R5200-83 Przywilej i konieczność modlitwy

Zmień język 

::R5200 : strona 83::

PRZYWILEJ I KONIECZNOŚĆ MODLITWY

“Przystąpmy z odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia, i znaleźli łaskę ku pomocy w razie potrzeby” – Żyd. 4:16

Modlitwa jest ogólnym terminem dla wszelkiego rodzaju petycji – prośby, hymnu, czy też wyrażenia dziękczynienia i wychwalania. Wyraz błaganie zdaje się zawierać w sobie myśl ciągłej prośby, powtórzonej modlitwy, tęsknego pragnienia, oczekiwania na Pana by spełnił nasze prośby.

Dobrze powiedział poeta:

„Modlitwa jest szczerym pragnieniem duszy
Wyrażonym lub niewyrażonym.”

Pierwszą wzmianką o przystąpieniu ludzkości do Boga, jest ta związana z ofiarami złożonymi przez Abla i Kaina. Oni jednakże nie przyszli z prośbą do Ojca, ale z ofiarami, w ten sposób potwierdzając grzech. Bóg zaakceptował tego, który przyniósł ofiarę figuralnie przedstawiającą ofiarę za grzech zaś drugiego odrzucił w każdym znaczeniu tego słowa.

Dwa tysiące lat później, Bóg dokonał wyboru Abrahama jako osoby, przez którą niejasna obietnica czyniona Ewie miała być wypełniona. Pan uczynił jemu bardzo jasną obietnicę, że w nim i w jego nasieniu miały być błogosławione wszystkie rodziny ziemi. Bóg uczynił z Abrahamem przymierze, które odnowił z potomkami Abrahama: Izaakiem, lecz nie Ismaelem, Jakubem, lecz nie Ezawem. Ci ludzie mieli przywiej się modlić, ponieważ przez ich wiarę byli usprawiedliwieni do społeczności z Bogiem.

Ostatecznie te błogosławieństwa Boskiej przychylności i łaski rozciągnęły się na Izrael jako naród i weszli oni w te przywileje w pełnym znaczeniu tego słowa, pod Przymierzem Zakonu, którego Mojżesz był pośrednikiem. Od tego czasu naród Izraelski miał tę samą sposobność by odwoływać się do Boga jaką mieli Abraham, Izaak i Jakub. Istotnie, pod pewnymi względami mieli oni lepsze warunki. Mieli oni typiczny Dzień Pojednania, w którym byli typicznie oczyszczeni i z powodu tego typicznego oczyszczenia pozwolono im przyjść do Boga tak jak zrobił to Dawid, Ezechiasz i inni.

Świątynia w Jeruzalem była nazywana domem Bożym, a ludzie chodzili do niej by się modlić. Najwidoczniej powszechnie rozumiano, że nie mogą modlić się gdziekolwiek. Jest to wskazane w rozmowie naszego Pana z Samarytanką. Błagania były wysłuchane tylko kiedy wchodzili do świątyni by się modlić. Samarytanie twierdzili, że góra Samarii, Gazym, była właściwym miejscem do modlitwy. Gdy kobieta zapytała naszego Pana o tę sprawę, Pan dał do zrozumienia, że Żydzi mieli rację twierdząc, że Jerozolima była miejscem, w którym ludzie powinni się modlić – Jan 4:20-24.

Naród Żydowski przez znaczenie ich Przymierza Zakonu uczynionego z Bogiem był w stosunku przymierza z Bogiem, dlatego dozwolono mu modlić się do Boga. Bóg nie uznaje wszystkich modlitw, oprócz tych ofiarowanych przez osoby znajdujące się w szczególnej postawie umysłu i przez odpowiednie przymierze. Ci z zewnętrz, nawet szczerzy, uczciwi poganie nie mieli przywileju, jaki posiadał Izrael.

DOSTĘP DO TRONU ŁASKI SZCZEGÓLNYM PRZYWILEJEM

W ciągu Wieku Ewangelii wszyscy, którzy w pełni poświęcili się Bogu, stali się duchowymi synami Bożymi i mogą prosić Boga jako ich Ojca, mogą przychodzić śmiało, pewnie do tronu łaski w modlitwie. Ci, którzy nie poświęcili się Bogu, nie mają Orędownika, przez którego mogą się zbliżyć do Boga. Ci, którzy przychodzą w duchu modlitwy i którzy rzeczywiście pragną tych błogosławieństw, które Bóg obiecał, zobaczą, że modlitwa jest przywilejem ograniczonym do konkretnej klasy. Ci, którzy nie cenią tego jako przywileju, mogą równie dobrze nie przychodzić, ponieważ Bóg jeszcze nie uczynił żadnej oferty światu. Modlitwa jest przywilejem dzieci Bożych.

Korneliusz był człowiekiem, który szukał harmonii z Bogiem. Chociaż modlił się przez lata i dawał wiele jałmużn, to jego modlitwy i jałmużny nie dotarły do Boga przed właściwym czasem – nie zanim umarł Jezus, wstąpił na wysokość, by tam ukazać się w obecności Boga dla nas (Dz. Ap. 10:1, 2, 4; Żyd. 9:24). Trzy i pół roku po ukrzyżowaniu Jezusa, przy końcu czasu specjalnej łaski dla Żydów, modlitwy i jałmużny tego człowieka dotarły do Boga jako pamiątka. Jednak nawet wtedy musiał wysłać człowieka do Joppy by zaprosić Piotra, aby przyszedł do jego domu i poinstruował go jak otrzymać błogosławieństwo od Boga w Chrystusie. Kiedy Korneliusz przyjął Chrystusa, nasz Pan stał się jego Orędownikiem i Duch Święty zstąpił na niego. Odtąd miał przywilej przystępu do Boga na tronie łaski.

Tak samo jest z ludzkością obecnie. Jest jednak tylko jedna droga dla każdego by skorzystać z przywileju modlitwy. Każdy musi rozpoznać fakt, że jest grzesznikiem oraz, że nie ma dostępu do Boga, prócz przez Chrystusa. Na ziemskich dworach, etykieta wymaga aby ten, kto pragnie być przedstawiony królowi, musi najpierw otrzymać zaproszenie by pojawić się w obecności króla, wtedy w wyznaczonym czasie musi się pojawić ubrany w określony rodzaj stroju. Tak samo jest na Niebiańskim Dworze. Żaden człowiek nie może przyjść do Boga chyba, że przez Jezusa Chrystusa. Po przyjęciu Jezusa jako swego Zbawiciela i ofiarowaniu siebie w poświęceniu, nasz Pan jako jego Orędownik musi przykryć jego niedoskonałości szatą Jego własnej sprawiedliwości i przedstawia go swojemu Ojcu. Wtedy zostanie przyjęty i otrzyma przywilej modlitwy.

POSIADACZE SZCZEGÓLNYCH CECH UMYSŁU NATURALNIE PRZYCIĄGANI DO BOGA

Powstaje więc pytanie: jeżeli świat nie może zbliżyć się do Boga w modlitwie, jaka jest metoda, przez którą On pociąga ludzi? Pismo Święte mówi, że żaden człowiek nie może przyjść do Chrystusa jeśli Ojciec go nie pociągnie (Jan 6:44). Odpowiedzią jest, że pociągnięcie nie może być dokonane przez Ducha Świętego, ponieważ świat jeszcze go nie otrzymał. Pociągająca moc, którą Wszechmogący używa w stosunku do ludzkości jest w różnych stopniach. Niektórzy mają silne pragnienie by oddawać Bogu cześć, inni mają słabe pragnienie, a jeszcze inni wcale go nie mają. Różnica jest spowodowana kształtem mózgu. Ludzkość rodzi się z różnicami w tym względzie – Ps. 51:5.

Rozmaite niedoskonałości zostały zapieczętowane na nas przed naszym narodzeniem. Jak Pismo Święte mówi: „Nie masz sprawiedliwego ani jednego”, bo „wszyscy zgrzeszyli i nie dostaje im sławy Bożej” (Rzym. 3:10, 23). Nikt nie spełnia tego standardu, który Bóg z zadowoleniem by uznał. Jednak wśród ludzkości znajdują się tacy, którzy nie stracili swej czci, bez względu na to, co mogli stracić w nierównowadze umysłu wynikającej z grzechu. Lub, być może, mają bardzo dobrze rozwiniętą cechę sumienności lub zrozumienie sprawiedliwości. Te cechy przybliżają lub skłaniają ich posiadaczy do Boga i czują oni, jak gdyby nie mogli być bez niego szczęśliwi. To jest przyciągający wpływ.

Ten przyciągający wpływ może być zilustrowany przez efekt magnesu. Jeżeli pewna ilość opiłków stali była wsypana do pudełka z trocinami a magnes był przystawiony do powierzchni to opiłki stali od razu odpowiedzą na siłę magnesu. Z drugiej strony magnes nie miałby wpływu na trociny, również opiłki stali nie odczułyby żadnej innej siły wywieranej wprost lub pośrednio, oprócz magnesu.

Człowiek był stworzony na wyobrażenie Boże. Upadek człowieka bardzo oszpecił ten obraz, lecz nikt nie jest zupełnie zdeprawowany. Wszyscy posiadają niezrównoważone umysły, niektórzy w jednym kierunku, inni w drugim. Gdy Prawda wchodzi w kontakt się z tymi, których organy czci lub sumienności są mniej ograniczone, są oni pociągani by to zbadać z nadzieją bycia pociągniętymi blisko do Boga. Ci, których organy czci oraz sumienności są bardziej osłabione nie mają tego doświadczenia i nie są pociągani do Boga, być może Go znajdą.

Tych, którzy nie posiadają tego pociągającego wpływu nie można winić, ponieważ urodzili się w tych niekorzystnych warunkach. Ci, którzy są pełni szacunku są jednakże uprzywilejowani w tym, że każdy kto przychodzi do Boga musi przejawiać wiarę w Chrystusa, ponieważ bez takiej wiary nie może być błogosławieństwa. Początkowo to błogosławieństwo i przywilej nie są jasno dostrzegane przez poszukiwacza sprawiedliwości. On zaledwie pragnie poznać Boga i jeżeli szuka, to znajduje, jeżeli puka, jest mu otworzone – Mat. 7:7, 8.

Każdy, zatem kto szuka Boga znajdzie Go, ponieważ Pismo Święte obiecuje: „Przybliżcie się do Boga, a On przybliży się do was” (Jak. 4:8). Ci zatem, którzy znajdują drogę do Boga, posiadają coś, za co powinni być wdzięczni, za posiadanie przymiotu umysłu, który doprowadził ich do ocenienia Boga. Ludzie ze szczególnymi charakterami będą podążać dalej po tej drodze, a jeśli będą wierni, osiągną nagrodę. Ci, którzy nie posiadają tych przymiotów, nie będą pociągnięci przez Pana, dopóki nie zostaną przekształceni w następnym Wieku. Nie przypuszczajmy zatem, że wszyscy są pociągani w obecnym Wieku.

Po pociągnięciu danej osoby, kierowaniu i instruowaniu jej, jego wola przystępuje do działania. Ta osoba musi zadecydować jaki kierunek będzie realizować. Kiedy zrozumie, że żadna osoba nie przychodzi do Boga jak tylko przez Chrystusa oraz, że warunkiem jest poświęcenie samego siebie, wtedy ta sprawa staje się jasna dla jego umysłu. Są teksty, które ostrzegają go, że ścieżka jest trudna, są także inne teksty, które mówią mu o chwale, zaszczycie i nieśmiertelności na końcu drogi. Taka osoba musi zdecydować co zrobi. Jednak nie wejdzie w pełni do rodziny Bożej zanim nie zdecyduje i nie uczyni kroku zupełnego poświęcenia aż do śmierci. Tylko wtedy może być spłodzona z Ducha Świętego i wejść do szkoły Chrystusowej.

MODLITWA PRZYWILEJEM DOMOWNIKÓW WIARY

W czasie Wieku Żydowskiego Żydzi mieli przywilej zbliżania się do Boga w modlitwie, lecz podczas Wieku Ewangelii nie mieli tego przywileju. Tak długo jak ofiary Dnia Pojednania były składane corocznie, mieli oni przywilej modlitwy pod Przymierzem Zakonu, lecz gdy tylko figuralne ofiary za grzech ustały wszystkie te przywileje, które Przymierze im gwarantowało zakończyły się. Zatem Żydzi nie mają przystępu do Boga. Nadal są pod Przymierzem Zakonu, ale stracili jego specjalną cechę, ponieważ typiczne kapłaństwo przestało być uznawane jak tylko pojawił się antytypiczny Kapłan.

Zatem w obecnym czasie jedynie Kościół Chrystusowy ma specjalny przywilej przychodzenia do Boga w modlitwie, ponieważ wielki antytypiczny Najwyższy Kapłan uczynił z siebie zadowalającą ofiarę za grzech. Każdy, kto będzie miał wiarę w niego oraz będzie w relacji Przymierza Ofiary, nie wątpiąc może przybliżyć się do Boga w modlitwie.

Podczas gdy tylko klasa poświęconych, podkapłaństwo, Nowe Stworzenie, jest więc tymi zachęconymi by zbliżyć się do tronu łaski z zaufaniem i odwagą, bardzo wyraźnie wszyscy, którzy w każdym właściwym znaczeniu należą do „domowników wiary” mogą do pewnego stopnia cieszyć się przywilejami modlitwy, przywilejami dziękczynienia oraz wstawiennictwa. Mogą oni radować się pokojem Bożym w uświadomieniu sobie przebaczenia grzechów przez wiarę w odkupienie.

W ciągu Wieku Tysiąclecia, każda dobra cecha jaką każdy posiada, będzie dla niego korzyścią, a każda zła cecha będzie szkodą. Jednakże żadna zaleta, nie będzie tak wielka by umożliwić komuś wzrost bez pomocy Mesjasza. Mniej zdegradowani nie będą mieli tak daleko by cofnąć się ze swojej drogi, ale gdzie będzie potrzeba dużo łaski, tam dużo jej będzie dostarczone. Moc wielkiego Pośrednika będzie dostosowana do wszystkich warunków, ponieważ Pismo Święte daje nam zapewnienie, że Królestwo Chrystusa będzie ustanowione właśnie w tym celu. Skoro nie ma nikogo sprawiedliwego – nie, ani jednego – zatem wszyscy muszą mieć wielkiego Mesjasza do pomocy w powrocie do pełnej harmonii z Bogiem.

MODLITWA SPOSOBNOŚCIĄ I KONIECZNOŚCIĄ

Chociaż modlitwa jest przywilejem a nie rozkazem, to jednak nasze warunki czynią ją koniecznością. Z powodu upadku człowieka z jego pierwotnej doskonałości, nasze ciało jest niedoskonałe i słabe, a jednak my, jako Nowe Stworzenia, jesteśmy odpowiedzialni za te słabości. Jedynym sposobem by uwolnić się od tych odpowiedzialności jest udanie się do tronu łaski by tam otrzymać pomoc w czasie potrzeby. Ktokolwiek zatem często przychodzi do tronu łaski w modlitwie, wskazuje w ten sposób, że widzi konieczność skorzystania ze sposobności, którą Bóg zapewnił, w jego zainteresowaniu i przywileju.

Modlitwa jest potrzebna dla dobrego samopoczucia każdego, kto chciałby właściwie cieszyć się błogosławieństwami i przywilejami swojego organizmu. Mamy organ czci, który wzywa nas do czczenia Boga. Jeżeli zaniedbamy to czczenie, nieświadomie lub świadomie, nasze najlepsze dobro może nie być spełnione. Z tego względu większość świata nie służy swoim najlepszym interesom, jednak chrześcijanie tak czynią.

Osoba, która czuwa na właściwym poziomie nie będzie miała trudności w określeniu, kiedy powinna się modlić. Jeżeli czuwa właściwie, będzie nieustannie widzieć o co się modlić. Jeżeli przewiduje problemy i mówi: „Jutro rano będę się modlił w tej sprawie”, popełnia błąd bo nadchodzące trudności zaraz powinny stanowić przedmiot jego modlitwy. „Kto kołacze będzie mu otworzono”. Kto szuka sposobu by być przyjemnym Bogu, znajdzie go.

Lud Boży ma czuwać w każdym kierunku. Nasz czas jest poświęcony Panu i naszym obowiązkiem jest czuwać żeby czynić to względem Niego. Jeśli poświęcamy Jemu nasz czas, a potem marnujemy go na czytanie powieści lub innej świeckiej literatury lub na granie w gry, nie używamy naszego czasu właściwie, chociaż te praktyki nie są grzeszne. Podobnie mamy czuwać nad naszymi pokusami oraz starać się kontrolować samych siebie i chronić się przed naszymi własnymi, jak również innych, słabościami. Mamy także strzec Słowa Pana, byśmy byli zupełnie wyćwiczeni do każdego dobrego słowa i pracy.

Każde doświadczenie, każda pokusa są szczególne. Nikt nie wie, dokąd może prowadzić najmniejsza pokusa. Pismo Święte ostrzega nas byśmy byli uważni ponieważ to, co może wydawać się małą sprawą, może prowadzić do czegoś wielkiego. Fakt, że dana rzecz może wydawać się małą nie znaczy, że nie może to być najpoważniejszym wydarzeniem w naszym całym życiu.

Ci, którzy mają więcej sposobności by służyć, są mniej podatni na bycie wprowadzonymi w pokusy, niż ci, którzy mają mniej. Dlatego też mamy być „w pracy nie leniwi” ale „duchem pałający, Panu służący” (Rzym. 12:11). Czuwanie przed światem i jego pokusami, przed naszym własnym ciałem i jego słabościami, przeciwko szatanowi i jego złudzeniami – te obowiązki zajmą nas wystarczająco.

Mamy także obserwować znaki czasów. Pan w swoich dniach strofował niektórych ponieważ nie znali czasu swego nawiedzenia. To są Jego słowa: „Obłudnicy! postawę nieba i ziemi rozeznawać umiecie, a tego czasu nie poznawacie?” (Łuk. 12:56). Jeżeli jesteśmy za bardzo zaangażowani w pracę lub przyjemności by mieć czas na studiowanie, by właściwie czuwać, jesteśmy w trudnej sytuacji.

CZUWANIE W MODLITWIE ZALECANE

Jedną rzeczą jest być kuszonym a zupełnie inną rzeczą jest wejść w pokuszenie. Nasz Pan był „kuszony we wszystkim na podobieństwo nas, oprócz grzechu”. On w żadnej kwestii nie uległ kusicielowi. Tak samo powinno być z nami. Mamy opierać się diabłu, czuwać i modlić się, abyśmy nie weszli w pokuszenie. Jeśli jesteśmy niedbali, jeżeli myślimy: „och, niewielka przyjemność ten jeden raz nam nie zaszkodzi”, jesteśmy w niebezpieczeństwie. Jedynym bezpiecznym dla nas stanowiskiem jest czuwać i modlić się nieustannie, ponieważ gdy wejdziemy w pokuszenie, nie wiemy gdzie sprawa może się zakończyć. Jak ktoś trafnie powiedział: „nie możemy uniemożliwić ptakom fruwać nad naszymi głowami, lecz możemy nie pozwolić im robić gniazda w naszych włosach”.

W noc, w którą nasz Pan był zdradzony, święty Piotr był jednym z najbardziej pewnych siebie Apostołów. Powiedział on do Jezusa: „choćby się wszyscy zgorszyli z Ciebie, ja się nigdy nie zgorszę” (Mat. 26:33). Nie wiedział jak dużo słabości było w nim, dlatego też, gdy nasz Pan czuwał i modlił się tej doniosłej nocy, święty Piotr był jednym z pierwszych, którzy zasnęli! Następnie był pierwszy by zaprzeć się Pana i zaparł się Pana z zaklinaniem!

Przypominamy sobie słowa naszego Pana do Piotra: „Szymonie, Szymonie! oto szatan wyprosił was, aby was przesiewał jako pszenicę; alem ja prosił za tobą, aby nie ustała wiara twoja” (Łuk. 22:31, 32). Odwaga świętego Piotra poprowadziła go w pułapkę zastawioną dla niego przez Przeciwnika. Tę cechę pokazał, gdy wszedł na dziedziniec pałacu i obracał się wśród tych, którzy tam byli. Święty Jan, który mu towarzyszył, był krewnym jednego z kapłanów, ale święty Piotr, którego mowę rozpoznano jako galilejską, był na tyle odważny by wejść, nawet po odcięciu ucha sługi kapłana – Jan 18:15, 16.

Nasz Pan przepowiedział wcześniej co będzie miało miejsce mówiąc: „Powiadam ci Piotrze! nie zapieje dziś kur, aż się pierwej trzykroć zaprzesz, że mnie znasz” (Łuk. 22:34). Po tym, gdy to się stało w noc próby święty Piotr przypomniał sobie słowa Jezusa i „wyszedłszy gorzko płakał” (Łuk. 22:62). Gdyby tego nie zrobił, nie wiemy co mogłoby się z nim stać. Płacz pokazał, że zaparcie było jedynie skutkiem słabości ciała.

Święty Piotr mógł przyjąć złą postawę. Mógłby powiedzieć: „Miałem prawo stanąć w obronie własnego życia i nie być zamieszany w tą sprawę”. W ten sposób mógłby dojść do złego stanu serca, ale tłumienie jego złej skłonności w kierunku samozachowawczości udowodniło, że pomimo jego trzykrotnego zaparcia się, w sercu był wierny względem swojego Mistrza. Tak jest również z nami. Ten, kto stawia opór najmniejszym pokusom wzmacnia swoje serce, by być w stanie przeciwstawić się większym.

Istnieje dobra opowieść, która ilustruje mądrość nie wchodzenia w pokusy. Człowiek, który chciał zatrudnić woźnicę miał kilku chętnych na to stanowisko. Zostali oni wprowadzeni do jego biura a on ich zapytał: „Jak blisko krawędzi przepaści moglibyście jechać bez zagrożenia wypadkiem?”. Jeden z nich powiedział, że mógłby jechać w odległości stopy bez zagrożenia upadkiem, drugi, że mógłby bezpiecznie jechać w odległości sześciu cali od krawędzi, i tak dalej. Wreszcie jeden człowiek, który w ciszy słuchał innych, powiedział: „Nie wiem jak blisko brzegu przepaści mógłbym bezpiecznie jechać, ale wiem, że trzymałbym się tak daleko jak tylko bym mógł”. Ten człowiek otrzymał posadę.

To jest zasada, według której powinniśmy postępować. Ten, kto trzyma się jak najdalej od pokus, ten jest bezpieczny. Ci, którzy są zbyt pewni swojej własnej siły i mocy i idą za blisko linii niebezpieczeństwa, są podatni na upadek. Módlmy się zawsze, abyśmy nie weszli w pokuszenie. Także czuwajmy, abyśmy mogli uniknąć niebezpieczeństwa.

MODLENIE SIĘ O DOCZESNE RZECZY

Nasz Pan w swój ostatni wieczór ze swoimi Apostołami powiedział do nich: „Dotąd nie prosiliście o nic w imieniu moim; proścież a weźmiecie, aby radość wasza była doskonała” (Jan 16:24). Niewątpliwie istnieje szczególne błogosławieństwo dla tych, którzy oczekują na wypełnienie się Jego obietnicy. Nasz Pan pewnego razu powiedział, że Ojciec Niebieski jest bardziej chętny by udzielić Ducha Świętego tym, którzy Go proszą, niż ziemscy rodzice by dawać dobre dary swoim dzieciom (Łuk. 11:13). Nie miał On na myśli, że koniecznie musimy używać słów „daj nam Ducha Świętego” lub, że powinniśmy modlić się o zielonoświątkowe błogosławieństwa, jak to czynią niektórzy bracia w dobrej wierze, lecz to, że powinniśmy prosić o ducha Prawdy, zdrowego zmysłu, mądrość, która pochodzi z góry.

Nie jesteśmy wystarczająco mądrzy, by poprawnie kierować naszymi sprawami. Jesteśmy poinstruowani: „Jeżeli komu z nas schodzi na mądrości, niech prosi u Boga, który ją szczerze wszystkim daje, a nie wymawia” i będzie mu dane (Jak. 1:5). Ta mądrość zdaje się być szczególnie potrzebna nam jako sługom Bożym, aby słowa naszych ust i rozmyślania naszych serc mogły być miłe w oczach Naszego Pana – Ps. 19:15.

Nasz Pan poinstruował swoich uczniów: „Nie troszczcie się mówiąc: Cóż będziemy jeść? Cóż będziemy pić? albo czym się będziemy przyodziewać (bo tego wszystkiego poganie szukają), wie bowiem Ojciec nasz Niebieski, że tego wszystkiego potrzebujecie” (Mat. 6:31, 32). Jego słowa wydają się sugerować, że mamy różnić się od świata. Oni byliby gotowi prosić i modlić się o każde możliwe błogosławieństwo – różne rodzaje jedzenia, domy, pieniądze i tak dalej! Nie mogliby się modlić o rzeczy duchowe, ponieważ nie mają oni uznania dla takich darów. Nie bądźmy jak oni.

Dlaczego więc nasz Pan w swojej modlitwie powiedział: „Chleba naszego powszedniego, daj nam dzisiaj”? Jest to zupełnie inna sprawa od wyszczególniania doczesnych błogosławieństw w modlitwie. Pan obiecał, że jeżeli będziemy wierni, nasz chleb i nasza woda będą zapewnione (Iz. 33:16). Nie będziemy niedostrzeżeni. Uznanie Pana jako dawcę wszelkiego dobra jest bardzo właściwe. Zgodnie z Jego obietnicą liczymy na Niego, by dał nam pokarm i odzienie. Cokolwiek posiadamy, uznajemy naszą zależność od Pana, za to, co nam zapewnia i nie prosimy Go o nic więcej ponad to, co zapewnia.

Im bardziej duchowo wzrastamy, tym mniej mamy ochotę narzucać swoją wolę Bogu i tym większą ufność mamy w Jego mądrość i większą wiarę w Jego obietnice. Najwięcej, co powinniśmy robić to wspomnieć Panu w modlitwie o tych obietnicach, które dotyczą doczesnego zabezpieczenia oraz o naszej ufności w nie. Jednej rzeczy możemy być pewni: że Pan, który powołał nas na swoich naśladowców ma nas pod swoim nadzorem i dopilnuje, aby wszystkie rzeczy działały razem dla naszego dobra. Jeżeli powołuje nas, abyśmy stali się członkami ciała Chrystusa, ani brak jedzenia ani nic innego nie może krępować nas przed pełną możliwością uczynienia naszego powołania i wyboru pewnym.

Można powiedzieć, że ci, wokoło których Anioł Pański zatacza obóz (Ps. 34:7) mają wdzięczne życie. Pan kieruje swoim Kościołem. Dlatego, czy myślisz, że Pan dozwoli na śmierć w wyniku wypadku lub choroby zanim będziemy mieli czas na zastosowanie się do warunków Jego zaproszenia? Na pewno nie! Dlatego „nie samym chlebem człowiek żyć będzie, ale każdym słowem pochodzącym z ust Bożych” (Mat. 4:4). Ufamy w obietnice Boże. On zrealizuje swój Boski zamiar w nas jeżeli przebywamy w Nim, a Jego Słowo mieszka w nas i jeżeli jesteśmy wiernymi w posłuszeństwie.

Wydawca nie przypomina sobie, aby od dzieciństwa prosił Boga o siłę fizyczną lub zdrowie. Zna czasy, kiedy jego fizyczna siła nie była wielka oraz kiedy były okazje do służby, które zdawały się wymagać więcej sił niż miał. Wtedy czerpał przyjemność z przychodzenia przed Pana w modlitwie oraz mówienia, że ufał, że niezbędna siła oraz wszystko inne, co Pan uważał za najlepsze by mu dać będzie zapewnione. Natomiast jeżeli Pan uznał za najlepsze, że nie powinien być zdolny dokonać zadowalającego przedstawienia, nadal wykona swój obowiązek resztę zostawiając Panu, wiedząc, że cokolwiek Pan dozwoli będzie dla niego najlepszym doświadczeniem.

Ta droga zawsze była i jest wystarczająca. W ciągu czterdziestu lat aktywnej służby, nigdy nie opuścił zebrania z powodu braku siły, chociaż były chwile, kiedy przyjaciele mówili: „Nie możesz do nas dziś przemawiać!”. Jego odpowiedź była niezmienna: „Jeżeli Pan da mi siłę, pójdę na zebranie i ufam, że da mi siłę, by mówić”. Jednego razu prawie nie zemdlał na podeście, lecz łaska zawsze wystarczająco była jego udziałem. Tak długo jak pozostaje po tej stronie zasłony zamierza on przemawiać kiedy tylko będzie miał okazję, chyba, że nie będzie zdolny tego czynić. Jest on pewien, że jeżeli Pan daje mu sposobność do przemawiania, dostarczy także potrzebnej siły.

WŁAŚCIWE TEMATY DO MODLITWY

Kiedy przypomnimy sobie, że święty Jakub mówił o niektórych za swoich dni: „Prosicie a nie otrzymujecie, dlatego, że źle prosicie” (Jak. 4:3), czujemy, że powinniśmy być ostrożni o co prosimy. Nasz Pan poinstruował swoich Apostołów, że bardzo ważne jest by w Nim mieszkać i widzieć, że Jego słowo mieszka w nas, jeżeli chcemy by nasze modlitwy zostały wysłuchane. Oto Jego słowa: „Jeżeli we mnie mieszkać będziecie i słowa moje w was mieszkać będą czegokolwiek byście chcieli proście, a stanie się wam” (Jan 15:7). Innymi słowy, prośby zgodne z Pańską wolą będą wysłuchane, lecz te przeciwne Jego woli pozostaną niewysłuchane.

Samolubne proszenie o rzeczy ziemskie nie jest prawdziwą modlitwą. Wielu chrześcijan ma obowiązkowy zwyczaj mówienia Panu co chcieliby aby On im uczynił: aby tak wielu nawróciło się do Niego na zebraniu, aby to zebranie rozwinęło się pomyślnie, itd. Nasze modlitwy powinny być na wyższym poziomie od tych. Rzeczy doczesne powinny być przedstawiane w zwyczajny sposób. Powinniśmy chcieć egzystować w taki sposób, by być przyjemnymi Panu oraz być wdzięcznymi za wszystko, cokolwiek Jego opatrzność może nam dać – czy dużo, czy mało.

Zostało zasugerowane, że modlenie się o wszystko cokolwiek Bóg jest chętny nam dać jest zupełnie właściwe. Możemy modlić się o Ducha Świętego, o więcej miłości, łagodności, cierpliwości, więcej mądrości z góry. Możemy modlić się aby te wszystkie rzeczy pracowały wspólnie dla naszego dobra ponieważ On obiecał, że tak będzie. Możemy się modlić o kierownictwo od Pana jakie może być najlepsze w Jego oczach. Ale nie możemy mówić Mu co robić, ponieważ nie mamy możliwości by wiedzieć, co jest Jego wolą ogólnie w każdej sprawie.

Pan Jezus nigdy się nie modlił w sposób nakazujący. Podczas swoich usilnych próśb mówił: „Nie moja, ale Twoja wola, niech się stanie” – nie mam swojej woli, ponieważ oddałem swoją wolę i pragnę, aby Twoja wola się wykonała. To jest modlitwa pełnego poddaństwa. To nie znaczy, że nasz Pan nie modlił się z wiarą lub że nie miał otrzymać tego, czego pragnął. To znaczyło, że On pragnął poznać wolę Ojca i dowiedział się, iż wolą Ojca było, by Pan Jezus wypił kielich cierpień do dna.

Jeżeli jesteśmy posłuszni, nasze modlitwy będą stawać się coraz bardziej dziękczynieniami. Powinniśmy coraz bardziej pragnąć iść śladami Mistrza. Powinniśmy chcieć, by Jego wola dokonała się w nas, zamiast cokolwiek, co próbowalibyśmy Mu powiedzieć. Wszystko stanie się według Jego planu, cokolwiek ma się stać i czego On nie zmieni ani dla nas ani dla nikogo na świecie. Ci, którzy osiągnęli taki rozwój w życiu chrześcijańskim zrozumieją, że nie jest konieczne by modlić się, żeby Bóg zbawił tego lub tamtego. Czyż nie obiecał On zbawić wszystkich ludzi na ziemi, wszystkich którzy przyjdą do Niego we wskazany przez Niego sposób?

Rozważmy sprawę Saula z Tarsu. On starał się czynić wolę Bożą ale był zaślepiony. Po tym jak Bóg otworzył mu oczy na rzeczywiste fakty, Saul poszedł w odpowiednim kierunku. Był on świętym człowiekiem zarówno przed jak i po tym jak otrzymał Prawdę, ale oświecenie jakie otrzymał nauczyło go lepiej czynić wolę Bożą. Gdyby nie został wybrany naczyniem Pana nie miałby takiego doświadczenia, raczej byłby traktowany jak Szymon Czarnoksiężnik.

ODPOWIEDŹ NA MODLITWĘ OPÓŹNIONA DLA NASZEGO DOBRA

Między niektórymi chrześcijanami, cierpienie w modlitwie, mocowanie się z Bogiem tak jak Jakub mocował się z Aniołem jest bardzo zachęcane. Często tacy ludzie tak dużo się modlą, że nie badają, co nie jest dla nich korzystne. Pismo Święte poleca nam by badać, abyśmy okazali się uznanymi według Boga (2 Tym. 2:15) i nie starać się zdobyć coś w cudowny sposób, lecz raczej w inteligentny sposób. Ludzie, którzy modlą się według tego wzoru, postępują trochę jak prorocy Baala za czasów Eliasza. Ci ludzie biegali dookoła ołtarza, przecinali się kamieniami i płakali do swego boga, by strawił ofiarę – 1 Król. 18:26-29.

Prorok Eliasz wprost przeciwnie był bardzo spokojny. Czcił inteligentnego Boga, który nie potrzebował by do niego krzyczeć by przyciągnąć Jego uwagę. Kiedy przyszedł czas modlitwy Eliasza, zrobił to używając kilku słów przechodząc od razu do punktu – 1 Król. 18:36-38.

W tym opisie jest lekcja dla chrześcijan. Niektórzy, źle rozumiejąc Boski Charakter i Plan w ogólności, modlą się o rzeczy, o które nie powinni, a zapominają prosić o właściwe rzeczy. Jeżeli mieszkamy w Panu a Jego słowa mieszkają w nas, będziemy wiedzieć o co prosić i będziemy staranni odnośnie naszego proszenia, abyśmy nie prosili źle.

Jeżeli czyjaś modlitwa wydaje się być bez odpowiedzi, nie powinien on być bojaźliwy i przestać się modlić. Pan Jezus mówi, że powinniśmy się modlić i nie słabnąć (Łuk. 18:1-18). Nasz Niebiański Ojciec może chcieć przyprowadzić nas do takiego stanu serca, byśmy mogli lepiej ocenić Jego błogosławieństwa. To może być Boską wolą, by opóźnić odpowiedź dla naszego najwyższego dobra.

Trzy tysiące dziewięćset lat temu Bóg obiecał Abrahamowi, że wejdzie w posiadanie ziemi Chananejskiej i że w jego nasieniu będą błogosławione wszystkie rodziny ziemi. Ta obietnica jeszcze się nie wypełniła (Dz. Ap. 7:5). Od ponad tysiąca ośmiuset lat Kościół modli się: „Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi”. Pan jeszcze nie odpowiedział na tą modlitwę, niemniej jednak dalej mamy się modlić i cierpliwie czekać. Wierzymy, że Pan uczyni tak jak obiecał. „Oczekujcie na mnie, mówi Pan, do dnia, którego powstanę” – Sof. 3:8.

Wielkie błogosławieństwo jest przygotowane dla tych wszystkich, którzy cieszą swoje serca w Pańskiej drodze. Jesteśmy w zgodzie z Jego chwalebnymi obietnicami. Modlimy się i czekamy. Pan mówi, że wkrótce pomści swoich wybranych – przy końcu tego Wieku. On wyswobodzi ich ze wszystkich przeciwności ciała i przeciwnika. Postawi ich na wysokości i wyleje na nich błogosławieństwa, jakie obiecał. Wtedy modlitwy będą wysłuchane. W międzyczasie, modlitwy nadal idą do góry, szczerze, ufnie.

Jest różnica między „mówieniem modlitwy” a modlitwą. W modlitwie powinniśmy mieć jakąś określoną prośbę w naszych umysłach, abyśmy mogli mądrze oczekiwać na odpowiedź. Brat, który dokładnie analizował swoje myśli, słowa i czyny, by odkryć jaka cecha charakteru najbardziej potrzebowała rozwinięcia, doszedł do wniosku, że potrzebuje cierpliwości. Jakiś czas później napisał: „Zastanawiałem się co się dzieje. Modliłem się o więcej cierpliwości, ale moje doświadczenia były takiego typu, że moja cierpliwość rzeczywiście malała. Lecz później zacząłem widzieć, że Pan odpowiada na moje modlitwy w ten sposób i dozwala na te doświadczenia właśnie w tym celu, aby rozwinąć tą cechę charakteru we mnie”.

To doświadczenie zgadza się z nakazem Apostoła: „Weźmijcie (na się) zupełną zbroję Bożą” (Efez. 6:13). Jakakolwiek może być nasza modlitwa, mamy czuwać by widzieć w jaki sposób Pan odpowiada na nasze prośby. Taka postawa z naszej strony wykaże naszą wiarę, ufność i wierność. Z kolei nasza wiara będzie wzmocniona. A zatem będziemy podobać się Panu z powodu naszej wiary w Niego. On zna drogę, którą obieramy lepiej niż my sami. Tak więc, jeżeli coś czego nie oczekiwaliśmy przyjdzie w naszym życiu powinniśmy pomyśleć: „Oto lekcja, której musimy się nauczyć – cierpliwości, posłuszeństwa”.

Przywilejem ludu Bożego jest prosić, aby mógł mieć pełnię radości. My posiadamy tę radość oraz „pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum” i radujemy się wielce w nadziei chwalebnych rzeczy, które Ojciec ma dla nas przygotowane, a które Duch Święty objawia przez Słowo. Radosny chrześcijanin jest wdzięcznym chrześcijaninem. Wdzięczny chrześcijanin to ktoś, kto czyni najlepszy użytek ze swego życia. Z powodu posiadania wyćwiczonej wdzięczności serca będzie lepiej przygotowany do Królestwa. O ile wiemy, ci mniej wdzięczni mogą osiągnąć Królestwo. Ale niewdzięczne serce nie osiągnie Królestwa.

ATMOSFERA MODLITWY

Tekst „Bez przestanku się módlcie” wydaje się być równoznaczny z wyrażeniem: „Nie przestawaj się modlić”. Prośba trwa dalej, jak gdyby modlący się był w postawie pełnej wyczekiwania. W ten czy inny sposób ta prośba może nadal oczekiwać na odpowiedź. Ta kwestia jest urzeczywistniona w sądzie. Jest zwyczajem by zwracać się do sądu mówiąc, że powodzi wnoszą o takie i takie uwolnienie od takich i takich trudności w określonej sprawie. Taki pozew może być wycofany lub może być kontynuowany. Tak samo jest z modlitwami, które czynimy wobec sądu niebieskiego. Wnieśliśmy nasze prośby i jeżeli warto było prosić, warto jest też czekać na odpowiedź.

Nie powinniśmy być jak poganie, którzy myśleli, że zostaną wysłuchani z powodu swojego wielomówstwa. Jednak my mamy najpierw szukać Królestwa Bożego. Nasze modlitwy powinny być z tym zgodne. Jakiekolwiek doczesne doświadczenia mogą na nas przyjść, Ojciec Niebieski może to uważać za pomocne w osiągnięciu duchowych rzeczy Ewangelii. Nie powinniśmy przerywać naszych modlitw, chociaż nie jesteśmy związani żadnym żelaznym prawem. Pan nie rozkazał nam się modlić, ponieważ byłoby to rodzajem stałej reguły, której nieprzestrzeganie byłoby grzechem. Jednak wierzymy, że będzie błogosławił tym, którzy proszą. Im bardziej czujemy nasze potrzeby, tym bardziej je oceniamy, kiedy je otrzymamy. Pan chce, abyśmy doceniali te dary przez częste przychodzenie by o nie prosić. Wtedy, kiedy do nas przychodzą, jesteśmy w stanie je przyjąć i zrobić z nich lepszy użytek.

Mamy wiele powodów by dziękować. Serce, które dziękuje, będzie coraz bardziej znajdować się w postawie dziękczynienia. Najpierw gdy zaczynamy dziękować, czynimy to za bardziej przyjemne rzeczy. Ale gdy nasze doświadczenie wzrasta, znajdujemy przyjemność w życiowych uciskach i prześladowaniach, ponieważ te doświadczenia oczyszczają nasze serce i czynią je bardziej podatnym na dobro jako przeciwne złemu – Prawda przeciwko błędowi, czystość przeciwko nieczystości.

Nie tylko powinniśmy się modlić często i regularnie, ale zawsze powinniśmy być w postawie modlitwy. Dzieci Boże powinny być w takiej postawie serca, która zawsze zwraca się do Pana po Boskie kierownictwo w każdej rozterce i każdym doświadczeniu. Tak samo jak igła kompasu zwraca się do bieguna, tak nasze serca powinny zwracać się do Pana. Jeżeli na naszej ścieżce jest ból lub trudności powinniśmy zwracać się do Niego. Jeżeli jest przywilej służenia Panu, nie możemy myśleć o sobie jako o posiadających kompetencje do tej służby bez zwrócenia się do Pana po pomoc. Innymi słowy, modlitwa chrześcijanina powinna popłynąć w górę nie tylko na początku dnia. Atmosfera modlitwy powinna otaczać go nieustannie. Nie powinno to być samym poczuciem obowiązku ale docenieniem wielkiego przywileju.

Ci, którzy w zupełności uznają Boga nie mogą sobie pozwolić na to by pozostać bez tego przywileju. Ci, którzy doceniają ten przywilej radują się przychodząc do Niebiańskiego Ojca wiele razy dziennie. Radzimy wszystkim, którzy starają się iść tą wąską drogą, by nie zapominali o tym przywileju. Jednak, w swoich rodzinach lub w swoich pokojach ze swoimi współlokatorami, modlitwy powinny być w takiej formie, która byłaby rozsądna i właściwa, zgodnie z tym, co według ich oceny będzie przyjemne Panu, aby nie narzucać się w żadnym sensie.

WIARA WZMOCNIONA PRZEZ MODLITWĘ

Nie wiemy w jaki sposób modlitwa jednej osoby może przynieść korzyść drugiej. Nie mamy dostatecznych informacji, aby bardzo głęboko się nad tym zastanawiać. Możemy przypuszczać, że istnieją pewne duchowe wpływy działające z jednej osoby na drugą, tak jak znamy elektryczne oddziaływanie przechodzące z jednej stacji do drugiej oddalonej o tysiące mil. Siły umysłowe są czymś niezrozumiałym. Możemy wpływać na siebie oraz do pewnego stopnia wpływać na innych. Jeden umysł może wpływać na drugi bez słowa przez jakąś telepatyczną siłę. Nie możemy stwierdzić dlaczego Bóg na to dozwala i daje błogosławieństwa w odpowiedzi na modlitwę. Pozostaje nam filozofować, spekulować.

Jeżeli jesteśmy w szkole Chrystusowej jesteśmy tam by uczyć się pewnych lekcji życia. Jedną z lekcji jest nauczenie się zupełnej, doskonałej wiary w Boga – absolutnej ufności. Taka ufność jest ćwiczona przez nasze modlitwy za nas samych, jak i za innych, a ta ufność jest kultywowana przez nasze modlitwy. Bóg ma przyjemność w błogosławieniu takich modlitw, a zatem by udoskonalać i wzmacniać naszą wiarę. Nie możemy przypuszczać, by Bóg mógłby pozostawić jakąś ważną pracę niewykonaną gdybyśmy nie modlili się o nią lub żeby odpowiedź na naszą modlitwę przyszła w sposób, w jaki się jej spodziewamy. Ale błogosławieństwo przyjdzie z jednej strony bądź innej. Bóg jest w stanie odwrócić każdą sprawę po to aby mógł dać błogosławieństwo, bądź przez naszą współpracę i modlitwy lub bez naszej współpracy i modlitwy.

Mamy powód by wierzyć, że kiedy modlimy się za innych, nasze modlitwy przynoszą pożytek. Znamy przypadki, w których odpowiedzi na modlitwy były bardzo znaczące. Słowo Boże zdaje się wszczepiać tę wiarę w nas. Lud Boży był i jest ludem modlitwy. Nie możemy sobie wyobrazić jak ktoś może być godnym naśladowcą Chrystusa bez modlitwy.

ZA KOGO MOŻEMY SIĘ TERAZ MODLIĆ?

Rozumiemy, że ogólne modlenie się o zdrowie w czasie Wieku Ewangelii byłoby niewłaściwe oraz, że tylko za pomocą daru uzdrawiania były dokonywane wczesne uzdrowienia w tymże Wieku i że zakończyło się to wraz ze śmiercią Apostołów, po wykonaniu swego celu, a te właściwe modlitwy odnośnie chorób zanoszone przez świętych, mogłyby być wnoszone za odpuszczenie grzechów – w wyniku czego następuje uzdrowienie. Ale widzimy też, że wraz ze świtającym Wiekiem Tysiąclecia pokrywającym Wiek Ewangelii, który się zamyka, powinniśmy się spodziewać, że uzdrawianie i ogólna restytucja zacznie się przejawiać, bardziej niż to widzimy. A to prowadzi nas do pytania, w świetle powyższego badania nauk biblijnych, oraz w świetle naszego obecnego położenia w świcie Tysiąclecia, za kogo mamy się teraz modlić?

Odpowiadamy, że święci nie mogą obecnie właściwie modlić się o własne zdrowie, więcej niż mógł ich Mistrz. Nie mogą właściwie prosić o przywileje restytucji, które poświęcili, nie mogą także prosić, aby ich ofiary zostały unieważnione, przez cudowne usunięcie wszelkich kosztów znużenia, zmęczenia, batów, chorób. Lecz gdy zdadzą sobie sprawę, że ich uciski są karą za grzechy, mogą dalej wyznawać swoje grzechy jeden drugiemu oraz modlić się do Boga o przebaczenie. W ten sposób mogą być w rezultacie uleczeni.

Święci, którzy mieszkają w Chrystusie i w których mieszka Jego Słowo, mogą modlić się za innych bardziej niż za siebie, szczególnie ze względu na fakt, że jesteśmy obecnie na początku czasów Restytucji. Mogą się oni modlić w sprawach, w których są pewni, że przedmiot ich modlitwy nie jest samowywyższeniem, dopóki ich pragnienia wyzdrowienia nie są samolubne oraz dopóki mają powód by wierzyć, że przywrócone zdrowie będzie poświęcone dobrej pracy i chwale Boga.

W takich sprawach możemy modlić się na życzenie o uzdrowienie cierpiących lub niedorozwiniętych, nie z poświęconego Maluczkiego Stadka – Ofiarników, Królewskiego Kapłaństwa. Jednak nawet w takich sprawach, chociaż nasza wiara musi koniecznie być silna przez pewność proszenia z właściwych pobudek i w czasie, kiedy Pan będzie miał przyjemność w udzieleniu początkowych błogosławieństw Restytucji, powinniśmy zawsze mówić, tak jak czynił to Mistrz w swoich modlitwach: „Wszakże nie moja, ale Twoja wola niech się stanie” – Łuk. 22:42.

Jednak jeszcze nie nadszedł czas by oczekiwać ogólnego uzdrowienia oraz pełnego dzieła Restytucji, co na pewno nie nastąpi, aż całe Kapłaństwo dokończy ofiarowanie i wejdzie wraz ze swoją Głową i Głównym Kapłanem, Jezusem, do chwał i doskonałości niebiańskiego stanu zobrazowanego w Świątnicy Najświętszej.

MODLITWA ZA KRÓLÓW I RZĄDY

Apostoł Paweł w swoim liście do Tymoteusza mówi: „Napominam tedy przede wszystkim, aby były czynione błagania, modlitwy, prośby i dzięki za wszystkich ludzi: za królów i za wszystkich przełożonych, abyśmy cichy i spokojny żywot wiedli we wszelkiej pobożności i uczciwości” (1 Tym. 2:1, 2). Inne teksty mówią nam jasno, że królestwa tego świata nie są królestwami naszego Pana (Łuk. 19:11, 12). One informują nas w pośredni sposób, że świat nie uznaje faktu, że wszystkie sprawy obecnego porządku rzeczy są pod nadzorem i opieką Szatana (Mat. 4:8,9, Jan 14:30); i że Pan nie ustanowi swojego Królestwa sprawiedliwości, aż do Jego naznaczonego czasu. Kiedy ten czas nadejdzie, wszyscy królowie, kapłani i narody będą Mu służyć i będą Mu posłuszni (Dan. 7:27). Jego panowanie będzie jedynym, które będzie „pragnieniem wszystkich narodów”.

Jednak Pismo Święte daje nam do zrozumienia, że w międzyczasie te obecne królestwa mają możliwość zrozumienia, co mogą uczynić w obecnych warunkach (Dan. 2:37-44). Gdy figuralne królestwo Izraela zostało zniszczone i królestwo zostało dane Nabuchodonozorowi, było to dla sposobności zobaczenia co jego królestwo może zrobić. Mogło być sprawiedliwe lub niesprawiedliwe.

Tak było od królestwa Nabuchodonozora. Wszystkie one są pogańskimi królestwami i nie są przedstawicielami Boga. Wszystkie te różne królestwa przedstawiają różne zasady rządu. Ludzkość w tych królestwach uczy się lekcji z doświadczeń, które będą dla nich cenne w przyszłości. W tych królestwach widzimy ludzi walczących o prawa. Niekiedy są pokonani, a czasami zwyciężają – w zależności od przypadku. W różnych walkach widzimy sprawiedliwość i nieprawość walczące ze sobą, jednak ze wszystkimi zasadami polityki .

W tych królestwach ludzkość zademonstrowała, że żaden rząd niedoskonałych ludzi nie może korygować trudności, którym stawia czoło ludzkość. Nie możemy obalić grzechu i smutku, płaczu i umierania. Gdyby jednemu królowi lub jednemu narodowi pozwolono eksperymentować z ludzkością, nie wiedzielibyśmy czy i innym narodom to by się udało, gdyby miały okazję. Każdy naród po kolei stara się być uniwersalną potęgą i każdy twierdzi, że jest lepszym rządem, jak np. rząd amerykański chce dać lepszy rząd Filipińczykom, a Wielka Brytania chce dać lepszy rząd Południowej Afryce. Co cywilizowane narody i języki robią w mniej cywilizowanych krajach? Co mogą one zrobić dla poprawy warunków? We wszystkich tych krajach, we wszystkich ich dążeniach pokazują, że samolubstwo dominuje.

WŁADZA UŻYWANA DO SAMOLUBNYCH CELÓW

Widzimy zademonstrowany fakt, że gdyby jakiś naród ma rzeczywiście władzę by błogosławić innych, nie błogosławiłby bez wykorzystywania ich. Nasze cywilizowane narody na pogańskich terenach używają swojej władzy w samolubny sposób zabierając pieniądze swoim bliźnim. Zamiast prowadzić ich do wyższych i lepszych warunków sprawy są ogólnie prowadzone na zasadach handlowych. I ci wszyscy ludzie, który są bardziej lub mniej wykorzystywali przez innych w ich ciężkich położeniach i niedostatkach, oraz tamci ludzie, którzy są wykorzystywani za pomocą strachu, bez wątpienia nauczą się jakichś dobrych lekcji z tych doświadczeń.

Bóg dozwala aby narody nauczyły się tych różnych lekcji zanim ustanowi swoje Królestwo w wielkiej mocy i chwale. Kiedy Jego Królestwo zostanie ustanowione, kontrast między Jego rządem, a tymi wszystkimi innymi rządami będzie tak wyraźny, że wszyscy będą mieli dużo do nauczenia się. Bez wątpienia wielu, którzy cierpieli niesprawiedliwość będą lepiej przygotowani by docenić lepszy rząd kiedy nadejdzie.

W międzyczasie lud Boży, który jest powołany, aby być członkami Ciała Mesjasza ma nie mówić: „Te królestwa nie radzą sobie dobrze i nasze Królestwo to pokaże”. Przeciwnie, powinniśmy zachęcać słowami: „Wasz naród zdaje się czynić jak najlepiej potrafi. Im bardziej staje się mądry, tym bardziej stara się o lepszy rząd”.

SYMPATIA DLA TYCH DLA U WŁADZY

My, którzy należymy do nowego Królestwa jesteśmy jak obywatele w obcym kraju. Widzimy, że jesteśmy bardziej lub mniej pod wpływem stanu rzeczy tego świata. Sympatyzujemy z ludzkością. Jesteśmy wdzięczni, że nowa dyspensacja nadchodzi. Widzimy, że ci, którzy usiłują polepszyć sprawy mają herkulesowe zadanie. Gdyby mieli nam je przekazać, mogłoby to zabrać nasz cały czas, a w obecnych złych warunkach nie moglibyśmy zrobić nic lepszego niż oni robią. Mamy wielką sympatię dla królów i książąt. Oni radzą sobie dobrze robiąc tak wiele z grzechem z każdej strony.

Nasza dla nich sympatia będzie nas prowadzić do życzliwych rozmyślań o nich w naszych umysłach. Możemy także modlić się o taką mądrość dla nich, jaką Pan uważa za najlepsze. Nie powinniśmy prosić Boga, aby jeden z nich został uzdrowiony gdyby był chory. Gdybyśmy mieli jakieś sposoby by pomóc, powinniśmy użyć tych sposobów, ale jeżeli chodzi o rezultaty, powinniśmy pamiętać, że te leżą w rękach Boga. Powinniśmy pomóc w każdy sposób w jaki możemy. Nie mamy precyzować, ale jedynie modlić się o Boskie błogosławieństwo dla tych królestw.

Jesteśmy zainteresowani tymi królestwami ponieważ jesteśmy ogólnie zainteresowani ludzkością. Chcemy prowadzić spokojne i pobożne życie, abyśmy mogli mieć więcej sposobności do czytania i badania (1 Tym. 2:1, 2). Jesteśmy radośni jeżeli obecnie jest pokój na ziemi i nie mamy zamiaru się kłócić. Zamierzamy się modlić za tych władców, ponieważ nie wierzymy, żeby byli oni w sercu potworni lub źli w swoich intencjach. Może próbują oni robić to, co w ich wiedzy byłoby najlepsze dla dobra wszystkich. Większość władców Europy nie chce wciągać ludzi w wojnę.

BŁOGOSŁAWIEŃSTWA OBECNEGO DNIA

W odniesieniu do osób, którzy utrzymują tak piękny rząd w naszym kraju widzimy jak mają osoby doglądające każdego wznoszonego budynku, jak zwracają specjalną uwagę na straż pożarną oraz departament wody, aby było właściwe zaopatrzenie w wodę oraz aby woda była czysta, oraz jak troszczą się o ogólne zdrowie miasta, zapewnienie kwarantanny, itd. Ci, którzy mają nadzór nad systemem szkolnictwa dla edukacji młodych, oraz nad systemem szpitali, wykonują wielką pracę!

Powinniśmy rozważyć, że nasze czasy są szczęśliwe w porównaniu z tym, co byłoby gdybyśmy żyli tak jak ludzie w czasach barbarzyńskich. Kiedy widzimy wspaniałe rzeczy, które są czynione obecnie – wielkie budynki, mosty i inne wspaniałe ulepszenia – mówimy: „Czym jest człowiek! Na pewno wspaniałą częścią Boskiego mechanizmu! Jakich rzeczy może dokonać nawet w swoim niedoskonałym stanie! Oraz czego nie będzie w stanie zrealizować kiedy Królestwo Mesjasza nastanie i które ukarze nieposłusznych oraz całkowicie zniszczy tych, którzy nie przyjdą do harmonii z zasadami sprawiedliwości!”.

Jesteśmy zadowoleni, że sprawy idą tak dobrze. Zamiast potępiać ludzi, którzy są przywódcami, wolimy myśleć, że są oni ludźmi z dobrymi intencjami. Możemy dobrze się modlić za takich bez żadnych trudności w umyśle. Możemy także czuć zadowolenie i dziękować Bogu, że ci ludzie w tak dobrze o nas dbają.

Nasza modlitwa do Boga za królów itp. jest, aby On władał i kierował narodami, aby było to najbardziej w harmonii z Jego mądrymi planami, dla błogosławienia i rozwoju obecnie wybieranego Kościoła. Bo chociaż Bóg poddał cały świat pod rządy „Księcia tego świata” aż do pełnego zakończenia Czasów Pogan, to Bóg nie dał mu nieograniczonej mocy. Gniew ludzki nie może zniszczyć Planu Bożego, ponieważ Bóg spowoduje, że gniew ludzki będzie działać dla Jego chwały i powstrzyma On wszystko co nie będzie tak działać (Ps. 76:10). To jest to, co Apostoł Paweł miał na uwadze: módl się o Boskie kierownictwo i prowadzenie we wszystkich sprawach życia a także nad panującymi do końca, aby pobożność, trzeźwość i wzrost Kościoła mogły być chronione.

=================

— 15 marca 1913 —