R5274-211 Złoczyńcy i wtrącający się do cudzych spraw

Zmień język 

::R5274 : strona 211::

Złoczyńcy i wtrącający się do cudzych spraw

„A żaden z was niech nie cierpi jako […] złoczyńca, albo jako w cudzy urząd się wtrącający” – 1 Piotra 4:15

Z PEWNOŚCIĄ nikt z ludu Pańskiego nie mógłby dobrowolnie być złoczyńcą. Ten, kto świadomie czyniłby zło, nie miałby Ducha Pańskiego, ale Ducha Przeciwnika. W takim przypadku najgorsze, co możnaby powiedzieć przeciwko każdemu z prawdziwie poświęconych, z pewnością byłoby, że został on uchwycony przez błąd, lub też miał jakąś słabość ciała, lub że wpadł w sidła Przeciwnika, które doprowadziły go do zrobienia czegoś, czego jego sece nie pochwala. A złych czynów, nawet tych niezamierzonych, należy uważnie się wystrzegać. „A żaden z was niech nie cierpi jako […] złoczyńca” – nikt – w żadnym momencie – w żadnych okolicznościach.

Ale teraz przechodzimy do drugiej części Apostolskiego ostrzeżenia – wtrącania się w cudze sprawy. Święci wydają się równie podatni, jak inni, wtrącaniu się w cudze sprawy i z tego powodu cierpią. Czasami myśleliśmy, że poświęcony Pański lud jest nawet bardziej skłonny do wtrącania się w cudze sprawy, niż inni ludzie. A przecież posiada wyższe standardy niż inni. Ich umiłowanie sprawiedliwości jest większe niż przedtem, a ich nienawiść do nieprawości jest większa. Dlatego nieustannie istnieje pokusa, by nie zadowalać się wyłącznie własnymi sprawami, ale doradzać i starać się regulować wszystkich i wszystko.

Oczywiście na każdym rodzicu ciąży obowiązek mniejszego lub większego wglądania w sprawy swoich dzieci lub tych w jakikolwiek sposób w sprawy tych, za których jest on odpowiedzialny. Ale nawet w tym powinien on starać się uznawać indywidualne prawa jednostki oraz jej prywatność, i nie pozwolić, aby poczucie obowiązku i odpowiedzialności zmusiło go do zajmowania się każdą drobną sprawą. Na dzieci należy nałożyć pewną rozsądną dozę odpowiedzialności i one powinny mieć ogólne pojęcie o tym, czego się od nich oczekuje. One powinny być zobowiązane do spełniania tych standardów, chyba, że coś zdecydowanie wskazuje, że jest inaczej. Duch wtrącania się w cudze sprawy jest potępiony przez Apostoła, i cały lud Boży powinien się go wystrzegać.

Z naszego doświadczenia wynika, że wtrącanie się w cudze sprawy jest owocnym źródłem trudności w Kościele – we wszystkich ecclesiach. Jasna znajomość Teraźniejszej Prawdy wydaje się raczej powiększać tę trudność. Jak w rodzinach często pojawia się złe uczucie, które każe każdemu członkowi rodziny dowiedzieć się wszystkiego o sprawach każdego innego członka, tak też w Kościele również istnieje skłonność do wtrącania się, wglądania, ingerowania w sprawy innych – do bycia wścibskim człowiekiem. W niektórych przypadkach wydaje się, że istnieje skłonność do dociekania wszystkiego, co dotyczy drugich, i do osądzania siebie nawzajem.

Trudnością jest brak miłości. „Miłość bliźniemu złości nie wyrządza […].” Ona cieszy się, że nie znajduje wad; nie szuka ich. Nie myśli nic złego – raczej domyśla się dobrego. Niech każdy z Pańskiego ludu osądzi sam siebie w tej sprawie i zobaczy, do jakiego stopnia był zajęty sprawami innych. Niech każdy zdecyduje względem samego siebie, że winą, w takiej proporcji na ile ją posiada, jest brak ducha miłości, i niech każdy w tej proporcji uda się do Pana z modlitwą, gorliwie starając się budować w przymiocie miłości.

Cóż, wiemy, że ten, kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie ma żadnej pewności, że rzeczywiście miłuje Boga, którego nie widzi. Możemy spokojnie dojść do wniosku, że jeśli z przyjemnością wyszukujemy cielesne wady w członkach Ciała Chrystusa, to w sercu mamy trochę zgorzknienia. Ich ciała, usprawiedliwione przez Odkupiciela i poświęcone, stają się Jego ciałem. Dlatego, ktokolwiek jest wyszukuje wady i jest zajęty sprawami braci, czyni to przeciwko ciału Jezusa. „[…] Jam jest Jezus, którego ty prześladujesz […]” – Dz. Ap. 9:5; Dz. Ap. 22:8.

USIDLENI PRZEZ PRZECIWNIKA

Nasza ufność w braciach jest taka, że nie możemy uwierzyć, aby którykolwiek z nich dobrowolnie i celowo, lub z własnego upodobania, podejmował pozbawioną miłości drogę krzywdzenia innych. Myślimy, że Przeciwnik jest w gotowości, by usidlić Boży lud i rozwinąć w nim ducha wtrącania się w cudze sprawy i braku miłości, pod pozorem obowiązku, umiłowania prawości, sprawiedliwości, itp. Tacy pomijają fakt, że Bóg nie upoważnił nas do osądzenia drugich, ani do wymierzania sobie sprawiedliwości. On nie upoważnił Swego ludu do karania siebie nawzajem w jakikolwiek sposób. On nigdy nie upoważnił Swego ludu do stania się inkwizytorami, śledczymi, wścibskimi.

Wręcz przeciwnie, On powiedział nam: „[…] nie sądźcie przed czasem […]”, i że to On zajmie się tą sprawą. Czy nie jest napisane: „[…] Pan sądzić będzie lud swój”? Czy obawiamy się, że On jest niekompetentny? Czy powinniśmy starać się być mądrzejsi niż On? Czy mamy wciąż w swoje ręce sprawy, o których On powiedział, że powinniśmy zostawić je w Jego rękach? Jeśli to zrobimy, z pewnością napotkamy trudności, a być może także ściągniemy je na innych.

Ktokolwiek jest wścibski będzie cierpieć. Może się zdarzyć, że ofiara również będzie cierpieć, i że wielu zostanie skalanych, ale możemy być pewni, że wścibscy ludzie sami nie uciekną. Bez wątpienia, karą za wtrącanie się w cudze sprawy

::R5274 : strona 212::

będzie po części zerwanie jego relacji z Bogiem – utrata jego własnego pokoju, radości i społeczności z Duchem Świętym. To będzie jego nagrodą za wścibstwo.

Jeżeli wydaje się, że brat i siostra w Kościele mają trudności, zajmijcie się swoimi własnymi sprawami i pozwólcie im załatwić tę sprawę między sobą. Jeżeli oni są spokrewnieni jako rodzice i dzieci, pozwólcie im samodzielnie rozwiązać ten problem, a nauczą się wszelkich lekcji, jakich udzieli im Pan jako ich Sędzia i Nauczyciel. Jeśli oni są mężem i żoną, sprawa jest taka sama. Zostawcie ich w spokoju. Nie bądźcie wścibscy. Nawet jeśli któreś z nich przyjdzie do ciebie i poprosi o radę, bądź powolny w ich udzielaniu – odmów wysłuchania sprawy – postępuj zgodnie z Pańską radą. Poinformuj tego, który skarży się, że Pan dał instrukcje i to nie jest twój zakres odpowiedzialności, aby się wtrącać – że Mat. 18:15-17 wskazuje kierunek, który należy obrać.

Uważaj, abyś nie miał nic wspólnego z takim przypadkiem, chyba, że przyjdzie do ciebie bezpośrednio i zgodnie z zarządzeniem Pana. W przeciwnym razie będziesz wścibską osobą i narobisz sobie oraz innym kłopotów. Jeśli zostaniesz wezwany do nieporozumienia w rodzinie, raczej ubolewaj z powodu takiej konieczności, zamiast być chętnym do zgłębiania ich spraw. Doradź im najpierw, w najlepszy możliwy sposób, aby uporządkowali sprawy między sobą, przypominając im słowa Jezusa: „[…] Co tedy Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza”, a następnie dopilnuj, abyś nie zrobił nic, co mogłoby się przyczynić do ich rozdzielenia lub przyczynić się do zupełnej separacji duchowej, która już się rozpoczęła.

Pamiętajcie, że jako przedstawiciele Pana nie macie żadnego autorytetu, by nawet w najmniejszym stopniu zakłócać czyjś spokój, ale jesteście upoważnieni do tego, by być rozjemcą. Gdy zostaniesz wezwany, w takim przypadku staraj się być sprawiedliwy, uczciwy, rozsądny, w pełnej zgodzie ze Złotą Regułą w każdym słowie, które wypowiesz. Ci, którzy mogą mieć nadzieję, że w przyszłości zostanie im powierzony sąd nad światem (1 Kor. 6:2), muszą już teraz kwalifikować się przez rozwój wysokiego uczucia miłosierdzia i miłości, a także sprawiedliwości.

WTRĄCANIE SIĘ W CUDZE SPRAWY DOWODEM PYCHY

Ktoś jednak powie: Czy pomaganie Kościołowi zachowania czystości, nie jest częścią naszego obowiązku? I aby to zrobić, czy nie powinniśmy być czujni? Jeśli więc widzimy męża i żonę, lub brata i siostrę, czy też rodziców i dzieci w niezgodzie, czy nie mamy obowiązku wtrącać się w ich sprawy, aby zobaczyć, czy nie możemy ich wyprostować?

To jest właśnie duch wtrącania się w cudze sprawy. Wspominamy o tym, ponieważ bardzo wielu z drogiego Pańskiego ludu, którzy chcą jak najlepiej, nie wiedzą czym jest wścibstwo, podczas gdy to czynią. Pilnuj swoich własnych spraw! Jeśli będziesz zbyt zajęty obserwowaniem innych, Przeciwnik cię wykorzysta. Dopóki zewnętrzne zachowanie jakiegokolwiek brata lub siostry jest rozsądne i uczciwe, Sprawiedliwość i Miłość mówią, że nie powinieneś wtrącać się w ich sprawy, w sensie zajmowania się ich sprawami. Zadowalaj się, dając im dobry przykład pokory, wiary, cierpliwości, braterskiej dobroci i miłości. Wówczas, jeśli oni kiedykolwiek będą potrzebować porady, mogą z własnej woli przyjść do ciebie. Wtedy nadejdzie czas, abyś pokazał swój umiar i udzielił im rady jako wyroczni Bożej, zgodnie z Mat. 18:15-17 – i nic więcej.

Ale ktoś inny powie: Czy Św. Paweł nie krytykuje Kościoła w Koryncie za to, że miał pośród siebie kogoś, kto ciężko zgrzeszył? I czy on nie zganił tego Kościoła za to, że nie osądził i nie pozbył się takiej osoby? Tak było w istocie. Ale był to przypadek jawnego, świadomego, potwierdzonego grzechu, hańbiącego tą jednostkę i wszystkich, z którymi była złączona. I tak to powinno być

::R5275 : strona 212::

dzisiaj. Jeśli ktoś żyje w jawnym grzechu, przyznaje się do tego i chwali się tym, to Kościół powinien niezwłocznie zająć się tą sprawą, zgodnie z wytycznymi Mat. 18:15-18. Jeśli błądzący nadal pozostaje w złej postawie, w jawnym grzechu, ostatnim krokiem powinno być całkowicie oddzielenie go od Kościoła. Dopóki on nie uczyni pełnej reformy, powinien być całkowicie odrzucony przez Kościół.

Z pewnością takie przypadki są rzadkie wśród Pańskiego ludu, i równie rzadka powinna być ta procedura, którą Apostoł zasugerował w takim przypadku. Apostoł nie sugeruje inkwizycyjnego nadzoru na przeszłym życiem wszystkich, którzy tworzą Kościół Chrystusowy. Wręcz przeciwnie, w jednym ze swoich Listów daje on do zrozumienia, że dobrze wiedział, iż wielu z tych, którzy byli w Kościele, było niegdyś ludźmi o haniebnych charakterach. „A takimiście niektórzy byli; aleście omyci, aleście poświęceni, aleście usprawiedliwieni w imieniu Pana Jezusa i przez Ducha Boga naszego” – 1 Kor. 6:11.

Całkowicie błędnym jest przekonanie, że każdemu z nas zlecono naprawianie innych. Posiadanie takiego przekonania wskazuje na dużą dozę pychy. Jeśli jakiś brat i siostra nie mogą się z sobą zgodzić, pozostaw ich w spokoju. Jeśli oni uważają, że najlepiej będzie dla nich, gdy nie będą pozostawać w bliskich intymnych relacjach, pozostaw ich w spokoju. Jeśli są małżeństwem i uważają, że życie w separacji leży w ich najlepszym interesie, pozostaw ich w spokoju – uważaj na swoje własne sprawy. Jeśli jest jakaś ukryta wina, pozostaw ich w spokoju. „[…] Pan sądzić będzie lud swój.” Nie masz żadnego interesu w tym, by się w to wtrącać, chyba że On da ci jakieś dodatkowe upoważnienie, którego nie znajdujemy w Piśmie Świętym.

====================

— 15 lipca 1913 r. —