R5724-211 Miłość Ojca i Syna naszym wzorem

Zmień język 

::R5724 : strona 211::

Miłość Ojca i Syna naszym wzorem

(Wykład wygłoszony przez Brata Russella na Konwencji w Oakland, w stanie Kalifornia)

Jesteśmy zapewnieni, że nawet przy końcu swej misji Mistrz miłował bardzo swych uczniów. Jako czytamy: „Jezus […] umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, aż do końca umiłował ich”. Biblia kreśli pewną granicę względem miłości Boga dla całego rodzaju ludzkiego, a miłością Boga okazaną Kościołowi. W ogólnym sensie Biblia zapewnia, że „Bóg umiłował świat, że Syna Swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”. Ale w człowieku upadłym nie można było niczego dopatrzeć się, aby zasługiwał na miłość Boga, lecz co można się było dopatrzeć, to wszystko odstręczało. Z tej prostej przyczyny Bóg skazał człowieka Adama po jego upadku na zagładę i śmierć. To się równało orzeczeniu, że ojciec Adam nie zasługiwał na zachowanie go w miłości i łasce Boga – 1 Moj. 3:17-19.

Nie mamy rozumieć, że Bóg w międzyczasie zmienił swe zdanie, że nadal okazywał swą miłość Adamowi, albo żeby miał żałować za skazanie go na śmierć. Ale raczej mamy się dopatrzeć, że miłość Boska względem świata była tylko sympatyczna, podobnie jak niejednokrotnie jest okazywana niememu stworzeniu, na przykład psu. Jeżeli pies skaleczy łapkę, to naszym pragnieniem jest ją zawinąć. Tu okazujemy miłość sympatyczną. Nie znaczy to, że żywimy wielką miłość dla psa, ale sympatyzujemy w jego nieszczęściu. Podobnie Bóg taką sympatię okazał światu. Jest także Boskim życzeniem, aby Jego Lud żywił jak najgłębszą i uprzejmą sympatię nie tylko względem ludzkości, ale także względem niemych stworzeń. Zgodnie z tym Apostoł powiada, że przy każdej nadarzającej się sposobności mamy czynić wszystkim dobrze, a najwięcej Domownikom Wiary – Gal. 6:10.

Pan ustanawia tutaj definitywne prawo. Domownicy Wiary nie mają być zaliczani ze światem. Nie mamy okazywać miłości światu do tego stopnia, jak jest naszym obowiązkiem okazywać ją Domownikom Wiary. Ani Bóg tego nie czyni.

Miłość Boga dla świata jest zupełnie inną od tej, o której sam Zbawiciel wzmiankuje: „Sam Ojciec miłuje was”. To zdaje się być jeden z najpiękniejszych tekstów w Biblii – że nasz wielki Bóg do tego stopnia mógł umiłować nas – tak znikome istoty jak my jesteśmy, tak niegodni Jego miłości i uwagi! Ten sam sentyment

::R5725 : strona 211::

Niebieskiego Ojca jest wyrażony w słowach naszego tekstu: „Jezus […] umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, aż do końca umiłował ich”. Tu nie ma wątpliwości w to. Nie możemy myśleć, że ci, którzy stali się Jego szczególną własnością, którzy przyszli do Niego i stali się Jego naśladowcami, byli najbardziej utalentowanymi ludźmi w narodzie Żydowskim, tak samo jak Jego uczniowie dzisiaj. Czy oni byli Jego uczniami dzięki wielkiemu wykształceniu? Nie. Czy dlatego, że świat poważał ich i że miał się nimi zaopiekować albo dlatego, że oni mieli zająć poważne stanowiska w świecie? Nie.

CZEMU JEZUS MIŁOWAŁ SWOICH

Czemu Jezus żywił dla nich specjalną miłość? – „umiłowawszy swoje, którzy byli na świecie, aż do końca umiłował je”. Tutaj jest bardzo ważna sprawa. My wszyscy pragniemy wiedzieć, czy Zbawca umiłował nas. Aby być Jego to nie kończy się jedynie na trudnym zaskarbieniu sobie miłości. Tutaj rozchodzi się o pewną zasadę. On miłował ich dlatego, że oni należeli do Niego, ale nie w znaczeniu samolubnym, jak człowiek mógłby miłować swój dom, swojego psa lub kota, że to wszystko było jego własnością. Wcale nie w takim sensie Jezus miłował swych uczniów jako swoich. Jego miłość była niesamolubną. On zamierzył dla nich coś uczynić.

Dla jakiej przyczyny Jezus umiłował i nazywał uczniów swoimi? Chyba wszyscy zgodzimy się, że Jezus umiłował ich dla jednej przyczyny. On umiłował ich dlatego, że oni posiadali kwalifikacje takie, które zasługiwały na Jego miłość. Podobne kwalifikacje są niezbędne dla nas wszystkich. Ten punkt winniśmy wszyscy widzieć jednakowo. Przyjemnie jest nam wiedzieć, że Jezus umiłował swoich. Przeto każdy z nas winien czuć się szczęśliwym, iż może zaliczać się do grona Jego, wobec czego Jezus miłuje go w specjalnym znaczeniu, a nie jak świat niewierny, sympatycznie.

W naszym przekonaniu, to kwalifikacja jaka zaskarbiła miłość Jezusa, to była ich rzetelność. W oczach Boga rzetelność jest najwyższą zaletą. Teraz pytanie, czy wszyscy nie mają być rzetelni? Odpowiedź, tak. Ale czy każdy jest rzetelny? Widocznie nie. Rzetelność jaką ci uczniowie okazali, to widocznie była w tym, iż oni byli gotowi wyznać, że nie posiadali nic ze swojej zasługi. Byli gotowi wyznać, że nie byli w stanie zachować Prawa Boga. Poczytywali samych siebie za nic. Oni wiedzieli, jako też Żydzi winni byli wiedzieć, iż Bóg dał swe

::R5725 : strona 212::

Prawo jako standard. Oni nie byli w stanie go zachować. Uczniowie byli na tyle rzetelni wyznać, iż nie mogli go zachować. Przeto ich serca były w takim stanie, że mogły się spodziewać od Boga czegoś lepszego niż było Przymierze Zakonu – Rzym. 7:1-25; Rzym. 8:1-4.

HIPOKRYZJA WIELKIM GRZECHEM

Przypatrzmy się wielkim, uchodzącym za świętych, za bardzo religijnych w narodzie Żydowskim – Nauczonym w Piśmie, Faryzeuszom i Kapłanom. Oni rościli sobie pretensje zachowywania Prawa; ale nie zachowywali Prawa, jak Jezus wykazał. To dowodzi, że oni byli oszukani, mimo roszczenia sobie pretensji do zachowywania Prawa. Oni przestrzegali prawa ludzkie, rozszerzając swoje roszczenia, odmawiali długie modlitwy, za co Jezus ich strofował. Niezawodnie tedy w Palestynie było wielu morderców, rabusiów i rozmaitych przestępców, to jednak Jezus ich przestępstwa poczytywał za mało znaczące w porównaniu do wodzów izraelskich. Jezus strofował najbardziej tę klasę. Czym dalej jesteśmy od hipokrytów religijnych, tym lepiej jest dla nas wszystkich. Gdyby całe Nominalne Chrześcijaństwo zrzekło się hipokryzji, to w świecie byłby uczyniony wielki przewrót. Dużo wagi jest przywiązywanej do pewnych nazw, pod którymi są uprawiane pewne czynności religijne, ale nazwy te nie odpowiadają swemu zadaniu.

Uczniowie byli rzetelni, poczytując samych siebie za nic w tym znaczeniu, że nie byli w stanie czynienia dobrze, a tym samem nie mogli zachowywać prawa Zakonu. Przyjmując poselstwo w takim usposobieniu i głosząc pokój Boży wśród innych aby się nawrócili i żeby ich grzechy były darowane przez Jezusa, to była główna przyczyna, dla której Jezus przyjął ich za swoich uczniów. Oni z radością przyjmowali Jego poselstwo, że On wybierał klasę Królestwa, która miała być wywyższona dla błogosławienia świata. Oni pozostawili wszystko do postępowania za Nim. On sam to uczynił. On zrzekł się wszystkiego, aby czynić wolę swego Ojca. On zrzekł się chwały, jaką posiadał u Ojca zanim świat był stworzony. Jako ludzka istota On się poświęcił w czasie swego chrztu zupełnie dobrowolnie, z radością, aby mógł czynić wolę swego Ojca. Tak samo Jego drodzy uczniowie, którzy rozpoznali Jego czystość i przyjęli Jego poselstwo, z radością zgodzili się kroczyć w Jego ślady, aby oni tak samo mogli czynić wolę swego Ojca. Jezus oświadczył, że każdy z nich dla Niego był jako matka, siostra lub brat. W tym polegała cała tajemnica.

UCZNIOWIE OSIĄGNĘLI NAJWIĘKSZĄ OCENĘ W OCZACH PANA

Nasz Pan przyjął swych uczniów jako swych blisko spokrewnionych. Dla Niego oni byli najdroższymi w świecie. Oni nie byli jego braćmi lub siostrami według ciała, ale według ducha Ojcowskiego, ponieważ oni posiadali ducha Ojca, ducha Jego, za to oni byli wielce miłowani. Umiłowawszy swoich, miłował ich do końca.

Pamiętamy jak przy końcu swej ziemskiej pielgrzymki On był zainteresowany nimi, jakie polecenia im dawał w rozstaniu się z nimi, jak modlił się do Ojca za nimi. Mówił: „Nie za świat, za nimi proszę”. Koniec Jego kariery ziemskiej się przybliżał, w krótkim czasie miał umrzeć, jednak nie prosił za światem, ponieważ z punktu Bożego na zbawienie świata nie nadszedł jeszcze czas. Jednakże On modlił się za tymi, którzy chętnie poświęcili i zdecydowali się postępować w ślady Jego. On modlił się za nimi, aby stali się jedno, nie jedną osobą, ale jedno w znaczeniu jednakowej myśli, jednakowego dążenia, jednego ducha, jednakowego usposobienia serca, aby być prawdziwymi uczniami, aby tym samym byli jedno z Ojcem.

Modlitwa ta była zanoszona na ich intencję. On mówił, że uczniowie miłowali jedni drugich. To polecenie obowiązuje i nas. Jest jedną rzeczą pojąć miłość Pańską dla Kościoła, a drugą rzeczą to zrozumienie, że sam Ojciec nas umiłował za to, że odwróciliśmy się od świata i wyrzekliśmy się grzechu. Mimo to, że może nigdy nie będziemy mogli pokonać swych słabości w całym tego słowa znaczeniu. Pamiętać trzeba, że Pan sądzi według serca, naszą wolę. On sam wie, czyśmy zupełnie odwrócili się od grzechu. On wie czyśmy oddali swe serca w zupełności na czynienie Jego woli, aby postępować śladami Jezusa.

Sam Ojciec miłuje was”! Drogi bracie, jaką cenę byś zażądał za treść tego tekstu, który oznajmia Miłość Bożą względem nas jako Jego dzieci? Bóg posiada miłość dla świata. Jako Bóg, jako Stwórca ma zwierzchność nad wszystkimi swoimi stworzeniami. Bóg opiekuje się wszystkimi swoimi stworzeniami, pamięta nawet o wróblu. Ale dla tych, którzy weszli w stan lojalnego umysłu, On posiada miłość – sympatię i jak największe poszanowanie!

„ZACHOWAJMY SAMYCH SIEBIE W MIŁOŚCI BOŻEJ”

Jeżeli wiemy, żeśmy zaskarbili sobie miłość Boga, to pamiętajmy według napomnienia Apostoła Jana, abyśmy samych siebie zachowali w miłości Bożej. Ale powiecie, czy jest to możliwe? Czy czasami Św. Jan nie pomylił się? Nie, drogi bracie, on się nie pomylił. My musimy samych siebie zachować w miłości Boga. Czy można samych siebie zachować w onej miłości? Tak, zależy to od nas. Bóg nigdy nie będzie nas do tego zmuszał. Obecnie Bóg nie poszukuje takich, których by do tego miał zmuszać. W przyszłym Wieku, w Tysiącleciu, On będzie się liczył z tymi, którzy będą pod przymusem. On będzie się liczył z nimi, aby mogli porównywać rezultaty z czynienia dobrze, z rezultatami z czynienia źle. Obecnie Ojciec poszukuje takich, którzy by chwalili Go w duchu, którzy by przybliżali się do Niego i którzy by Go miłowali.

Nie myśmy Go nasamprzód umiłowali, ale On nas umiłował – którą to miłość obecnie widzimy jak się odzwierciedla w Jego chwalebnym Planie na podźwignięcie naszego rodzaju ludzkiego. To samo świadczy o wszechmogącym Bogu, któremu służymy. Kiedyśmy wstąpili do Jego rodziny przez oddanie Jemu naszej woli, w dowód czego On spłodził nas ze Swego Ducha Świętego, tedy weszliśmy w Jego drogocenne pokrewieństwo. Niema takiego drugiego wydarzenia we Wszechświecie. Święci aniołowie zaiste byli zawsze w miłości Bożej i Jego łasce. Podczas gdy my, będąc grzesznikami a teraz przyjęci do Jego rodziny, zostaliśmy spłodzeni z Ducha Świętego do najwyższej natury. Co za cudowne, drogi bracie! Obaj jednakowo myślimy, że Bóg umiłował nas bardzo, w przeciwnym razie nie uczyniłby tak cudownego zrządzenia, nie okazałby bogactwa swej łaski nam, nie miałby uprzejmej miłości ku nam w Jezusie Chrystusie. Te zrządzenia łask Bożych nie tylko w przyszłości mają być doznawane, nie tylko ona przyszła w nas przemiana według Jego miłosiernego upodobania, ale już dzisiaj jesteśmy aktualnie przemienieni, tą miłością Ojca.

Gdy zastanawiamy się nad tymi rzeczami codziennie, co tydzień, co miesiąc lub co rok, aby zbadać i zrozumieć tę wielką miłość Boga, wyrażoną w Jego chwalebnym Planie, wtedy przychodzimy do właściwego pojmowania jak wielce „Ojciec umiłował nas”. Całkowicie tego zrozumieć nie możemy. Ale sam fakt, gdyby którykolwiek ojciec uczynił tak wiele dla swego dziecka, świadczyłby o miłości w wielkiej mierze.

Bóg posiadał miłość dla Aniołów przy ich stwarzaniu. Tak samo miłował Cherubina i Serafina przy ich stwarzaniu. Oni zawsze będą wielkimi charakterami, a przeto zasługującymi na miłość Boga. Wszak teraz zwróćmy uwagę na wyraz Boskiej miłości, którą przez wiarę przyjmujemy – żeby Bóg mógł okazywać tak wielką miłość

::R5726 : strona 213::

nam, którzy pod każdym względem jesteśmy zdezorganizowani jako rodzaj ludzki. Ojciec spoglądał na dół i wpośród rodzaju ludzkiego widział niektóre drogie kamienie, które podniósł i omył z grzechu zasługą Zbawcy, a gdy one się poświęciły wtedy rozpoczął w nich pracę szlifowania, aby je przygotować na chwalebny Poranek Zmartwychwstania, kiedy to te drogie kamienie zostaną oprawione w złoto Boskiej natury. Zaiste Ojciec umiłował nas!

„CÓŻ ODDAM PANU”

Jeżeli Ojciec miłuje nas, nadto mamy słowo zapewnienia, że Zbawca tak samo nas miłuje, więc pytanie co mamy czynić dla odwdzięczenia się? Co oddam Panu Bogu za wszelkie dobrodziejstwa, jakich doznałem? To co możemy, to jest bardzo znikome. Gdyby pewien bogacz zaopiekował się tobą, gdy znajdowałeś się w świecie w poniewierce, gdyby wziął cię do swego domu i adoptował do swojej rodziny, to niezawodnie powiedzielibyśmy: „Co za dobroczyńca to jest”. Gdyby twoje serce było dziękczynne, to zapewne złożyłbyś podobne oświadczenie: „Moje wszelkie zdolności i wpływy oddam onemu dobroczyńcy, aby się odwdzięczyć jemu za jego uprzejmość”. Nie inaczej możesz powiedzieć, gdy twoje serce jest we właściwym stanie.

Więc teraz zapytajmy, co oddamy Panu za wszelkie Jego dobrodziejstwa – Jego miłość, Jego uprzejmość, za wielki Okup, z którego korzystamy jak i świat, a nadto za Wysokie Powołanie, które nas wyprowadziło ze świata, abyśmy stali się współuczestnikami z Jezusem Chrystusem. Nasze niebieskie dziedzictwo, nieskażone i niepokalane, nigdy nieprzemijające – dziedzictwo zarezerwowane dla nas mocą Boga przez wiarę ku zbawieniu, a które zostanie objawione w ostatecznej chwili. To wszystko jest nasze. Bóg dla nas przeznaczył. Pod tym względem niema żadnej pomyłki. To jest dla Nowego Stworzenia. Taki poziom, o ile go tak nazwiemy, nie egzystował przed Wiekiem Ewangelii. Jest to poziom trudny do kroczenia, ale jest możliwy do przebycia, o ile postępujemy za naszym Wodzem. Przeto w miarę ocenienia tego co Bóg przygotował dla nas, zaiste jest naszym pragnieniem uczynić coś dla Niego.

Co możemy czynić? Niech każdy przypatrzy się sobie, a tedy powiemy prawdziwie i rzetelnie: „Jesteśmy bardzo obciążeni rozmaitego rodzaju niedoskonałością. Nie. Nie mamy nic godnego do ofiarowania naszemu Panu Bogu”. Ale wyście to ofiarowali i zostało przyjęte. Oddaliście coście posiadali i Pan was przyjął, w przeciwnym razie nie należelibyście do tej klasy. Ojciec okazuje taką miłość tylko takim, którzy uczynili podobne poświęcenie. Jedynie tacy są Kościołem, których imiona zostały zapisane w niebie. Coście mieli do oddania, to swoją wolę. Tę znikomą rzecz oddaliście w zupełności. Ojciec przyjął was i spłodził ze swego ducha; dla tej przyczyny jesteście wybrańcami Boga i dla tej przyczyny możecie bardziej pojmować to orzeczenie: „Sam Ojciec miłuje was”.

Co oddamy? My wszyscy oddamy te same rzeczy, jakie poświęciliśmy Bogu – istotnie te same. Było to wszystko nasze bardzo małe cośmy posiadali. Ale jak oddamy to nasze wszystko? We wszystkim, a szczególnie pod względem oddania woli, powinniśmy starać się poznać i uczynić wolę Ojca. Czy jemy lub pijemy, albo cokolwiek innego czynimy to powinniśmy czynić, aby to wszystko było na chwałę Pana. Innymi słowy drodzy bracia, przychodząc do rodziny Bożej i uczyniwszy to Przymierze z Panem, myśmy się uwiązali. On nas nie uwiązał. My sami uwiązaliśmy się w tym znaczeniu, że nie mamy naszej woli w jakiejkolwiek sprawie, ale mamy czynić jedynie wolę Jego.

WIĘŹNIOWIE CHRYSTUSOWI, JEDNAKŻE WOLNI LUDZIE

Nie możemy się ubrać jak nam się podoba. Nie możemy nawet jeść co chcielibyśmy. Nie możemy także iść gdzie byśmy sobie życzyli. Nie wolno nawet nam myśleć według naszego upodobania. Ktoś może powie: „Nigdy nie słyszałem o takiej niewoli”. To jest prawda, drogi Bracie. Jesteśmy niewolnikami Pana Jezusa Chrystusa. Znowu ktoś zapyta: „Czy kiedykolwiek można uwolnić się z tej niewoli”? Tak, można to uczynić każdej chwili. Wszyscy niewolnicy Pańscy stali się Jego niewolnikami dobrowolnie. Przyszliście dobrowolnie; zatem można tak samo prędko zrzec się onej niewoli. Czy pragniecie to uczynić? Ach, nie! Jest to nadzwyczaj błogosławiona niewola! Przy każdej okazji, gdyście przekonali swą wolę, zostaliście sowicie wynagrodzeni, otrzymaliście obfite błogosławieństwo. Przekonaliście się, iż wszystkie rzeczy pomagają ku dobremu a to dlatego, żeście zrzekli się swojej woli i kroczycie w ślady Jezusa. Błogosławiona niewola! Przekonaliście się ile pomyłek uczyniliście w naśladowaniu swej woli – pod względem ubrania, waszego pokarmu i ogóle względem wszystkiego. Jesteście zadowoleni, że znajdujecie się pod Jego dyrektywą, która jest bardzo mądra. Będąc pod Jego dyrektywą, Apostoł wyraża się o tej klasie, jako o posiadającej „ducha zdrowego umysłu” – 2 Tym. 1:7.

Nasze umysły są niedoskonałe, a zatem i niezdrowe. Ale kiedy zrzekniemy się swojej woli, a kierowani jesteśmy Pańską wolą, jak jest wyrażone w Jego Słowie, wtedy posiądziemy ducha zdrowego umysłu. A to bardzo wiele błogosławieństwa nam sprowadza. Jest w moim przekonaniu, że wyrażam sentyment każdego poświęconego dziecka Boga.

Stopniowo przyzwyczaimy się miłować Pańską drogę. Gdy wzrastamy w łasce i znajomości i miłości Boga, wtedy zaczynamy nienawidzić rzeczy, jakie poprzednio miłowaliśmy, a miłować te, jakie poprzednio nienawidziliśmy. Tak jesteśmy przemieniani przez odnowienie umysłu naszego – Rzym. 12:2.

Niewola ta jest wolnością pod jednym bardzo ważnym względem (1 Kor. 7:22). Przezwyciężamy niewolę grzechu i zaczynamy odnosić codzienne zwycięstwo nad niewolą słabości ciała naszego. Oto ta niewola w czynieniu woli Pańskiej sprowadza nam błogosławieństwo codziennie, aż wreszcie sprowadzi nam Pierwsze, ono Główne Zmartwychwstanie, o którym Pan Jezus mówił: „Błogosławiony i święty, który ma część w pierwszym zmartwychwstaniu […] będą kapłanami Bożymi i Chrystusowymi, i będą z nim królować tysiąc lat” (Obj. 20:6). Jeżeli okażemy się wierni w czynieniu Pańskiej woli, to obietnica ta jest dla wszystkich nas. Bóg nie wymaga nic ponad siły nasze. Za swój sztandar mamy mieć zawsze Pana przed oczyma naszymi i starać się postępować według tego sztandaru jak tylko możemy. Pan Jezus nie mógł czynić więcej jak czynił. Będąc człowiekiem doskonałym mógł czynić doskonale. Podczas gdy my, będąc niedoskonali, nie możemy nic doskonale uczynić; przeto krew Jezusa oczyszcza nas, czyni nas przyjemnymi, a to na warunkach, że staramy się postępować nie według ciała, ale według ducha.

JAK MOŻEMY SŁUŻYĆ PANU

Teraz przychodzimy do innego punktu. Pan wiedział, że myśmy nie mogli nic dla Niego uczynić. Przeto dał nam sugestię jak pośrednio możemy Jemu służyć. Wszyscy wiemy, do czego się to odnosi. On mówił, że mamy miłować jedni drugich i że przez okazywanie takiej miłości wzajemnej, okazujemy miłość dla Niego. Podobnie Apostoł Jan mówiąc na ten sam przedmiot, z tego samego punktu widzenia powiedział, że jak Chrystus wydał swoje życie za nas, tak też my powinniśmy kłaść życie za swoich braci. On nie powiada, że mamy wydawać życie za wszystkich – pogan lub świat. Wcale nie. My powinniśmy oddawać życie za braci. Tak jest napisane. Pan wiedział jak to miało być zapisane. Mamy kłaść swe życie za tych, których Pan Jezus umiłował.

Dało się zauważyć, że niektórzy z drogich dzieci Boga, które

::R5726 : strona 214::

mają zamiłowania do czynienia więcej światu niż Kościołowi. To nie jest właściwy sentyment. Na pierwszym miejscu jest Bóg, następnie Pan Jezus, a potem bracia; aż nareszcie wszyscy ludzie, którym mamy służyć w miarę naszych sposobności. Dzikie zwierzęta nie mają łaski u ludzi, tak też świat nie ma mieć łaski Kościoła. Jeżeli posiadamy Jego ducha będziemy miłowali Jego własnych.

Niema się jednak rozumieć, że jest tu uprawiane uprzedzenie lub partyjność wśród Chrześcijan. Biblia traktuje o czymś co ma obszerniejsze zastosowanie, szczególnie w pojęciu członków INTERNATIONAL BIBLE STUDENTS ASSOCIATION (Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Biblii – przyp. tłum.), którzy usiłują zdobyć stopień miłości, zalecany przez Pana Jezusa. Niema się rozumieć, że Prezbiterianów mamy miłować jako wyznanie, albo Luteranów jako wyznawców Luteranizmu. Zazwyczaj to Luteranie miłują Luteranów; Mormoni miłują Mormonów; Spirytualiści miłują Spirytualistów; Masoni miłują Masonów; (Jezuici miłują Jezuitów). Ale w Kościele Chrystusowym nie ma takiej różnicy. Czy ktoś jest Masonem lub nim nie jest, jest lub nie jest Metodystą, ale główna rzecz czy jest dzieckiem Pańskim. Mamy miłować tych, którzy należą do Boga. Jeżeli dana jednostka jest miłowana przez Boga i Jezusa to i naszym zadaniem jest ją miłować. Jeżeli nie możemy jej miłować to będzie oznaką, że coś z naszym sercem jest nie w porządku. Każdy z nas ma powiedzieć, że miłuje to, co Ojciec miłuje, miłuje to, co mój Zbawca miłuje.

„KTO MIŁUJE BOGA, MIŁUJE TAKŻE SWEGO BRATA”

„Ale Bracie Russell, jeżeli miłujesz wszystkich braci, to tym samem miłujesz niektóre dziwne charaktery, nawet wielu ogromnych ignorantów, tym samym będziesz miłował wiele sponiewieranych charakterów z pośród ludzi”. Za to nie mogę. Będę miłował wszystkich, którzy Boga miłują. Pamiętamy, że wszyscy z Dwunastu Apostołów oprócz Św. Pawła to byli prości ludzie. Pamiętamy, gdy Św. Piotr i Św. Jan, ci dwaj z najświatlejszych nauczali w Świątyni, to zostali rozpoznani jako nieuczeni i prości ludzie. Co powiecie! Owi „prości ludzie” mogli zrozumieć poselstwo Pana. Czy ich Pan umiłował? Tak. Przypuszczam, że oni wielokrotnie łamali i kaleczyli język hebrajski. Nie znaczy to, że mamy miłować więcej tych, którzy łamią i kaleczą język angielski, ale lekcją jest to, żeby nie zezwolić na nie miłowanie brata lub siostry dla ich ignorancji. Powinniśmy starać się miłować wszystkich tych, którzy są spokrewnieni z naszym Panem.

Dla tej przyczyny mamy zlecenie ich miłować – ponieważ oni posiadają Jego Ducha. Nie robi różnicy czy oni pochodzą z niższego lub wyższego stanu. Jeżeli Sam Ojciec przyjął ich do Swej rodziny i jeżeli Ojciec miłuje ich, to jest dostateczny dowód dla

::R5727 : strona 214::

mnie i dla was żebyśmy ich miłowali. Mamy miłować braci. Jak dużo. Apostoł stawia wysoki stopień – mamy być gotowi kłaść życie za naszych braci. Nie mamy zlecenia nawracać świata, ale gotowi kłaść życie za naszych braci. Nie mamy zlecenia nawracać świata, ale mamy kazać Ewangelię tym, którzy mają uszy ku słuchaniu i którzy pragną znaleźć Boga. Po każdym publicznym wykładzie chcieli pomocy do wstąpienia na dobrą drogę, albo, którzy by szukali za Bogiem i chcieli się stać Jego dziećmi. Nie jest naszą misją, aby tylko wzbudzać w świecie próżny entuzjazm. Naszą misją jest zgromadzać Kościół, Oblubienicę Chrystusa.

Przypuśćmy, że ci, co mienią się być poświęconymi dziećmi Boga, a są bardzo ułomnymi pod każdym względem? Dobrze drogi bracie, możliwe, iż Pan widzi twoją wielką słabość i że znajdziesz się niedługo w kłopocie. Czy wiesz, że Pan uwzględnia wiele twoich słabości? Musimy unikać, abyśmy nie byli przyczyną do kłopotów innym, ale mamy znosić słabości i niedoskonałości naszych słabszych braci, a nie zadowalać się jedynie swoją wygodą. Jak wielkie znaczenie jest w tym! Mam nadzieję, że uczymy się dobrej lekcji. Ja jedynie poruszam te rzeczy, o jakich jesteście świadkami, że miłość ta ma się ujawnić względem tych, którzy są poczytani za dzieci Bożych i którzy zostali przyjęci do Jego rodziny. Gdy ktokolwiek jest w społeczności z Bogiem, to nie mam prawa odmawiać mu społeczności swojej.

MAMY MIEĆ SPOŁECZNOŚĆ Z TYM, KTO JEST W SPOŁECZNOŚCI Z BOGIEM

Dla ilustracji przytoczę powiastkę o bankierze z Nowego Jorku. Był to człowiek uczciwy. Miał on przyjaciela, który mieszkał w dalekiej odległości. Przyjaciel ten miał syna i pragnął dać mu odpowiednie środki na początek jego kariery życiowej, przeto dał mu polecający list do owego bankiera, który w części brzmiał: „Jeżeliby pan mógł wprowadzić mojego syna na tory świata handlowego, poczytałbym to sobie za wielką łaskę”. Ów bogacz z Wall Street miał wielkie zaufanie w swoim przyjacielu; a kiedy spojrzał na onego młodzieńca, to wywnioskował, że był to szlachetny charakter wtedy zaczął się zastanawiać, co można byłoby dla niego uczynić, aby dać mu początki w interesie. Nie tracąc czasu, rzekł do młodzieńca: „Chodźmy na małą przechadzkę”. Tak spacerowali ramię w ramię po Wall Street, potem po Bond Street i New Street, aż powrócili do biura. Ów młodzieniec oczekiwał odpowiedzi w pewnym zdenerwowaniu. W międzyczasie, gdy mu się zdawało, że bankier nic więcej ponadto dla niego nie uczyni, zapytał: „Czy nie mógłby pan coś uczynić, aby dać mi introdukcję”? Tedy bankier odpowiedział: „Nie potrzeba. Sam fakt, że miałem swe ramię założone na ciebie i spacerowałem z tobą po ulicy będzie zupełnie zadowalającą introdukcją dla przemysłowców tej okolicy”. W krótkim czasie młodzieniec tego doświadczył.

Przeto kiedy Bóg przyjmie kogoś w objęcia swoje, kiedy widzimy go w stowarzyszeniu Boga, to powinniśmy wiedzieć, że daje mu introdukcję, a przeto daje mu takie same stanowisko jak i nam. Osoba taka wstępuje w grono braterstwa, ponieważ „Sam Ojciec umiłował” ją. Osobę taką sam Ojciec uznaje jako jedną ze swej rodziny. Wtedy my wszyscy winniśmy być chętni uczynić wszystko tej osobie, co leży w naszej możności. Jest wolą Ojca abyśmy pomagali naszemu braterstwu pod każdym względem. My wszyscy znamy braci, którzy znajdują się w rozmaitych doświadczeniach i próbach. Wszyscy żołnierze krzyża mają wąską drogę, muszą walczyć ze światem, z ciałem swoim i z Przeciwnikiem. Nam wszystkim nastręcza się duża walka z przyczyny słabości naszego upadłego ciała. Więc to samo powinno wzbudzić w nas sympatię ku innym żołnierzom na polu walki! Są tylko dwaj wodzowie. Wszyscy ci, co są po stronie Pana, albo którzy usiłują postępować w ślady Jezusa należą do naszej armii. Uczeni lub prostacy, rasy czarnej lub białej, bogaci lub biedni, jest naszym przywilejem miłować naszych braci.

POSIADASZ MIŁOŚĆ? OKAŻ JĄ TERAZ

Przy zakończeniu tej Konwencji uważam za dobrą myśl, którą tu przytoczę. Mistrz powiedział: „A oto Jam jest z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mat. 28:20). Znajdujemy się przy zakończeniu teraźniejszego wieku. „Jedynie oczekujemy na świt jaśniejszego poranku”, jedynie oczekujemy na przejście poza zasłonę, aż tam połączymy się z Nim. „Tedy sprawiedliwi lśnić się będą jako słońce w królestwie Ojca swego”. Wtedy nie będzie sposobności pomagania braciom! Oni wszyscy jej doznali. Oni będą poza tym okresem, kiedy

::R5727 : strona 215::

pomoc ta była pożądaną. Tylko teraz jest ten czas, kiedy możemy zachęcać jedni drugich, spojrzeć przyjemnym wzrokiem, albo podać ciepłą dłoń i okazać naszą społeczność w cierpieniach czasu teraźniejszego.

Mam nadzieję, że my wszyscy uczymy się coraz więcej tej lekcji miłości. Oby nasze serca były szerzej otwarte na widok chwalebnego charakteru naszego Ojca i naszego Zbawiciela i żebyśmy mogli posiąść obraz swego Mistrza, któryby się coraz bardziej w nas odzwierciedlał. Apostoł powiada, że nawet już w tym życiu, patrząc na Jezusa przemieniamy się z chwały w chwałę. Czyniąc taki postęp przemiany z chwały do chwały po tej stronie zasłony, przygotowujemy się do ostatecznej sceny, kiedy ujrzymy Go jakim On jest i kiedy będziemy współuczestniczyli w Jego chwale.

Moi drodzy bracia, czy wierzymy, że te rzeczy są bardzo blisko nawet we drzwiach? Nasz Mistrz powiedział: „A gdy się to pocznie dziać, spoglądajcież a podnoście głowy wasze, przeto iż się przybliża odkupienie wasze”. Czy rzeczywiście się radujemy? Czy podnosimy głowy nasze i czy z radością głosimy światu słodką melodię o miłości naszego Boga i Zbawiciela? Nie opowiadajmy mu za wiele o kłopotach nadchodzących. Powiedzmy biednej ludzkości o srebrzystych wstążkach na ciemnym obłoku. „Lecz wy, bracia! nie jesteście w ciemności, aby was on dzień jako złodziej zachwycił”.

ŚWIAT SIĘ BUDZI

Bardzo interesujące pytania nadchodzą zewsząd jak nigdy przedtem. Ludzie zapytują: „Co te rzeczy oznaczają. O tych rzeczach Studenci Biblii głosili już dawno. One zaczynają się spełniać” Nie rozumiemy, aby ci wszyscy ludzie oddali swe serca w czasie obecnym. Aby dać właściwą odpowiedź pytającemu, to trzeba wskazać na natychmiastowe przymierze z Panem, na skorzystanie z teraźniejszej łaski zamiast z przyszłej. Niepoświęconemu powinno się wytłumaczyć, że przywilej ten jest tylko na ograniczony czas, że najwłaściwszą rzeczą w czasie teraźniejszym jest postąpienie za radą Apostoła, aby stawić ciało ofiarą żywą i sprawować przyjemną służbę.

Byłoby dobrze, gdybyśmy o tym zawsze pamiętali. Nigdy nie możemy wytłumaczyć ludziom, aby mogli pojąć całą doktrynę. Pan zamierzył, że Prawda miała być zrozumiana jedynie przez braci. „Wam dano jest wiedzieć tajemnicę Królestwa”. Im te rzeczy zostały dane, czyli wam, którzy przyszliście do rodziny Boga. Rzeczy te zostały wam dane do zrozumienia. Kiedy zauważycie, że ludzie zostaną zainteresowani Prawdą, to połóżcie nacisk na ważność, że mają wejść do arki bezpieczeństwa, aby mogli wejść do rodziny Boga i stali się członkami Ciała Chrystusowego, dziedzicami Bożymi a współdziedzicami Jezusa.

SŁOWO NA ROZSTANIE

Rozstając się dzisiaj, to z myślą, że może znowu zgromadzimy się na Konwencji, albo nigdy po tej stronie zasłony. Nie dla nas jest to decydować. Biblia wskazuje, że Czasy Pogan się skończyły. Ich królowie wysłużyli swoje dni. Pod wieloma względami ich postępki były dobre. Ich rządy wiele dobrego dokonały. Weźmy przykład z rządu niemieckiego. Według mojego pojęcia, to Cesarz Niemiec dokonał wielu dobrych rzeczy dla narodu swego, który czterdzieści lat temu był bardzo narodem ciemnym. Dzisiaj ten naród jest bardzo światłym, inteligentnym, wysoce wykształconym, uchodzi za najbardziej postępowy naród w świecie. Do tego przyczynił się ich militaryzm. Służąc w wojsku uczyli się czytania, pisania, arytmetyki i zdobywali wiedzę. Można byłoby się podobnie pochlebnie wyrazić o innych państwach pogańskich, jako też na odwrót. Wszak co mogły te państwa uczynić, to uczyniły bardzo mało. Czy te państwa mogły podnieść ludzkość do stanu doskonałego? Nie. Czy doktorzy byli w stanie podźwignąć ludzkość? Nie. Czy Stany Zjednoczone mogłyby kiedykolwiek tego dokonać? Nie. Przeciwnie, ze wszystką swoją umiejętnością i inteligencją, one zdążają do strasznej katastrofy i anarchii. Ale cały ten ucisk będzie niczym w porównaniu z błogosławieństwami, kiedy nastaną, gdy Słońce Sprawiedliwości się objawi. Wszak ludzkość nasamprzód musi przejść przez bramy ucisku. Będzie to bardzo pomocne doświadczenie całemu światu, kiedy ludzkość zostanie doprowadzona do stanu, że będzie spoglądała do Pana jako swego Pomocnika. Ludzka ostateczność stanie się sposobnością Boga.

Tedy, drodzy bracia, starajmy się być wierni temu światłu, jakiego On nam udzielił. Naśladujmy Prawdy w codziennym naszym życiu, „opowiadając chwałę Tego, który nas powołał z ciemności ku swej dziwnej światłości”. Było moim przywilejem słyszeć od wielu braci, którzy oświadczali się, że otrzymali błogosławieństwo Boże przez odczytywanie Postanowień Porannych, inni byli błogosławieni przez odmawianie Ślubu Panu. W moim przekonaniu jest, że nie możemy się uzbroić za wiele do stawienia oporu siłom przeciwnym. Musimy się ufortyfikować. Potrzebujemy dozbroić się w Boską moc dla wzmocnienia człowieka wewnętrznego, abyśmy mogli dać opór rzeczom tym, które są przeciwne nam jako Nowym Stworzeniom. Przeto postanówmy zachować te postanowienia, a tak bądźmy zbliżeni ku Bogu.

Tak samo wielu pisało listy do biura, wyrażając się pochlebnie o artykule, który niedawno ukazał się w THE WATCH TOWER (Strażnica – przyp. tłum.) na temat miłości. Pewien brat pisał: „Po przeczytaniu tego artykułu staram się być bardziej uprzejmym, grzeczniejszym i bardziej współczującym z innymi, staram się dostosować do tych rad i już doznałem wielkich błogosławieństw przez przestrzeganie tych zasad. Przekonałem się, iż to pomaga do osiągnięcia pokory, grzeczności i uprzejmości w słowie i czynie”. Wierzę, że życzeniem Pańskim dzisiaj jest, aby Jego lud starał się o odpowiednie skrystalizowanie swego charakteru, żeby nie potrzebował przeprowadzać go

::R5728 : strona 215::

przez proces dyscyplinarny, celem osiągnięcia właściwej ogłady. Gdy będziemy starali się sami o zdobycie tej ogłady, tedy Pan nie będzie nas ogładzał.

Ci, co rosną z łaski Ducha, to otrzymają szczególną pomoc i współpracują z Bogiem (2 Kor. 6:1); jest to dzieło Boże, gdyż Biblia powiada: „Czynem Jego jesteśmy”. Jeżeli On sprawuje w nas chcenie do czynienia Jego woli świętej, to naszym obowiązkiem jest czynić to, co jest, aby z pośród ludzi wybrać pewną klasę ludu, którą Jego Słowo nam każe. Jego teraźniejszym zamiarem by mogła współdziedziczyć w Królestwie Chrystusowym ku błogosławieniu całej ludzkości.

Mamy na składzie wydrukowane na kartkach Śluby i Postanowienia, jakie bez wątpienia wielu z was posiada. Ci, co przyjęli te Postanowienia Poranne i Ślubowanie Panu, to uważają je jako za najpiękniejszą modlitwę, jaka kiedykolwiek mogła być wymawiana przez Kościół. Około 15 000 osób poświęconego ludu Pana, co nadesłały listy z wyrazami uznania dla tej pracy. Możemy bezpiecznie powiedzieć, że liczba ta się co najmniej podwoi z tych, którzy te Postanowienia Poranne i Śluby Panu codziennie odmawiają. Możemy śmiało twierdzić, że z górą 15 000 osób modli się codziennie jedni za drugimi. Oni znajdują się rozrzuceni po wszystkich zakątkach świata, jak w Chinach, Japonii, Korei, Kolumbii, Panamie, Skandynawii, Finlandii, Rosji i w ogóle we wszystkich krajach. Wszędzie znajdziecie tych, którzy codziennie odczytują te Postanowienia i Śluby Panu i którzy pamiętają jedni za drugimi w modlitwach swoich. Jest to najcudowniejsza rzecz w historii Kościoła. Nigdy przedtem dzieci Boga nie modliły się jedni za drugich jak obecnie.

::R5728 : strona 216::

INTERESUJĄCY LIST

Jest to list tłumaczony, którego Wam przeczytałem. Był pisany w języku węgierskim, zaadresowany do brata słowackiego w Stanach Zjednoczonych, który został nam nadesłany. W części brzmi następująco:

„Żołnierz węgierski raniony w walce, powrócił do domu rannym. On spotkał się tam z naszymi braćmi i w późniejszym czasie zainteresował się podręcznikami Wykładów Pisma Św., aż wreszcie poświęcił się Panu, symbolizując je przez zanurzenie w wodzie w styczniu ubiegłego roku, przez brata Szabo. W kilka dni później on musiał powrócić na front w Galicji. Wystrzał z kanony spalił czapkę na jego głowie, a ziemia pod nim zapadła. On został odkopany przez swych towarzyszy i znowu został posłany do szpitala. To z powrotem sprowadziło naszego drogiego brata w pośród nas, lecz na czas bardzo krótki. Tym razem on został posłany na linię bojową.

Jego szeregi posunęły się na 800 stóp w odległości rosyjskiej linii bojowej i otrzymały rozkaz ruszyć do „walki na bagnety”! Ów brat węgierski znajdował się na skraju lewego skrzydła. On starał się jedynie bronić przed nieprzyjacielem, usiłował jedynie wybić bagnet z rąk swego przeciwnika Rosjanina. Wtedy zauważył, że Rosjanin czynił to samo; że zamiast przekłuć bagnetem swego oponenta, to ów Rosjanin zatapiał swój bagnet w piasku płacząc. Wtedy nasz brat przypatrując się bliżej swemu przeciwnikowi, zauważył na jego mundurze znaczek z koroną i krzyżem. Ów Rosjanin był także bratem w Panu! Brat węgierski tak samo miał znaczek z koroną i krzyżem na swoim mundurze.

Ci dwaj bracia prędko podali sobie ręce i stanęli na stronie. Ich radość była wielka, że nasz Ojciec Niebieski pozwolił im się spotkać nawet na polu nieprzyjaciela! Oni nie mogli się rozmówić, ale po znakach rozmawiali, każdy z nich wyjmując Biblię. Ów brat rosyjski miał tomy Wykładów Pisma Św. w swej kieszeni razem ze śpiewnikiem, wszystkie książki oprawione w jeden tom, razem z fotografią brata Russella. Wtedy brat węgierski wziął bagnet brata rosyjskiego i zabrał go do niewoli, który nadal znajduje się na Węgrzech, a brat węgierski znowu został posłany do szpitala, po raz trzeci”.

Chociaż w pośród ludu Pana niewielu braci jest bogatych, to jednak, gdy zajdzie potrzeba dania świadectwa Prawdzie, to oni uczynią to należycie.

W Niemczech, Wielkiej Brytanii i w całej Europie nasi bracia byli świadomi tego, że wojna miała nastać. Oni pisali do mnie osobiście i prosili o radę jak mają postąpić, gdy zostaną wzięci do armii. W tomie szóstym Wykładów Pisma Św., jest rada dana braciom jak mają unikać, aby nie odbierali życia innym. Jeżeli zostaną powołani do armii, to mają iść. Gdyby mogli się dostać do departamentu dystrybucji pokarmów lub szpitala, to mogą tam sprawować swoją służbę. Powinni się starać przynajmniej o taką służbę. Nie można spodziewać się od nich, ażeby zgodzili się zabijać. Nawet gdyby byli zmuszeni zająć pozycję na linii bojowej, to i wtedy kierować swoje strzały ponad głowy swych nieprzyjaciół.

Takie stanowisko było tych braci, każdy z nich rozumiał jednakowo. Ten list świadczy o miłości braci nawet na polu walki, na ziemi nieprzyjacielskiej wśród broni cielesnej. Nie robiło żadnej różnicy temu, co był po stronie węgierskiej lub temu, który był po stronie rosyjskiej!

Jak wielka różnica jest między braćmi a kościołami nominalnymi! Prezbiterianie, Metodyści, Anglikanie, Rzymsko-Katolicy i wiele innych Kościołów bierze udział w obecnej wojnie. W Wielkiej Brytanii małżeństwa otrzymują premie za przyprowadzanie na świat dzieci, które by mogły być użyte w następnej wojnie, w obronie ich kraju – „Królestwa Bożego”. Ich Chrześcijanizm różni się od tego, o którym Biblia traktuje. Arcybiskup Canterbury, który podał taką propozycję i który może poczytywał to sobie za swój obowiązek, zdaje się być w wielkim zamieszaniu swojego umysłu.

NASZE CHWILE W RĘKACH BOGA

My wszyscy jak tutaj jesteśmy nie wiemy czy znowu się zgromadzimy w ciele. Co za różnica? Jesteśmy zupełnie poświęceni, zatem nie robi nam różnicy czy żyć czy umierać – cokolwiek Jego opatrzność dla nas przeznaczy. „Me chwile są w rękach Twoich, mój Boże, oby tam na zawsze pozostały” – czy to nie śliczny wyraz myśli? Jest naszym pragnieniem czynić wolę Pana aż do czasu naszej przemiany, oraz sprawia nam wszystkim wielką przyjemność w czynieniu jej codziennie – wszystko zwierzamy Jemu. Nasza wola jest całkiem umarłą. Jego wola ma rządzić naszymi ciałami. Mam nadzieję, że bracia zgromadzeń w Oakland, San Francisco, Alameda i okolicznych miast odnieśli obfite błogosławieństwo z tej konwencji. Mam nadzieję, że po powrocie do swoich domów odczujecie pociechę Prawdy i podzielicie się tymi błogosławieństwami z innymi; pamiętajmy, że czym szczodrzej będziemy udzielali, tym więcej mieć będziemy.

Jak wszyscy jesteśmy tu zgromadzeni i którzy doznaliśmy wiele łask Pańskich rozejdźmy się będąc napełnieni Duchem, przepełnieni miłością, lojalnością i wiernością Panu, abyśmy mogli przewieźć błogosławieństwa innym. W krótkim czasie mam się udać w okolicę wybrzeża wschodniego Atlantyku, aż do Brytyjskiej Kolumbii, potem na wschód, a następnie z powrotem do Brooklynu, a 4 lipca spodziewam się być w Nowym Jorku w Temple. Niechaj nasze modlitwy zanoszone będą nawzajem jedni za drugich, abyśmy byli bardziej zbliżeni jedni do drugich, abyśmy byli uświęceni Prawdą i żebyśmy mogli się zejść w światłości na odziedziczenie miejsc świętych.”

====================

— 15 lipca 1915 r. —