R5116-323 Prześladowania i ogniste próby doświadczeniem chrześcijan

Zmień język 

::R5116 : strona 323::

Prześladowania i ogniste próby doświadczeniem chrześcijan

„Wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie prześladowani będą” – 2 Tym. 3:12

Pobożność oznacza charakter, który jest pobudzany zasadami sprawiedliwości. W całym naszym postępowaniu jesteśmy albo sprawiedliwi albo niesprawiedliwi, uprzejmi bądź nieuprzejmi – nie według tego, co mogą o nas sądzić inni, ale według zasad sprawiedliwości, które znajdujemy w Piśmie Świętym. Zatem, żeby wyrobić w sobie charakter, który podoba się Bogu, powinniśmy w każdym szczególe naszego życia uważnie rozsądzać, zgodnie z tymi zasadami, co jest dobre, a co złe. Taki sposób postępowania jest w Piśmie Świętym nazwany rozmyślaniem o Zakonie Pańskim. Jeśli osiągniemy taki rozwój charakteru, w którym myśli, słowa i czyny są mierzone zasadą sprawiedliwości, to staniemy się pobożni – Ps. 119:97.

To, co Pan pragnie widzieć w Swoim ludzie, to nie tylko zewnętrzne okazywanie poświęcenia Panu i bliźnim, ale także rozwój miłości w naszym sercu i usposobieniu. Jeśli wyznajemy, że miłujemy jedni drugich, a nasze zachowanie okazuje się jednak egoistyczne, to gdzie ta miłość? Dlatego św. Jan napomina, aby miłować nie tylko słowem, ale uczynkiem i prawdą – 1 Jana 3:18.

Pobożnymi są przede wszystkim ci, którzy są w Jezusie Chrystusie i stanowią członków Jego mistycznego Ciała, a to dzięki temu, że stawili swoje ludzie ciała ofiarą żywą, świętą i przyjemną Bogu przez zasługę wielkiego Orędownika. Po drugie, wyrażenie pobożny obejmuje tych, którzy żyją sprawiedliwie, w zgodzie z Jezusem Chrystusem, choćby nawet nie żyli ściśle według reguły, jaką nasz Pan ustanowił, ponieważ uchylają się od cierpień, jakie przychodzą w rezultacie pobożnego życia. Po trzecie, wyraz pobożny obejmuje niektórych żyjących w dalekiej przeszłości,  którzy wierząc w Boską obietnicę, że pewnego dnia przyjdzie „nasienie”, oddzielili się od reszty świata, a obierając nowe cele i nowe poglądy, stali się odrębnymi od niego, ponieważ mieli inne wzorce – Żyd. 11:13-16.

Tą trzecią klasę stanowią Starożytni Godni, którzy, jako osoby pobożne, mieli udział nie tylko w cierpieniach, ale również w błogosławieństwie. Na przykład, Mojżesz wolał cierpieć utrapienie z ludem Bożym niż być uczestnikiem czci egipskiego rządu. Chociaż został przyjęty do rodziny Faraona, to miał poważanie dla obietnicy Bożej mówiącej, że przyjdzie Mesjasz. Zatem, można powiedzieć, że cierpiał z powodu swojej wiary w tę obietnicę. Podobnie i wszyscy patriarchowie pragnąc być w harmonii z Bogiem, zgodnie z Jego obietnicą daną Abrahamowi oraz z powodu wiary w tę obietnicę, cierpieli mniejsze lub większe prześladowania – Żyd. 11:24-26; 36-38.

Ktoś może zapytać: Dlaczego pobożni cierpią? Biblia odpowiada, że grzech doprowadził świat do opozycji wobec Boga. Zatem, ktokolwiek chciałby, aby wszyscy ludzie dobrze się o nim wypowiadali, ten nie jest w harmonii z Boskimi zasadami, ponieważ ludzie tego świata postępują w sposób, którego Pan nie akceptuje. Nie chcemy przez to powiedzieć, że wszystko, co czyni świat jest grzeszne, ale że wymagania Boskie są tak wysokie, że z powodu upadłego stanu świata nie jest on przedmiotem prawa Bożego, bo i w rzeczywistości nie może nim być, ponieważ jest cielesny i zaprzedany grzechowi (Rzym.8:7; 7:14,15). Ci, którzy chcą zdobyć wpływy w świecie muszą schlebiać popularnym upodobaniom. Natomiast ci, którzy chcą być ludem Bożym, muszą być wierni zasadom sprawiedliwości i w rezultacie tego, muszą iść w kierunku przeciwnym do świata. Stąd też świat sprzeciwia się im.

Z Boskiego punktu widzenia, postępowanie świata jest grzeszne. W naszym ciele znajduje się skłonność by iść za światem, który ugina się pod różnymi fałszywymi poglądami, ponieważ jego metody są zgodne z pragnieniami naszych upadłych ciał. Stąd też, aby żyć pobożnie należy wieść życie przeciwne postępowaniu świata i naszego własnego ciała. Oznacza to nie tylko prowadzenie uczciwego życia oraz unikanie grzechu itp., ale również ponoszenie ofiary tam, gdzie zasady nie są przestrzegane. Zatem, musimy mieć się na baczności, abyśmy, pod tym względem, nie zostali zwiedzeni. Nie tylko mamy prowadzić walkę ze światem, ale również ze złymi duchami, które są wysoko – Efez. 6:12.

ILUSTRACJA SZATAŃSKICH POMYSŁÓW

Niekiedy szatan usiłuje pobudzić  do rywalizacji ze sobą tych, którzy starają się żyć pobożnie. Jednym z jego sposobów jest sprawienie, żeby rzeczy małoważne wydawały się bardzo istotnymi i dzięki temu sprawia, że ludzie myślą, że walczą dla Boskiej sprawiedliwości. Innym jego działaniem jest pobudzanie ludzi do wtrącania się w nieswoje sprawy (1 Piotra 4:15). Wypada, abyśmy jako dzieci Boże, nie prostowali wszystkich spraw Kościoła i całego świata oraz nie wchodzili w konflikty z naszymi braćmi. Oni, tak samo jak my, pracują nad tym, żeby przeciwdziałać wpływom świata, ciała i diabła.

Nasz wpływ na drugich powinien być zawsze budujący. Nie powinniśmy nikogo doprowadzać do smutku chyba, że te cierpienia są absolutnie konieczne. Stąd też, Lud Boży powinien wyrabiać w sobie owoce Ducha – pokorę, łagodność, cierpliwość, braterską uprzejmość i miłość. Wyrabianie tych owoców Ducha jest prawem dla ludu Bożego. Wszyscy, którzy będą żyli pobożnie w Jezusie Chrystusie mają dbać o to, żeby nie zadawać drugim cierpień, a szczególnie tym, którzy są domownikami wiary.

CIERPIEĆ JAKO CHRZEŚCIJANIN

Chociaż jest prawdą, że wszyscy, którzy będą żyli na tym świecie pobożnie, będą prześladowani w takim stopniu, w jakim nie zgadzają się z obecnymi złymi warunkami, to jednak błogosławieństwa obiecane w Piśmie Świętym są jedynie dla tych, którzy żyją pobożnie w Jezusie Chrystusie – tych, którzy są chrześcijanami. Takim św. Piotr mówi: „Jeżeli ktoś cierpi jako chrześcijanin, niech się nie wstydzi” – 1 Piotra 4:16.

Chrześcijaninem jest ten, kto naśladuje Chrystusa, kto zgodził się cierpieć z Jezusem tak, aby mógł być razem z Nim uwielbiony (2 Tym. 2:12). Z tego punktu widzenia wynika wniosek, że nikt nie może cierpieć jako chrześcijanin, jeśli najpierw się nim nie stał.

Każde bolesne cierpienie jakie nasz Pan przechodził było cierpieniem dla sprawiedliwości – nie dotyczy to jedynie wielkich cierpień ani wielkich walk przeciwko grzechowi, ale również tych mniejszych, nieprzyjemnych doświadczeń typowych dla świata.  Będąc „świętym, niewinnym, niepokalanym, odłączonym od grzeszników”, Jezus nie zasłużył na cierpienia (Żyd. 7:26). Nie rozumiemy, żeby Ojciec Niebiański sprowadzał doświadczenia, próby i trudności na aniołów, którzy są z Nim w harmonii. Nie myślimy również, żeby Jezus, będąc Synem zupełnie zgodnym z Ojcem, musiał cierpieć, gdyby nie Jego przymierze ofiary. Wszystkie Jego cierpienia były spowodowane tym, że przyszedł na świat, aby zostać Odkupicielem człowieka. Wszystkie Jego cierpienia były częścią niezbędnych dla Niego doświadczeń.

Cierpienia, które nasz Pan zniósł były wynikiem Jego aktywności w służbie Bożej. Należały do nich: znużenie, osłabienia po zużyciu Swojej witalności w celu uzdrowienia drugich, Jego pocenie się krwawym potem, haniebne biczowanie oraz wszelkiego rodzaju wyrzuty, szyderstwa i gorzkie słowa powodowane Jego wiernością. Wszystkim tym doświadczeniom poddał się z pokorą i cichością aż Jego cierpienia na Kalwarii zakończyły Jego ludzką egzystencję.

DZIEDZICZNE CIERPIENIA NIE SĄ CIERPIENIAMI CHRYSTUSOWYMI

Nie ulega wątpliwości, że ogólne cierpienia nie są cierpieniami z Chrystusem, ale z Adamem. Nasze fizyczne niedomagania, które dziedziczymy, nie są cierpieniami Chrystusowymi. Raczej powinniśmy mówić o cierpieniach Chrystusowych jako o tych dobrowolnych i nie mimowolnych. Kiedy Apostoł mówi, że jeśli cierpimy z Panem, z Nim też będziemy królować, to ma na myśli cierpienia, które ściągamy na siebie z powodu wierności naszemu przymierzu (2 Tym. 2:12). Święty Paweł mówi o dopełnianiu ucisków Chrystusowych dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (Ko. 1:24). Tego rodzaju doświadczenia nie są spowodowane pierworodnym grzechem Adama.

Wierzymy, że św. Paweł miał słaby wzrok w wyniku złego postępowania, jakiego się dopuścił prześladując Kościół. Bez wątpienia, wszystko to było, w znacznej mierze, spowodowane dziedzicznością. Kiedy Apostoł mówi o cierpieniach, jakie musiał znosić z powodu swojego wzroku, to nie wypowiada się o nich, jako o cierpieniach Chrystusowych, ale mówi, że schorzenie to było jakby posłańcem szatana, żeby go policzkował (2 Kor. 12:7). Możemy więc powiedzieć, że wszystkie cierpienia fizyczne wynikające z dziedziczności są posłańcami szatana przeciwstawiającymi się nam i sprawiającymi nam wiele kłopotu. Jednak wierzymy, że Pan jest z nas zadowolony, jeżeli tylko odpieramy tych sług szatana.

Gdybyśmy mieli rozumieć, że wszystkie nasze fizyczne dolegliwości i bóle są cierpieniami dla Chrystusa, to musielibyśmy myśleć, że wszystkie nasze umysłowe wady również są cierpieniami Chrystusowymi. Na przykład, człowiek mający bezwładną rękę, może mieć stosunkowo łagodny temperament, a inny może mieć przewrotne usposobienie, ściągające na niego wiele kłopotów oraz prowadzące do wtrącania się w sprawy innych osób itp. W ten sposób, jego usposobienie sprawia, że nie cierpi dla Chrystusa, ale jako wtrącający się w cudze sprawy. Święty Paweł mówi nam, że nasze wady charakteru są uczynkami upadłego ciała (Gal. 5:19-21). Jeżeli cierpienia, które przechodzimy z powodu niedoskonałego stanu umysłowego są cierpieniami dziedzicznymi, to i fizyczne cierpienia, które są wynikiem niedoskonałego stanu fizycznego, nie mogą być policzone za cierpienia dla Chrystusa.

W przypadku chrześcijanina, odziedziczone słabości bądź te, które sprowadził na siebie gwałcąc prawo Boże, zanim jeszcze wszedł do rodziny Bożej, chociaż nie są cierpieniami dla Chrystusa, to jednak mogą się okazać bardzo pomocnymi. Nasz Ojciec uważa za właściwe pozostawienie nam tych słabości, lecz jednocześnie zapewnia nas, że otrzymamy wystarczająco dużo łaski z Jego strony (2 Kor. 12:9). Chociaż uprzytomnienie sobie takiej opieki Bożej nad nami jest z jednej strony upokarzające, ponieważ zmusza nas do uświadomienia sobie naszej słabości, to jednak z drugiej strony jest orzeźwiające i inspirujące, ponieważ dowodzi miłości naszego Ojca do nas. „Ojciec Sam miłuje was” – Jana 16:27.

CIERPIENIE NOWEGO STWORZENIA WYCHODZI MU NA DOBRE

Wszelkie trudności, które z powodu faktu, że naśladuje się Chrystusa, przychodziłyby  na tego, kto postanowił wstąpić w ślady Chrystusa i został spłodzony jako Nowe Stworzenie, są cierpieniami chrześcijanina. Jakiekolwiek by nie były nasze doświadczenia, nie są one niezbędnym udziałem wszystkich synów Bożych, ponieważ aniołowie nie cierpią. Jednak Pan dozwala, żeby Kościół miał w nich udział i w ten sposób rozwinął oraz skrystalizował charakter. Jeżeli radujemy się z tego, że okazaliśmy się godni uczestniczenia w cierpieniach obecnego czasu, to każda próba będzie dla nas pomocna, jako część naszego chrześcijańskiego doświadczenia. „Nie sąć z świata” (Jana 17:16). Zatem, wszystkie nasze doświadczenia muszą być traktowane jako chrześcijańskie, które mają na celu nauczenie nas sprawiedliwości.

Jednak pogląd jest znacznie obszerniejszy i głębszy niż jest to ogólnie przyjęte. Z pewnością chrześcijanin nie będzie się wstydził tego, co może cierpieć z powodu swojej wierności Panu, prawdzie i braciom. W tych cierpieniach musi chwalić Boga i być za nie wdzięczny. Musi być zadowolony, że otrzymał możliwość, aby pokazać, nie tylko Panu, ale również sobie, że zniósł jakieś doświadczenie dla Chrystusa. Każda ofiara, jaką ponosimy jest po to, aby cierpieć z Chrystusem i nie musimy wstydzić się tego cierpienia – 1 Piotra 4:16.

CIERPIENIE DLA SUMIENIA NIE ZAWSZE CIERPIENIEM DLA CHRYSTUSA

Są ludzie, którzy  cierpią, w mniejszej lub większej mierze, tak, jak cierpią chrześcijanie. Jednak przechodzą oni cierpienia z punktu widzenia światowego. Ludzie czasem mówią: ten człowiek przechodził próby oraz cierpienia i okazał wielką cierpliwość i poddanie, więc z pewnością cierpi jak chrześcijanin. Jednak nie rozumiemy, żeby ktokolwiek cierpiał jako chrześcijanin, jeśli nie podjął niezbędnych kroków, żeby się takim stać. Powinniśmy patrzeć na sprawy z Boskiego punktu widzenia. Bez wątpienia, z ludzkiego punktu widzenia, wielu cierpiało jako chrześcijanie, chociaż w rzeczywistości nimi nie byli. W ciemnych wiekach wielu było skazywanych na śmierć z powodu tego, że bronili zasad. W obecnych czasach są ludzie, którzy choć nie dają dowodów na to, że są chrześcijanami, to jednak woleliby umrzeć niż pozwolić, żeby z publicznych szkół zabrano Biblię. Chociaż nie rozumieją Pisma Świętego, to jednak gdyby nadal panowały czasy prześladowań,  wielu wolałoby umrzeć na stosie, żeby tylko Biblia została w szkołach.

Nie zawsze możemy stwierdzić czy doświadczenia są ponoszona dla Chrystusa. Jednak ludzie cierpiący dla sumienia, rozwijają swój charakter i w przyszłym wieku otrzymają za swoje cierpienie błogosławieństwo. Obecnie jest tylko jedna droga, dzięki której można się stać  członkiem Ciała Chrystusowego – posłuszeństwo aż do śmierci. Jak mogliśmy zauważyć, cierpienie z Chrystusem nie jest zwyczajnym cierpieniem typowym dla wszystkich będących w upadłym stanie, ale doświadczeniem wynikającym, bardziej bezpośrednio, z naśladowania Chrystusa w bronieniu niepopularnych prawd i wykazywaniu popularnych błędów. Takie były powody cierpień Chrystusa i takie będą powody cierpień, prześladowań i strat wszystkich Jego naśladowców. Tacy będą mieli obecnie udział w Jego cierpieniach, a pod koniec zostaną policzeni za godnych nagrody, jaka jest przewidziana za wierność zasadom.

Podczas Wieku Ewangelii takie postępowanie oznaczało prowadzenie z poświęceniem pracy oraz wytrwałość w rozsiewaniu i podlewaniu  nauk Chrystusowych. Obecnie, przy końcu tego wieku, oznacza to podobną wierność i wytrwałość w pracy żniwiarskiej, która jest prowadzona – wierność aż do stopnia kładzenie życia lub stopniowego zużywania go w służbie Mistrza, czyli przez codzienne umieranie czy też przez bardziej gwałtowną śmierć męczeńską.

UCHYLANIE SIĘ OD CIERPIEŃ

Nasz Pan ostrzegał nas, że pod koniec Wieku Ewangelii, wielu z tych, którzy miłowali Chrystusa pozwoli, aby ich miłość oziębła z powodu niesprawiedliwości i grzechu panujących na świecie (Mat. 24:12). Tacy zostaną poddani próbie, w której będą musieli zdecydować czy jako Pańscy uczniowie, będą naśladować Go w samoofierze czy też uczestniczyć w duchu tego świata. Dostrzegamy, że ta próba odbywa się już teraz. Znakomita większość ludzi, którzy wyznają imię Chrystusa oraz prawdziwie miłują Pana, cenią Jego charakter i pragną, aby zapanowała sprawiedliwość, nie chce jednak w imię Chrystusa stać się widowiskiem dla innych ludzi. Oni pragną czynić dobrze, postępować uczciwie oraz mieć u ludzi opinię dobrych obywateli. Jednak ich wiara i gorliwość nie są wystarczające, aby przejść test bycia gorącymi i wiernymi naśladowcami Pana – „przez niesławę i dobrą sławę” – 2 Kor. 6:8.

Pan Jezus daje nam zaproszenie do stania się Jego współdziedzicami. On bardzo jasno nas poinformował, że naśladowanie Go będzie oznaczało przechodzenie w ciele przez próby i trudności. Jezus mówi: „Na świecie ucisk mieć będziecie” (Jana 16:33). Święty Paweł powtarza tę myśl, mówiąc: „Przez wiele ucisków musimy wnijść do królestwa Bożego” i jeszcze raz w naszym tekście podkreśla tę myśl, mówiąc: „Aleć i wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, prześladowani będą” (Dz. Ap. 14:22; 2 Tym. 3:12). Nie ma innej drogi do Królestwa, jak przez samoofiarowanie, uśmiercenie własnego ciała, umartwienie go. W miarę jak Nowe Stworzenie się rozwija, stare stworzenie ginie, aż w końcu ofiara dokonuje się w śmierci.

Członkowie ludu Bożego powinni dokładnie zrozumieć warunki i zasady, na jakich zostali powołani. Zatem nie powinni się dziwić, kiedy przychodzą na nich próby – bez względu na to, jak ogniste i surowe by nie były. Apostoł Paweł udziela Kościołowi miłującej rady: „Najmilsi! Niech wam nie będzie rzeczą dziwną ten ogień, który na was przychodzi ku doświadczeniu waszemu, jakoby co obcego na was przychodziło; ale radujcie się z tego żeście uczestnikami ucierpienia Chrystusowego, abyście się i w objawieniu chwały Jego z radością weselili. Jeśli was lżą dla imienia Chrystusowego, błogosławieni jesteście; gdyż on Duch chwały, a Duch Boży odpoczywa w was, który względem nich bywa bluźniony, ale względem was bywa uwielbiony” (1 Piotra 4:12-14).Nasz Pan jest nie tylko Nauczycielem, ale również Rafinatorem, który oczyszcza nas z żużlu, abyśmy mogli okazać się gotowi do działu z Chrystusem w Królestwie „chwały, czci i nieśmiertelności” – Rzym. 2:7.

PRÓBY OD FAŁSZYWYCH BRACI

Pismo Święte jasno uczy, że należy się spodziewać w Kościele szczególnych prób pomiędzy braćmi. Przekonujemy się, że jest prawdą, że najsroższe próby pochodzą nie z zewnątrz, ale jak to Apostoł powiedział: „Z was samych powstaną mężowie mówiący rzeczy przewrotne”, by szkodzić trzodzie przez osobiste ambicje (Dz. Ap. 20:30). To staje się próbą nie tylko dla Kościoła, ale również dla wszystkich, którzy są z nami w społeczności, ponieważ, gdy jeden członek cierpi, cierpią z nim wszyscy członkowie – 1 Kor. 12:26.

Zatem, nie powinno nas dziwić, jeśli pojawiają się pewne próby i trudności bądź, w mniejszym lub większym stopniu, narastają w Kościele spory. Przez takie doświadczenia musimy rozwinąć w sobie łagodność, cierpliwość i miłość braterską. Niemniej jednak, jeśli powstają spory między ludem Bożym, należy rozumieć, że takie rzeczy są nieuniknione pomiędzy tymi, którzy są w prawdzie. Nasze umysły są niedoskonałe i w wyniku tego wymagany jest pewien czas do tego, abyśmy nauczyli się stosować do nauk Słowa Bożego. Nawet spory pobudzają do działania, a jest to lepsze rozwiązanie niż stan martwoty, kiedy panuje obojętność na to, co jest bądź nie jest mówione. Niemniej jednak, ci, którzy są gorliwi powinni uważać, aby okazywać ducha Pańskiego, czyli jak wskazano powyżej: łagodność, cierpliwość, miłość braterską, pokorę i miłość.

Nie dziwicie się, jeśli doświadczacie pomiędzy sobą ognistych prób, wynikających z jednej bądź drugiej przyczyny, a które będą dla ciebie szczególnie dotkliwe. Ci, z którymi masz styczność zadadzą ci wiele cierpień, a to wszystko z powodu twojej gorliwości bądź ich braku zrozumienia lub niedoskonałości itp. Podobnie i ty możesz być dla innych przyczyną prób. Jednak wszystkie te ogniste próby wyjdą na twoje dobro. O wiele lepiej jest być wśród tych, którzy mają płomiennego ducha niż wśród tych, którzy są letni i w ten sposób stracić przywilej bycia jednym z naśladowców Chrystusa. Być może ci, którzy są letni, nauczą się w czasie ucisku pewnej lekcji. Maluczkie Stadko natomiast musi się nauczyć swojej lekcji już w obecnym czasie, pozwalając życiowym doświadczeniom, aby nader zacną chwałę mu sprawiły – 2 Kor. 4:17.

Nasza wiedza na temat Boga jest ograniczona. Możemy jedynie oczekiwać od Niebiańskiego Ojca, że nad wszystkimi, których przyjmuje za Swoje dzieci będzie roztoczona Boża miłość i opatrznościowa opieka tak, że wszystkie rzeczy będą im dopomagały ku dobremu. Odkąd nasz Pan jest naszym Pasterzem, nikt nie jest w stanie wyrwać nas z Jego ręki (Jana 10:28,29). Jesteśmy Jemu drodzy jak źrenica oka. Ten, który rozpoczął w nas dobre dzieło jest zdolny je dokończyć aż do dnia Jezusa Chrystusa (Filip. 1:6). Zatem, im większą posiadamy wiarę, tym bardziej doceniamy słowa: „A wiemy, iż tym, którzy miłują Boga, wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu to jest tym, którzy według postanowienie Bożego powołani są” (Rzym. 8:28). To obejmuje nawet te rzeczy, które wydają się być bardzo niepomyślne, złe i niekorzystne.

Nasz Pan powiedział: „A toć jest żywot wieczny, aby Cię poznali samego prawdziwego Boga i któregoś posłał, Jezusa Chrystusa” (Jana 17:3). Znać Ojca oznacza być z Nim w społeczności, utrzymywać z Nim bliską znajomość. Doświadczenie potwierdza ten fakt. Im bardziej jesteśmy posłuszni jako dzieci, tym bardziej zażyła jest nasza znajomość z Nim. Jeśli natomiast, nawet w małym stopniu, jesteśmy niewierni, to nasz rozwój duchowy słabnie. Jednak w miarę, jak staramy się kroczyć Jego ścieżkami, poznajemy Go coraz lepiej, w takim znaczeniu, w jakim dziecko zna swojego ojca. Ta znajomość dodaje nam ufności, że On opiekuje się nami jako Swoimi dziećmi i sprawia, że wszystkie rzeczy dopomagają nam ku dobremu – Rzym. 8:28; 1 Jana 1:6,7.

WSPÓŁDZIAŁANIE Z BOGIEM NAJLEPIEJ JAK TYLKO SIĘ DA

Jednak zauważamy, że święty Paweł mówi, że wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu, a nie ku najlepszemu. Bóg brał udział w wyborze nagrody dla nas i możliwości ubiegania się o nią. Boży aniołowie, choć są posłuszni Bogu, nie mogą stać się archaniołami lub cherubinami. Ich posłuszeństwo przyniesie im największe dobro na ich własnym poziomie. Tak samo jest z nami. Nie możemy otrzymać tego, co najlepsze, ponieważ zostało to już dane Jezusowi Chrystusowi, którego Bóg posadził obok Siebie, po Swojej prawicy i obdarzył mocą, chwałą i czcią – 1 Piotra 3:22.

Dalej, obietnica nie jest gwarancją, że wszystkie rzeczy w naszym życiu będą współdziałały dla naszego najlepszego dobra tak, jakbyśmy nie posiadali w tej kwestii ani swojej woli ani wolnego wyboru. Nie możemy mówić: Ja w zupełności zapieram się siebie. Pan powiedział, że wszystkie rzeczy dopomagają ku najlepszemu i jeśli więc utracę jakąś sposobność służby, to powiem sobie: Och, to wszystko działa dla mojego najlepszego dobra. Takie myślenie byłoby błędne, ponieważ taka myśl nie została zawarta w tym tekście.

Po tym, jak staliśmy się Nowymi Stworzeniami w Chrystusie oraz dziećmi Bożymi, Bóg pozostawił nam pewną miarę wolnego wyboru. W dużej mierze pod naszą kontrolą jest to, co będziemy czynić – czy będziemy robić postępy, stali w bezruchu czy też cofali się. Nie możemy powiedzieć, że jeśli ktoś utracił wysokie powołanie, to jego doświadczenia wyszły mu na dobre, a jeśli poszedłby na wtórą śmierć, to taki los był dla niego najlepszy. Jednak możemy powiedzieć, że według Pisma Świętego Bóg jest gotowy dać nam to, co najlepsze, zgodnie z warunkami i zastrzeżeniami przymierza, które z nami zawarł.

Z naszej strony jest to przymierze ofiary. Istnieją pewne prawa i zasady, które nie mogą być złamane. Zgodnie z tym, Jezus mówi nam, że Ojciec wyznaczy tych, którzy  będą najbliżej Pana i  zademonstrowali najwięcej Ducha Odkupiciela. On nikogo samowolnie nie umieści w Królestwie ani na danym stanowisku. Jego charakter i Jego słowa są dla nas zapewnieniem, że On uczyni z nas wszystko, co najlepsze i co tylko będzie mógł zrobić, jednocześnie uznając naszą wolę jako najważniejszą.

Jehowa nie szuka dzieci, których trzeba by zniewolić siłą. Nasz Pan mówił, że Ojciec szuka takich, którzy by Go chwalili w duchu i prawdzie (Jana 4:23). Musimy pracować najlepiej jak tylko się da. Jednak mimo naszego potykania się, Pan zapewnia, że nie opuści nas dopóki będziemy wierni oraz sprawi, że nawet nasze potykanie się wyjdzie nam na dobre. Ci, którzy utracą koronę, będą mogli wyłonić się z wielkiego ucisku razem z klasą Wielkiej Kompanii. Jest to najlepsza rzecz, jaka będzie dla nich możliwa pod Boskim zarządzeniem. Los tych, którzy pójdą na wtórą śmierć nie będzie dla nich najlepszy. Jednak dla całego wszechświata będzie najlepszym rozwiązaniem to, że ci, którzy nie są w harmonii ze sprawiedliwością, zostaną wytraceni.

====================

— 15 października 1912 r. —