R4830-169 Grzech na śmierć

Zmień język 

::R4830 : strona 169::

Grzech na śmierć

Ludzki umysł ze swoimi różnymi cechami może być trafnie przyrównany do ciała prawodawczego. Głos, czyli decyzja takiego ciała jest jego wolą. Tak samo jest z głosem lub decyzją naszego umysłu, które są jego wolą. Wcześniej, kiedy nie wiedzieliśmy zbyt wiele, nasz głos umysłu opowiadał się za grzechem. Kiedy jednak zostaliśmy oświeceni, postanowiliśmy pozbyć się cielesnego umysłu, a zacząć kierować się zmysłem chrystusowym. Każdy z nas zdecydował się wtedy, że będziemy nowymi stworzeniami, zdominowanymi przez ten nowy umysł. Jak mówiliśmy, że stara wola umarła kiedy przyjęliśmy wolę chrystusową, tak byłoby właściwe, aby powiedzieć, że stara wola zostaje wskrzeszona z martwych, gdy wracamy do „marności tego świata”.

Czym są te wpływy, które mogą wskrzesić starą wolę? Jest to zabieganie o rzeczy cielesne. Jeżeli będziemy żyć według ciała, umrzemy jako nowe stworzenia (Rzym. 8:13). Poddajemy się pod wolę ciała, kiedy pozwalamy, aby cielesne pożądliwości, których się kiedyś wyrzekliśmy, ponownie stały się wpływem rządzącym i kontrolującym nasz umysł. Tak więc, kiedy staramy się wypełniać wolę ciała bardziej niż wolę Pańską- kiedy staramy się o rzeczy ziemskie zamiast niebiańskich itp., nasz nowy umysł staje się martwy, a stary umysł, czyli wola powraca do życia.

Odnosząc się do tych, którzy jeszcze nie przeszli „poza zasłonę”, możemy powiedzieć, że nowe stworzenie, spłodzone z Ducha Świętego, posiada ziemskie ciało, czyli organizm, którym się posługuje. Ciało to nie podda się od razu pod kontrolę nowej woli. Obowiązkiem nowej woli jest zarówno rządzenie ciałem, jak i poddanie go pod zupełne posłuszeństwo, nawet aż do śmierci. Kiedy zwycięstwo zostanie osiągnięte, nowe stworzenie otrzyma nowe ciało, które Bóg dla niego przygotował. Przez sprzeciwianie się grzechowi, nowe stworzenie demonstruje swoją wierność wobec Boga i zgodność ze sprawiedliwością. Bóg sądzi nowe stworzenie nie według ciała, ale według woli. Gdyby ciału udało się odnieść zwycięstwo nad nową wolą i nastąpiłby upadek, to nie oznaczałoby to, że nowa wola przestała już istnieć, ale że nie była wystarczająco czujna.

W takim przypadku Pan może z czasem osądzić nową wolę jako niegodną najwyższych zaszczytów, ponieważ nie zdołała utrzymać ciała w posłuszeństwie i poświęcać cielesnych korzyści. Jeśli nowa wola będzie się utrzymywała na złej drodze, to ciało będzie się stawało coraz silniejsze, a nowa wola będzie coraz słabsza tak, że będzie stopniowo umierać, aż w końcu przestanie istnieć. Apostoł Jan, mówiąc o tej sprawie, oświadcza, że nowe stworzenie musi się tak zachowywać, aby „on złośnik nie dotykał się go” (1 Jana 5:18). Ponownie mówi: „wszelki co się narodził z Boga grzechu nie czyni” tak długo jak tylko „nasienie” Boga w nim zostaje. Inaczej mówiąc, jak długo umysł, czyli wola jest całkowicie poddana Boskiej woli, tak długo dana jednostka nie może dobrowolnie, świadomie i rozmyślnie czynić tego, co jest przeciwne boskiej woli tak samo, jak człowiek nie może iść w tym samym czasie na północ i południe.

PRZEZ BRAK ZNAJOMOŚCI ITP. NOWA NATURA MOŻE ZNALEŹĆ SIĘ W CHWILOWYM UŚPIENIU

Wierzymy, że istnieją przypadki, kiedy osoby spłodzone z Ducha Świętego odpadają od gorliwości i posłuszeństwa nowej woli, a to z powodu braku duchowego pokarmu, braku odpowiedniej wiedzy lub oceny tych rzeczy, które wzmacniają nową wolę i „budują w najświętszej wierze”. Czasami dzieje się tak z powodu niewiedzy i przesądów, które stają się przyczyną utraty gorliwości. Coś takiego może się wydarzyć, kiedy nowa wola nie jest ani martwa, ani w zupełności poddana ciału, jak to mogłoby się wydawać w tym przypadku. Tak więc, gdy nowa wola pozwala starej woli postępować własnymi drogami, jak już wcześniej zaznaczyliśmy, jej postępowanie może być godne potępienia z powodu braku duchowego pokarmu. Takie osoby, dzięki lepszemu zrozumieniu Słowa Bożego – po osiągnięciu większej znajomości – zdołały się podźwignąć i okazać się bardzo szlachetnymi chrześcijanami, chociaż nowy umysł był przez jakiś czas uśpiony. Apostoł ostrzega nas przed takim stanem, mówiąc: „Karzę ciało moje i w niewolę podbijam”; „Nie opuszczajcie społecznego zgromadzenia”, „Budując się w najświętszej wierze waszej” – 1 Kor. 9:27; Żyd. 10:25; Judy 20.

Gdy ktoś, już spłodzony z Ducha Świętego, powraca dobrowolnie i rozmyślnie do dawnego grzesznego życia, to „nasienie”, którym został spłodzony ginie, a on sam staje się jednym z tych, o których apostoł mówi, że są „dwakroć zmarłe i wykorzenione” (Judy 12) i znajdują się pod potępieniem wtórej śmierci, a za takich już nie ma ofiary za grzech (Żyd. 10:26). Gdy ktoś przedstawił samego siebie Bogu i został przyjęty przez zasługę Chrystusa, wtedy nowa wola została przyjęta przez Boga i został on spłodzony z Ducha Świętego. Stare rzeczy przeminęły, a wszystkie stały się nowymi. Jego ciało nie stało się nowym, ale jego wola i cele stały się takimi. Kiedy w późniejszym czasie dobrowolnie opuścił Pańską służbę i świadomie oraz z pełną wiedzą stał się sługą grzechu, to jego postępowanie sugeruje, że nowa wola umarła, a stara ożyła i zyskała przewagę.

NOWA WOLA NIE MOŻE GRZESZYĆ DOPÓKI POZOSTAJE NOWĄ WOLĄ

Przez utratę boskiej woli i ponowne dobrowolne przyjęcie woli ciała, nowe stworzenie może popełnić grzech na śmierć. Nie będzie to jednak oznaczać, że nowa wola- która jest zawsze w harmonii z Bogiem – może grzeszyć. Jeżeli wola grzeszy, to już przestała być nową. Jeśli ktoś nigdy nie odwróci się od Boga dobrowolnie, nigdy nie popełni grzechu na śmierć. Utrata tego „nasienia” pragnienia, czyli ducha, aby czynić tylko to, co jest przyjemne Bogu, byłaby krokiem, który niektórzy pokonują ze stanu życia do stanu śmierci. Jeszcze nigdy nie posiadaliśmy w pełni nowego życia. Jednak możemy utracić ducha, nowy umysł. Jeżeli stracimy tego ducha, czyli zmysł, utracimy wszystko.

Jak nastąpiła pewna szczególna chwila, kiedy Pan nas przyjął i zostaliśmy spłodzeni z Ducha Świętego, tak też w przypadku wtórej śmierci, musi zaistnieć pewna chwila, w której to następuje. Podobnie, kiedy poznawaliśmy Pańską wolę, dochodziliśmy do tego stanu stawiania siebie ofiarą żywą stopniowo i dlatego przypuszczamy, że cofanie się i odpadanie od Pana również będzie procesem stopniowym. Nagłe zaparcie się Pana nie wydaje się być prawdopodobnym ani zgodnym ze świadectwem Pisma Świętego. Odchodzenie jest cofaniem się, odwracaniem się od Boga żywego i od naszego przymierza z Nim. Przede wszystkim, może się to przejawiać w stopniowym odchodzeniu od warunków, zgodnie z którymi zawarliśmy nasze przymierze ofiary z Panem. To może coraz bardziej narastać, aż w końcu nastąpi bunt wobec Boga, dobrowolny i rozmyślny grzech.

Potykanie się jest jedną rzeczą, a rozmyślny grzech jest drugą. Sprawiedliwy może potknąć się wiele razy, a jednak zawsze się podniesie. My, którzy jesteśmy duchowi możemy takiego uzdrowić, pilnując samych siebie, abyśmy sami nie byli kuszeni (Gal. 6:1). Takie potykanie się nie jest jednak tym, co jest nazwane „grzechem na śmierć”. Zgodnie z Pismem Świętym, stan wtórej śmierci rozumiemy jako stan zupełnego odrzucenia jednostki od Pana i przeznaczenie jej na zupełne i beznadziejne zniszczenie, z którego nie będzie zmartwychwstania. Jednak nikt nie może dojść do takiego stanu bez rozmyślnego i świadomego opuszczenia Pana oraz otrzymania chłosty w celu nawrócenia i powstrzymania od zmierzania do tego stanu.

PO SPŁODZENIU ROZPOCZYNA SIĘ DZIEŁO PRZEMIANY CHARAKTERU

Nasze spłodzenie z Ducha, jako nowych stworzeń, rozpoczyna się w chwili, kiedy zupełnie poświęcamy nasze życie Bogu i otrzymujemy zasługę Chrystusa, która jest niezbędna do przykrycia naszych słabości. Boskie uznanie tego poświęcenia objawia się przez udzielenie Ducha Świętego, określanego przez Biblię jako spłodzenie z Ducha Świętego. Dzieło, które następuje po tym spłodzeniu jest odnowieniem umysłu – „Przemieńcie się przez odnowienie umysłu waszego na to, abyście doświadczyli, która jest wola Boża dobra, przyjemna i doskonała” (Efez. 4:23). Apostoł nie mówił tutaj do świata, grzeszników lub kogokolwiek innego, ale do braci. Chociaż umysł tych braci był już odnowiony, to jednak pozostaje jeszcze doprowadzenie każdej myśli do harmonii z Bogiem w Chrystusie. Mamy nauczyć się przede wszystkim tego, co jest dobrą wolą Boga – jaka jest Jego wola co do naszego postępowania w sprawiedliwości itp., a następnie co się Jemu zupełnie podoba, a po trzecie co jest Jego doskonałą wolą (Rzym. 12:1,2). Ten stopniowy rozwój ma przebiegać w tych, którzy są spłodzeni z Ducha i tylko ci, którzy dotrą do tego kulminacyjnego punktu, staną się członkami klasy Oblubienicy, udoskonalonej w pierwszym zmartwychwstaniu – „Błogosławiony i święty, który ma część w pierwszym zmartwychwstaniu, albowiem nad tymi wtóra śmierć mocy nie ma; ale będą kapłanami Bożymi i Chrystusowymi i będą z Nim królować tysiąc lat” – Obj. 20:6.

Nie mamy rozumieć, że postępowanie jednej osoby może zesłać na drugą osobę wtórą śmierć bez jej żadnego współdziałania. Nikt nie może nas odłączyć od Boga. Jak mówi apostoł: „Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej?” (Rzym. 8:35). Jakiegokolwiek byśmy nie posiadali wpływu na drugich, możemy go użyć zarówno, aby im pomóc, jak i zaszkodzić. Jest możliwe nie tylko tak żyć, aby być pomocnym dla innych, ale również tak postępować, żeby im nie szkodzić. Przykład drugiego człowieka nie może nam zapewnić wiecznego życia. Jednak postępowanie i przykład kogoś innego mogą być pomocne dla drugich. Skoro możemy być dla kogoś pomocą, to możemy również przynosić mu szkodę.

CZY NASZ PRZYKŁAD MOŻE POPROWADZIĆ KOGOŚ NA WTÓRĄ ŚMIERĆ?

Nasuwa się pytanie: Jak przykład jednego brata może podziałać na drugiego na tyle, aby ten mógł pójść na wtórą śmierć? Odpowiadamy: jeśli przykład tego jednego brata doprowadziłby danego brata do pogwałcenia sumienia, to mógłby on wstąpić na złą drogę, która mogłaby go odwieźć od sprawiedliwości. Może się to zacząć od małej sprawy, lecz w krótkim czasie może to prowadzić do grzechu. Powinniśmy tak strzec naszego postępowania i naszych słów, aby inni mogli być wzmocnieni, a ich sumienie czulsze. Powinniśmy starać się najbardziej jak tylko możemy, aby być dla nich pomocą ku dobremu.

Apostoł mówi, że nasza wolność może się czasem stać kamieniem obrażenia dla słabych – „Jeźliby kto ujrzał cię który masz umiejętność, w bałwochwalni siedzącego, azaż sumienie onego, który jest mdły nie będzie pobudzone ku jedzeniu rzeczy bałwanom ofiarowanych?” (1 Kor. 8:10). Tak więc niechcący możemy zarówno przynieść dobro, jak i zło, chociaż nie jesteśmy nawet tego świadomi. Skoro jeden język może przeklinać ludzi i wielbić Boga (Jak. 3:9), to tym bardziej powinniśmy uważać, aby wypowiadać wyłącznie słowa, które będą pomocne dla drugich i ich budujące, a nie gorszące i szkodliwe!

====================

— 1 czerwca 1911 —