::R2785 : strona 102::
„Żadnej winy nie znalazłem w tym człowieku”
Łuk. 23:13-26 — 17 MARCA
Po pewnego rodzaju procedurze sądowej, która w rzeczywistości była tylko pozorem sprawiedliwości – nauczeni w Piśmie, kapłani i Faryzeusze, z gromadą swoich popleczników i sług oraz z rzeszą ciekawych prowadzili Jezusa do Piłata, gdy jeszcze było rano (Jana 18:28). Jezus sam wprowadzony był prawdopodobnie przez setnika, do Sali sądowej, gdy zaś wszyscy żydzi pozostali na dziedzińcu, ponieważ wchodząc do pałacu poganina (Piłata), staliby się ceremonialnie pokalanymi i nie mogliby obchodzić święta Paschy, które rozpoczynało się następnego wieczoru. Tu widzimy jak dziwne było ich pojęcie, co do czystości i pokalania, czyli nieczystości. Bardzo byli uważnymi, aż do joty i kreski w małych sprawach, podczas gdy pod względem prawdziwej czystości i miłości, byli ślepymi i nieczułymi. My jako Izraelici duchowi, musimy czuwać, aby nie popaść w podobny stan zewnętrznej religijności; skrupulatnie obserwując zewnętrzne formy i przepisy, lecz pozbawieni rzeczywistej świątobliwości w sercu i wszelkiego zamiłowania do sprawiedliwości. Faktycznie, ci żydowscy przywódcy religijni byli w swych sercach mordercami, z Boskiego punktu zapatrywania, podczas gdy w zewnętrznych ceremoniach ich religii, byli bardzo skrupulatni.
Było to sprawą niezwykłą oskarżać jednego z ich rodaków przed Rzymskim prokuratorem. Zwyczajem ich raczej było ukrywać swoje i swych krajanów wady, starać się o ułaskawienie podsądnych, albo przynajmniej o łagodny wyrok. To też ci książęta ludu byli nieomal pewni, że Piłat natychmiast przychyli się do ich żądania, aby Jezus był ukrzyżowany. Okazali jakby zdziwienie, że on dopytywał się faktów i szczegółów w sprawie Jezusowej; że rozchodziło się mu o sprawiedliwość – szczególnie, aby bronić żyda przed gniewem jego rodaków, a zwłaszcza przywódców i kapłanów. Kiedy Piłat zapytał, „jakąż skargę przynosicie przeciwko człowiekowi temu?” oni odpowiedzieli mu: „Gdyby ten nie był złoczyńcą, to byśmy ci go nie podali.” Wobec takiego oświadczenia, Piłat był gotów zaniechać tę sprawę, jako żyda przeciwko żydom, a nie żyda przeciwko Cesarzowi – i rzekł: „Weźcie go wy i według zakonu swego sądźcie go” (Jana 18:29-31). Żydzi wszakże odpowiedzieli: „Nam się nie godzi zabijać nikogo”. Rząd rzymski odebrał żydowskiemu Sanhedrynowi władzę ukarania kogokolwiek śmiercią, a w sprawie Jezusa tylko śmierć zadowoliłaby ich umysły i serca.
Ponieważ nie udało się im uzyskać prędkiego zatwierdzenia od Piłata na ich niesprawiedliwe potępienie Jezusa, zmuszeni byli wymyślić inne oskarżenie i to takie, któryby miało podstawę i siłę w oczach rzymskiego namiestnika. Wiedzieli dobrze, że ich zarzut, iż Jezus mienił się Synem Bożym, byłby niczym w oczach Piłata; przeto potępiwszy Jezusa niesłusznie za bluźnierstwo, złożyli przed Piłatem nowe oskarżenie trzypunktowe: (1) bunt i zakłócanie spokoju; (2) że Jezus wtrącał się do podatków pobieranych przez władzę rzymską; (3) oraz że ona sam mienił się być królem, przez co był wrogiem Cesarza.
Piłat wnet rozpoznał stan rzeczy, a mianowicie, że z zazdrości kapłani podali mu Jezusa, a nie z miłości do Cesarza i jego rządu. Pozostawił, więc oskarżycieli na dziedzińcu i udał się do sali sądowej, gdzie stał Jezus i zapytał go: „Tyżeś jest Król Żydowski?” (Jana 18:33). Cała ta sprawa wydawała się być niedorzeczna w oczach Piłata, o którym należy pamiętać, że nie był chrześcijaninem ani żydem, ale człowiekiem pogańskim, w pojęciu, którego nadzieje Izraelitów, co do Mesjasza były tylko urojeniem, na równi z urojonymi nadziejami wszystkich innych narodów tego świata. Zauważył jednak, że Jezus był jakimś nadzwyczajnym człowiekiem a jego odpowiedzi wprowadzały go w tym większe zakłopotanie, bo Jezus powiedział mu, że królestwo jego nie jest z obecnego czasu i porządku rzeczy, ale z przyszłego i że on przyszedł na świat, aby wydać świadectwo o ej prawdzie. Piłat zauważył, że coraz więcej wgłębiał się w problemy, których nie mógł zrozumieć, więc podrażniony przerwał swoją rozmowę z Jezusem zapytaniem: „Cóż jest prawda?” – nie czekając ani spodziewając się odpowiedzi, jakby chciał rzec: Tak, tak, słyszymy dużo o prawdzie, o sprawiedliwości, o równości itd., ale gdzie można to znaleźć? Kto ma decydować, co jest prawdą i słusznością? Czy ty masz rację, czy mam ją ja, który zasiadam tu jako przedstawiciel rzymskiej władzy, czy też mają rację ci żydzi, domagający się twojej śmierci? Co właściwie jest prawdą? Jest to kwestia zbyt zawiła, aby więcej o niej dyskutować.
Piłat wszakże zrozumiał dość wyraźnie, że Państwu Rzymskiemu nie groziło żadne niebezpieczeństwo ze strony tego spokojnego i skromnego człowieka. Poznał, że to nie był żaden anarchista ani buntownik; nie mógł, więc uczynić żadnej szkody; a chociaż jego nauki o niebiańskim pochodzeniu i królestwie były bezpodstawne i wypływały z chorobliwego umysły, to jednak sam ten człowiek nie był żadnym niebezpieczeństwem dla rzymskiego rządu. To też się oświadczył słowami naszego tematowego tekstu: „Żadnej winy nie znalazłem w tym człowieku” (Łuk. 23:4). Ta decyzja Piłata była decyzją wszystkich zacnych i słuszność miłujących ludzi całego świata, od owego dnia
::R2785 : strona 103::
aż do dziś, bez względu na religijne uprzedzenia. Jeżeli były jakieś zarzuty przeciwko chrystusowi, to chyba przeciwko tym, co mienili się być jego naśladowcami, ale pod wieloma względami postępowali przeciwnie do jego nauki. Tacy zniesławiali to święte imię często, ale co do samego Jezusa, cały świat oświadczył i dotąd oświadcza wraz z Piłatem: „Żadnej winy nie znajdujemy w tym człowieku”. Więcej nawet: świat lubuje się w cytowaniu wielu z jego chwalebnych orzeczeń i wielu chciałoby widzieć rząd zbudowany na zasadach sprawiedliwości głoszonych przez niego, chociaż niektórzy z tych, co tak mówią, sami nie postępują według tych zasad.
Przywódcy żydowscy oburzyli się tą decyzją Piłata, i zaczęli argumentować usiłując udowodnić, że nauki Jezusowe były obliczone na wywołanie buntu pomiędzy ludnością; że w Galilei Jezus zdobywał już coraz większe wpływy, a teraz przyszedł, aby to samo uczynić w Jerozolimie itd. Prawda, że nauki naszego Pana były rewolucyjne, co do spraw religijnych, ale oskarżenia przywódców nie były prawdziwe w tym znaczeniu jak oni wmawiali w Piłata, tj., że Jezus dążył do wywołania rewolucji politycznej. Dobrze będzie abyśmy punkt ten zauważyli. Na podobieństwo Pana my również zalecamy pomiędzy ludem Pana rewolucję pod względem prawdziwej religijności, serdecznego posłuszeństwa Bogu, itd., lecz my podobnie jak Pan, nie mamy nic do czynienia z jakąkolwiek rewolucją polityczną. Wiemy, że rewolucje takie przyjdą w słusznym czasie Pańskim i w Jego własny sposób; lecz my nie walczymy cielesną bronią, jaką i on nie walczy; ale czekamy aż Bóg ustanowi królestwo w swoim własnym czasie i w swój własny sposób. Czekamy za zupełnym dopełnieniem się czasów pogan, kiedy to według Boskiego przejrzenia i zarządzenia, królestwa tego
::R2786 : strona 103::
świata ustąpią miejsca Królestwu Chrystusowemu, w którym, za łaską Pana, ufamy mieć udział.
Wzmianka o Galilei nasunęła na umysł Piłata sposób pozbycia się tego kłopotu, bez uczynienia niesprawiedliwości Jezusowi i bez rozbudzania większej nienawiści w żydowskich przywódcach. Postanowił poruczyć Jezusa i całą tę sprawę Herodowi, który w tym czasie gościł chwilowo w Jerozolimie. Był to ten sam Herod, który rozkazał ściąć Jana Chrzciciela (był on synem Heroda Wielkiego, z którego rozkazu zabito niemowlęta w czasie niemowlęctwa naszego Pana), i który gdy usłyszał o Jezusie myślał z początku, że to może być zmartwychwstały Jan Chrzciciel. Czytamy, że „Herod ujrzawszy Jezusa, uradował się bardzo; bo Go z dawna pragnął widzieć, dlatego iż wiele o Nim słyszał i spodziewał się, że ujrzy, jaki cud uczyniony przez Niego” (Łuk. 23:8). Zadawał, więc wiele pytań Jezusowi, lecz nie otrzymał od niego żadnej odpowiedzi. Jezus nie znajdował się tam by się bronić, ani w celu uniknięcia tego, co za grzechy nasze miał cierpieć, przeciwnie, On dobrowolnie wziął na Siebie grzechy nasze i całego świata, aby stać się ubłaganiem za nie. Milczenie Jego, wobec tych wszystkich okoliczności, było rzeczą najrozumniejszą i najprzystojniejszą. Herod chciał się tylko ubawić odpowiedziami i zachowaniem się więźnia, był, więc zdziwiony i zawiedziony, że jego królewskie pytania i ciekawość zostały przez Jezusa zignorowane. Postanowił jednak uczynić z tej sprawy nieco rozrywki dla siebie i swojego dworu. Polecił, więc swoim żołnierzom, aby wyszydzili królewskie aspiracje Jezusa, oddali Mu szyderczy hołd, a potem zelżyli Go. W końcu Herod odesłał Jezusa z powrotem do Piłata.
Przywódcy żydowscy i ich poplecznicy domagający się wyroku śmierci na Jezusa, znowu wypełnili dziedziniec pałacu Piłatowego. Piłat wyszedłszy przemówił do nich słowami: „Oto ja przed wami pytając go (Jezusa), żadnej winy nie znalazłem w tym człowieku, z tego, co nań skarżycie”. Następnie dodał, iż z powodu rozruchu i różnych zarzutów wnoszonych przeciwko Niemu, on rozkaże Jezusa ubiczować i niechaj to będzie zakończeniem całej tej sprawy. Zdaje się, że to ubiczowanie Jezusa było jakoby aktem miłosierdzia ze strony Piłata, który myślał, że w ten sposób zadowoli ową roznamiętnioną żądzą krwi, jego oskarżycieli. To jednak nie zadowoliło ich, a tylko dodało więcej cierpienia Jezusowi. Zebrana zgraja tym głośniej wołała: „Ukrzyżuj go!”. Piłat spróbował jeszcze jeden sposób, tj. zaproponował wypuścić Jezusa, według praktykowanego zwyczaju ułaskawiania jednego z więźniów w tej porze roku. Zdawało się jemu, że w ten sposób zadowoli ich w podwójnym znaczeniu tego słowa: uzna Jezusa winnym i ułaskawi Go z okazji świąt wielkanocnych. Lecz w sercach tych, na pozór religijnych ludzi, było morderstwo. Samolubstwo pozbawiło ich wszelkich uczuć sprawiedliwości i miłosierdzia; albowiem ich nienawiść do Jezusa opierała się głównie na tym, że On i Jego nauka dyskredytowała ich, a także ich nauki, w oczach ludu.
Dobrze będzie zauważyć tu, że samolubstwo kryje się u podnóża każdego grzechu i każdej zbrodni, jaka kiedykolwiek była popełniona. Niechaj, więc wszyscy poświęceni Pana mają się szczególnie na baczności przed tą zwodniczą niegodziwością, która gnieździ się w nas dziedzicznie, lecz musi być zburzona, wykorzeniona i zastąpiona miłością, jako głównym impulsem naszego serca i życia – miłością, która nie myśli złego, nie nadyma się i nie szuka swoich korzyści bezwzględnie chociażby nawet kosztem sprawiedliwości i dobra drugich. Nie powinniśmy jednak rozumieć o tych Faryzeuszach, nauczycielach w Piśmie i kapłanach, że oni świadomie i rozmyślnie starali się uśmiercić Syna Bożego. Oni nie byliby tak śmiałymi gdyby sprawę tę zrozumieli we właściwym świetle. Apostoł zapewnia nas (Dz. Ap. 3:17; 1 Kor. 2:8), że uczynili to w nieświadomości. Możemy oświadczyć, że była to nieusprawiedliwiona nieświadomość, a przynajmniej tylko częściowo usprawiedliwiona, ponieważ wypływała z uprzedzenia, które znowu było owocem samolubstwa.
::R2786 : strona 104::
Kapłani i inni spiskowcy zauważyli, że sprawa nie idzie według ich planu i postanowili wszelkimi sposobami zmusić Piłata do zatwierdzenia ich wyroku śmierci na Jezusie. Zagrozili mu, więc, że jeżeli on nie ukrzyżuje Jezusa to oskarżą go przed Cesarzem, że jest przyjacielem tych, którzy sprzeciwiają się rzymskiej władzy, czyli są nieprzyjaciółmi Cesarza. Był to potężny argument i Piłat zrozumiał to. Gdyby do Rzymu posłany był taki raport, podpisany przez naczelnych urzędników żydowskiego narodu, to miałby tam znaczną wagę i władze tamtejsze byłyby na pewno zdziwione, czemu zachowane zostało życie jakiegoś tam nieznanego żyda, kosztem narażenia całego narodu na rewolucję. Wobec tego Piłat zdecydował, że jedynym i właściwym sposobem postępowania dla niego było zezwolić żydom na ich niecne żądanie. Umył, więc ręce przed ich oczami, na znak, że osobiście nie godzi się na ten wyrok, do zatwierdzenia, którego oni go zmusili. Słowa jego były: „Nie jestem ja winien krwi tego sprawiedliwego; wy ujrzycie.” W odpowiedzi na te słowa, cała zgromadzona rzesza zawołała: „Krew jego na nas i na dziatki nasze” – Mat. 27:24.
Mając na względzie, że Piłat nie był żydem ani chrześcijaninem, ale poganinem, nie możemy potępić go, tak jak inni go potępili. Musimy raczej dać mu uznanie jako człowiekowi, który miłował sprawiedliwość i starał się ją zastosować, a uległ niesprawiedliwości dopiero po zastosowaniu wszelkich możliwych dla niego sposobów sprzeciwienia się wpływom przeciwnym, podczas gdy o wiele łatwiej i dogodniej dla niego byłoby zaskarbić sobie przyjaźń i względy przywódców żydowskich, przez prędkie zasądzenie na śmierć człowieka niemającego żadnych wpływów politycznych. Należy też zauważyć, że Apostoł nie obwiniał w tej sprawie Piłata, ani żadnej władzy świeckiej; ale całą odpowiedzialność kładzie na żydów i ich przywódców (Dz. Ap. 2:23); a również, że Bóg trzymał ten naród odpowiedzialnym, w tym znaczeniu, że przez osiemnaście stuleci krew naszego Pana była, zgodnie z ich życzeniem, na nich i na ich dziatkach. Dzięki Bogu jednak, że Słowo Jego nie mówi, iż gniew Boży, nawet przeciwko tym winnym osobom, nie objawił się w ten sposób, aby posłał ich do piekła na wieczne męki; ale raczej, jak mówi Apostoł, gniew Boży przyszedł na nich aż do końca, a w srogim ucisku, jak spadł na ten naród kilkadziesiąt lat po ukrzyżowaniu Pana i kompletnie zburzył ich narodową egzystencję (1 Tes. 2:16). Gniew ten zdaje się już odwracać od nich i nadszedł czas na spełnienie się proroczego polecenia: „Cieszcie cieszcie lud Mój, mówi Bóg wasz. Mówcie do serca Jerozolimy: ogłaszajcie mu, że się już dopełnił czas postanowiony jego, że jest odpuszczona nieprawość jego i że wziął z ręki Pańskiej w dwójnasób za wszystkie grzechy swoje” – Iz. 40:1,2.
Jezus został następnie oddany żołnierzom Piłata, aby poczynili przygotowania do ukrzyżowania Go, a ci, brutalnie i bezlitośni, zrobili sobie rozrywkę z cierpień naszego Pana. Ubrawszy Go w jakiś stary płaszcz szkarłatny (kolor królewski) i włożywszy na głowę Jego cierniową koronę, szydzili sobie z Jego pretensji jako króla, nie myśląc wcale o tym, że On nim był i że jeszcze będzie potężnym Królem na górze Syjońskiej, przed którego berłem wszelkie kolano ugnie się a wszelki język wyzna. Będzie to niezawodnie wielkim zdziwieniem dla nich, kiedy wraz z innymi powstaną od umarłych i poznają, że królestwo Chrystusowe zostało ustanowione, że On Wielki Król obdarzy miłosierdziem nawet Swoich nieprzyjaciół i że śmierć Jego przygotowała drogę błogosławieństw Bożych dla nich samych, jak i dla wszystkich rodzajów ziemi, dając wszystkim sposobność dojścia do znajomości Boga i Jego sprawiedliwych przykazań, a przez posłuszeństwo tym, że, dojście do wiecznego żywota.
Około tego prawdopodobnie czasu, żona Piłata posłała jemu przestrogę, aby nie potępiał Jezusa, bo miała o nim jakiś dziwny sen. Piłat, więc, jakoby chwytając się ostatniego środka, wskazał żydom Jezusa ubranego w płaszcz szkarłatny i zawołał: „Oto człowiek!” Jakoby chciał przez to powiedzieć: Czy naprawdę wy żydzi chcecie uśmiercić tego człowieka niewinnego, najszlachetniejszego i najlepszego z waszej rasy, a nawet z całego rodzaju ludzkiego? Czyż to ostatnie z spojrzenie na niego nie przemówi do waszych serc i nie zmięknie ich? Jeżeli ja, Rzymianin, nieznający waszej religii i obojętny na wszystkie religie, odczuwam dla niego litość i współczucie a także poczucie sprawiedliwości, to jak możecie być tak nieczuli i nieubłagani wy, którzy mienicie się być najpobożniejszym narodem na ziemi? Popatrzcie na tego człowieka. Czy wciąż jeszcze nastawiacie, aby był ukrzyżowany? Wtedy kapłani zawołali, że Jezus ma umrzeć nie tylko dla tego, że jest nieprzyjacielem Państwa Rzymskiego, ale iż mienił się być synem Bożym. W ten sposób oni apelowali do żydów, że Jezus był bluźniercą, jakich Bóg zakonem Swoim rozkazał niszczyć.
Gdy Piłat usłyszał, że Jezus mienił się być Synem Bożym, przestraszył się tym więcej i jeszcze raz zagadnął Jezusa, lecz Pan odrzekł mu: „Nie miałbyś żadnej mocy nade mną, gdyby ci nie była dana z góry”, czyli gdyby to nie było dozwolone od Ojca Niebieskiego. Piłat nie mógł już nic więcej uczynić; nawet Jezus Sam poświadczył, że było to Boskim zrządzeniem, aby On umarł; zatem Piłat zatwierdził wyrok śmierci – Jana 19:4-11.
Pewna ważna lekcja mieści się dla nas w tym zapewnieniu naszego Pana, co do Ojcowskiego zezwolenia tego wszystkiego, co Jego spotkało. Jako członkowie Jego ciała, zaliczeni jesteśmy, jako w Nim znajdujący się pod Boskim nadzorem tak, że w sprawach naszych, dokąd kroczymy Jego śladami, wszystkie rzeczy dopomagają nam ku dobremu. To jest podstawą naszej ufności we wszystkich trudnych okolicznościach naszego życia. To daje nam pokój Boży, który przechodzi wszelkie wyrozumienie i uzdalnia nas
::R2786 : strona 105::
nie tylko do panowania nad sobą i spokojnego poddawania się pod wolę Bożą, ale i do radowania się w uciskach, wiedząc, że pod Boską opatrznością uciski te, gdy właściwie przyjmowane i znoszone, „nader zacnej chwały wieczną wagę wam sprawują” – 2 Kor. 4:17.
====================
— 15 marca 1901 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: