::R1846 : strona 178::
Czas Twego nawiedzenia
———-
„A gdy się przybliżył (do Jeruzalemu), ujrzawszy miasto, płakał nad nim, mówiąc: O gdybyś poznało i ty, a zwłaszcza w ten to dzień twój, co jest ku pokojowi twemu! lecz to teraz zakryte od oczów twoich. Albowiem przyjdą na cię dni. gdy cię otoczą nieprzyjaciele twoi wałem, i oblegną cię i ścisną cię zewsząd; i zrównają się z ziemią i dzieci twoje w tobie, a nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu, dlatego, żeś nie poznało czasu nawiedzenia twego” – Łuk. 19:41-44
Ziemska misja naszego Pana prędko dobiegała końca i w tym czasie jednocześnie kończyła się specjalna łaska dla Izraela. Izraelowi głoszona była Ewangelia o nowej dyspensacji – przywilej przygotowujący do wejścia do duchowego Królestwa Bożego nim poganie dostąpili tej łaski, gdyż Bóg obiecał ich ojcom, że specjalna łaska miała być udzielona najpierw im – „najpierw Żydom, a następnie poganom” – Łuk. 24:46-47; Dz. Ap. 13:46; 3:26.
W wypełnianiu swojej obietnicy Bóg wielce zaszczycił Izraela, głównie tym, że uznał go za swój lud, dał mu swoje prawo i świadectwo Boga – „zwierzył im swoje wyroki” (Rzym. 3:2) oraz od czasu do czasu posyłał im proroków i mędrców, którzy przypominali im o ich przywilejach i obowiązkach tak, żeby we właściwym czasie mogli być godnymi wejścia w dziedzictwo tych łask. Oni jednak nie zwracali uwagi na proroków (Mat. 23:37) i dlatego na koniec posłał Bóg Swego Syna (Mat. 21:33-46). Wtedy przez trzy i pół roku sam Syn Boży nauczał ich ewangelii Królestwa. Jednak Syna Bożego również nie przyjęli. Oni nie tylko wzgardzili Jego nauką, lecz także znienawidzili Go i wciąż spiskowali na Jego życie.
Pomimo tych wszystkich niewdzięczności i upadków, Bóg cierpliwie znosił Izraela, ale teraz nastała chwila zapłaty. Jako naród byli oni zatwardziałego i przewrotnego serca i chociaż według obietnicy w tym czasie spodziewali się i wyczekiwali Mesjasza, to nie byli zdolni rozeznać „czasu nawiedzenia swego”. Mesjasz przyszedł – narodził się jako Żyd z linii Dawidowej; Jego nadejście oznajmili aniołowie pochwalnymi i błogosławionymi hymnami; Jego pomazanie ponadto otrzymało uznanie Boże z nieba – „Ten jest Syn mój miły, w którym mi się upodobało”. Jego nauczanie i działalność otrzymały wyraźny znak Boskiej aprobaty, o czym świadczyło dokonywanie tylu publicznych cudów. Jego charakter i postępowanie były takie, że zmuszały do głębokiego respektu i czci wszystkich ludzi, nawet Jego przeciwnicy dawali świadectwo wielkości Jego charakteru. „Nigdy człowiek tak nie mówił, jak ten”, mówili posłani przez kapłanów, aby Go aresztować, a nie mogli tego zrobić, będąc przejęci majestatem Jego obecności. Wielu z ludzi mówiło: „Prawdziwie Ten jest prorokiem”. Inni mówili: „Ten ci jest on Chrystus (…) Gdy Chrystus przyjdzie, czy może czynić większe cuda nad te, które ten człowiek czyni?” Gdy Piłat chciał przyciszyć lud, domagający się Jego śmierci, wyprowadził Go przed nich i powiedział: „Oto człowiek! Nie masz Mu podobnego” – Czy taki człowiek powinien umierać? „Nie znalazłem w nim żadnej winy”.
Niestety! Ci ludzie zostali tak zaślepieni i zatwardziali w sercu, że nie tylko nie poznali czasu swego nawiedzenia, lecz także spiskowali przeciw Panu, aby Go zabić. „Do swoich przyszedł, lecz swoi nie przyjęli Go”, choć „On czynił rzeczy, jakie żaden inny człowiek nie czynił”, ale oni nie zważali na swoje świadectwo; „światłość świeciła w ciemnościach, lecz ciemność nie zaciemnia go”; stół Pański, na próżno został dla nich bogato zastawiony, bo przez twardość ich serc stał się dla nich „sidłem i pułapką”.
To pokazuje straszny stan serca tego narodu i przestępstwo całego państwa, które było zaplanowane i które niedługo potem zostało popełnione przez Jego naród – „Jego własny lud” według ciała – srogą karę nałożył sam na siebie, nad czym płakał Jezus i co jest wyrażone żałosnym lamentem naszego tekstu: „O gdybyś poznało i ty, a zwłaszcza w ten dzień twój, co jest ku pokojowi twemu”.
Te słowa nie były jedynie demonstracją samolubnego patriotyzmu dla swego narodu według ciała, ale głęboką troskliwością szlachetnego serca, które smuciło się, że naród ten pomimo otrzymanych tylu łask, mógł upaść tak nisko, iż nie mógł nawet zdać sobie sprawy ze swego stanu degradacji i prędkiego wykonania nad nim gniewu Boskiego.
Należy tu zaznaczyć co stanowiło grzech narodowy, pokazany w Izraelu. Ich wielkim grzechem narodowym było odrzucenie i ukrzyżowanie pomazanego Syna Bożego. Na mniejszą część narodu – władców i uznanych nauczycieli – spada grzech czynny: oni spiskowali i planowali jak Go złapać choćby na słowie lub w coś uwikłać, żeby znaleźć prawny dowód przeciw Niemu, innymi razy mianowali najemników, aby Go aresztowali; a ostatecznie gwałtownie i publicznie podburzyli rozbudzony i rozkrzyczany tłum przeciwko Niemu. Większa część ludu uczestniczyła w grzechu biernie, zarówno w odrzuceniu, jak i w ukrzyżowaniu. Oni popadli w obojętność i nie użyli swego prawa do osobistego osądu, chociaż często chętnie słuchali Jego słowa i podziwiali Go, mówiąc: „naprawdę on musi być Chrystusem” i przy pewnej okazji nawet chcieli Go porwać siłą oraz uczynić swoim królem, to jednak nie byli zdolni wydać własnego wyroku i poddańczo pytali: „Czy kto z książąt lub faryzeuszy uwierzył weń?” Oni ślepo wierzyli swym błądzącym i zaślepionym przywódcom, i wszyscy upadli. Stąd też cały naród, z wyjątkiem małej garstki wierzących, brał czynny lub bierny udział w wielkim grzechu odrzucenia i ukrzyżowania Pana.
To jest najskuteczniejsza lekcja dla tych słabych i niegodnych charakterów, chcących wymigać się od odpowiedzialności przez obojętną i bierną zgodę na popularne błędy. Jednak, jak pokazane jest w narodzie izraelskim, ci co wykonali, i ci co zarządzili tę zbrodnię, jednakowo cierpieli za narodowe przestępstwo, co wkrótce się wypełniło tak, jak w powyższych słowach przepowiedział Pan. Oblężenie Jerozolimy było jedną z najbardziej przerażających masakr. Ich nieprzyjaciele okrążyli miasto zewsząd i uniemożliwili im dostawy wszelkiej żywności, przez co skazali ich na okropny głód w czasie, którego rodzice zabijali i jedli swoje własne dzieci, a w dodatku do tego wszystkiego zapanował terror wojny domowej, gdzie ręka każdego człowieka była obrócona naprzeciw jego sąsiadowi. Kara została rozciągnięta na cały naród, nie tylko mieszkańców stolicy, lecz na cały naród, który został wyrzucony ze swego kraju i rozrzucony po całym ówczesnym świecie, pomiędzy wszystkie narody i nigdy z powrotem nie przywrócony na swoje miejsce, aż do nadejścia ich Króla „po raz drugi bez grzechu – oferujący zbawienie”; gdy ich ślepota zniknie, wtedy powiedzą: „Błogosławiony, który idzie w imieniu Pańskim”. Nie miało się to jednak stać przed wypełnieniem się czasu pogan, od kiedy stał się On prawowitym władcą Swego Królestwa, które już wówczas było im ofiarowane, a które odrzucili, będąc zaślepieni. Utrata tego Pańskiego uznania razem z masakrami i prześladowaniami, jakie od tego czasu cierpią, to ich narodowa kara.
Jest coś wzruszająco pięknego w tym przykładzie Pańskiej łaski dla ślepych i błądzących. Jaką wielkość moralną ma ten, kto może zapanować nad nienawiścią i mściwością! Co za godność, łaska i chwała! Panie, pomóż dzieciom swym, żeby zrozumiały, że On „takich prześladowań ponosił od grzeszników”; „który, gdy cierpiał, nie odgrażał się, gdy był prześladowany nie oddawał, lecz poruczył sprawę temu, który sądzi sprawiedliwie”; który zdaje się zapominał prześladowania przeciw niemu w głębokim smutku i współczuciu dla ślepoty i moralnej degradacji swoich prześladowców.
Posłuchajmy Go znów: „Jeruzalem! Jeruzalem! które zabijasz proroki, i które kamienujesz tych, które do ciebie byli posłani: ilekroć chciałem zgromadzić dzieci twoje, tak jak zgromadza kokosz kurczęta swoje pod skrzydła, a nie chcieliście. Oto dom wasz pusty zostanie. Albowiem powiadam wam, że mię nie ujrzycie od tego czasu, aż rzeczecie: Błogosławiony, który idzie w imieniu Pańskim” (Mat. 23:37-39). Jak długo Pan był łaskawy, nierychły do gniewu i bogaty w miłosierdzie! Niemniej jednak dzień odpłaty musi nadejść i żniwo zasianego zła musi być zebrane.
„O gdybyś poznał” Izraelu, co służy twemu pokojowi, jak odmienne byłyby konsekwencje! Jednak, gdy rozważamy te słowa, przypomina się nam fakt, że wszystkie zajścia jakie miały miejsce w cielesnym Izraelu*), typie całego nominalnego kościoła – „chrześcijaństwa” – i jak widzimy, że te słowa ubolewania nad ich trudnościami i upadkiem oraz prorocze przepowiednie w całości odnoszą się do „Chrześcijaństwa” – nominalnego duchowego Izraela, który, według paralelicznych porównań, wskazuje na czas żniwa tego wieku, i który w podobny sposób jak Izrael cielesny, nie rozpoznaje czasu swego nawiedzenia, i jako wynik tego ściąga na siebie czas „wielkiego ucisku”, jakiego nigdy do tej pory nie doświadczył naród – ucisku nawet większego niż ten, który wydarzył się cielesnemu Izraelowi, i sprawiedliwie, bo otrzymał tysiąc razy większe przywileje i możliwości.
—————–
*) Zob. Tom II „Nadszedł Czas” – wykład VII „Równoległe Dyspensacje”
—————–
Znów, więc zdajemy się słyszeć Mistrza mówiącego: „O gdybyś poznało i ty (chrześcijaństwo z imienia), a zwłaszcza w ten dzień twój, co jest ku pokojowi twemu”. Jakie rzeczy służą pokojowi jawnie poświęconemu ludowi Bożemu? Nic innego jak tylko przyjęcie Chrystusa i Jego nauk oraz posłuszeństwo im; nie niepomni słuchacze, ale ci, którzy czynią słowo są błogosławieni. „Szukajcie najprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego, a wszystkie inne rzeczy będą wam dodane”.
My z radością dowiadujemy się, że nawet w czasie żniwa Wieku Żydowskiego byli tacy, zwani ostatkiem, którzy rozpoznali czas swego nawiedzenia i czynili rzeczy służące ich pokojowi, i dlatego byli godni przez swoją wiarę być zaliczeni do zwycięzców z Panem w Jego Królestwie i chwale, tak też rzecz ma się i teraz – ostatek wierzących, wyprowadzonych z nominalnego duchowego Izraela, rozpoznaje czas swego nawiedzenia. Tak, niektórzy z nas nauczyli się zachowywać rzeczy służące naszemu pokojowi; przez co, pomimo rozprzestrzeniających się niebezpieczeństw i zamieszania, które teraz zaczynają dręczyć nawet chrześcijaństwo w każdej dziedzinie jego życia – cywilnej, socjalnej, finansowej, religijnej – pokój Boży, który dał zrozumienie tym, którzy go nie mieli, strzeże naszych serc.
Chwała niech będzie Panu, że ujął Moc Swoją! Jego prawda jest naszą tarczą i puklerzem; i poza nawałnicą, przepowiadaną przez proroków, a o której wiemy, że ma wkrótce nadejść, widzimy chwałę ustanowionego Królestwa – Królestwa światłości i pokoju. Jak powiedział Jezus do swych wczesnych naśladowców, a teraz mówi do nas: „błogosławione oczy wasze, że widzą i uszy wasze, że słyszą, bo zaprawdę powiadam wam, iż wielu proroków i sprawiedliwych żądało widzieć to, co wy widzicie, a nie widzieli i słyszeć to, co słyszycie, ale nie słyszeli”; według obietnicy Mistrza, miał On posadzić nas za suto zastawionym stołem i nam usługiwać.
W międzyczasie wszystkie elementy walki i niezgody, których końcowym rezultatem są prognozowane i niesłychane trudności, aktywnie działają. W naszym poglądzie na sytuację cywilną, socjalną, finansową i religijną dzisiejszego chrześcijaństwa, zwracamy uwagę naszym czytelnikom na niektóre rzeczy, ufając, że wystarczająco uświadomili sobie znaki czasu i zauważyli znacznie więcej.
W religii pobożność chyli się ku upadkowi; formy pobożności pomnażają się, ale ludzkie błędy pokazują rzeczywistość. Lekceważąc swe prawo i obowiązek posiadania własnego zdania; lud ślepo podąża za swymi ślepymi wodzami, jak czynił to lud żydowski w obrazie, i jak tamci, są oni również przeznaczeni do błądzenia razem. Teraz, jak i w owym czasie, posłannictwo żniwa przychodzi z niespodziewanych i bezpretensjonalnych źródeł, a masy rzekomych chrześcijan, którzy nie docenili osobistej odpowiedzialności i bezsilnie polegają na wodzach, haniebnie rezygnując z własnej wolności i dowiadywania się. Czy któryś z księży, pastorów lub profesorów teologii itp. ma Boskie wyrozumienie, żeby mu wierzyć? Oni myślą tylko o tym, aby wymigać się od własnej odpowiedzialności. Ludzie są biernie poddani popularnemu prądowi, który jest silnie wymierzony przeciw Panu i Jego prawdzie, a czynni agenci, którymi są księża, pastorzy i profesorowie teologii, na których lud spogląda, są nieostrożni na ostrzeżenia proroctw (Iz. 28:7-8; 29:11, 12), nic więcej ich nie obroni przed osobistą odpowiedzialnością i bliskim uciskiem, wtedy tarcza biernego poddaństwa mas cielesnego Izraela nie ochroni ich przed męką, dosięgnie wszystkich, tak przywódców, jak i ich naśladowców.
W tak marnych warunkach religijnych znalazło się obecnie chrześcijaństwo, że nie jest żadną niespodzianką, iż polityka, społeczeństwo i finanse znajdują się pod jego wpływem. Wzmocniło się światło na każdy przedmiot, co świadczy o tym , że to jest „dzień przygotowań” do wielkiej zmiany dyspensacji, nabiera tempa myśl i działalność w każdym kierunku, lecz obojętny, senny i kochający rozkosze kościół jest odurzony duchem tego świata (Iz. 28:7), i nie jest zdolny, by pomóc człowiekowi zrozumieć prawdziwe znaczenie tych wszystkich rzeczy; to odciąga centrum uwagi ludzi od Chrystusa, Jego nadchodzącego Królestwa i znaków jego zbliżania się lub by mogli oddać swoje serca dla Niego i Jego błogosławionego prawa miłości i sprawiedliwości. W konsekwencji walka, samolubna ambicja, ogólne niezadowolenie i niepokój dominują wszędzie, a straszne skutki są odczuwane w społecznych, politycznych i finansowych kręgach do takiego stopnia, że ogromny strach przed bliską katastrofą coraz częściej bierze górę nad umysłami.
Jak szybko wydarzenia w świecie spieszą do przepowiedzianego punktu kulminacyjnego! Niech ci, których namaszczone oczy z radością widzą Opatrzność Bożą, pozwalającą wzmagać się przeciwnym wiatrom, a potem, kontrolującą je i wykorzystującą do własnych dobrych celów; radujmy się, radujmy się teraz z drżeniem, bo jeszcze nie zdobyliśmy mety, ani nie przeszliśmy wszystkich testów wiary i cierpliwości, które mają dowieść naszej wartości do wejścia do ostatecznej radości z naszym Panem. Przeto trzeźwymi bądźmy i ufajmy w modlitwie.
====================
— 1 sierpnia 1895 —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: