeglądając powyższą listę uczynków ciała i diabła, możemy zauważyć, że wszystkie one zakorzenione są na samolubstwie; gdy zaś jako Nowe Stworzenia patrzymy na Pana, jako na nasz Wzór, znajdujemy, że wszystkie owoce i przymioty ducha koncentrują się na miłości. Przeto w proporcji jak Nowe Stworzenie wzrasta w miłości, stare stworzenie, czyli uczynki ciała i jego samolubstwo, będą zamierać.

Możliwym jest rozumować błędnie w tym przedmiocie i mówić słowami Apostoła: Rozpocząwszy duchem, czyż mamy zabiegać o doskonałość cielesną? Możemy mówić: Przecież ci, co 7ostali spłodzeni duchem świętym i uznali samych siebie za umarłych ciału i jego skłonnościom, nie mogą ponownie dostać się pod wpływy i moc onego przeciwnika i stać się uczestnikami jego ducha i jego uczynków!

Jest to błędna myśl! Możliwym jest dla niektórych prawdziwych dziatek Bożych być w taki sposób pokonanymi. A gdy ktoś w zupełności zostaje pokonany duchem samolubstwa, to znaczy, że Nowe Stworzenie umarło, a więc oznacza to śmierć wtóra. Droga od nowej natury do wtórej śmierci nie koniecznie potrzebuje być długa, lecz nie mamy powodu do wierzenia, że można ją przejść jednym krokiem. Pamiętamy, że w czasie obecnym, czyli aż do naszej przemiany przy zmartwychwstaniu, nową natura jest tylko nowy umysł, nowa wola, nowe usposobienie zgodne z Bogiem, z Jego sprawiedliwością i miłością. Mamy pamiętać, jak wyraża to Apostoł, że ten skarb nowej natury znajduje się w naczyniu glinianym i że to naczynie ma na sobie wszystkie pierwotne zmazy i upadłe skłonności, które są tak silne jak kiedykolwiek, z wyjątkiem tylko, że nowy umysł ma je pod swoją kontrolą; lecz gdyby kontrola ta była zwolniona choćby tylko na chwilę, stara natura zostałaby wnet rozbudzona i ożywiona. Możemy też być pewni, że przeciwnik czuwa i rozumie całą tę sytuację, gotowy uczynić wszystko aby tylko uśpić naszą czujność i przedstawić białe czarnym, a czarne białym. Bóg łaskawie ochrania ras od pewnych pokus, ale tylko od takich, które są większe aniżeli moglibyśmy znieść. Stad możliwym jest dla nas być pokonanymi, nie tylko w niemowlęctwie naszej nowej natury, ale i w dalszym jej rozwoju; albowiem w miarę jak dochodzimy do dojrzałości, dozwalane próby będą coraz większe i sroższe. Nie powinniśmy też sprzeciwiać się temu, ale raczej spodziewać się tego.

Apostoł, rozumiejąc sprawę w taki sposób, oświadczył: „Karzę ciało moje i w niewolę podbijam”; a na innym miejscu mówi: „Umartwiajcie tedy członki wasze, które są na ziemi” – wasze ziemskie ambicje, upodobania, skłonności itd., czyli to wszystko w was, co skłania się do zazdrości, nienawiści i sporom – uśmiercajcie takie rzeczy. Pozwólcie nowej naturze panować nad każdą myślą, nad każdym słowem i nad każdym czynem, czuwajcie nad swoimi myślami, słowami i czynami. Wielu stara się czuwać nad czynami, lecz trudno im czuwać nad myślami i słowami – nie umieją ich skrupulatnie badać i rozsądzać. Prawdziwie określił Apostoł, że z serca wypływają zawiści, gorzkości, obmowy potwarze i spory. Gdyby tych rzeczy nie było w sercu, usta nie wypowiadałyby ich; albowiem „z obfitości serca usta mówią.”

„JĘZYK JEST OGNIEM! ŚWIATEM NIEPRAWOŚCI”

Zaiste słowa pasze sądzą nas, jak to i nasz Pan powiedział: „Z mów twoich będziesz usprawiedliwiony i z mów twoich będziesz potępiony.” Nie dziw, że Prorok oświadczył: „Będę strzegł warg moich, abym nie zgrzeszył językiem swoim.” To strzeżenie widocznie oznacza poważną rozwagę i baczenie nad wszystkim, co mówimy; aby o nikim nie mówić źle. O ile to się tyczy Pana i Jego sprawy, złe mowy o kimkolwiek nie są wcale potrzebne: albowiem On zdolnym jest dokonać wszystkich Swoich zmysłów, bez naszego gwałcenia jakiegokolwiek Jego mądrego zarządzenia dla nas. Jeżeli On nie jest dosyć mądrym aby wyprowadzić ład z zamieszania, to my na pewno nie mamy dosyć mądrości aby tego dokonać; i byłoby wielką zarozumiałością z naszej strony wtrącać się do Jego spraw, z wyjątkiem tylko ściśle według poleceń Jego Słowa. Niechaj ono będzie naszym autorytetem; Gdy On każe nam mówić, mówmy, lecz gdzie każe nam milczeć, milczmy. Jakikolwiek inny sposób postępowania jest niebezpieczny.

Św. Jakub powiedział: „Język zapala koło urodzenia naszego i bywa zapalony od ognia gehenny” (Jak. 3:6). Innymi słowy: To, co podnieca język do mówienia źle, jest iskrą wtórej śmierci; albowiem wszelkie gniewy, złości, zazdrości, nienawiści, obmowy, potwarze itp., są uczynkami ciała i diabła, skłaniającymi się do wtórej śmierci. Wyliczywszy te rzeczy Apostoł powiedział: „Którzy takowe rzeczy czynią, królestwa Bożego nie odziedziczą” (Gal. 5:21). Czyniący te rzeczy, jeżeli będą w nich trwać, nie tylko że nie dostąpią działu w królestwie, ale nawet nie znajdą się w Wielkim Gronie; dział ich będzie w Gehennie – we wtórej śmierci. Nie jest to przesadną nauką naszą, lecz jest wyraźnym świadectwem Św. Piotra i Św. Jakuba. Jest to regułą nie tylko dla Kościoła ewangelicznego znajdującego się teraz na szczególnej próbie, lecz będzie także regułą w Tysiącleciu. Ci, co nie dojdą do zupełnej harmonii z prawem miłości, które jest przeciwne tym wszystkim uczynkom diabła, uznani zostaną za sługi grzechu i szatana i dział ich będzie w jeziorze ognia, co oznacza śmierć wtóra – Obj. 20:14.

Gdy Św. Jakub powiedział, że język zapala koło urodzenia, wierzymy, że on wyraził prawdę zgodną z tym, jak określił apostoł Piotr, gdy oświadczył, że symboliczne niebiosa i symboliczna ziemia ogniem spalone będę. Język, ten mały członek, zapala w taki sposób koło urodzenia, czyli wrodzone namiętności, sprowadzając w końcu straszną anarchię, w jakiej obecne instytucje upadną, przygotowując drogę królestwu naszego Pana pod całym niebem. Kto ma ucho do słuchania i uważne oczy może już dostrzegać, że gorzkie języki obracają się gwałtownie w kierunku rozniecenia ognia, o jakim wspomniał Apostoł. Niskie namiętność! rozbudzane są w kołach kościelnych, państwowych, finansowych i politycznych. Samolubstwo góruje coraz więcej, aż w końcu dojdzie do tego, co mówi Pismo, że nie będzie pokoju wychodzącemu ani wchodzącemu, ale ręka każdego obróci się przeciwko bliźniemu.

Jeżeli tedy język w taki sposób zapali koło urodzenia (wrodzone namiętności) w kościele nominalnym i w społeczeństwie tego świata, to czy mamy wnosić, że Kościół Boga Żywego, składający się z tych, których imiona zapisane są w niebie, będzie wolny od podobnych doświadczeń; lub że próby te będą mniej surowe dla nich aniżeli dla świata? Wcale nie! Musimy raczej spodziewać się, że sąd ten rozpocznie się od domu Bożego i rozszerzy się na dom nominalny i na świat. Zatem każdemu należy być rozbudzonym pod względem tego niesfornego członka, czyli języka; trzymać go w zupełnym poddaństwie woli Bożej; aby mówić tylko to, co buduje; aby nikogo nie obmawiać; aby nasz język, którym chwalimy Boga, używany był tylko ku błogosławieństwu, pomocy i zbudowaniu drugich, oraz na dobro sprawy Pańskiej.

Ponieważ z obfitości serca usta mówią, musimy więc jak najwięcej strzec każdy swego serca. Pamiętać musimy o jego wrodzonej zwodniczości i musimy czuwać aby ono nie zwiodło nas do myślenia, że zło jest dobrem, że rozszerzając zło, obmawiając i powtarzając drugich, przysługujemy się dobrej sprawie. Takie rozumowanie jest częścią sprytu onego przeciwnika, a, jak to powiedział Apostoł: „Zamysły jego nie są nam tajne.” Czuwajmy więc, więcej aniżeli kiedykolwiek, rozsądzajmy pilnie nasze motywy (pobudki), a nie tylko to, ale upewniwszy się, że motywy nasze są dobre, rozsadzajmy nasze metody i wyrównujmy je Słowem Bożym, pamiętając szczególnie na słowa naszego Pana, że mamy miłować jedni drugich, jako On umiłował nas – aż do stopnia wydawania życia za drugich – i że mamy być posłuszni Jemu, stosować się do Tego Słowa, pomnąc na metody postępowania, jakie On Sam przykazał – Mat. 18:15-17.

====================

— 1 sierpnia 1908 r. —