R5811-364 Interesujące listy

Zmień język 

::R5811 : strona 364::

INTERESUJĄCE LISTY

„PIERWEJ NIŻEM SIĘ BYŁ UNIŻYŁ, BŁĄDZIŁEM”

DROGI BRACIE RUSSELL: —

Cieszę się, że w tym dniu, dzięki łasce Bożej, mogę zwracać się do Ciebie jako do brata. Drogi Bracie staram się napisać do Ciebie, choć z wielkimi trudnościami; ale chcę, abyś wiedział, jakim wielkim błogosławieństwem byłeś dla mnie. Przede wszystkim, drogi Pastorze, jeśli łaskawie wybaczysz mi, że zajmę kilka minut twojego czasu, chciałbym opowiedzieć ci trochę o sobie.

Sześć lat temu uległem wypadkowi w kopalni węgla i doznałem złamania kręgosłupa, co spowodowało rozległy paraliż. Od sześciu lat ani na chwilę nie uwolniłem się od bólu. Leżę na łóżku wodnym i prawie wszystko trzeba za mnie zrobić. Jestem całkiem sparaliżowany, aż po czubki palców, w których nie mogę niczego utrzymać. Pióro trzymam za pomocą elastycznej opaski wokół palców i uchwytu na pióro. Mam żonę i ośmioletnie dziecko, a dzięki kierownictwu naszego Ojca Niebiańskiego nasz dom jest utrzymywany z niewielkiego odszkodowania z kopalni.

Cóż, drogi Bracie, przeżyłem wiele bólu, ale czuję się sowicie wynagrodzony, że zostałem zachowany, aby ujrzeć Boski Plan naszego miłującego Ojca. Wkrótce po moim wypadku nawróciłem się, tak jak wtedy rozumiałem to nawrócenie, a ponieważ Metodyści byli dla mnie bardzo mili, zostałem członkiem ich Społeczności. Starałem się żyć w sposób jak najbardziej podobający się Bogu. Przez pięć lat studiowałem religię, będąc miłośnikiem książek i mojej Biblii, która była moją największą pociechą; nie dlatego, że wiele z niej rozumiałem, ale dlatego, że znajdowałem w niej słodkie, pocieszające obietnice lepszego życia, które dopiero nadejdzie.

Kiedy czytałem pisma wielkich przywódców religijnych i starałem się głębiej poznać nominalny Kościół, to wkrótce odkryłem, że dokonano strasznego zamieszania odnośnie Słowa Bożego. Wszyscy zdawali się wierzyć we wszystko i w nic jednocześnie, a jedyną różnicą, jaką mogłem dostrzec między większością otaczających mnie ludzi, którzy wyznawali chrześcijaństwo, a tymi, którzy nie wyznawali chrześcijaństwa, było to, że ci pierwsi żyli zgodnie z pożądliwościami ciała, ukrywając je, podczas gdy ci drudzy nie dbali o to, czy ktoś widzi, jak żyją.

Myślałem wtedy, że Kościoły reprezentują chrześcijaństwo na ziemi i że duchowni muszą mieć rację, ponieważ pobierali nauki; a poza tym, czyż często nie mówili do mnie, gdy prosiłem o wyjaśnienie, że nie jestem wykształcony, a więc nie mogę oczekiwać, że zrozumiem tajemnice Boga zawarte w Biblii?

Ale kiedy wybuchła wojna i zobaczyłem, jak nominalny Kościół całkowicie odrzucił główne zasady Jezusa, aby wspierać swoich ziemskich bogów, zacząłem wątpić, czy w ogóle jest coś prawdziwego w religii. A kiedy dowiedziałem się o cichym i pokornym Jezusie, a potem usłyszałem przedstawicieli tego kościoła, którzy nosili Jego imię, jak wołali z ambony, aby pomścić krew swoich współbraci, nie wiedziałem, co myśleć. W końcu stałem się bardzo sceptyczny w myślach i zacząłem czuć, że wszystkie moje nadzieje poszły na marne. A ja tak mało znałem Ewangelię i czułem się tak bezradny z powodu braku nauczyciela! Ale gdzie miałem go szukać? Wtedy pomyślałem, żeby to wszystko porzucić i przestać w ogóle wierzyć.

Drogi Bracie, wtedy zostały mi przedstawione twoje Wykłady Pisma Świętego przez starego przyjaciela, który co miesiąc odwiedzał mnie z książką o zdrowiu. On był Adwentystą Dnia Siódmego i oglądał Foto-dramę oraz czytał niektóre Tomy. Kiedy powiedział mi o tym wspaniałym świetle, które go ogarnęło, byłem zdumiony. W końcu podarował mi pierwszy tom. Myślałem, że znalazłem mnóstwo złota. Ale dopiero, kiedy mój przyjaciel dał mi drugą książkę, a ja zacząłem ją czytać, mój umysł otworzył się na wszystko momentalnie i modliłem się do Boga, aby mnie prowadził i uczył Swoim Świętym Słowem.

Nie potrafię ci opisać, drogi Bracie, jak czułem się wypełniony radością i szczęściem, gdy Słowo Boże było odsłaniane przed moim umysłem. Czasami, kiedy czytałem, musiałem odłożyć książkę na kilka minut i modliłem się do Ojca, aby uspokoił mnie w mojej radości. Nie wiedziałem wtedy, kto napisał te książki, to jednak pokochałem go i dziękowałem mojemu Bogu, gdy czytałem i delektowałem się dobrymi rzeczami, które Ojciec pozwolił mu postawić przede mną.

Po przeczytaniu drugiej książki tęskniłem za pozostałymi; a ponieważ mój przyjaciel nie miał więcej, aby się podzielić, i nie miał środków, za które mógłby je kupić, poradził mi, abym napisał do dobrych ludzi w naszym Londyńskim Biurze i przedstawił swoją sprawę. Nie chciałem tego robić, bo nie mogłem od razu uwierzyć, że w Londynie są tak życzliwi ludzie. Ale kiedy mój przyjaciel przyszedł ponownie, to namówił mnie, żebym jednak spróbował. W końcu zrobiłem to bez przekonania i ku mojej wielkiej radości i pociechy trzy dni później otrzymałem pozostałe cztery tomy i chciałbym, abyś wiedział, jaką radość ich dar wniósł w moje życie pełne bólu.

Jestem jedynym badaczem Biblii w tym mieście. Jednak drodzy bracia i siostry z kilku okolicznych miast odwiedzili mój dom i nie zapomnieli zabrać ze sobą pokarmu obu rodzajów. Otrzymuję też Strażnicę z Brooklynu. Otrzymuję ją jako przesłanie miłości do mnie. Drogi Bracie, kiedy ją czytam, czuję, że jesteś w moim pokoju ze wszystkimi braćmi. „Błogosławiona niech będzie więź, która wiąże nasze serca w chrześcijańskiej miłości!” (to pierwsze słowa pieśni napisanej przez baptystę Johna Fawcetta ur. w 1740 w Anglii – przyp. tłum).

Po tym, jak Ojciec Niebiański przyjął mnie jako syna, wkrótce spotkałem się z opozycją. Ostatecznie poczułem się zobowiązany grzecznie, ale we właściwym duchu, wycofać się z „Nominalnego”. Niektórzy z moich najdroższych przyjaciół mówili, że pastor Russell odmienił mój rozum. Całkowicie się z tym zgodziłem, tylko powiedziałem, że to Bóg odmienił mój rozum przez pastora Russella i zmienił go we właściwy sposób.

Pragnę podziękować ci, drogi Bracie i wszystkim drogim braciom, dzięki którym otrzymuję Strażnicę – bezpłatnie. Byłbym szczęśliwy, gdybym otrzymywał Strażnicę tak, aby nie być ciężarem dla braci. Ale nasz Ojciec Niebieski zechciał, aby On sam zaspokoił każdą moją potrzebę. Niech tak będzie. Każdego dnia powtarzam nasz piękny Ślub i modlę się do Ojca, aby zachował i prowadził cię i naszych drogich braci. Czy zechcesz pomodlić się za mnie, abym mógł wytrwać dzięki Jego łasce, aby moje powołanie i wybranie uczynić „pewnym?

Drogi Bracie mam nadzieję, że nie zająłem zbyt wiele Twojego cennego czasu i proszę Cię o przeczytanie tego listu, który przecież tylko częściowo wyraża radość i wdzięczność, które są we mnie. Jeśli nie proszę o zbyt wiele, chciałbym doznać pocieszenia z twojej własnej ręki. Kończę, dziękując Bogu za to, że zachował mnie wystarczająco długo, aby stać się

Twoim Bratem w Panu,
A.W. JENNINGS.

—————

::R5812 : strona 364::

POSTĘP W CIĄGU TRZECH MIESIĘCY

DPOGI PASTORZE RUSSELL: —

Piszę, aby prosić o radę w kilku kwestiach. Wychowałam się jako katoliczka i chodziłam do kościoła, aż wyszłam za mąż, trzynaście lat temu. Mój mąż był metodystą, chociaż nigdy nie chodził do kościoła i zaczął dopiero dwa lata temu, kiedy przyjechał tu pewien ewangelista. Wtedy przyłączył się do kościoła metodystów. Często prosił, żebym z nim poszła, ale nie chciałam. Zabierał nasze trzy małe dziewczynki do kościoła. Co noc modliłam się do Boga, aby pokierował mną tak, abym mogła zrozumieć, który kościół, tak naprawdę, jest właściwy.

Rok temu znalazłam pod drzwiami naszego domu ulotkę, która, jak wierzę, była odpowiedzią na moją modlitwę. Tytuł ulotki brzmiał: „Koniec Świata w roku 1914 – to nie jest Pogląd Pastora Russella” i och, jak bardzo się ucieszyłam, kiedy ją przeczytałam! Przeczytałam ją też mojemu mężowi i on uznał, że jest wspaniała. Następnie wzięłam jego Biblię, aby dowiedzieć się, czy tak jest.

Moja matka już prawie od roku nie żyła. Często zastanawiałam się, dlaczego Bóg ją nam zabrał i och, ten mały traktat przywrócił mi wolność umysłu i spokój! Mój mąż uznał ją za tak wspaniałą, że musiał powiedzieć o niej pastorowi metodystów i jego przyjaciołom.

Nieco później do naszej społeczności dotarła Foto-Drama Stworzenia i mogliśmy ją obejrzeć. Zaczęłam chodzić na zebrania poświęcone badaniu Biblii, a mój mąż się nie sprzeciwiał. Mniej więcej miesiąc później jego pastor wręczył mu do przeczytania dwie książki o tobie, abym je przeczytała. Miałam już wystarczająco dużo Prawdy, aby zorientować się, że te książki, które o tobie opowiadały, były kłamstwami. Jednym z nich było to, że Pastor Russell nie wierzył w Jezusa Chrystusa!

Pastor przyszedł po książki i powiedziałam mu, że nie wypieramy się Jezusa Chrystusa; i że „my mamy jednego Boga Ojca i jednego Pana Jezusa Chrystusa” – dwie oddzielne Istoty, i że to on zapierał się Jezusa Chrystusa, bo tak było w broszurze, którą dał mojej córce. Poprosił mnie o wyjaśnienie, a ja pokazałam mu, gdzie zostało napisane: „Jezus jest Bogiem-człowiekiem. On Był prawdziwym człowiekiem, a także prawdziwym Bogiem”. To oni zapierają się Go, nazywając Go Bogiem.

Powiedziałam mu, że Bóg trwa od wieczności do wieczności i nie ma początku i że Jezus był jako „Pierworodny wszystkich rzeczy stworzonych”, bo powiedział: „Ojciec mój większy jest niż ja”. Pastor odpowiedział: „To dla mnie tajemnica i powinniśmy zostawić Bogu wszystko, czego nie rozumiemy”. Lecz ja odpowiedziałam, że Bóg zachęca nas i mówi „badajcież się Pism” i dowiadujcie się, czy to, co wam powiedziałem, jest prawdziwe.

Pięć miesięcy temu mój mąż przeniósł nas na farmę, cztery mile od miasta, mówiąc mi, że jeśli będę brała udział w tych zebraniach wbrew jego woli, to będę tego żałować; ale nie przestanę na nie uczęszczać. Odmówił mi wypożyczenia konia, ale niedawno wzięłam go bez jego zgody i niestety, koń mnie zrzucił, powodując złamanie mojej nogi. Teraz powracam do zdrowia i bardzo pragnę znowu uczestniczyć w tych spotkaniach. Co byś mi poradził? Mój mąż chce, żebym szła z nim do kościoła.

Twoja Siostra w Prawdzie, __________.

[KONTYNUACJA LISTÓW NA STRONIE 367.]

—————

::R5812 : strona 367::

INTERESUJĄCE LISTY

[KONTYNUACJA ZE STRONY 364]

BŁOGOSŁAWIEŃSTWO RODZINNEGO OŁTARZA

DROGI BRACIE: —

Pragnę ci napisać, jak bardzo doceniam Twoją pracę pełną miłości w stosunku do nas i opowiedzieć o błogosławieństwie, jakie otrzymujemy z naszego rodzinnego ołtarza.

Zaraz po śniadaniu czytamy Ślub, Postanowienie Poranne, temat zebrania modlitw i komentarz, po czym tekst na dany dzień z komentarzem. Następnie albo brat White, albo ja przewodniczymy w modlitwie, po czym wszyscy przyłączają się do „Modlitwy Pańskiej”, a potem śpiewamy pieśń proponowaną przez Betel.

Mamy dwie córki, jedna ma trzynaście a druga osiem lat. Nie nalegamy, aby były obecne na porannym nabożeństwie, chociaż prawie zawsze są obecne i są tak cicho, jakby były na zwykłym kościelnym nabożeństwie.

Pragnę Ci powiedzieć o szczególnej posłudze, jaką mam wobec dzieci. Tuż przed lekcjami czeszę im włosy. Jedna siedzi przede mną na niskim stołku i kiedy czeszę jej włosy, czyta historie biblijne, a druga słucha, potem druga robi to samo. Następnie klękamy we trójkę i polecam je w Ręce Pana, prosząc o Jego błogosławieństwo dla nich i ich nauczycieli w tym dniu. Potem całuję je na pożegnanie i wysyłam do szkoły.

To wielkie błogosławieństwo dla nas wszystkich i jestem zaskoczona, jak wiele czytają. Starsza dziewczynka dwukrotnie przeczytała Scenariusz Foto-Dramy Stworzenia. Myślę, że już niedługo będzie przygotowana, aby przeczytać pierwszy tom Wykładów Pisma Świętego. Ochotniczo chodzi też co tydzień kilka placów od domu, by poczytać kochanej starszej siostrze, która jest prawie niewidoma. Na ogół czyta Twoje kazania zamieszczone w gazetach i nigdy nie zapomina, że ma iść, zawsze pytając mnie: „Mamo, co mam czytać siostrze H.?”

Druga córka czyta prostsze historie i opowiada o obrazkach. Z pewnością spędziliśmy razem błogosławione chwile. Nie mówię tego z chełpliwością, ale kilka razy przyszło mi do głowy, żeby ci o tym napisać, bo myślę, że może to być pociechą zarówno dla Ciebie, jak i dla nas.

Często zastanawiam się, czy rodzice zdają sobie sprawę z błogosławieństwa, jakie tracą, gdy nie zapoznają swoich dzieci z Pismem Świętym, bo uważam, że jest to bardzo przydatny sposób. W niedzielne poranki omawiamy z nimi lekcję Szkoły Niedzielnej. Naprawdę pragnę Ci podziękować i wychwalać drogiego Pana, że używa Cię, aby pomóc nam zrozumieć Jego Słowo.

Twoja przez Jego miłość i służbę,
PANI F. D. WHITE. – Ohio.

—————

OBECNE BARDZO ODMIENNE WARUNKI

DROGI BRACIE RUSSELL: —

Pozdrowienia w imieniu naszego drogiego Odkupiciela. Wiedząc, że Twój czas jest wypełniony pracą Pańską, waham się, czy go naruszać; ale byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś wyjaśnił, co uważasz za wolę Pana w odniesieniu do ubogich Pańskich. Jakiś czas temu w Strażnicy pojawił się artykuł na temat przyjaciół korzystających z instytucji publicznych. Czy to oznacza, że uważasz za wolę Pana, aby Zgromadzenie pozwoliło starszej siostrze pójść do domu opieki dla ubogich [gdzie nie ma społeczności], chociaż przy odrobinie samozaparcia niektórzy, jeśli nie wszyscy, mogliby odłożyć trochę tygodniowo na jej utrzymanie?

We wczesnym Kościele przynoszono to, co ktoś miał i nikt nie był pozbawiony pomocy. Chciałbym, abyś odpowiedział osobiście na mój list lub umieścił odpowiedź w Strażnicy.

Wykłady Pisma Świętego były dla mnie wielkim błogosławieństwem i wiem, że Bóg będzie nadal Cię błogosławił i wzmacniał.

Twoja siostra w Nim, __________.

ODPOWIEDŹ REDAKTORA

Warunki bardzo się zmieniły od czasów naszego Pana i Apostołów. Nauki Jezusa znacznie poszerzyły współczucie świata. Teraz uważa się za hańbę, jeśli jakakolwiek społeczność nie zapewni pomocy swoim ubogim, starszym, niedorozwiniętym czy chorym. Świadczenia dla tych ludzi ze środków publicznych są o wiele lepsze niż te, które były dostępne we wczesnym Kościele i o wiele lepsze niż większość ludzi ma obecnie. Odwiedź domy opieki dla ubogich w swoim powiecie, etc. Zobacz, jak są czyste, jak rozsądnie wygodne, i jak w większości przypadków mieszkańcy mają się lepiej niż w swoich własnych domach. Stosując Złotą Regułę do siebie samego w tym temacie, Redaktor byłby całkiem skłonny pójść do takich publicznych instytucji, które zna, gdyby Pańska opatrzność tak zarządziła. Wolałby to uczynić, niż być ciężarem dla innych.

Dziecko Boże, które jest gotowe, aby służyć Swojemu Królowi, prawdopodobnie znajdzie o wiele więcej okazji do służby w instytucji publicznej, niż gdyby było zamknięte w prywatnym domu. Kto wie, czy nie ma tam głodnych serc, które potrzebują chleba żywota? A może opatrzność Pańska poprowadzi niektórych z nas, aby ich nakarmić i tym samym stworzy nam sposobności do ich błogosławienia przez społeczność z nimi?

—————

SŁOWO SKIEROWANE DO MĄDRYCH

MÓJ DROGI PASTORZE: —

Łaska i pokój niech się Tobie pomnożą! Jakieś dwa lata temu w lecie ukazał się artykuł w Strażnicy zatytułowany mniej więcej tak: „Właściwe zachowanie w Kościele Bożym”* Wtedy pomyślałem, że to właśnie jest to, co było potrzebne. W tym czasie wiele osób pojawiało się w zborach, dlatego ponowne zamieszczenie i przedruk tego samego artykułu może okazać się bardzo pomocny.


*Ten artykuł znajdziecie w innych miejscach tego wydawnictwa.


Mam powód, aby tak myśleć. Otóż: na niedzielnym popołudniowym nabożeństwie dużego zboru Towarzystwa Badaczy Pisma Świętego, w którym ostatnio brałem udział, zamieszanie przed nabożeństwem było tak wielkie, że przewodniczący, aby zostać usłyszanym podczas zapowiadania pierwszej pieśni, był zmuszony uciec się do niezbyt stosownego środka, jakim było uderzanie pięścią w śpiewnik.

Po nabożeństwie usłyszano, jak pewna nowo zainteresowana dama zauważyła: „No; Tak, kazanie bardzo mi się podobało; ale ludzie tutaj nie mają takiej czci dla Boga, jaką mają w kościołach. Tam wchodzą cicho i czekają na Pana, aż rozpocznie się nabożeństwo i w ten sposób przygotowują się do błogosławieństwa tej godziny”. Nie można nie wyrazić głębokiego ubolewania, że dozwala się, aby bezmyślność ze strony członków zboru rzucała cień na sprawę, której z miłością służą.

Zdaje się, że zawsze trudno było drogim braciom zrozumieć, że taki sam szacunek i powaga powinny cechować ich słowa i czyny na Sali, jak w budynku Kościelnym.

Pisząc to, drogi bracie, wyrażam uczucia, które słyszałem wyrażone przez innych i ufam, że nie będzie to

::R5813 : strona 367::

wyglądało na skargę, ale raczej na przysługę w imieniu sprawy, którą wszyscy tak bardzo miłujemy. Z najgorętszą miłością w Panu,

Twój w Jego służbie, __________.

—————

DOŚĆ CZASU, ABY ZAPROTESTOWAĆ

DROGI BRACIE RUSSELL: —

Kiedy przeczytaliśmy ponownie pierwszy artykuł ze Strażnicy z 1 września; tj. „Chrześcijański obowiązek i wojna” byliśmy zachęceni i zbudowani. Szczególnie chcemy odnieść się do ostatniej części artykułu i zawartych w niej rad. Chętnie przyjmujemy i doceniamy te rady. Wydaje się, że powiedziałeś dokładnie to, co było w naszych sercach i umysłach.

Pragniemy jednak zadać kolejne pytanie. Czy uważasz, że słuszne i mądre byłoby przedłożenie rządowi w tej chwili, zanim zaangażuje się w wojnę, naszego postanowienia na wypadek, gdyby tak się stało? „Niech ci będzie wiadomo, o Królu, że nie będziemy służyć twoim (Wojny) bogom”. Czy całkowicie szczere i uczciwe stanowisko z naszej strony nie wymagałoby takiego działania? Na przykład, aby przesłać postanowienie w tej sprawie podpisane przez wszystkich chętnych, prezydentowi Wilsonowi i prasie publicznej.

Dziękując ci za Twoje nieustające uczynki miłości i modląc się o najbogatsze błogosławieństwo Mistrza dla Ciebie i chwalebnej pracy, którą wykonujesz, pozostajemy,

Wierni w Pomazańcu, __________.

Radzimy, aby nie oponować, dopóki nie pojawi się jakieś żądanie, a potem pozostaje tylko cicha, skromna deklaracja naszych sumień na ten temat. REDAKTOR.

—————

„PODNOŚCIE GŁOWY WASZE I RADUJCIE SIĘ!”

Pytanie: Czy lud Boży powinien być zasmucony, czy też powinien się radować z powodu obecnej wielkiej wojny światowej?

Odpowiedź: – Nasz Mistrz powiedział: „A gdy się to pocznie dziać, spoglądajcież a podnoście głowy wasze i radujcie się!” Nie możemy myśleć, że Pan chciał, abyśmy cieszyli się z cierpień tych, którzy są zaangażowani w tę wojnę, ani z cierpień żon i dzieci, pogrążonych w żałobie, ani ze strat tych, których domy są zniszczone, ani ze smutków milionów ludzi, którzy są bez domów w wyniku wojny. Nie możemy myśleć, że miał to na myśli! Mówi, że mamy współczuć tym, którzy są w kłopotach, radować się z tymi, którzy się radują i płakać z tymi, którzy płaczą. Powodem, dla którego się radujemy, jest to, że wiemy, jaki będzie wynik tego ucisku dla narodów, jak zostało to przepowiedziane w Piśmie Świętym. Nie cieszymy się ze smutków, trudności, wojny i tego, co nastąpi po niej, ale z faktu, że wszystkie te wydarzenia są zapowiedzią końca panowania grzechu i śmierci oraz rozpoczęcia chwalebnego Imperium Mesjasza!

=====================

— 1 grudnia 1915 r. —