::R3179 : strona 119::
Zobowiązania chrześcijanina
— Rzym. 13:7-14 — 19 KWIETNIA —
„Miłość bliźniemu złości nie wyrządza; a tak wypełnieniem zakonu jest miłość”
ROZDZIAŁ trzynasty listu do Rzymian był przez kogoś trafnie nazwanym: „Rozdziałem chrześcijańskiego obywatelstwa”. Gotowi byśmy uważać za rzecz znamienną a nawet zdumiewającą, że każdy zarys chrześcijańskiego życia, obowiązku i charakteru wystawiony jest w pismach apostolskich, gdybyśmy nie mieli na uwadze tego faktu, że Apostołowie, jako jasne gwiazdy dla Kościoła, byli specjalnie podtrzymywani w tym, co mówili i pisali, aby wyrażali zupełną wolę Bożą, by człowiek Boży mógł być dobrze zaopatrzony do każdego dobrego słowa i dzieła.
Wielka różnica zachodzi pomiędzy rządowymi warunkami obecnego czasu, a tymi, jakie panowały w czasie, gdy ten list do Rzymian był pisany. Monarchowie nie są już więcej władcami absolutnymi; i trudno nam jest wyobrazić sobie taki stan rzeczy, gdzie panujący miał władzę nie tylko naznaczyć pewne osoby na śmierć w pewnego rodzaju publicznym widowisku, ale po zniszczeniu tych mógł on jeszcze polecić swym sługom, aby z pomiędzy widzów wybrali więcej ofiar na śmierć. Gdy zauważymy okrucieństwa rządów istniejących za czasów Apostoła, możemy poznać rozmiar jego napomnienia: „Każda dusza niech będzie zwierzchnością wyższym poddana; boć nie masz zwierzchności tylko od Boga, a te które są, od Boga są postanowione”. Jest stosunkowo łatwą sprawą być poddanym zwierzchnością wyższym w cywilizowanych krajach obecnie, bo chociaż absolutna sprawiedliwość nie jest wymierzana w każdym wypadku, to jednak rządy obecne starają się choćby o pozory sprawiedliwego postępowania. Powinniśmy być wdzięczni, że los nasz jest o wiele przyjaźniejszy pod tym względem. W orzeczeniu: „Zwierzchności, które są,
::R3179 : strona 120::
od Boga są postanowione”, nie mamy rozumieć, iż myślą Apostoła było, że mają one Boskie uznanie i że ich reguły, prawa itd. otrzymują Jego poparcie, jakoby były Jego regułami i prawami. Apostoł daje tylko do zrozumienia, że Boska opatrzność dozwala na rzeczy tak jak one są, chociaż Bóg mógłby zburzyć te królestwa każdego czasu i zastąpić je własnym królestwem sprawiedliwości. Nie jest to jednak Jego planem; na razie On dozwala, aby królestwa tego świata, których władcy znajdują się pod wpływem księcia tego świata, rządziły po swojemu, z tym tylko ograniczeniem, że Szatan ani oszukani przez niego słudzy, nie mogą pokrzyżować Boskich zamiarów ani zaszkodzić najwyższemu dobru wiernych Pańskich. Boska moc opanowuje gniew ludzki i obraca go ku Swej chwale, a cokolwiek byłoby przeciwnym do Boskich zarządzeń, On powściąga – Ps. 76:11.
„Oddawajcie tedy każdemu co byście powinni” – każdemu człowiekowi jak i wszelkiej władzy – tak w sprawach finansowych jak i politycznych. Wierzymy, że w tym względzie znaczna omyłka popełniona jest obecnie. Ogólnym uczuciem pomiędzy chrześcijanami jest, że obywatelstwo chrześcijańskie zawiera w sobie i to, że trzeba uczestniczyć w sprawach politycznych, w naznaczaniu rządców, w polepszaniu i forsowaniu praw, w sprzeciwianiu się i ganieniu złych praw itp. Należy zaznaczyć, że Apostoł nie daje takiej rady. Przeciwnie, on oświadcza na innym miejscu: „Ale nasza rzeczpospolita (nasze obywatelstwo) jest w niebiesiech” (Filip. 3:20). W królestwach tego świata jesteśmy przychodniami i cudzoziemcami. Królestwo nasze ma dopiero przyjść; ono jest obiecane i wciąż jeszcze modlimy się o nie: „Przyjdź królestwo Twoje; bądź wola Twoja na ziemi”. Oczekujemy tego królestwa; lecz w międzyczasie, jako cudzoziemcy i nie będący z tego świata (Jan 18:36), obowiązkiem naszym jest poddawać się prawom i obyczajom tego świata, o ile one nie sprzeciwiają się naszym sumiennym zobowiązaniom Panu i Prawdzie. To jednak nie znaczy, że mamy być uczestnikami politycznych sporów i walk pomiędzy ludźmi. Niechaj świat obiera swoich rządców, w jakikolwiek sposób uważa najlepiej; zgodzimy się ze wszystkim co zarządzi; dziękując Bogu za wszystko cokolwiek może nastąpić, rozumiejąc, że On będzie miał pieczę o nas we wszelkich okolicznościach i że nasze dobro najwyższe jest zawsze ochraniane. Posłuszeństwo prawom krajowym może niekiedy zmuszać nas do noszenia broni i w takich wypadkach bylibyśmy obowiązani iść do armii,
::R3180 : strona 120::
o ile legalnym i właściwym sposobem nie moglibyśmy otrzymać zwolnienia, lecz nie byłoby obowiązkiem wstępować do armii na ochotnika. Jesteśmy żołnierzami innej armii, która nie walczy bronią cielesną i której boje są w zupełnie innym ciuchu i z innego punktu zapatrywania. Z służbą wojskową nie byłoby nic przeciwnego naszemu sumieniu. Gdziekolwiek byśmy szli, bralibyśmy z sobą Wodza naszego zbawienia i wszędzie znaleźlibyśmy sposobności służenia Jemu i Jego sprawie. Gdyby przyszło do punktu prowadzenia walki, my, ponad wszystkich innych, nie obawialibyśmy się śmierci, lecz wobec rozkazów strzelania, musielibyśmy z konieczności nakreślić granicę i, posłuszni Boskim przykazaniom, nie moglibyśmy mierzyć współbliźniego z intencją odebrania mu życia. Strzelając zmuszeni bylibyśmy strzelać w powietrze lub w ziemię. Służba wojskowa włączona byłaby w ten nagłówek: „Oddajcie tedy każdemu, co byście powinni”. Rządca stanu lub kraju ma prawo, według ustaw, zwołać, w razie potrzeby, popis do służby wojskowej, dla obrony stanu lub narodu; i gdy wymaganie takie byłoby na nas włożone, musielibyśmy wykonać naszą powinność i ponieść nasz dział w doświadczeniach i trudnościach tej służby. Apostoł wyszczególnia wyraźniej, w jaki sposób mamy rozumieć nasze powinności, pokazując, że w tym nie zawiera się uczestniczenie w głosowaniu lub w sprawach politycznych. Miał on szczególnie na myśli płacenie cła i podatków, oddawanie bojaźni i czci, komu cześć się należała. Podatek był to nałożoną daniną, jaką naród lenniczy płacić musiał głównemu mocarstwu, jak na przykład: naród żydowski płacił państwu Rzymskiemu, będąc jego wasalem. Cło jest innego rodzaju podatkiem nakładanym na rzeczy importowane lub eksportowane. Bojaźń, czyli hołd różni się od czci, czyli szacunku tym, że obowiązkiem może być salutowanie oficerowi lub przedstawicielowi rządu, oddać mu przepisany ukłon lub hołd, nie koniecznie człowiekowi, ale jako oficerowi, bez względu na jego charakter. Bojaźń, jaka ma być oddana, jest w znaczeniu posłuszeństwa, jako czytamy na innym miejscu: „Bójcie się sędziego”. Rozkazy sędziego, czyli sądu, mają być wykonane – bez względu jak inni mogą czuć się w tym względzie; chrześcijanie nie mają nigdy sprzeciwiać się sądowi, lecz mają być poddani jego regułom, aż do litery, czy uważają je za słuszne lub niesłuszne; albowiem sędzia jest przedstawicielem prawa i Bóg dozwala na prawa i na sędziów, i poleca nam posłuszeństwo wszystkiemu na co On pozwala. Gdyby więc ktoś pociągnął nas do sądu i, jak to powiedział nasz Pan, chciał wziąć naszą suknię, a także nasz płaszcz, lub wszystko co byśmy posiadali, nie mamy się sprzeciwiać, lecz poddać się istniejącej władzy. To jednak nie znaczy, że dobrowolnie mamy oddawać suknię, płaszcz lub inne rzeczy zabierane nam nielegalnie lub niesprawiedliwie, bez procesu prawnego.
::R3180 : strona 121::
Przytoczywszy w taki sposób zobowiązania chrześcijanina wobec sądu, Apostoł następnie opisuje jego zobowiązania wobec bliźnich. Chrześcijanin nie ma być niczyim dłużnikiem. To nie koniecznie znaczy, że on nie może nigdy i pod żadnym warunkiem pożyczać; ale gdy pożyczy z wyraźnym zrozumieniem, kiedy pożyczone pieniądze lub przedmioty mają być zwrócone, on będzie punktualnym w tym zobowiązaniu. A gdy nie jest pewnym czy mógłby uiścić się z takiego zobowiązania, lub nie może dać wierzycielowi zabezpieczenia takiego jak hipoteka, to nie powinien pożyczać. Radą Pisma Świętego jest, że synowie wielkiego Króla mają raczej pożyczać drugim, a nie od nich pożyczać. „Czyńcie dobrze i pożyczajcie”. Wierzymy, iż byłoby rzeczą dobrą dla każdego dziecka Bożego zastosować się do słów Apostoła wyrażonych w tej lekcji i nigdy niczego nie pożyczać; nikomu nie być nic winnym; płacąc za wszystko w czasie kupowania, albo czekać aż pod Boską Opatrznością byłoby się w stanie zapłacić z góry.
Apostoł daje jednak do zrozumienia, że jest pewna rzecz, w której zawsze jesteśmy dłużnikami wobec bliźnich – nie tylko wobec członków naszej rodziny lub wobec bliskich sąsiadów, ale wobec wszystkich ludzi – a tą rzeczą jest miłość. Każdemu jesteśmy ją winni, według Boskiego prawa i obowiązkiem każdego chrześcijanina jest spłacać tę powinność każdodziennie. Rodzic lub członek rodziny ma baczyć, aby wypełniał swoją część w utrzymaniu domu, w zapewnieniu potrzebnych wygód, przywilejów, pokoju i harmonii, aby jego wpływ pomiędzy sąsiadami, przyjaciółmi i znajomymi był ku dobremu, a nie ku złemu, ku pokojowi, a nie ku sporom. A, jak mówi Apostoł na innym miejscu, jeżeli on ma miłować wszystkich i czynić im dobrze w miarę sposobności, to tym więcej powinien tak postępować i czuć się wobec takich, co są domownikami wiary (Gal. 6:10). Ma być gotowym czynić dobrze wszystkim, nawet kosztem swego czasu i wygód, lecz dla braci ma on być gotowym wydawać swe życie – ma upatrywać sposobności wydawania swego życia codziennie, w znaczeniu poświęcenia swego czasu na rozpowszechnianie prawdy lub na dopomaganie braciom w jakikolwiek sposób, aby mogli przywdziać zupełną zbroję Bożą i ostać się w tym dniu złym.
Apostoł zwraca uwagę na zrozumiałe określenie Zakonu przez naszego Pana; mianowicie, że miłość jest wypełnieniem Zakonu, a zatem, miłować bliźniego znaczy, iż Boski Zakon wobec niego jest wypełniony. Należy jednak pamiętać, że Zakon miłości dzieli się na dwie części; pierwsza: miłość ku Bogu, i druga: miłość ku bliźnim; zatem przez miłowanie bliźnich wypełniamy tylko część miłości ku Bogu. Miłując bliźniego, a nawet wydając życie za niego, trzeba nam dopilnować, aby nie zaniedbać pierwszej części Zakonu, która każe nam miłować Boga więcej aniżeli bliźniego, a nawet więcej aniżeli samego siebie, tak że wszelkie ludzkie korzyści i sprawy byłyby chętnie poświęcone w odpowiedzi na nasze zrozumienie Boskiej woli.
Mówiąc dalej o wypełnieniu tej drugiej części Zakonu miłości – obowiązku wobec bliźnich – Apostoł wylicza niektóre przykazania co do zabójstwa, cudzołóstwa, kradzieży, fałszywego świadectwa, pożądliwości i inne przykazania tyczące się bliźnich. One wszystkie objęte są Zakonem miłości bliźniego. Przykazania Dekalogu (dziesięcioro Boskich przykazań) były wszystkie w charakterze zakazu: „nie czyń” tego lub owego, co byłoby szkodliwym dla bliźniego. Natomiast nowy Zakon miłości traktuje drugą stronę kwestii, jest nakazem: „Będziesz miłował bliźniego twego”. Miłość wypełnia wszelkie wymagania Zakonu wyrażone zakazami i wiele więcej; albowiem kto, w posłuszeństwie Zakonowi miłości, stara się dobrze czynić bliźniemu, nie będzie go oczerniał, zabijał, okradał, pożądał jego dóbr, ani czynił mu jakąkolwiek szkodę lub nawet źle o nim myślał.
Określiwszy te dwa punkty – obowiązki wobec rządów i obowiązki wobec bliźnich – Apostoł następnie opisuje obowiązki chrześcijanina wobec samego siebie, oświadczając: „A to czyńcie wiedząc czas, iż przyszła godzina abyśmy się ze snu ocucili”. Chrześcijanin ma rozumieć, że wraz z światem on znajdował się w pewnego rodzaju uśpieniu, co do najwyższych i najzacniejszych rzeczy. Obecnie, mając swe oczy wyrozumienia otworzone i będąc obudzonym, przynajmniej częściowo, dla sprawiedliwości, on zaczyna ważyć i mierzyć sprawy inaczej aniżeli czynił to poprzednio. Rzeczy doczesne zaczyna cenić jako niegodne w porównaniu do chwalebnych rzeczy należących do życia wiecznego. Zaczyna rozumieć, że świat był już przez sześć dni (po tysiąc lat każdy – 2 Piotra 3:8) pod panowaniem grzechu i śmierci, i, że teraz nadszedł poranek wielkiego Sabatu, czyli dnia ochłody, błogosławieństwa i odpoczynku. Rozumiejąc te rzeczy on powinien powstać i otrząsnąć się zupełnie z prochu nieświadomości, przesądu i ciemnoty, aby żyć w zgodzie z nowymi nadziejami, jakie teraz pielęgnuje w sobie – żyć dla nowej ery, nowej dyspensacji, która nadchodzi, rozumiejąc, że zbawienie staje się coraz bliższe z każdym dniem. Pouczony Słowem Bożym on nie będzie spodziewał się zbawienia inaczej jak tylko w łączności z wtórym przyjściem Pana naszego Jezusa i ustanowieniem Jego królestwa, jak to powiedział Apostoł na innym miejscu: „Doskonałą miejcie nadzieję ku tej łasce,
::R3180 : strona 122::
która wam dana będzie w objawienie Jezusa Chrystusa” – 1 Piotra 1:13.
Myśl o wtórym przyjściu Pana była przed apostołami ustawicznie; i Pan widocznie zamierzył, że myśl ta miała być ustawiczną zachętą dla wszystkich członków Jego Kościoła przez cały Wiek Ewangelii. To niezawodnie było powodem, że Pan nie wyjaśnił jak wiele czasu miało upłynąć pomiędzy Jego pierwszym a drugim przyjściem. Z Boskiego punktu zapatrywania był to czas krótki, a nawet i z ludzkiego punktu zapatrywania był to czas niedługi dla każdej poszczególnej jednostki, która ma tylko kilka pozostałych lat życia na przygotowanie się do przyszłych chwalebnych rzeczy; „Albowiem w śmierci nie ma pamiątki o Tobie, a w grobie któż Cię wzywać będzie” – Ps. 6:6.
Spoglądając wstecz i sprawdzając, że świat znajdował się w grzechu i śmierci już około 4178 lat, Apostoł rozumiał, że znaczna część nocy przeminęła, a dzień był nie bardzo daleko. Obecnie, około dziewiętnaście stuleci bliżej tego dnia, zostaliśmy wielce zaszczyceni od Pana w tym, że dozwolonym nam jest widzieć wiele szczegółów, jakie do pewnego stopnia były niewyraźne w czasach apostolskich. Wierzymy, że nowy ten dzień jest w rzeczywistości tuż przed nami, prawie u drzwi; że żyjemy w zaraniu nowej dyspensacji i że skoro tylko wszystka pszenica Wieku Ewangelii zostanie zebrana, nastąpi dzieło przemiany i królestwa tego świata staną się królestwem Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Jaką tedy jest siła apostolskiego argumentu dla tych, którzy na równi z nim, dostrzegają nadchodzące królestwo
::R3181 : strona 122::
światłości, które na zawsze rozproszy ciemności grzechu, nieświadomości, przesądów itp.? Wyrażona ona jest w słowach: „Odrzućmyż tedy uczynki ciemności, a obleczmy się w zbroję światłości”. Uczynkami ciemności byłyby jakiekolwiek uczynki nie mogące wytrzymać ścisłej egzaminacji, które by nie otrzymały uznania w świetle nowej dyspensacji, gdyby ta była ustanowiona. Pamiętajmy, że my należymy do nowej dyspensacji, a nie do starej; powinniśmy więc żyć odpowiednio do naszego obywatelstwa i naszej odpowiedzialności wobec Księcia światłości, a w przeciwieństwie do księcia ciemności, jak i do jego uczynków i sposobów.
Na innym miejscu rozważaliśmy tę sprawę przyobleczenia się w zbroję światłości i konieczność tego, ponieważ z oświadczenia Apostoła wynika, że okres zmiany panowania od księcia tego świata do królestwa miłego Syna Bożego, będzie dniem szczególnie złym – dniem szczególniejszej próby dla synów światłości, w którym to dniu doświadczoną będzie każdego robota i wiara. Ostoi się tylko to co może być przyrównane do złota, srebra i drogich kamieni, podczas gdy siano, drwa i słoma błędu, grzechu i ludzkich tradycji spłoną doszczętnie. Nie dziw więc, że Apostoł często zachęca nas do przyobleczenia się w zbroję światłości – do przygotowania się na próby tego szczególniejszego czasu jaki nadchodzi, a faktycznie wchodzimy już w ogień tego dnia próby. Znajdujemy się już w czasie, gdy drwa, siano i słoma palą się i gdy wyższa krytyka, teoria ewolucji, chrześcijańska umiejętność, hipnotyzm w własnym imieniu i pod mianem Umysłowego Leczenia itd., pochłaniają wszystko co nie jest w zupełności wierne Bogu i specjalnie strzeżone Jego mocą przez Jego Słowo i opatrzność.
Chodźmy uczciwie, jako we dnie. Nie znajdujemy się jeszcze w pełni nowego dnia, lecz należymy do nowej ery, a przeto już teraz mamy żyć, tak ściśle jak tylko możemy, według nowych zasad przyszłości. Takie życie będzie zaparciem samego siebie i znaczy, że będziemy źle zrozumiani przez świat; poczytani będziemy za głupców i za wrogów, nie tylko przez tych co znajdują się w ciemności, ale i przez takich, co mienią się być ludem Bożym, synami światłości, lecz którzy w rzeczywistości wolą raczej ciemność i błąd niż światłość i prawdę. Kładziemy szczególniejszy nacisk na słowo „uczciwie” i wierzymy, że Apostoł użył je trafnie i w szczególniejszym znaczeniu.
Patrząc wokoło siebie znajdujemy, że nieuczciwość jest bardzo powszechną nie tylko w świecie, gdzie można spodziewać się pewnej dwulicowości, zwodniczości i uchodzenia przez wielu za coś czym wcale nie są, lecz znajdujemy podobną nieuczciwość pomiędzy tymi, co mienią się być chrześcijanami; a nawet znaliśmy kaznodziejów, którzy chlubili się swoją nieuczciwością, oświadczając, że nigdy nie wierzyli w nauki, względem których ślubowali, że będą wierzyć i drugim głosić. Inteligentni kaznodzieje różnych denominacji głoszą dziś nauki, w jakie sami nie wierzą. Tacy postępują nieuczciwie; stawiają się w położenie, gdzie nie mogą uczynić żadnego postępu w kierunku prawdy i światłości, ponieważ Bóg nie chce ludzi nieuczciwych w Swoim Kościele. Jeżeli nie staną się uczciwymi, to dział ich na pewno będzie z obłudnikami, bo nieuczciwi są obłudnikami. Wezwanie: „Chodźmyż uczciwie” przemawia do każdego prawdziwego dziecka Bożego.
Każdy powinien uważać aby być uczciwym, nie tylko w sprawach pieniężnych, ale uczciwym w swoim postępowaniu wobec bliźnich, wobec braci w kościele, a szczególnie uczciwym w swoim
::R3181 : strona 123::
wyznaniu ku Bogu i w swej wierze. Próba przychodzi w tym względzie i którzy zabiegają więcej o łaskę u ludzi aniżeli o łaskę Bożą, którzy nieuczciwie gotowi są wyzywać i głosić kłamstwo, będą pozostawieni ich kłamstwu, zepsują swe dobro wieczne i okażą się niegodni królestwa, bez względu na co jeszcze będą mogli nadawać się w przyszłości. Taką jest główna treść oświadczenia Apostoła w jego liście do Tesaloniczan (2 Tes. 2:11), gdy mówiąc o złym dniu i o wielkiej próbie przychodzącej na Kościół, oświadczył, że Bóg pośle im skutek błędu (silne złudzenie), aby wierzyli kłamstwu – ponieważ nie byli uczciwymi – nie słuchali prawdy w miłości, ale działali zwodniczo, obłudnie, dwulicowo.
Tłumacze jakoby zapomnieli o tym, że ów list do Rzymian pisany był do świętych (Rzym. 1:8) a nie do świata; stąd tam gdzie mówione jest o grzechach użyli słów polskich takich, które stosowałyby się do określenia przestępstw najgorszego rodzaju – zamiast użyć języka, któryby właściwie wyrażał niedomagania, jakich można spodziewać się pomiędzy świętymi. Ilustracja tego znajduje się w naszej lekcji (w. 13), gdzie podane jest jakoby Apostoł pisał do świętych, że nie powinni chodzić w biesiadach, pijaństwach, wszeteczeństwach i rozpustach. Prawda, że święci nie powinni uczestniczyć w żadnej z tych rzeczy, lecz prawdą też jest, że żaden święty nie będzie ani myślał, aby w orgiach takich uczestniczyć.
Zdaje się nam, że to co Apostoł miał na myśli jest więcej ogładzonym aniżeli te słowa wyrażają. On napomina, że ze względu na ważność czasów i na ten fakt, że jesteśmy dziećmi światłości, nie powinniśmy brać udziału w światowych rozrywkach, w marnujących czas przyjemnościach, chociaż niewinnych, oraz, że nie mamy upijać się duchem tego świata. Na przykład: niektórzy upijają się żądzą pieniędzy, bogactw; inni upijają się interesem; inni modnym strojem; jeszcze inni muzyką lub jakim innym artyzmem; lecz my jako lud Pański, który dostąpił przebłysku nowego dnia i wielkiego dzieła Bożego, jakie w dniu tym ma być dokonane, mamy być tak zajęci pracą Pańską, że te rzeczy, chociaż dość dobre i właściwe dla innych, dla ludzi światowych – ponieważ oni nie są tak rozbudzeni jak my i nie widzą przyszłości tak jak my ją widzimy – powinny być dalekie od naszych upodobań i od naszego sposobu postępowania.
Upominając świętych, aby unikali wszeteczeństwa i rozpusty Apostoł chyba nie mógł mieć na myśli cudzołóstwa i ogólnej rozwiązłości, jak mógłby napominać najbardziej zdegradowanych i rozwiązłych synów tego świata. Mamy rozumieć, że słowa te kierował do świętych, upominając ich do wstrzemięźliwości w stosunkach społecznych – zachęcając, aby myśli o przyszłym królestwie podnosiły ich umysły i, do pewnego przynajmniej stopnia, odrywały ich uczucia od ziemskich stosunków, czyli od prawnych stosunków płciowych, i o upomnienie do Rzymian jest podobne do tego jakie ten sam Apostoł napisał do Koryntian (1 Kor. 7:29) : „Bracia, czas krótki jest, niechaj więc ci co żony mają, byli jakoby ich nie mieli . . ., a którzy używają tego świata, jakoby źle nie używali; bo przemija kształt tego świata”. Jednakowoż na tę radę Apostoł kładzie pewne ograniczenie wyrażone w wierszach 5-7 tego samego rozdziału. Takie tłumaczenie słów Apostoła odpowiada do zakończających określeń tego wiersza (w. 13). Według ogólnej reguły, on nie zacząłby swego argumentu większymi grzechami, a zakończył mniejszymi, lecz na odwrót; czyli zakończyłby silniejszym argumentem. Tu on zakończa napomnieniem, aby święci, będąc trzeźwymi jako we dnie, unikali poswarków i zazdrości.
Te inne rzeczy dotyczyłyby przeważnie ich samych – uczestniczenie w rozrywkach nie potrzebowałyby szkodzić innym; tak samo ich upicie się bogactwem, modnym strojem, muzyką itp. nie byłyby szkodą dla drugich; również nieumiarkowanie w legalnych sprawach płciowych, nie koniecznie szkodzi sprawie ogólnej; lecz gdy dodaje poswarki i zazdrości, Apostoł zwraca uwagę na wystające wady, które nie tylko że objawiają zły stan serca tego, co niemi grzeszy i ostatecznie mogłyby go pozbawić królestwa, ale ponadto wady te mogą wyrządzać szkodę całemu ciału Chrystusowemu, którym jest kościół. Należy zauważyć, że te ujemne usposobienia: lekkomyślne życie, upijanie się pod względem spraw ziemskich (Łuk. 21:34) i brak powściągliwości w przywilejach małżeńskich, mogą zazwyczaj iść ręka w rękę z niewłaściwym duchem w kościele – z duchem poswarków, walk, samowoli – nie poddawanie się Boskiemu Słowu i Jego opatrzności, ale postępowanie w zazdrości lub ambicji o przodownictwo dla siebie lub dla drugich w zgromadzeniach.
W przeciwieństwie do takiego ducha święci mają starać się coraz więcej przyoblec w Pana Jezusa Chrystusa – przyswajać sobie charakterystyki Pana – Jego cichość, cierpliwość, łagodność, wytrwałość, miłość, Jego gotowość do służenia wszystkim, Jego umiarkowanie i skromność we wszystkim oraz Jego zupełne poddanie się duchowi świętemu we wszystkich jego sprawach.
W takim budowaniu się na podobieństwo Panu, święci mają „nie czynić starania o ciele ku wykonywaniu pożądliwości”. Zauważą oni, że ciało będzie ustawicznie nalegało, aby było uznawane a nie umartwiane; aby podejmowane były plany i starania ku jego wygodom i przyjemnościom. Święci jednak nie
::R3181 : strona 124::
mają czynić takich starań; na ile ich stać, mają ignorować ciało, rozumiejąc, że jego upodobania i pożądania są zazwyczaj zdegradowane, niegodne aby im ulegać. Sprawę tę rozumieć powinni tak zupełnie aby nie czynić starania o ciało, a raczej starać się, aby czynić wolę Bożą we wszystkich rzeczach, bez względu czy ta Jego wola będzie przyjemna czy nieprzyjemna, wygodna czy też niewygodna dla ciała.
====================
— 15 kwietnia 1903 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: