::R1183 : strona 3::
RELIGIE ŚWIATA
Kościół prawdziwy może najlepiej ocenić swoje stanowisko łaski w czasie obecnym, przez porównanie swego stanu z rzeczywistym stanem reszty tego świata. Bliższe zauważenie przesądów i nieświadomości tego świata, powinno pobudzić nas nie tylko do lepszej oceny naszych przywilejów, ale także do sympatii i politowania dla świata, w jego posępnym i beznadziejnym macaniu w ciemności. Nie powinniśmy nigdy zapominać o tym, że ową specjalną łaskę od Boga otrzymaliśmy nie dla zaspokojenia samolubnej przyjemności, ale dla ogólnego błogosławienia wszystkich Boskich stworzeń. I tylko ci, którzy mają to uczynne usposobienie, aby błogosławić, którzy nagrody Wysokiego Powołania pożądają głównie dla tego, że to nastręczy im chwalebnych sposobności podnoszenia upadłych, uwalniania więźniów grzechu i śmierci, przywracania wzroku ślepym, napełniania ziemi znajomością prawdy i wprowadzania ludzi na drogę świętobliwości i wiecznego żywota, aby wszyscy mogli dojść do zupełnej wspaniałości prawdziwego człowieczeństwa i wielbić Boga po nieskończone wieki – tylko tacy uznani zostaną za godnych królowania z Chrystusem.
Rzućmy więc okiem na obecny stan religijny tego świata.
Poza Chrześcijaństwem, głównymi religiami świata są: Braminizm, Buddyzm, Konfucjanizm i Mahometanizm. Religie te i różne spaczone formy Chrześcijaństwa, władają umysłami nieomal wszystkich mieszkańców naszego globu. Nieznacznymi wyjątkami są na pół dzikie plemiona środkowej i południowej Afryki, Eskimosi na krańcach północnych, nieliczni mieszkańcy niektórych morskich wysp i plemiona Indiańskie w Ameryce, z których wszyscy mają pewne surowe pojęcia własne, zazwyczaj bardzo oddalone od prawdy i nasuwające groźne lub bardzo ciemne wróżby, co do istnienia i warunków pozagrobowych.
Braminizm: Przeważającą religią w Hindostanie jest Braminizm, a wyznawców tej religii oblicza się na 120 000 000 do 150 000 000 (pisane w 1889r /przyp. tłum). Wiek tej religii jest niewiadomy, albowiem literatura jej nie podaje ścisłych zapisków historycznych ani chronologicznych; jest jednak prawdopodobnym, że zapoczątkowaną została kilka stuleci przed Chrystusem, ponieważ jej „święte” księgi cofają się wstecz od dwudziestu do trzydziestu stuleci. Jej teologia jest to chaotyczna masa sennych spekulacji, bez porządku i zdrowych myśli. Określana jest nie jako system, ale mieszanina, nie filozofia, ale fantastyczne sny. „Świętymi” księgami tej religii są Vedas i Manu. Z tych pierwszych daje się wyciągnąć wniosek, że w starożytności bramini byli czcicielami żywiołów – światła, ognia, wody itd.
Teoretycznie religia ta opiera się na Prawach Manu. Dzieło to podtrzymuje prawa kast i autorytet kapłaństwa. Brahmę przedstawia jako najwyższe bóstwo, a samoofiarę (zadawanie cierpień samemu sobie) za najgłówniejszy obowiązek. Wystawia wiele bardzo ścisłych rytualnych i ceremonialnych reguł i ogłasza naukę o transmigracji dusz. Chociaż Braminizm posiada wielu bogów, to jednak najgłówniejszym jest bóg Brahma; i według jego filozofii, Brahma jest jedyną istotą w całym wszechświecie, która w rzeczywistości egzystuje, wszystko inne jest iluzją, nie rzeczywistością. Twierdzi się, że aby objawić swoją energię, Brahma przybrał postać cielesną i stał się trzema bogami – Brahmą, Wisznu i Sziwą – i tym trzem powierzone było utworzenie i rząd całego wszechświata, gdy najwyższy bóg Brahma powrócił do swego właściwego stanu nieświadomego snu.
Najwyższe przyszłe szczęście, do jakiego aspiruje Bramin, jest zlanie się z Brahmą; a ponieważ normalny stan tegoż ma rzekomo być nieświadomy sen, przeto zlanie się z Brahmą znaczyłoby nic więcej jak unicestwienie. Jednakowoż zanim ta nadzieja Bramina zostanie zrealizowana, on spodziewa się przejść cały szereg transmigracji, aż okaże się godnym zlania z Brahmą. Pragnieniem jego jest postępować w obecnym życiu tak, aby następnie narodzić się o jeden stopień wyżej. Jeżeli będzie złym, odrodzi się na niższym stopniu; a gdyby był bardzo złym, posłanym zostanie do jednego z licznych piekieł, aby tam odpokutować za swe winy; po czym znowu okaże się na ziemi w formie minerału, rośliny lub zwierzęcia, zanim ponownie wzniesie się do stanu człowieka. Gdy zaś okaże się godnym wyższego stanu, przeniesiony zostanie do niebiańskiego stanu cielesnych rozkoszy z jednym lub drugim bóstwem. Jednakowoż jego godność przyszłej nagrody nie tyle zależy na rzeczywistych cnotach, ile na przestrzeganiu rytuałów i ceremonii Braminizmu, na hojnym popieraniu kapłaństwa itd. Modlitwy i męczące pokuty zajmują miejsce prawdziwego nabożeństwa; nawet samobójstwo zalecane jest jako dające szczególniejszą zasługę. W rezultacie takich nauk, wielu rzucało się z wysokich miejsc do przepaści, inni kazali się żywcem pogrzebać albo topili się w rzekach uznawanych za święte. Przytrafiało się też dobrowolne stawianie się wdów na spalenie żywcem oraz palenie niemowląt, aż rząd angielski położył temu tamę w roku 1830; chociaż w niektórych zakątkach praktykowano takie rzeczy jeszcze potem i może dotąd jest to przez niektórych praktykowane. Niektóre pokuty gorliwych Braminów były wprost oburzające; jak na przykład czołganie się kilka mil na rękach i kolanach, po ostrych kamieniach; trzymanie jednej lub obu rąk ponad głową przez całe miesiące, zadawanie sobie ran ciętych, wykręcanie stawów itp.
Ludność Indii dzieli się na cztery kasty – Bramini, czyli klasa kapłańska; klasa wojskowa; klasa kupiecka i klasa sług. Z tych wszystkich Bramini, czyli klasa kapłańska, jest najprzedniejsza i najbardziej gnębiąca drugich. Bramini żyją daniną i zasilani są hojnie tak przez książąt jak i przez lud, podobnie jak kapłaństwo kościoła Rzymskiego i innych. Faktycznie tak podobnym jest Braminizm pod względem władzy Braminów i ślepego posłuszeństwa ludu roboczego wobec klasy kapłańskiej, że system ten był niekiedy nazywany Romanizmem Indii.
Buddyzm: Z despotyzmu Braminów zrodzony został, w siódmym stuleciu przed Chrystusem, Buddyzm, który był protestem zepsutej religii ówczesnej. Ruch ten nazywany jest niekiedy Protestantyzmem Indii. Buddyzm, aczkolwiek zrodzony w Hindostanie, ma tam obecnie mało władzy; lecz zupełnie zawładnął ludnością Cejlonu i wschodniego półwyspu. Około dwie trzecie mieszkańców Chin wyznaje tę religię. Ona przeważa także w Japonii, na północ od Himalajów, w Tybecie, pomiędzy ludnością Mongolską w środkowej Azji i rozszerza się aż do Syberii i Szwedzkiej Laponii. Ogólną liczba wyznawców Buddy szacuje się na 300 000 000 – 400 000 000 (pisane w 1889r /przyp. tłum) – przeszło jedna trzecia całej ludności świata.
Domniemanym założycielem tej religii miał być pewien książę imieniem Gotama, później nazwany Buddą; jednakowoż legendy o nim są tak bajeczne, że nie ma pewności czy taka osoba rzeczywiście kiedykolwiek istniała. System ten wysuwa wniosek, że egzystencja powoduje wszelkie zło, a brak uświadomienia jest główną przyczyną egzystencji. Dalszym wnioskiem więc jest, że przez uświadomienie, egzystencja i wszystkie towarzyszące jej nieszczęścia mogą być odcięte.
Buddyzm jest bardziej właściwie nazywany systemem filozofii raczej aniżeli teologii, ponieważ on nie ma boga. System ten nie uznaje istoty o wyższej, nadnaturalnej władzy, aniżeli stać się może człowiek przez cnotę, powagę i mądrość. Zgorszony mnóstwem bogów Braminizmu i opresją kapłaństwa nad zabobonnym ludem, Buddyzm, przynajmniej w jego początkowej, czystej formie, uczył, że zacność religijną stanowią mądrość i osobista cnota. Buddyzm potępia wielobóstwo Braminizmu, odrzuca wszelkie pojęcia i potrzebę kapłaństwa i usuwa kasty. Zamiast boga wystawiany jest idealny charakter zwany Buddą nie w celu oddawania mu czci, lecz aby ludność go naśladowała. Chociaż statuy Buddy ozdabiają ośrodki Buddyjskich świątyń, i chociaż przed statuami tymi stawiane są dary z owoców i kwiatów, to jednak przez inteligentnych Buddystów ceremonie te nie są rozumiane jako akty czczenia, ale jako uprzytomnianie charakteru godnego naśladowania; albowiem twierdzi się, że Budda nie był czymś więcej jak stać się może każdy dobry człowiek. Jednakowoż ludzie mniej oświeceni uważają go za bóstwo.
Zamiast twierdzenia, że przyszłość duszy zależy na omylnych kapłanach, Buddyzm uczy, że zależy ona od nieodmiennych działań ustalonych praw; a zamiast długich modłów i surowych pokut zalecanych przez Braminizm, Buddyzm doradza wstrzemięźliwość, sprawiedliwość, uczciwość, prawdę, żal i odwracanie się od grzechu, naprawę charakteru itp., ucząc, że tylko te zasady są warunkami cnoty i prawdziwego szczęścia. Nie mając odpowiedniej znajomości prawdziwego Boga, Buddyzm odwołuje się i uwielbia tylko ludzki rozum i sumienie.
Pierwotne pojęcie Buddyzmu było prawdziwie szlachetne. Był to heroiczny wysiłek zrzucania łańcuchów ślepego przesądu i śmiałe uderzenie w dzwon osobistej wolności. Daje też dowód szczerego szukania za prawdą i sprawiedliwością, jak i ciężkiej walki z siłami sprzeciwiającymi się tym zasadom. Wobec braku znajomości prawdziwego Boga, był to wysiłek kroczenia za możliwie najlepszym światłem; to jest za rozumem i sumieniem, chociaż u nieoświeconych mas, które nie uchwyciły prawdziwego znaczenia pamiątkowych uroczystości Buddy, ceremonie te zostały zdegradowane do bezmyślnego bałwochwalstwa, w którym modlitewne młyny stały się najprzedniejszymi w niektórych krajach. I chociaż system ten nie ma zarządzenia kapłańskiego, powstała klasa samozwańczych pośredników, na podobieństwo kapłanów, których jednak klerykalne funkcje ograniczają się tylko do odczytywania świętych ksiąg Buddy przy niektórych okazjach lub też do pędzenia modlitewnych młynków, rzekomo na korzyść ludu, za co otrzymują niewielkie wynagrodzenie.
Chociaż Buddyzm był ruchem jakoby zupełnie rewolucyjnym od Braminizmu, to jednak zatrzymał jego niedorzeczną naukę o transmigracji dusz i o mnóstwie niebios dla dobrych, odpowiednio do zasług. Zatrzymał też około 136 piekieł, znajdujących się gdzieś we wnętrznościach ziemi, gdzie mają ponosić karanie źli, odpowiednio do ich przestępstw. Smutny koniec, gdziekolwiek i kiedykolwiek on nastąpi, będzie unicestwieniem tak dobrych jak i złych. Najwyższą zachętą do cnoty, jaką wysuwa ten system, jest możliwie jak najprędsze dojście do owego końca egzystencji; albowiem wierzy się, że niedola jest nie tylko skazą egzystencji, ale jej treścią.
Konfucjanizm: jest też raczej filozofią aniżeli religią, a zapoczątkowany będąc tylko jeden wiek później od Buddyzmu (około szóstego wieku przed Chrystusem), bardzo jest do tego systemu podobny, a chociaż Buddyzm rości pretensję do dwu trzecich ludności Chin, Konfucjanizm jest (a raczej był do niedawna) podstawą społecznego i politycznego życia tegoż narodu. Konfucjusz, którego pierwotne imię było Kong (aż zostało przekształcone łaciną przez misjonarzy Jezuitów) opisywany jest jako groźny, poważny, sprawiedliwy i myślący człowiek, o wysokim rozwoju moralnym i intelektualnym, i o wielkich aspiracjach.
Starannie ćwiczony przez owdowiałą matkę, Konfucjusz rychło rozwinął w sobie powyżej przytoczone cechy charakteru, a po śmierci swej matki, stosując się do starodawnego zwyczaju, spędził trzy lata w żałobie, poświęcając swój czas na medytację i badanie moralnej filozofii przez rozważanie zasad moralnych praw nasuwanych przez sumienie i rozum. Następnie podróżował dużo po całym królestwie chińskim, ogłaszając swoje nauki i chociaż przez pewien czas napotykał na wiele trudności i sprzeciwów, jak to rzecz się ma z wszystkimi reformatorami, jego popularność, jako publicznego reformatora, wnet znacznie wzrosła. Naśladowcy jego składali się przeważnie z osób średniego i dojrzałego wieku – poważni, trzeźwi, rozumni i poważani obywatele, z których wielu zajmowało poważne stanowiska publiczne. System jego nie obejmuje w sobie boga, kapłaństwa ani świątyni, a wszechświat cały uważa jako wspaniały, sam siebie regulujący porządek. W pewnej mierze Buddyzm jakoby wątpił w przyszłą egzystencję; jednakowoż uznaje niektóre starodawne ceremonie religijne w tym przypuszczeniu, że pewne dobro będzie tego wynikiem w przyszłości. „Może w tym być pewne znaczenie” – powiedział Konfucjusz – „i może mieć wpływ na nasze dobro więcej aniżeli to obecnie pojmujemy. Co do bóstw i duchów, można im składać ofiary. Nie mam nic do powiedzenia, czy oni istnieją czy nie; lecz czczenie ich jest najwyższą i najstraszniejszą ceremonią, od której mądry człowiek nie będzie schraniał się ani jej zaniedbywał”. Ta nieświadomość co do rzeczy niewidzialnych i co do przyszłości, a jednak żywienie pewnej obawy i nadziei względem nich, przyczyniły się do tak wielu niedorzecznych przesądów pomiędzy Chińczykami, jak odpędzanie diabłów hałaśliwymi demonstracjami, sprzeciwianie się telegrafom i innym nowoczesnym ulepszeniom z obawy, aby nie rozgniewać duchów powietrza, itp.
Głównym wysiłkiem Konfucjusza było kierować uwagę ludzi na obowiązki społecznego i politycznego życia. On często mawiał: „Nauczam was tylko tego, czego sami możecie nauczyć się; mianowicie: przestrzegania trzech fundamentalnych praw pokrewieństwa pomiędzy władzą a poddanymi, pomiędzy rodzicami a dziećmi i pomiędzy mężem a żoną; oraz pięć kardynalnych cnót – wzajemna miłość, bezstronna sprawiedliwość, zastosowanie się do ceremonii i ustalonych obyczajów, prawość serca i umysłu i szczerość”. Faktycznie to było całą doktryną Konfucjusza w streszczeniu. On wierzył, że przez nauczanie mas tych zasad, ludzkość może być podniesiona i uszczęśliwiona. Zgodnie z tym wierzeniem szkoły były zakładane po całym państwie chińskim. Pisma Konfucjusza, dążące do utrwalenia jego doktryn o moralnej filozofii i politycznej ekonomii, odczytywane są przez mandarynów (świeccy urzędnicy) w ceremonialnych szatach. Wysławianie Konfucjusza przez Chińczyków dochodzi do religijnej czci pomiędzy ludem; lecz ściśle mówiąc: jak Buddyści dla Buddy tak i czczenie Konfucjusza jest tylko obchodzeniem pamiątki dobrego człowieka. Po całych Chinach budowane są świątynie ku jego pamięci i świątynie te ozdabiane są różnymi figurami, ośrodkiem których jest Konfucjusz. Figurom tym składane są różne dary i ofiary.
Mahometanizm: Wyznanie Mahometa datuje się od siódmego wieku po Chrystusie, około czternaście stuleci później niż Buddyzm, a trzynaście później niż Konfucjanizm. Mahometanizm rozkrzewił się głównie w Turcji, w Afryce, w Azji, w Persji i w niektórych częściach Indii. Wyznawców Mahometanizmu oblicza się na 130 000 000 – 150 000 000 (pisane w 1889r /przyp. tłum). W piętnastym stuleciu, przedostawszy się do Europy, Mahometanizm stał się groźnym wrogiem dla Chrześcijanizmu. Jego założyciel, Mahomet, przyjął tak Stary jak i Nowy Testament Pisma Św., a o sobie głosił, że jest owym pocieszycielem obiecanym przez Chrystusa. Koran uznawany jest jednak za wyższy ponad Pismo Św. i twierdzi się, że jest on tak starym jak sam Bóg i zaniesiony był do najwyższego nieba przez Gabriela, a stamtąd przyniesiony był i dany Mahometowi. Przeto Koran jest „świętą” i obowiązującą księgą dla Mahometan.
Ich religia zawiera w sobie pewne części Judaizmu i pewne części Chrześcijanizmu. Przedstawia ona jednego Boga i różne rangi aniołów. Mahometanie wierzą, iż Chrystus był wielkim prorokiem. Zaprzeczają pojęciu o trójcy, wierzą w zmartwychwstanie, w sąd ostateczny i w przyszłą nagrodę w niebie, a karę w piekle. Uczą, że umarli, pomiędzy śmiercią a zmartwychwstaniem, mają świadomą egzystencję i że przebywają gdzieś w pobliżu miejsca, gdzie ciało pochowane. Mocno wierzą w przeznaczenie. Piątek jest ich dniem świątecznym; nakazane mają, aby modlić się pięć razy dziennie, pościć, dawać jałmużnę i przynajmniej raz w życiu udać do ich świętego miasta Mekki, bądź osobiście, bądź przez zastępcę.
O Mahomecie nie może być nic więcej powiedziane ponad to, że był wielkim fanatykiem i szarlatanem o niezmiernym powodzeniu, pozbawionym jednak owych wysokich zalet charakteru, jakie historia przypisuje założycielom Buddaizmu i Konfucjanizmu. Religią Mahometa jest nieudolna mieszanina Chrześcijanizmu, Judaizmu i dawnych pogańskich przesądów i bałwochwalstwa, a jego agresywny charakter był uwydatniony licznymi zabiegami nawrócenia świata cielesną bronią. Niezbyt dawno temu religia ta uczyniła znaczne postępy w Indii, na niekorzyść Braminizmu.
Takim jest stan religijny tej części świata, która zwykle określana jest mianem pogaństwa. Ma ona swoje światełka i swoje cienie. Wobec smutnej nieznajomości prawdziwego Boga i prawdziwej historii, co do egzystencji ludzkiej, przyjemnym jest zauważyć, że niektóre zacne dusze odważnie szukały za sprawiedliwością i prawdą, gorliwie starając się podnosić sztandar sprawiedliwości dla ludu. A gdy zauważymy trudności i przeszkody, z jakimi musieli borykać się, jak i nieznaczne podniety rozeznawane przez ich wadliwe rozumowanie, możemy tym więcej podziwiać ich prawdziwą zacność charakteru w naśladowaniu wskazówek rozumu i sumienia. Gdy spostrzegamy niektóre ich przesądy, od których sami jesteśmy wolni, nie powinniśmy tego zawdzięczać wyższej mądrości lub cnoty z naszej strony, ale raczej przypisać to wyższym sposobnościom i korzystniejszym warunkom sporządzonym nam przez Boską Opatrzność.
Patrząc na szkic warunków świata podany w pierwszym tomie Wykładów Pisma Św., na stronicy 16, widzimy, że jest to prawdziwie ciemny obraz. Z blisko półtora miliarda mieszkańców naszego globu, jak mała część jest Chrześcijan choćby tylko z imienia. Wiemy również jak zepsute i zupełnie antychrześcijańskie są niektóre wielkie i potężne systemy podszywające się pod imię Chrystusowe po to tylko, aby tym więcej wykorzystać nieświadomość i łatwowierność ludu.
Kościoły rzymsko i grecko katolickie, oryginalnie jedne, a rozdzielone tylko duchem rywalizacji i sporem co do wielkości i prawowierności, rozciągają swą władzę nad umysłami 274 000 000 ludzi, a w pewnej mierze także nad owymi 116 000 000 Protestantów, którzy wciąż jeszcze trzymają się pewnych błędów tych starych systemów. Kościół katolicki jest zorganizowany wytworem owego wielkiego odstępstwa od nauki Chrystusa Pana i Apostołów, jakie zaczęło utwierdzać się w trzecim stuleciu po Chrystusie. W jedenastym stuleciu nastąpiła separacja pomiędzy wschodnimi i zachodnimi kościołami – grecko katolicy i rzymsko katolicy i tak jedni jak i drudzy prowadzili pomiędzy sobą różne gorszące dysputy i spory. Zachodzi więc pytanie: jakie były ich nauki, w porównaniu do pogańskich filozofii wspomnianych powyżej? Mówią często o swej gorliwości w nawracaniu „ciemnych pogan”, lecz do czego ich nawracają?
Ano, zauważmy: głosząc, że znają Boga i dzierżąc w minionych wiekach Jego Objawienie (Biblię), w przeciwieństwie do tegoż Objawienia przedstawiają Boga w charakterze tak srogim, złośliwym, mściwym i bezlitosnym, że poganie odwracają się od tych nauk z grozą i wstrętem, jak to wielu misjonarzy mogłoby poświadczyć (a niektórzy poświadczyli, po swoim powrocie do tych, którzy ich wysłali). Poganom trudno jest uwierzyć w Boga, który celowo mógłby uplanować wieczne męki dla stworzeń, które sam uczynił i które rzekomo ma miłować.
Centralny przedmiotem katolickiej nauki jest msza, w której chleb i wino ma rzekomo przeistaczać się w rzeczywiste ciało i w rzeczywistą krew Chrystusa, aby mogły być ponownie ofiarowane przez odprawiającego mszę kapłana. W taki sposób owa jedna ustawiczna ofiara dokonana przez Chrystusa Pana na Kalwarii za grzechy całego świata, została usunięta na stronę jako niedostateczna; a władza odpuszczania grzechów dana teoretycznie do rąk samego – wynoszącego się i często zepsutego kapłaństwa, wytworzyła doktryny o pokucie, usznej spowiedzi, o odpustach itd. Gdy doktryny te zostały przyjęte i ustalone, całe chrześcijaństwo z imienia zostało przez nie zepchnięte do dołu przesądów i niewolniczego posłuszeństwa machinacjom kapłaństwa, bardziej tyrańskim aniżeli najgorsze formy pogaństwa. Rzekomi chrześcijanie popadli w bałwochwalstwo nieomal gorsze od pogańskiego; zaczęto czcić obrazy, figury, aniołów i różne omylne, niekiedy skażone i wstrętne charaktery, kanonizowane na świętych przez wyższą hierarchię rzymską. A jej rzekomo ważne modlitwy, męczące pokuty, niewolnicze poddaństwo tyrańskiemu kapłaństwu, mającemu rzekomo nieograniczoną władzę nad obecnym i przyszłym życiem ludu, jej potworny system odpustów i zawzięte prześladowanie prawdy i sprawiedliwości znamionują onego wielkiego antychrysta jako najobrzydliwsze spustoszenie kiedykolwiek trapiące tę ziemię.
Chociaż wszystko to stosuje się szczególnie do kościoła rzymskiego, grecki kościół również nie może pochlubić się wiele lepszym charakterem. Tak samo wszyscy, którzy wyszli z tego wielkiego antychrześcijańskiego systemu, a nie zupełnie oczyścili się z jego brudów, mają wiele takich rzeczy, za które muszą się wstydzić. W pewnych stopniach jest to prawdą o każdej sekcie, którą rzymianie nazywają protestanckim rokoszem.
Gdyby nauki i praktyki nominalnego chrześcijaństwa były odpowiednim wyrażeniem nauk Chrystusowych, wielu pogańskich filozofów uznałoby je za równe sobie, jeżeli już nie za wyższe. Lecz wobec istniejącej mieszaniny szczerzy sceptycy, nie mogąc odróżnić ziarna od plew, czystego nasienia prawdy pomiędzy całej masy błędów, odrzucili ową prawdziwą Drogę, Prawdę i Żywot, którą inaczej chętnie by przyjęli i którą jeszcze poznają i z radością przyjmą. Dzięki jednak Bogu, On nie pozostawił Siebie bez żadnych świadków na tym świecie. Miał On Swoje ziarna pszenicy, chociaż było ich mało i nie byli uznani przez świat ani przez jego historyków. Chociaż ciemność pokrywała ziemię a zaćmienie narody, chociaż narody przez wiele wieków zapomniały Boga i nieomal zatarły Jego wyobrażenie w swych sercach, Bóg jednak zawsze miał kilku wiernych, którzy Jemu służyli i starali się postępować według Jego przykazań. W dawnych wiekach miał kilku patriarchów, później jeden nieliczny naród, następnie przyszedł Boski Pomazaniec i kilku wiernych z tegoż narodu, przyjąwszy Go, stali się zarodkiem chrześcijańskiego Kościoła i przez cały Wiek Ewangelii dodawani byli do tegoż Kościoła wierni członkowie, którzy przy końcu tegoż wieku dostąpią zbawienia, w pierwszym zmartwychwstaniu – w całości będzie ich tylko „Maluczkie Stadko”. Błogosławieni jednak i święci są ci, którzy dostąpią działu w pierwszym zmartwychwstaniu – Obj. 20:6.
To Maluczkie Stadko prawdziwych wyznawców Bożych było w tym Wieku Ewangelii „światłością świata” i „solą ziemi”. A chociaż ich światłość nie oświeciła jeszcze wszystkich, radujemy się jednak, że to ciało Chrystusowe z Jezusem jako Głową, jest oną prawdziwą światłością, która w słusznym czasie oświeci każdego człowieka. Będzie to ono „Słońce Sprawiedliwości”, które zajaśnieje, aby oświecić i uleczyć cały świat (Mat. 13:43; Mal. 4:2). Niedługo stanie się ono „miastem na górze leżącym” – „nowym Jeruzalem”, które nie może się ukryć (Mat. 5:13-14). A chociaż w Wieku Ewangelii miejscem jego była puszcza, chociaż nie było przez świat rozpoznane ani uznawane za kościół (za system religijny) i chociaż członkowie jego, podobnie jak i ich Pan byli znienawidzeni, odrzuceni przez ludzi, prześladowani jako heretycy i uważani za śmiecie i omieciny u świata, to jednak nawet w tych nieprzyjaznych warunkach, oni byli prawdziwie „solą ziemi”, a ich cierpienia dla sprawiedliwości były ofiarami wdzięcznej wonności Bogu.
Zasady prawdy i sprawiedliwości, których oni wiernie trzymali się i dla których z cierpliwością ponosili trudności i prześladowania niekiedy aż na śmierć, także Boskie objawienie, na które oni wskazywali, jako na źródło ich wiary i nadziei oraz natchnienie do ich pracy i wytrwałości, nie były bez skutku. Nasienie prawdy zakorzeniło się w wielu krajach i przyniosło owoc, ku chwale Boga i ku czci Jego imienia. A gdziekolwiek nasienie to zakiełkowało, tam wywierało swój wpływ konserwujący, na podobieństwo soli, pomimo przewagi fałszywych systemów oraz ich błędnych nauk i praktyk. Niechaj tedy członkowie Maluczkiego Stadka, którzy jeszcze tu pozostają, radują się tym chwalebnym widokiem, że niedługo cały dopełniony i uwielbiony Kościół otrzyma w posiadłość najdalsze krańce ziemi oraz prawo i władzę błogosławienia wszystkich rodzajów ziemi; rozjaśni drogę sprawiedliwości dla narodów i wybierze z niej kamienie obrażenia; wystawi sztandar ludowi, natchnie wszystkie serca radosną nadzieją, otworzy oczy ślepych i uszy głuchych, nagradzając sprawiedliwość a każąc nieprawość, tak, że w końcu otarte zostaną łzy z każdego oblicza. I przyjdą ze śpiewem i radość wieczna będzie na ich głowach, smutek i wzdychania uciekną, ponieważ ciemnoty przesądów, grzechu i śmierci już więcej nie będzie.
====================
— Luty 1890 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: