::R4312 : strona 19::
Przeprowadzka siedziby Stowarzyszenia
Przyjaciele z kościoła w Allegheny-Pittsburghu zaczynają coraz bardziej dotkliwie odczuwać przeprowadzkę rodziny Domu Biblijnego. Owszem, teoretycznie zgodzili się oni z nami, że Pan umie obficie zadbać o sprawy swojego ludu, gdziekolwiek by się on nie znajdował, i widoczne jest, jak otrzymują oni w tym doświadczeniu szczególne błogosławieństwo, polegające na powierzeniu im znacznie większej odpowiedzialności w sprawach duchowych.
W środę wieczorem przed Świętami Narodzenia poczynili oni, całkowicie bez naszej wiedzy, przygotowania do odbycia specjalnego połączonego zebrania w kaplicy Domu Biblijnego i zaprosili brata Russella, by przybył i przemówił w krótkich słowach. Na jego powitanie wyznaczony mówca w bardzo umiejętnie dobranych słowach wyraził miłość Zgromadzenia do ich Pastora i poinformował nas, że pragnąc dać namacalny dowód ich miłości, zakupili aksamitny dywan oraz piękne mahoniowe biurko, pokaźne krzesło, a do tego mały stolik i stojak na listy. Ofiara złożona na rzecz tych darów znacznie przekroczyła oczekiwania, tak że zostało jeszcze 138 dolarów, które, jak zadecydowali, również powinny zostać wykorzystane na wyposażenie biura brata Russella w jego nowym domu w Brooklynie. Przyjęliśmy te znaki miłości, z całego serca je doceniając i zapewniając naszych drogich przyjaciół, że jedynie nasze głębokie przekonanie, iż przeprowadzka jest Bożym postanowieniem i że przyczyni się do uczynienia dalszego postępu w Jego pracy, pozwala nam z radosnym sercem opuścić tak licznych i tak miłych przyjaciół, z którymi zgromadzaliśmy się przez ponad trzydzieści lat, służąc im jako Pastor Zgromadzenia.
PONOWNY WYBÓR BRATA RUSSELLA NA PASTORA
W ostatni wieczór roku 1908 z dwutygodniowym wyprzedzeniem ogłoszone zostało, że odbędzie się zebranie ogólne, w czasie którego zgromadzenie będzie miało za zadanie wybrać tych, którzy będą mu usługiwać w następnym roku. Kaplica Domu Biblijnego była zatłoczona, chociaż w bardzo dobitny sposób wyrażono zastrzeżenie, że zaprasza się tylko tych, którzy okazali widoczny znak poświęcenia [chrzest]. Wśród słuchaczy zapadła uroczysta cisza, gdy brat Russell opowiedział krótko o niektórych zdarzeniach, które miały miejsce w zgromadzeniu w czasie, gdy przez ponad trzydzieści lat był jego pastorem. Wymienił on z imienia niektórych z obecnych, którzy byli najwierniejszymi zwolennikami Prawdy w ciągu całego tego okresu. Jeszcze większa była liczba tych, którzy przyszli do Prawdy dwadzieścia, piętnaście, dziesięć, pięć i mniej lat temu. Zaznaczył on, że nie uczynił dla nich ani łącznie, ani indywidualnie wszystkiego tego, co chciał uczynić, zapewnił jednak, że służył dla ich dobra w każdy możliwie osiągalny dla niego najlepszy sposób. Dalej oświadczył, że wedle jego najlepszej wiedzy i przekonania nigdy nikomu nie wyrządził żadnej krzywdy – ani uczynkiem, ani słowem, ani myślą. Opuszczając zaś kazalnicę jest napełniony najwyższą wdzięcznością, że tak się właśnie rzeczy mają. Na wezwanie, aby osoba – o ile na sali byłby taka – która czułaby się w jakimkolwiek stopniu i sensie, w dowolnym czasie i miejscu, skrzywdzona przez jego czyn lub słowo, zabrała głos i dała mu szansę poznania swego błędu oraz możliwość przeproszenia go, nikt nie odpowiedział. Wtedy mówca zapewnił, że nie tylko nie uraził ich słowem i czynem, ale nawet w myślach byli przez niego cenieni, miłowani, utęsknieni, stając się tematem jego modlitw.
Zaproponowane zostało głosowanie nad podziękowaniem pastorowi i starszym, którzy służyli przez ubiegły rok. Propozycja została poparta i przegłosowana jednomyślnie. Przewodniczący przedstawił cel zgromadzenia i jego wniosek został uznany za poprawny. Od razu wstał brat dr Spill i zaproponował, aby brat Russell został ponownie wybrany pastorem zgromadzenia na rok 1909. Nalegał on, że nawet jeśli będzie on rzadko obecny w zgromadzeniu, to wybór go na pastora zapewni zgromadzeniu być może jeszcze większą opiekę i da mu więcej swobody w udzielaniu porad zgromadzeniu w dotyczących go sprawach i problemach. Oświadczył, że wiele zgromadzeń miało zwyczaj wybierania brata Russella na pastora nie tylko po to, by wyrazić swą miłość i zaufanie, ale także, by go zapewnić, że zależy im na jego szczególnym nadzorze nad ich sprawami. Chodziło im także o to, by czuł się u nich jak u siebie w domu, kiedy tylko będzie mógł u nich zagościć. Wielu braci popierało ten wniosek. Brat Russell powstał, podziękował wnioskodawcy i tym, którzy go popierali, ale zapewnił swych drogich przyjaciół, że i tak zawsze będą mogli liczyć na jego miłość, najlepsze życzenia i wszelakie wsparcie niezależnie od jego wyboru. Wyraził pragnienie, by zrozumieli, że nie będzie on w przyszłości w stanie bywać u nich zbyt często. Był zadowolony, że w ciągu ostatnich dwóch lat mógł przemawiać do nich najwyżej raz w miesiącu, a czasami nawet rzadziej, gdyż to wszystkim ułatwi rozstanie. Nie życzył sobie, aby ktokolwiek głosował za tym wnioskiem z myślą, że skłoni go to do częstszego przybywania do Pittsburgha. Nie będzie to możliwe, ponieważ będzie musiał teraz poświęcić więcej uwagi dobru ogólnej pracy. Zauważył też, że nie mógłby przyjąć takiego wyboru, gdyby nie został on uchwalony praktycznie jednogłośnie. W głosowaniu przyjęty został wniosek, by wybór musiał być jednomyślny.
Zanim brat Russell opuścił podium, zaznaczył, że obecny tam brat Rutheford byłby bez wątpienia znakomitym przewodniczącym zebrania gospodarczego zwołanego na okoliczność wyborów sług zgromadzenia na rok 1909. Następnie stwierdził, że jeśli nie usłyszy sprzeciwu, to uzna brata Rutheforda za jednomyślnie zaakceptowanego do prowadzenia dalszej części zebrania. Cisza wyrażała zgodę, tak więc brat Rutheford wszedł na podium, które opuścił brat Russell, kierując się w stronę swojego miejsca obok przyjaciół.
Na sugestię brata Russella rodzina Domu Biblijnego odstąpiła od głosowania nad tym wyborem wobec nieodległej perspektywy sytuacji, w której nie będzie im wypadało wyrażać swojego wyboru. Przewodniczący Rutheford zwrócił na to uwagę i następnie dodał, że skoro lokalne zgromadzenie głosowało jednomyślnie, nie powinno być zastrzeżeń, by przeprowadzić jeszcze jedno głosowanie, w którym wzięłaby udział również rodzina Domu Biblijnego, aby i oni okazali swoją miłość dla br. Russella. Wniosek został przyjęty i przegłosowany jednomyślnie przy udziale Domu Biblijnego.
Zwyczajem ubiegłych lat brat Russell przedstawił kandydatury niektórych osób, które jego zdaniem mogłyby wiernie pełnić służbę w Kościele jako starsi, diakoni i diakonisy. Zaznaczył, że są to jedynie propozycje, z których każda, a nawet wszystkie mogą zostać odrzucone. Nie zostały one nawet przez niego nominowane, ale jedynie zaproponowane, co pozostawiało zgromadzeniu możliwość przedstawienia swoich własnych nominacji. Propozycje brata Russella zostały nominowane i przyjęte w jednomyślnym głosowaniu zgromadzenia. Ogólnie całe to spotkanie było bardzo przyjemne. Po wyborach odbyło się zebranie modlitw, uwielbienia i świadectw, które skończyło się dopiero po północy. Niektórzy z naszych drogich przyjaciół wyrażali się później, że owo wieczorne nabożeństwo upłynęło w bardzo poważnej i duchowej atmosferze.
====================
— 15 stycznia 1909 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: