R5497-211 Nasza nadzieja – „Kotwica dla duszy”

Zmień język 

::R5497 : strona 211::

Nasza nadzieja – „Kotwica dla duszy”

„Trzymajmy wyznanie nadziei niechwiejące się; boć wierny jest Ten, który obiecał” – Żyd. 10:23

PRAWIE WSZYSTKO, czego Bóg udzielił nam jako Nowym Stworzeniom otrzymaliśmy przez wiarę lub nadzieję. Kiedy stajemy się naśladowcami Chrystusa i podejmujemy swój krzyż, by naśladować Go, związana jest z tym  jest ofiara, jeżeli ten krok  ma być podjęty zgodnie z Boską instrukcją i zaproszeniem. Nikt  nie zgodziłby się dobrowolnie na ofiarę, gdyby nie miał nadziei albo pewności, że w rezultacie tej ofiary czeka go pewne błogosławieństwo lub nagroda. Każdy podejmowany czyn ma swoją pobudkę, czyli cel. Fakt, że Kościół został zaproszony do naśladowania Jezusa wykazuje, że w Jego działaniu było coś co przynosiło błogosławieństwo i przychylność Bożą, pewną szczególną nagrodę. Jeśli będziemy Go naśladować, będziemy mieli udział w tym samym błogosławieństwie i w tej samej nagrodzie, w chwale, czci i nieśmiertelności.

Tak więc, gdy podejmujemy swój krzyż, by kroczyć śladami Pana, to znaczy, że zostaliśmy do tego pobudzeni nadzieją uczestniczenia w chwale i czci danej Jezusowi. Boski charakter jest dla nas gwarancją, że jakakolwiek oferta pochodząca od Boga i obwarowana sztywnymi warunkami jest w zupełności warta naszego przyjęcia, a „wielkie i kosztowne obietnice”, towarzyszące tej ofercie, zapewniają nas o Jego pomocy i wzmacniającej mocy. Więc korzystając z Jego mocy i kierownictwa, zdołamy wypełnić wszystkie warunki i osiągnąć wystawioną chwalebną nagrodę. Stąd nasza wiara ma silne i pewne oparcie: „cokolwiek by się stało, wiara  mocno może ufać Jemu”.

WEWNĘTRZNA WIARA – ZEWNĘTRZNE WYZNANIE

Praktykujemy wiarę w sercu zanim zewnętrzne ją wyznamy, zanim wyznamy Pana swymi ustami. Nie mamy prawa wyznać Go ustami, jeżeli przedtem nie uwierzyliśmy „ku sprawiedliwości”; ponieważ „sercem wierzono bywa ku sprawiedliwości, ale się usty wyznanie dzieje ku zbawieniu” (Rzym. 10:10). Tu więc mamy świadectwo Słowa Bożego, że On nie uzna, że mamy właściwą wiarę i nadzieję zanim my sami tego nie wyznamy. Jezus oświadczył, że jeżeli byśmy się bali lub wstydzili wyznać Go przed ludźmi, On uzna nas za niegodnych, aby wyznać nas przed Ojcem i przed Aniołami. Tak więc bez wyznania Pana nie ma zbawienia. Te dwie rzeczy są nierozdzielne.

Na próżno żywiłby nadzieję przyjęcia przez Pana i uzyskanie Jego uznania ktoś, kto chowa swe światło pod korzec i schrania się od urągań Krzyża. „Bez krzyża, nie ma korony”, jest niezmienną decyzją Pana. Wszyscy, którzy przyjęli prawdę w miłości, z radością dozwolą  by ich światło świeciło, ku Boskiej chwale i ku pożytkowi drugich. Jeśli chwalebne Poselstwo Pana napełniwszy nasze serca uszczęśliwiło nas, to z radością będziemy się starać, aby tę wodę żywota zanieść także innym spragnionym duszom. Jeżeli to dobre nasienie znalazło w naszym sercu żyzną glebę, to z pewnością,  ono zakiełkuje i wyda owoc ku chwale Bożej.

Zgodnie z warunkami naszego poświęcenia wyznajemy przed ludźmi, że mamy wiarę, która sięga poza doczesne życie, nadzieję, która „przechodzi wewnątrz poza zasłonę”, gdzie Chrystus, nasz przewodnik wszedł dla nas. Wyznajemy nadzieję, że otrzymamy dział w Jego zmartwychwstaniu; że będziemy „przemienieni w oka mgnieniu”, że staniemy się istotami duchowymi, jak On jest, że ujrzymy Go i będziemy uczestnikami Jego chwały na Boskim poziomie. Wyznajemy nadzieję, że wraz z Nim będziemy narzędziami w ręku Ojca sprowadzającymi  życie, szczęście i błogosławieństwa wszystkim ludziom tak żywym jak i umarłym; że mamy nadzieję podnieść ich z śmierci, z grzechu, smutku i płaczu, które przygniatały ludzkość przez sześć tysięcy lat. O, zaiste, wzniosła jest ta nadzieja! Kto nie rozkoszowałby się w opowiadaniu jej!

Jeżeli więc mamy tę wiarę, tę nadzieję i odpowiednio wyznajemy ją przed ludźmi, to „trzymajmy” się mocno. Próby naszej wierności będą wciąż na nas przychodzić. Ciało będzie niekiedy podnosić bunt. Pytania będą się nasuwać: Czy jesteś gotów wyznać Chrystusa? Czy wstydzisz się wyznawać Jego imię przed światem, czy też uważasz to za najwyższy zaszczyt? Będą przychodzić pokusy zniechęcenia. Nasze słabości będą się piętrzyć przed nami, a  nieprzyjaciel będzie wykorzystywał każdą sposobność, aby nas tym bardziej zniechęcić. Nasuwać się będą różne pokusy nie tylko pod względem wiary i nadziei, ale ponadto spotykać nas będą różne urągania i prześladowania, dozwolone  by wypróbować naszą wierność.  Nasze powołanie, jest wielkie i cudowne i tylko nieustraszone dusze są poszukiwane by wypełnić miejsca w tej klasie wybranych, tych mających ducha Mistrza.

NIEBEZPIECZEŃSTWO  POWSTRZYMYWANIA ŚWIATŁA

Ci, którzy okażą się niewierni albo słabi, którzy nie będą stać silnie przy Panu i prawdzie z obawy przed ludźmi lub z jakiegokolwiek innego powodu, dowiodą tym samym, że nie są godni uczestnictwa z Chrystusem w chwale Jego tronu, jako członkowie Jego ciała. Wszyscy, którzy mają nadzieję być wliczeni w skład Jego ciała, wyznali Jego imię, ale muszą także być wytrwali w swej ufności i

::R5497 : strona 212::

wyznawaniu swej wiary aż do śmierci.

Ciało musi być traktowane surowo i doprowadzone do posłuszeństwa. Ulegając upodobaniom ciała, dzieci Boże wolałyby unikać wszystkiego, co sprowadziłoby pogardę lub złośliwą krytykę. Gdziekolwiek głoszenie prawdy mogłoby wywołać urąganie, prześladowanie lub szyderstwo, tam ciało wolałoby zachować milczenie. Lecz nowe stworzenie czułoby „ogień ukryty w kościach”, gdyby miało zatrzymać Poselstwo Prawdy, gdy byłaby odpowiednia sposobność do opowiadania tego poselstwa. W takich warunkach Nowe Stworzenie wie, że musi być wierne i że musi pozwolić swemu światłu świecić; bo inaczej światło to zaczęłoby się zmniejszać, aż w końcu wygasłoby całkiem i osoba taka znalazłaby się w zupełnej ciemności. „Jeżeli tedy światłość, która jest w tobie, ciemnością jest [stanie się], sama ciemność jakąż będzie?”

Nie zasmucajmy Świętego Ducha Bożego, który jest w nas. Pan daje nam silną podstawę naszej nadziei i wiary. Jest to nadzieja, którą Bóg Sam w nas zaszczepił. Nadzieja ta jest poparta wszystkimi Jego obietnicami, a także Jego przysięgą, a Jego Słowo zapewnia nas, że „wierny jest ten, który obiecał” (Żyd. 10:23). Dotąd jest to tylko obietnicą i wszystko polega na naszej wierze. Teraz mamy tylko spłodzenie z Ducha Świętego do nowej natury i pieczęć tego Ducha, „który jest zadatkiem dziedzictwa naszego” (Efez. 1:13,14). Lecz poznaliśmy Boga na tyle, że możemy w zupełności zaufać Jego Słowu. Prawdziwości Jego obietnic doświadczyliśmy w różnych chwilach utrapienia i niebezpieczeństwa, wiemy więc, że On nas nie zawiedzie. „A ktokolwiek ma tę nadzieję w Nim, oczyszcza się, jako i On czysty jest”.

NASZA KOTWICA PEWNA I BEZPIECZNA

Gdybyśmy zapomnieli o tej nadziei, tej kotwicy dusz naszych, zostalibyśmy poniesieni na bezbrzeżne morze, którego bałwany pogrążyłyby nas na wieczną śmierć. Nad światem ma wkrótce zapanować Wielki Ucisk, a ci z wiernych, których kotwica wiary i nadziei nie trzyma się mocno Skały Wieków, którzy są za bojaźliwi, by ufać Jego obietnicom, zostaną zaskoczeni tą burzą. Czy takim będzie nasze doświadczenie?

„Czas  Ucisku nadchodzi, bardzo przyśpiesza
Nawet teraz jego podmuchy wzburzają morze świata;
Ach, kiedy nabrzmiałe fale zbliżą się do gór,
Czy nieodparte bałwany pokryją i mnie?”

Niektórzy z prawdziwego Pańskiego ludu będą mieli udział w tym czasie wielkiego ucisku, jednak nikt z wiernych i posłusznych nie poniesie szkody.  Zostaną oni zachowani w zupełnym schronieniu aż do końca ich biegu i wierzymy, że zostaną „zabrani poza zasłonę”, zanim ucisk ten dojdzie do najwyższej srogości. Nasze serca są wzmocnione naszą wiarą w Pana i ufnością ku Niemu, a także świadomością Jego zwycięstwa, świadomością tego, że Ojciec wynagrodził Go za to, że On jest teraz naszym Orędownikiem i Najwyższym Kapłanem, „który zawsze żyje, aby się teraz przyczyniał za nami”. Wiemy, że on wkrótce powstanie w wielkiej mocy i władzy, by ustanowić Swoje królestwo i wywyższyć Swych wiernych, jako panujących wraz z Nim w tym królestwie; więc nasza nadzieja jest pewna i jest prawdziwą kotwicą naszej duszy. Jesteśmy mocni „w Panu i w sile mocy Jego” – Efez. 6:10.

Jeśli nasze oczy są utkwione w naszym Panu, a naszą rękę trzymamy w Jego dłoni, nie utracimy naszej odwagi. Wieczne obietnice Boże są gruntem, na którym zbudowana jest nasza nadzieja  dotycząca tak charakteru jak i przyszłej chwały. O! jak silny jest ten grunt! Bądźmy więc wierni Temu, który nas powołał. Trzymajmy się tej chwalebnej prawdy, nie tylko w literze, ale i w duchu. Trzymajmy się jej z miłości dla niej, dlatego, że jest ona prawdziwa, że jest niezrównana w swej piękności i wspaniałości.

Pamiętajmy także o ważności cierpliwości i wytrwałości, abyśmy mogli wyrobić w sobie owoce Ducha Świętego i abyśmy mogli z radością przyjmować różne doświadczenia, prześladowania i trudności, na które Boska nieskończona mądrość i miłość dozwala, aby przyszły na nas, by wypróbować i uzupełnić potrzebny nam charakter, bez którego nie moglibyśmy oglądać oblicza naszego Ojca, ani uczestniczyć w chwale, do której zostaliśmy powołani w Chrystusie. Więc „trzymajmy wyznanie nadziei, nie chwiejące się; boć wierny jest ten, który obiecał”. Starajmy się „tę pewną ufność i tę chwałę nadziei aż do końca statecznie zachować”. Zaiste „żądamy, aby każdy z was toż staranie pokazywał ku nabyciu zupełnej nadziei aż do końca” – Żyd. 3:6; Żyd. 10:23; Żyd. 6:11.

::R5498 : strona 212::

„Czy twa kotwica oprzeć się zdoła,
Gdy burza będzie szaleć dokoła?
Gdy pocznie huczeć ucisku zawieja,
Czy nie zachwieje się twa nadzieja?”
„Kotwica moja jest niewzruszona,
Gdyż w skale Wieków jest utwierdzona.
Ucisk ni trwoga już mnie nie skruszy,
Bo Pan jest dla mnie kotwicą duszy!”

====================

— 15 lipca 1914 r. —