::R3737 : strona 76::
Lekcje samokontroli
— Mat. 5:33-48 — 11 MARCA —
Złoty tekst: „Panie, połóż straż ustom moim; strzeż drzwi warg moich” – Ps. 141:3
Znowu zbieramy się u stóp wielkiego Nauczyciela szkoły Chrystusowej, aby zasięgać od Niego dalszych instrukcji. Poniższe rozważanie wyciągamy z kilku wierszy jego sławnego kazania na górze Oliwnej.
W pierwszym wierszu, który mamy pod rozwagą, nasz Pan odniósł się do starej tradycji, która w czasie tym miała prawdopodobnie ogólne uznanie pomiędzy ludem. Nie należy mieć za złe poważania opinii i nauk ludzi, którzy żyli przed nami, lecz dla Chrześcijanina jedną z najważniejszych lekcji do nauczenia się jest, iż sam fakt, że pewna nauka jest stara, że już dawno w nią wierzono, nie jest jeszcze dostatecznym dowodem jej prawdziwości. Nauki stare jak i nauki nowoczesne powinny być ważone i próbowane tym jedynym probierzem, Boskim objawieniem – „Do zakonu raczej i do świadectwa; ale jeźli nie chcą, niechże mówią według słowa tego, w którym niemasz żadnej zorzy” – Iz. 8:20.
Tradycja, do której nasz Pan się odniósł, nie była w całości błędną, tak samo jak tradycje średniowieczne, które są obecnie poważane zawierają w sobie nieco prawdy. Sam błąd jest słabym w porównaniu do błędu zmieszanego z odrobiną prawdy; stąd on wielki przeciwnik zazwyczaj stara się wpleść pewną miarę prawdy do wszystkich szkodliwych błędów, jakie przygniatały świat przez wszystkie wieki i dotąd przygniatają wszystkich, którzy ulegają ich złudzeniu. To było także prawdą w sprawie, o której nasz Pan wspomniał. Zakon mówił, aby nie brać imienia Bożego nadaremno, zaś tradycja zmodyfikowała tę ustawę zakonu i ograniczyła ją do fałszywego przysięgania. Jezus zwrócił uwagę swoich słuchaczy na ten błąd, wykazując iż trzecie przykazanie miało o wiele szersze i głębsze znaczenie aniżeli tradycja przypisywała – że imienia Bożego nie powinno się nigdy używać z nieuszanowaniem a nie tylko w łączności z pogwałceniem przysięgi złożonej w imieniu Pańskim. Pan Jezus rozszerzył tę myśl ucząc Swoich naśladowców, że oni powinni zaprzestać ówczesnego zwyczaju potwierdzania swoich słów zaklinaniem się na Boga, na niebo itp. Ta sama nauka jest dla naśladowców Jezusa i dziś. Inni mogą czuć potrzebę potwierdzania swych oświadczeń przysięgą lub zaklinaniem się, lecz naśladowcy Pana mają tak żyć, postępować i mówić, że słowa ich będą przyjmowane za prawdziwe wszędzie i przez każdego. Aby to osiągnąć oni muszą być w zupełności prawdomówni, tak, że ktokolwiek ich słyszy mógł być pewnym, że ich tak, jest w rzeczywistości tak, a ich nie jest zawsze nie.
„ZGOŁA NIE PRZYSIĘGAJCIE”
Przysięgi i uroczyste zapewniania w zwykłych rozmowach wskazują, że prawdziwość tego co mówi jest wątpliwa – że jego tak, nie zawsze jest tak, a jego nie, nie zawsze nie. Skłonnością takiego jest być mniej ostrożnym w tych rozmowach, gdzie takich uroczystych zapewnień nie czyni; wynik tego jest także i ten, że w człowieku takim zmniejsza się poważanie ku Bogu i rzeczom świętym, na które on powołuje się, jako na świadectwa lub dowody jego prawdziwości. Ponieważ słowa takich osób stają się mało znaczące i mogą być łatwo złamane, więc i przysięgi ich z czasem staną się podobne i nieprawdomówność takich ludzi przechodzi tylko z złego w gorsze. Natomiast, gdzie słowa uważane są za święte tam grzech, błąd i różne fałszerstwa mają mniej dostępu.
Nie należy jednak rozumieć, że to napomnienie Pana zabrania przysięgi w sądach prawnych. Przysięgi zalecane prawami stanowymi lub krajowymi są potrzebne, ponieważ nie wszyscy mają tak wysokie pojęcie prawdomówności. Lecz i w sądach niektórych Stanów jest dozwolone złożyć uroczyste zapewnienie zamiast przysięgi, jeśli ktoś tak woli. Dla poświęconego Chrześcijanina, zapewnienie powinno mieć takie samo znaczenie, co przysięga; on nie będzie zapewniał niczego, na co nie mógłby przysiąc. Chrześcijanin rozumie, że, jako naśladowcy i przedstawiciele Pana, jego tak i nie musi być tak wierne i prawdziwe, jakby najuroczystsza przysięga.
Cokolwiek więcej jest ponad tak i nie „od złego jest”. Pośrednio wszystkie nasze złe skłonności pochodzą od onego złego; bo czyż nie jest prawdą, że przez jego kłamstwo w Raju nastąpił upadek od doskonałości i obrazu Bożego, a z przyczyny tegoż upadku znajdujemy się teraz w tak złym i niedoskonałym stanie i narażeni bywamy na różne omyłki, z powodu własnych słabości, jak i słabości naszych bliźnich? Chociaż to napomnienie naszego Pana jest dobre dla wszystkich, mających słuchające uszy, to jednak ono jest w szczególności wskazanym dla małego stadka, dla tych, co nagięli się ku słuchaniu Jego przykazań, aby uczyć się od Niego i, na ile potrzeba, cierpieć z Nim w postępowaniu drogą sprawiedliwości. Zaiste, tacy powinni być wzorami sprawiedliwości i słuszności, a przez to być jasno świecącymi światłami, wielbiącymi ich Ojca Niebieskiego w ich domach, jak i w miejscowościach, gdzie zamieszkują.
„OKO ZA OKO”
Inna z starych nauk głosiła o bezwzględnej sprawiedliwości, oko za oko, ząb za ząb. Nawet niektóre przepisy zakonu to nakazywały. Jeżeli ktoś uszkodził w czymkolwiek drugiego rozmyślnie, sam miał być w taki sam sposób uszkodzony. Tę surową sprawiedliwość przestrzegano wówczas nie tylko między Żydami, ale także między Rzymianami i Grekami. Możemy powiedzieć, że pod pewnym względem było to sprawiedliwsze prawo, aniżeli obecne, które pośrednio są zawsze korzystniejsze dla bogatych. Na przykład w obecnym czasie, za wyrządzenie drugiemu krzywdy, nakładaną jest kara pieniężna, albo pewien czas więzienia. W obu wypadkach bogaty nie odczuje tej kary tak jak biedny, ponieważ pieniędzy ma pod dostatkiem, a i spędzenie pewnego czasu w więzieniu nie jest dla bogatego tak wielką stratą jak dla biednego, jednakowoż i starodawny system wymierzania ścisłej sprawiedliwości, oko za oko, ząb za ząb, miał także pewne złe strony; albowiem rozwijał ducha feudalizmu i pobudzał do złości, mściwości, nienawiści, zazdrości, zabójstwa i do innych uczynków ciała i diabła. Widząc więc, do czego zmierzałoby ściślejsze tłumaczenie sprawiedliwości, zauważmy jaki lepszy sposób postępowania został zalecony przez Wielkiego Nauczyciela nowego zakonu.
Oto Jego słowa: „Ja wam powiadam: Żebyście się nie sprzeciwiali złemu, ale kto by cię uderzył w prawy policzek twój, nadstaw mu i drugi”. Jest to zdumiewające polecenie – któż może się do tego zastosować? Nawet, gdy zmodyfikujemy to polecenie, na ile tylko znaczenie tego słowa pozwoli, to jeszcze zauważymy, że jest to ponad możność upadłego człowieka. Ono wskazuje, jakie są wymagania Boskiego prawa doskonałej miłości. Starając się zrozumieć wyrażenie: „Nie sprzeciwiajcie się złemu, ale kto by cię uderzył w prawy policzek, nadstaw mu i drugi”, należy nam wziąć przykład z naszego Pana i Apostołów. Znajdujemy, na przykład, że nasz Odkupiciel był uderzony w policzek i chociaż literalnie nie nadstawił drugiego to jednak nie próbował oddać policzkiem za policzek, ani nawet nie wypowiedział przykrego słowa. W tym więc pośrednim znaczeniu On jakoby nadstawił drugiego policzka. Takim powinno być i nasze postępowanie. Zbawiciel nasz uczynił wyrzut temu, co Go uderzył, lecz słowami łagodnymi, przeto i my możemy z właściwością naśladować tego przykładu i uważać to za zgodne z tą lekcją naszego Pana.
Możemy także zauważyć jak nasz Pan, gdy był zagrożony przez tłum i wzięty na wierzchołek góry, aby był z niej zrzucony, nie użył Swojej nadludzkiej mocy, by szkodzić Swoim oponentom, lecz przeszedł przez środek ich, widocznie wywierając na nich wprost lub pośrednio pewien powstrzymujący wpływ, ponieważ wiedział, że czas Jego śmierci jeszcze nie nadszedł. Podobnie i my możemy używać jakiegokolwiek moralnego wpływu, na jaki tylko zdobyć się możemy w celu wyzwolenia się z mocy naszych wrogów i ufać, że Boska opatrzność będzie czuwać nad nami, aż dokąd nasze lekcje i doświadczenia zostaną uzupełnione – aż nasz czas do przejścia poza zasłonę nadejdzie. Podobnież Apostoł Paweł, gdy się dowiedział, że Żydzi czyhali na jego życie, on nie odgrażał się im, ani nie modlił się, aby ich co złego spotkało; lecz użył wszelkich możliwych i godziwych sposobów, aby przeciwdziałać ich niegodziwym zamiarom. Wysłał posłańca do hetmana, wzywając ochrony od świeckiej władzy, a przy innej okazji bronił się przez apelowanie do ludu – Jana 18:22,23; Dz. Ap. 23:1-5,17.
Nauką dla nas w tym jest, że możemy użyć wszelkich legalnych i godziwych sposobów dla samoobrony, a nawet niekiedy roztropnym jest uciec przed niebezpieczeństwem lub prześladowaniem, jak to nasz Pan polecił, a Apostołowie dali tego przykład (2 Kor. 11:32; Mat. 10:23). Lecz nie jesteśmy upoważnieni do odwetu. Chociaż podany przez Pana sposób postępowania zdawać się może trudnym, lecz bez wątpienia, że w końcu on okaże się najlepszym. Pamiętajmy na słowa naszego Pana: „Którzy miecz biorą, od miecza poginą”, a także na słowa Apostoła wypowiedziane do Kościoła: „Jeżeli jedni drugich kąsacie i pożeracie, patrzcie, abyście jedni od drugich nie byli strawieni (Mat. 26:52; Gal. 5:15). Widoczną lekcją tego jest:
„POKOJU NAŚLADUJCIE Z WSZYSTKIMI”
„A temu, który się z tobą chce prawować i suknię twoją wziąć, puść mu i płaszcz”. Poprawne tłumaczenie tego tekstu wskazuje, że gdyby ktoś chciał iść z tobą do sądu i zabrać twoją suknię, powinieneś ugodzić się z nim, choćby to nawet miało pozbawić cię nie tylko sukni, ale i płaszcza. Ta lekcja ustępstwa i nie sprzeciwiania się jest bardzo trudną do nauczenia się. Bez wątpienia wielu starałoby się korzystać z takiego usposobienia, wobec czego człowiek taki wyszedłby na tym bardzo źle. To jednak nie dowodzi, że rada naszego Pana była niemądra nawet na ile to się tyczy obecnego życia. Z pewnością, że stosowanie się do tej lekcji byłoby dla nas korzystnym pod względem wyrabiania w sobie przymiotów Pańskich; a ponadto przykład nasz może niekiedy wywrzeć dodatni wpływ na tych, co oszukańczo i niegodziwie wykorzystują nasze posłuszeństwo Wielkiemu Nauczycielowi.
Wiemy także, iż Bóg jest w zupełności zdolnym wynagrodzić nam wszelką stratę, jaką byśmy ponieśli w posłuszeństwie Jego przykazaniom. Nie powinniśmy zapominać tych dwóch okazji, przy których Jezus kazał uczniom zapuścić sieci po ich bezowocnym łowieniu przez całą noc. Widzimy, że przy obu okazjach ogromna ilość ryb została cudownym sposobem złowiona. Ten, co jest za nami jest mocniejszy, aniżeli wszyscy, którzy są przeciwko nam, przeto nie potrzebujemy wątpić, że wierność Jemu i posłuszeństwo dla Jego Słowa wyjdzie ostatecznie na nasze dobro. Pamiętajmy także na przypowieść, która mówi: „Niejeden udziela szczodrze, a wżdy mu przybywa; a drugi skąpi więcej niż trzeba, a wżdy ubożeje” (Przyp. 11:24). Nie zawsze ten, co najenergiczniej walczy o swoje prawa zajdzie najdalej, nawet pomiędzy ludźmi światowymi.
„IDŹ Z NIM I DWIE”
Następne napomnienie Pana jest na ogół źle zrozumiane. Ono nie znaczy, że mamy się odrywać od naszych obowiązków i spraw życiowych na czyje bądź żądanie. W dawnych czasach niektórzy urzędnicy mieli prawne upoważnienie do zmuszania ludzi do pewnej rządowej pracy. Zauważmy, na przykład, jak Szymon Cyrenejczyk był zmuszony do niesienia krzyża za Pana Jezusa. Słowo „przymuszał”, w naszym zwykłym tłumaczeniu, pochodzi z takiegoż samego słowa greckiego i stosuje się do legalnego zniewalania. W obecnych czasach w podobnych sprawach mówiono by „rozkazywał”. To napomnienie naszego Pana znaczy, ze naśladowcy Jego powinni być tak wspaniałomyślni, hojni i szczodrzy, że nie tylko wypełnią wszelkie legalne nakazy, lecz będą gotowi iść dalej – czynić więcej aniżeli jest wymaganym.
Czyniąc z serca i z ochotą wszystko, a nawet więcej niż było rozkazane, naśladowcy Pana ujawniają onego szczodrobliwego ducha, który znamionował Jezusa i Jego nauki. Takim uczuciem się rządząc, wierni będą rozpoznani jako uczniowie Jezusowi. Zaprawdę powiedzieć możemy, że cała treść nauk Pańskich i Apostolskich jest przeciwną sknerstwu, sobkostwu i samolubstwu, a zgodną ze szczodrobliwością, pełną miarą, potrząśniętą, natłoczoną i opływającą. Miara Chrześcijanina nie będzie w niczym krótką, choć może być zawsze trochę więcej – musi być zawsze pełną, a nigdy skąpą. Takim jest pierwiastek onego wyższego prawa miłości i tegoż ducha szczodrobliwości w naszym sercu.
Z podobną troskliwością Nauczyciel napomina, że mamy dawać i pożyczać tym, co żądają. Nie mamy przypuszczać, aby myślą Jego było, że rodzic powinien dać swemu dziecku brzytwę, gdy dziecko o nią płacze; lub by udzielać drugim pożyczek albo darów ku ich szkodzie. Miłość musi być podstawą całego naszego postępowania; albowiem jest ona esencją Boskiego prawa. Nie możemy też rozumieć, aby myślą Pana było, że powinniśmy zaniedbać własnego dobra lub dobra swego domu i rodziny, rozdając i wypożyczając wszystko innym. Należy nam rozumieć, że nasz Pan chce, abyśmy w tej rzeczy, jak i w innych, byli roztropnymi jak węże a szczerymi jak gołębice. Rzeczą, do której On zachęca jest widocznie duch, czyli usposobienie, które by z przyjemnością pożyczało i udzielało potrzebującym i które byłoby nader baczne, aby stosować się do tego napomnienia, rządząc się przy tym rozsądkiem, co do czasu, miejsca i osób. Inaczej mówiąc, duch Chrystusowy jest duchem szczodrobliwości, a nie duchem samolubstwa i skąpstwa. Ludzie poświęceni, a mający jeszcze w sobie więcej lub mniej samolubstwa, powinni o tym wiedzieć. Prawdopodobnie mało jest takich, którzy są w niebezpieczeństwie szkodzenia sobie lub tym, co są od nich zależni przez zbyt wielką szczodrobliwość.
MIŁUJ BLIŹNIEGO
Miłość bliźniego była zarysem zakonu i starsi Żydowscy mieli słuszność zachęcając do niej; lecz oni dodali, że nieprzyjaciela należy nienawidzić, pomimo że zakon nic podobnego nie mówił; przeciwnie, nakazywał, że gdyby kto widział wołu lub osła, należącego do nieprzyjaciela jego, w niebezpieczeństwie lub zbłądzonego, powinien go wyratować i odprowadzić właścicielowi, choćby ten był jego wrogiem i choćby go to miało kosztować wiele czasu i trudu. To też nasz Pan wykazał istotne znaczenie zakonu, czyniąc go tym zacniejszym, gdy powiedział: „Aleć Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjacioły wasze i módlcie się za tymi, którzy was prześladują; abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebiesiech” (tak wiersz 44 jest oddany w poprawnym tłumaczeniu, zgodnie z najstarszym Manuskryptem Greckim, który omija część tego wiersza).
Jeżeli jesteśmy synami Bożymi, to musimy mieć Jego ducha, Jego usposobienie. Jeżeli w jakimkolwiek stopniu brak nam tego usposobienia, by miłować i dobrze życzyć naszym nieprzyjaciołom jak i bliźnim, w takim samym stopniu brak nam dowodu, że znajdujemy się w społeczności z Ojcem Niebieskim i z naszym starszym bratem, Odkupicielem i Nauczycielem. Tu znowu wchodzi lekcja uczynności, wskazująca, że mamy być wielkiego serca, czyli wspaniałomyślni. Jak możemy wyrabiać w sobie te konieczne przymioty, podczas gdy nasze naturalne skłonności są złe, samolubne i daleko odpadłe od obrazu Bożego, pod tym względem? Odpowiadamy, że cały kurs naukowy w szkole Chrystusowej jest właśnie w tym kierunku. Aby nauczyć nas miłosierdzia i sympatii ku drugim. Pan wykazuje nam naszą własną nieudolność i słabość; aby zachęcić nas do wspaniałomyślności i przebaczania drugim, Bóg zaznajamia nas o Swoim wielkim miłosierdziu i łasce ku nam. Aby sprawa ta była nam wyraźniejszą jesteśmy zapewnieni, że nasze przebaczenie i stanowisko wobec Boga może być podtrzymane tylko przez rozwijanie w sobie i okazywanie takiego samego ducha ku naszym winowajcom i nieprzyjaciołom.
Należy nam być wspaniałomyślnymi ku tym, którzy naruszają nasze prawa, tj. ku naszym nieprzyjaciołom. To nie znaczy, że Bóg uznaje Swoich nieprzyjaciół i darzy ich Swoim błogosławieństwem, w takiej samej mierze, jak Swoich przyjaciół i dzieci; ani też nie znaczy, że my mamy miłować naszych nieprzyjaciół w taki sam sposób jak naszych serdecznych przyjaciół i towarzyszy. Bóg udziela szczególniejszego błogosławieństwa tym, co są w społeczności z Nim, podobnie i my możemy darzyć większą miłością i przyjaźnią tych, co są w zgodzie z nami. Główną lekcją tego znowu jest dobroć i wspaniałomyślność.
MIŁOWANIE TYCH, CO NAS MIŁUJĄ
Nasz Pan wykazał, że gdybyśmy tylko odwzajemniali się tym, co nas miłują, to bylibyśmy jeszcze dalekimi od tego wzoru, który On nam wystawił i od tych lekcji, których musimy się nauczyć, jeżeli chcemy być współdziedzicami z Nim i uczestnikami chwały, czci i nieśmiertelności w królestwie. Nawet celnicy i grzesznicy miłują tych, którzy ich miłują – ktoś musiałby być bardzo złym człowiekiem, gdyby odpłacał się złem za dobro i nienawiścią za miłość. Chociaż świat uznaje zasadę, aby miłować tylko tych, co nas miłują, to jednak stosowanie się tylko do tej zasady nie byłoby dostatecznym dla naśladowców Pana; oni muszą wznieść się na wyższy poziom, jeśli chcą być Jego uczniami.
Tak samo pozdrawiania i drobne objawy grzeczności w codziennym życiu, powinniśmy okazywać nie tylko naszym braciom cielesnym lub duchowym, ale wszystkim. Nam należy mieć uprzejme uczucia ku wszystkim, okazywać je i wyrażać, a tym sposobem orzeźwiać i rozweselać wszystkich, z którymi mamy styczność. Tu znowu główną myślą jest wspaniałomyślność – zacność charakteru i szlachetność postępowania.
DOSKONAŁYMI JAK OJCIEC
Ostatni wiersz naszej lekcji jest jakoby koroną całej instrukcji, bo mówi, że wzorem, na który mamy patrzeć i naśladować, jest nasz Ojciec Niebieski – mamy być tak doskonałymi jak On doskonałym jest. O, tak! On wielki Nauczyciel nie mógł nam wystawić żadnego innego wzoru, czyli ideału, jak tylko doskonały. A jednak On wiedział, że w teraźniejszym życiu i w obecnych warunkach grzechu i śmierci, oraz w naszych śmiertelnych ciałach, żaden z Jego uczni nie będzie w stanie dojść do tego ideału – nie będzie mógł ściśle naśladować tego wzoru. Co On tedy miał na myśli? Odpowiadamy, że On wystawił przed nami doskonały wzór z poleceniem, abyśmy w miarę, na ile Go miłujemy i chcemy otrzymać jego uznanie, starali się kształtować nasze charaktery na podobieństwo charakteru naszego Ojca Niebieskiego.
Fakt, że nasze wysiłki w tym kierunku nie mogą być uwieńczone doskonałym wynikiem, sprowadza nam także pewne błogosławieństwo, ponieważ wykazuje nam nasze niedoskonałości i potrzebę przykrycia nas szatą sprawiedliwości Chrystusowej, aż dokąd nie dojdziemy do naszej przemiany przy pierwszym zmartwychwstaniu, gdy staniemy się podobni Jemu, ujrzymy Go jakim jest i stawszy się uczestnikami Jego chwały będziemy mogli, tak jak On doskonale odzwierciedlać charakter naszego Niebieskiego Ojca. W międzyczasie, wszystkie nasze mimowolne uchybiania bywają łaskawie przykrywane zasługą naszego Odkupiciela, który stoi jako nasza rękojmia, czyli gwarancja, że nasze wysiłki, by naśladować ten wystawiony nam ideał, są szczere, z serca płynące. Bóg osądzi nas za godnych lub niegodnych zmartwychwstania, nie według naszego ciała, ale według uczuć i wysiłków naszego serca, jako Nowe Stworzenie.
ELEMENTARZ ILUSTRACJĄ
W początkowych oddziałach w szkole, dzieci otrzymują elementarz, w którym oprócz drukowanych liter są także podane wzory liter w kształcie takim jak je należy pisać. Zadaniem ucznia jest naśladować te doskonałe rysy poszczególnych liter. Z pewnością, że każde skromne dziecko czuje się zakłopotane tym, że nie może stawiać liter tak jak są oddane w elementarzu. Przeto nauczyciel tłumaczy dzieciom, że nie spodziewa się, aby one pisały akuratnie tak jak jest w elementarzu, ale że gdy będą starać się naśladować tych wzorów to będą nabierać coraz lepszej wprawy w wzorowym pisaniu. Jak pięknie przykład ten ilustruje słowa naszego Mistrza: „Bądźcie doskonałymi, jako i Ojciec wasz, który jest w niebiesiech, doskonały jest”, oraz sposób, w jaki On chce abyśmy korzystali z tej instrukcji!
Dalsza ilustracja: Obowiązkiem nauczyciela jest przegzaminować pracę uczni i w wielu wypadkach on znajduje, że najlepsze naśladownictwo oryginału jest na pierwszej linijce, w następnych zaś, praca jest coraz lichsza. Podobnie rzecz się ma w szkole Chrystusowej. On wielki Nauczyciel także spostrzega, że najlepsze wysiłki w naśladowaniu Boskiego charakteru są okazywane przez jego uczni na początku ich Chrześcijańskich doświadczeń, w późniejszych zaś niepowodzenie. Czemu tak jest? Odpowiedź jest taka sama w obu wypadkach. Dziecko przy dalszym pisaniu, nie patrzy na oryginalny wzór, lecz na swój własny nieudolny wysiłek, stąd osiąga coraz lichsze wyniki. Tak samo jest z uczniami w szkole Chrystusowej – ich liche rezultaty są z tej przyczyny, że porównują swe wysiłki jedne z drugimi, zamiast trzymać przed swym umysłem ustawicznie on wzór doskonały – „Bądźcie doskonałymi jako i Ojciec wasz, który jest w niebiesiech doskonały jest”.
Jako ziemski nauczyciel napomina i ćwiczy ucznia, tak i Pan z dobrocią i cierpliwością napomina i ćwiczy swych uczni. Czyż to nie wyjaśnia tych różnych ćwiczeń, jakie Bóg zsyła na każde dziecko zanim ono może być ostatecznie przyjęte do Jego domu i chwały; które musi być wpierw przypodobane obrazowi Syna Jego, który jest istnym wyobrażeniem istności Ojcowskiej? Rozpocznijmy więc naszą lekcję na nowo, jakoby na nowej karcie, by kopiować podobieństwo charakteru naszego doskonałego Ojca, który jest w niebiesiech. Nie spoglądajmy więcej na samych siebie i na to, cośmy poprzednio osiągnęli, ale raczej idźmy za przykładem Apostoła, który powiedział: „Tego co za mną jest zapamiętywając, a do tego co przedemną jest śpiesząc, bieżę do kresu ku zakładowi powołania Bożego”. Starajmy się uczyć cierpliwie tych wszystkich ważnych lekcji naszego uczniostwa i tych chwalebnych nadziei wystawionych w obietnicach Boskiego Słowa.
„STRZEŻ DRZWI WARG MOICH”
Tekst, który użyliśmy na wstępie niniejszej lekcji podaje nam poważną myśl. Osoby poświęcone Bogu wiedzą, że język jest to członek, którego najtrudniej utrzymać w posłuszeństwie. Przeto jest rzeczą właściwą dla nich modlić się: „Strzeż drzwi warg moich”. A gdy modlitwa taka jest szczerą i z głębi serca płynącą, to będzie znaczyć, że ten, co się tak modli, oprócz szukania pomocy od Boga, będzie także ze swej strony czynił wszystko możliwe, aby nad językiem swym mieć należytą kontrolę. Boska pomoc także nadejdzie zgodnie z niniejszą lekcją, która zapewnia nas, że to nie wargi są winne, ale serce jest tym, co potrzebuje udoskonalenia i odrodzenia przez Ducha Świętego; albowiem „z obfitości serca usta mówią”. Lekcją tego jest, że trudności, jakie mamy z naszymi wargami mogą być naprawione w sercu. Nam potrzeba, aby serca nasze były w większej jedności z sercem Wszechmocnego – aby były nastrojone chwalebnymi przymiotami charakteru Bożego, co ujawnia się nie tylko w sprawiedliwości ku drugim, ale także w miłosierdziu, miłości, uprzejmości ku wszystkim.
====================
— 1 marca 1906 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: