R4278-344 Studium biblijne: „Pan Jest Pasterzem moim”

Zmień język

::R4278 : strona 344::

„Pan jest Pasterzem moim”

— PSALM 23 — 15 LISTOPADA —

Złoty tekst: – „Pan jest pasterzem moim, na niczym mi nie zejdzie” – Psalm 23:1

Żadna z pięknych lekcji, jakich Pan udzielił nam za pośrednictwem proroka Dawida, nie wydaje się tak wymowna, jak psalm, który stanowi podstawę naszej lekcji. Pasterze Wschodu i ich troskliwa miłość do owiec stanowią ilustrację troski naszego Niebiańskiego Ojca o nas. Prawdą jest, że nasz Odkupiciel został posłany jako Dobry Pasterz, aby oddać swe życie za owce i przez swą śmierć otworzyć drzwi do owczarni Boskiej miłości i łaski, odpoczynku i pokoju. To był ulubiony obraz, który nasz Pan Jezus pozostawił nam o sobie: „Znam moje, a moje mię też znają”. „Owce moje głosu mego słuchają.” „Ale za cudzym nie

::R4278 : strona 345::

idą, (…) bo nie znają głosu obcych”. Apostoł podążał za tą samą myślą, gdy pisał o powrocie naszego Pana. Wspomina o Nim jako o Dobrym Pasterzu stada: „Albowiemeście byli jako owce błądzące; ale teraz jesteście nawróceni do pasterza i biskupa dusz waszych” (1 Piotra 2:25). W podobny sposób o starszych Kościoła napisane jest, że są pastorami i „biskupami , aby paśli zbór Boży” (Dz. Ap. 20:28).

Jakże pokrzepiający jest ów wszechstronny obraz Bożej łaski i opieki przejawiającej się w trosce o powodzenie Pańskich owiec. Mimo to winniśmy zawsze mieć na uwadze to, że podpasterze nie są właścicielami trzody, a ich użyteczność w roli opiekunów stada sprawdza się wiernością w przekazywaniu owcom poselstwa Wielkiego Pasterza oraz w miarę ich możliwości w przenoszeniu tonu Jego głosu i Jego ducha poprzez Jego Słowo. Wierni podpasterze, podobnie jak apostoł, będą mieli takie pragnienie: „A wyście się naśladowcami naszymi i Pańskimi stali” – 1 Tes. 1:6.

Z drugiej zaś strony owce są zachęcane do tego, by oceniały ducha podpasterzy, czy zgadza się on z duchem Księcia Pasterzy, czy nie, tak aby nie zostały zwiedzione. Mają one doświadczać duchów tych, którzy podają się za pastorów, czyli podpasterzy, aby stwierdzić, czy są oni z Boga, czy też mówią tylko w swoim imieniu. Czy ich słowa i czyny wynikają z miłości, czy z samolubstwa? Mają one polecenie, by rozpoznawały tych pasterzy, którzy karmią się kosztem owiec, nie karmiąc stada.

Rozpatrując krytycznie nasz tekst zauważamy, że Pasterzem nie jest żaden z podpasterzy ani nawet nasz Pan, Jezus, ale Niebiański Ojciec. Hebrajskie słowo, które zostało przetłumaczone na Pan, to JHWH. Fakt ten ogromnie podnosi znaczenie całego obrazu. Powinniśmy owszem miłować wszystkie owce, podpasterzy oraz „Dobrego Pasterza” stada, jednak nasza radość staje się jeszcze większa, gdy uświadamiamy sobie, kto jest owym „Wielkim Pasterzem”, gdy słyszymy głos „Dobrego Pasterza”, Jego Syna, który zapewnia nas o miłości Ojca mówiąc: „Sam Ojciec miłuje was”. Jakże cudowne jest to, że Niebiański Ojciec, otoczony zastępami bezgrzesznych aniołów, ma troszczyć się o ludzi jak o owce i interesować się tymi, którzy tu na ziemskim poziomie przez nieposłuszeństwo Adama pogrążyli się w śmierci. Jakże kosztowna jest dla nas wieść, że wielkim kosztem posłał On swego Syna, aby stał się naszym Dobrym Pasterzem i przyprowadził z powrotem do Boskiej owczarni wszystkie owce, które pragną tam wrócić.

„A MAM I DRUGIE OWCE”

Nasz Pan Jezus oświadcza: „A mam i drugie owce, które nie są z tej owczarni, i teć muszę przywieść; i głosu mego słuchać będą, a będzie jedna owczarnia i jeden pasterz”. Owymi innymi owcami, jak rozumiemy, jest stado restytucyjne, które Pan jako pasterz zgromadzi w

::R4279 : strona 345::

Wieku Tysiąclecia po swojej prawej ręce, po stronie łaski. Znajdą się tam chętni, posłuszni ludzie, którzy na koniec zostaną wprowadzeni do błogosławieństw przygotowanych dla dobrych owiec. Krnąbrne kozły zniszczy On ostatecznie wtórą śmiercią. Jesteśmy doprawdy szczęśliwi, że światło Teraźniejszej Prawdy jasno ukazuje, iż miliardy pogan i nieświadomych ludzi, którzy znaleźli się w więzieniu śmierci, ani nie będą wiecznie cierpieć, ani nie zostaną bezpowrotnie unicestwione, lecz mają być wzbudzone, by otrzymać wspaniałą i pełną możliwość poznania owego „Dobrego Pasterza”, który wprowadzi ich na drogę życia. Podążając nią i korzystając z Jego pomocy, będą mogli całkowicie uwolnić się od niedoskonałości, którą pociągnął za sobą upadek.

Szczególną naszą radość wzbudza jednak świadomość, że obecnie Pan wybiera ze świata „maluczkie stadko” i że zostaliśmy zaszczyceni możliwością dołączenia już teraz do owego grona i do naszego Odkupiciela-Pasterza „przez niesławę i dobrą sławę”, dokądkolwiek by nas nie poprowadził „wąską ścieżką” samoofiarowania się. Radujemy się słysząc Jego głos, który dodaje nam odwagi zapewnieniem, że wszystkie obecne doświadczenia i trudności zostały przewidziane, że On zna drogę, którą idziemy i jest chętnie gotów obrócić wszystko ku naszemu najwyższemu dobru. Szczególną pociechą jest dla nas zapewnienie, że „doświadczenie wiary naszej daleko droższe niż złoto”, że jak złotnik uważnie dogląda złota doświadczanego ogniem, aby nie uległo ono zniszczeniu przez nadmierną temperaturę, tak i nasz Pan, nasz Pasterz będzie doglądał spraw tych, którzy do Niego należą, i nie pozwoli, abyśmy cierpieli ponad miarę tego, co moglibyśmy znieść, a z każdej pokusy da nam wyjście. A jeśli czasami nasza ścieżka będzie wiodła przez szczególne doświadczenia, mamy zapewnienie „Dobrego Pasterza”, że są one jedynie „leciuchnym uciskiem” w porównaniu z błogosławieństwami, do których one prowadzą. Jeśli zostaną one umiejętnie wykorzystane, sprawią nam „nader zacnej chwały wieczną wagę”.

„OWCE MOJE IDĄ ZA MNĄ”

Nasza lekcja nie odnosi się do przyszłego stada, ale do tego, które istnieje obecnie – do „maluczkiego stadka”, które nasz Pan gromadzi w obecnym Wieku Ewangelii spośród wszystkich narodów, ludów, rodzajów i języków. Jest to Ojcowskie stado, wobec którego Jego Syn, nasz Odkupiciel, reprezentuje Niebiańskiego Ojca, gdy mówi nam: „Jako słyszę, tak sądzę”, „bom zstąpił z nieba, abym czynił wolę tego, który mię posłał”. W ten sposób Syn Pasterza całkowicie i kompletnie reprezentuje Wielkiego Pasterza, gdy mówi: „I wszystko moje jest twoje, a twoje moje” i znów: „Twoi byli i dałeś mi je”.

Bogactwo naszych relacji z „Wielkim Pasterzem” i Jego Synem wzrasta w naszej ocenie w proporcji do rozwoju naszej wiedzy. Nasz Odkupiciel powiedział: „A toć jest żywot wieczny, aby cię poznali samego prawdziwego Boga, i któregoś posłał, Jezusa Chrystusa” – Jana 17:3.

Żadnej cnej rzeczy tej nie odsądzi
owcy, co z Jego owczarni nie zbłądzi.

Jakże pocieszające jest oświadczenie: „Niczego mi nie braknie”. Nasz Pan obrazuje tę lekcję wskazując na przykład uprzejmości ziemskich ojców, którzy nie daliby swoim dzieciom kamienia zamiast chleba ani węża zamiast ryby. W taki sposób zapewnia nas, że tym bardziej nasz Niebiański Ojciec, który jest znacznie bardziej miłujący i czuły, nie będzie nam żałował tego, co służyłoby dla naszego dobra. Powinniśmy jednak pamiętać, że nie czyni On tego dla nas jako ludzi, ale jako „nowych stworzeń” w Chrystusie Jezusie. Ci, którzy są członkami tego „maluczkiego stadka”, są nie tylko usprawiedliwieni jako wierzący, ale przede wszystkim uświęceni, całkowicie oddani, by kroczyć śladami „Dobrego Pasterza”, by słuchać Jego głosu i za Nim podążać. Już na początku nasz Pan poinformował nas, że naśladowanie Go jako Jego uczeń, jako Jego owca należąca do „maluczkiego stadka”, które obecnie jest wybierane, musi dla nas oznaczać, tak jak i dla Niego, światową niełaskę i sprzeciw nie tylko ze strony „księcia ciemności”, ale także tych, którzy zostali przez niego zwiedzeni i znajdują się pod wpływem jego ducha złości, złośliwości, nienawiści, zawiści, kłótni, obmowy, oszczerstwa i złorzeczenia. Oprócz tego sprzeciwu, powinniśmy się spodziewać dodatkowo walki z naszymi własnymi wadami i słabościami. Taki obraz „wąskiej drogi” musiałby nas przerażać, gdybyśmy nie mieli zapewnienia, że nasz Pasterz

::R4279 : strona 346::

zawsze przyjdzie nam z pomocą oraz że te próby, które słusznie przychodzą na nasze ciało, składają się na część naszego duchowego rozwoju i przygotowania do „odpocznienia, które zostaje ludowi Bożemu”.

Stwierdzenie „niczego mi nie braknie” może być odniesione do potrzeb obecnego życia. Mamy zapewnienie, że On nam „nie odmawia, co jest dobrego”, lecz oznacza to, że przede wszystkim nie braknie nam dyscypliny, doświadczeń, pouczeń, zachęt, napomnień i wsparcia koniecznego do osiągnięcia wszystkiego tego, „co nagotował Bóg tym, którzy go miłują”. Jedynym warunkiem dołączonym do tej obietnicy jest, byśmy pozostali w Jego miłości, trwali w stadzie, ciągle nasłuchiwali Jego głosu i podążali za Jego wskazówkami. Jakże niebezpieczna byłaby dla wszystkich prawdziwych owiec jakakolwiek miara światowej ambicji, pychy, wysokiego o sobie mniemania. Jakże konieczne jest, aby serce było prawe, pożądające poznania i usłuchania głosu Pasterza. W tej trosce owce winny rozważać swe motywy, które kierują ich codziennym postępowaniem, ich słowami, myślami i sercami.

„ZIELONE PASZE I CICHE WODY”

Profesor G. A. Smith powiada: „Syryjskie i arabskie pastwisko bardzo różni się od dobrze znanych nam wąskich łąk i ogrodzonych wzgórz. Jest ono obszerne i często w zasadzie nieograniczone. Musi tak być, jako że duża jego część jest pustynią – to znaczy nie całkiem jałową ziemią, ale glebą ożywianą jedynie wodą deszczową przez kilka miesięcy, przez pozostałą zaś część roku wystawioną na działanie bezlitosnego słońca, które wysysa z niej całe życie. Krajobraz, który widział psalmista, zdawał mu się przypominać mieszaninę pustynnych i pięknych obszarów jego życia. Ludzkie życie było dla niego jedynie ową pustynią straszliwych kontrastów, gdzie światło jest zbyt jasne, a cień zbyt ciemny i zdradliwy, gdzie pastwisko jest owszem bogate, ale ukryte w fałdach rozległej pustyni, gdzie złudne ścieżki prowokują ludzkie namiętności do szybkiego podążania ku ich pomście, gdzie wszystko jest podziałem i nieporządkiem, a jednak prawo w nieubłagany sposób gna człowieka ku śmierci z powodu jego obciążenia winą krwi.”

Jako „nowe stworzenia” stopniowo uczymy się dostrzegać jałowość ludzkich nadziei, ambicji i wiedzy. Coraz bardziej winniśmy zwracać uwagę na kierownictwo Dobrego Pasterza, który prowadzi stado „nowych stworzeń” do miejsc ich duchowego orzeźwienia, ale droga ich wiedzie przez labirynty „obecnego złego świata”. Te owce, które trzymają się najbliżej Pasterza, otrzymują najbardziej wartościowe doświadczenia i wypoczynek. Z kolei owce, które oddalają się poszukując zielonych pasz na własną rękę lub też podążając za głosami fałszywych pasterzy, będą najprawdopodobniej głodne, jedząc trujący pokarm oraz wpadając w pułapki grzechu. Będą one rozszarpywane przez drapieżne zwierzęta namiętności i światowości. Szczęśliwa ta owca, która uczy się rozpoznawania głosu prawdziwego Pasterza i której wiara każe jej ściśle za Nim podążać i nie oddalać się od Niego ani na krok.

LEŻENIE NA ZIELONYCH PASTWISKACH

Leżenie oznacza odpoczynek i stan szczęścia. Jest to przywilej wszystkich prawdziwie Pańskich owiec. Z pozoru mogą one wyglądać na zatroskane i zabiegane, atakowane przez świat, ciało i Przeciwnika, jednak jako „nowe stworzenia” pozostają one w stanie odpoczynku i pokoju dzięki bliskości Pana, Pasterza oraz dzięki ich wierze w nadzorującą ich sprawy opatrzność, która sprawia, iż „wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu”. „Pokój pełny mają ci, którzy kochają twój zakon, na niczym się nie potkną”. Pozwalają oni, by „pokój Boży rząd prowadził w sercach ich… i są wdzięcznymi”. Do nich to stosują się słowa naszego Pana: „Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam… Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka”.

Owo odpocznienie, ten pokój serca jest absolutnie niezbędny dla naszego rozwoju jako „nowych stworzeń”, tak jak minerały krystalizują się z cieczy wtedy, gdy znajduje się ona w całkowitym bezruchu, a nie gdy jest wzburzona. Tak też i rozwój kryształowych charakterów, które wykształca w nas Bóg, wymaga osiągnięcia stanu absolutnego pokoju, odpoczynku i spokoju serca. Aby dojść do tego stanu wymagana jest cierpliwość i wiara – podstawowe łaski ducha.

LABIRYNT ŻYCIA

„Labirynt to rodzaj budowli pełnej skomplikowanych przejść i zakrętów, z której wydostanie się bez przewodnika wydaje się praktycznie niemożliwe. Jeden z takich labiryntów w starożytnym Egipcie w pobliżu jeziora Moeris składał się z dwunastu wielkich pałaców zawierających wedle Herodota trzy tysiące pokojów i sal. Pałace te łączyły się dziedzińcami, wokół których przebiegało wiele skomplikowanych przejść. Wszystko to otoczone było murem z jednym tylko wejściem.

„Kilka lat temu” – pisze Hawthrone – „pewien duchowny wędrował przez słynny labirynt Henryka VIII w Hampton Court w pobliżu Londynu, gdzie popularna dziecięca zabawa urządzona została na większą skalę jako ścieżki wycięte wśród gęstych wysokich żywopłotów. Chodził on wśród nich przez pewien czas, gdy tymczasem zbliżał się już czas zamknięcia, a on mimo licznych prób, nie umiejąc znaleźć wyjścia, obawiał się, że będzie musiał tam spędzić całą noc. W końcu spojrzał w górę i zauważył, że był przez cały czas obserwowany przez człowieka stojącego na wieży wzniesionej w centrum labiryntu, który tylko czekał na to, by zwrócić na siebie uwagę. Oko spoglądającego z góry umiało dostrzec to, co było ukryte dla oka człowieka znajdującego się w środku. I tak wędrowiec bez trudności został wyprowadzony na zewnątrz.

::R4280 : strona 346::

Odwiedzając labirynt z diakonem Olneyem nabyliśmy plan zwiedzania, gdyż pamiętaliśmy o doświadczeniu mojego przyjaciela. Gdy nadszedł czas, byśmy znaleźli wyjście, wyciągnęliśmy plan i dokładnie mu się przyglądając i podążając za jego precyzyjnymi wskazówkami bez trudności przemknęliśmy przez zakamarki labiryntu. Życie jest takim labiryntem. Nikt nie zna go na tyle dokładnie, by umieć przez niego przejść bez pomocy. Nie wiemy, dokąd prowadzą jego ścieżki. Przyszłość jest dla każdego zapieczętowaną księgą.”

Jedną z ważnych rzeczy, której musi się nauczyć każda owca, jest pragnienie opieki Pasterza i Jego prowadzenia po labiryncie życia. „Lecz do tego któż jest sposobny” – pisze apostoł. Następnie oświadcza: „Sposobność nasza z Boga jest” – w Chrystusie. Ten, który nas odkupił, przeszedł przed nami tą samą drogą i nakazał, abyśmy i my kroczyli Jego śladami. Ci, którym we własnej próżności wydaje się, że są na tyle mądrzy, by umieć poszukać bliższych dróg, które prowadzą do raju na skróty, bardziej kwiecistymi drogami, zwodzą samych siebie. Jeśli ci, którzy uznają poselstwo Ewangelii i z rozwagą kroczą śladami Mistrza, zlekceważyliby je i obciążyli się nadmiernie światowymi i ziemskimi ambicjami, radościami i rozrywkami, to z pewnością okazałoby się, że w nierozsądny sposób sprzedali prawa pierworodztwa za miskę ziemskiej potrawy. Z drugiej zaś strony, ten kto uważnie naśladuje Mistrza, doświadcza prawdziwości oświadczenia: „Duszę moją posila”. Niektórzy odczuwają, jak ich

::R4280 : strona 347::

duchowe siły odnawiają się, gdy kroczą ścieżkami sprawiedliwości, którymi prowadzi ich Pan. Prowadzi On ich „dla imienia swego”. To jest jedna z okoliczności. Nasz Pan, Pasterz, podjął się zadania pasienia. Gromadzi On stado. Złożył obietnicę i zagwarantował ją swoim honorem. Możemy być pewni, że będzie nas rzetelnie prowadził nie tylko ze względu na miłość do nas, ale także dlatego, że byłoby to niegodne, gdyby uczynił najmniejszą pomyłkę w swoich wskazówkach. On jest wiernym Pasterzem. Anielskie zastępy obserwują i uczą się na przykładzie tych wszystkich, którzy bywają przez Niego pasieni i prowadzeni wąską ścieżką. „Na które rzeczy pragną patrzyć Aniołowie” – 1 Piotra 1:12.

„DOLINA CIENIA ŚMIERCI”

Rodzaj ludzki wkroczył w tę dolinę z powodu nieposłuszeństwa naszych pierwszych rodziców. Znajdujemy się w owej dolinie przez ponad sześć tysięcy lat. Cień śmierci snuje się za ludzkością, a towarzyszą mu choroby, ból i smutek każdego stworzenia, tak że słusznie pisze apostoł: „Wszystko stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje aż dotąd”, oczekując „objawienia synów Bożych” – czekając na podźwigającą moc Wieku Tysiąclecia, oczekując na synów chwały – Jezusa Chrystusa i Jego Kościół, aby przeprowadzili obiecaną restytucję i dokonali ponownego podniesienia wszystkich z „doliny cienia śmierci” na wyżyny światła i miłości oraz Bożego podobieństwa.

Strach przed złem, utrapieniem, nieszczęściem wisi nad światem, a uwydatniany jest on jeszcze dodatkowo przez nieznajomość Boga i przyszłości. Szatan, wykorzystując tego ducha bojaźni wśród upadłego rodzaju, sterroryzował ludzi straszliwymi wyobrażeniami czyśćca i wiecznych mąk, żeby w miarę możliwości całkowicie oddzielić ludzkie serce od Stworzyciela, udając jednocześnie ich pasterza. Pod wpływem „diabelskiej nauki” Przeciwnik przedstawił Boski charakter i Jego Księgę jako odpychające dla ludzkości i w ogólności niemalże zagasił ich miłość podmuchami strachu.

Nasz tekst przedstawia prawdziwą owcę tak, jakby mówiła: „Nie będę się bała złego”. Jakże jest to stosowne, jak właściwe! Jesteśmy słabi, biedni, niewystarczająco zaopatrzeni i otoczeni przez wrogów, a mimo to nie potrzebujemy się bać. Rozwinięta owca nie musi się obawiać tego, co chciałyby uczynić demony, wiedząc, że „wszelka moc na niebie i na ziemi” oddana jest w ręce naszego Pasterza Króla i że On kieruje naszymi losami, gwarantując nam, że każde nasze doświadczenie sprowadzi dla nas błogosławieństwo, a na próby dozwala tylko dlatego, by poprawić nasze postępowanie i rozwinąć nas w sprawiedliwości, aby przyciągnąć nas bliżej do siebie i przeobrazić nas na podobieństwo swego Syna, tak aby w przemianie pierwszego zmartwychwstania mógł zabrać nas do siebie i zapewnić nam udział w Tysiącletnim Królestwie. Ach, jakże prawdziwe jest stwierdzenie, że nie musimy się bać, ponieważ Pasterz jest z nami. Mamy obietnicę: „Oto Jam jest z wami … aż do skończenia świata”. Mamy także światło Jego Słowa, które wskazuje, że Pasterz jest już obecny między owcami, by o nie dbać i zapewniać im rozwój.

„LASKA TWOJA I KIJ TWÓJ MNIE CIESZĄ”

Pasterska laska lub pałka był to twardy kawałek drewna, czasami pusty, o kształcie przypominającym zwykle kij golfowy, tyle że nieco krótszy i znacznie cięższy. W ten sposób pasterz przygotowany był do obrony stada i pokonania każdego wroga. Kij był nieco lżejszy, dłuższy i przypominał raczej pręt o zakrzywionym końcu. Pasterz szturchał czasami jego końcem nierozważne owce albo też górnym zagięciem pomagał czasami innym, które ugrzęzły w rozpadlinach, podkładając hak kija pod przednie nogi owcy. Nasz Pasterz także ma laskę przeciwko wrogom i kij dla swoich owiec – jedno dla naszej obrony, a drugie dla ulżenia, pomocy i naprawy. Jakże szczęśliwi jesteśmy wiedząc, że dana Mu jest wszelka moc na niebie i na ziemi i że pod Jego opiekuńczą ochroną nic nie może nam zaszkodzić. Jakże jest to pocieszające! Nic dziwnego, że w takich okolicznościach „pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum”, może stać się udziałem owiec, uspakajając je, pocieszając zapewnieniem, że wszystkie rzeczy będą działały na rzecz ich wiecznego dobra.

„ZASTAWIASZ PRZEDE MNĄ STÓŁ”

Obraz pasterza i owiec stopniowo zanika i powoli staje się przeszłością. Zamiast pastwisk i potoków mamy teraz stół i kubek. Słyszymy podpasterzy mówiących: „Ten jest on chleb, który z nieba zstępuje”; „ten kielich jest nowy testament we krwi mojej”. Ten, którego imię brzmi Prawda, dał nam swoje ciało do jedzenia. Ofiarował swoje ziemskie sprawy, abyśmy przez wiarę mogli mieć udział w Jego pokarmie i zostać przez Niego usprawiedliwieni, abyśmy przyswajali sobie coraz więcej korzyści płynących z Jego ofiary. Przekazuje nam kielich swych cierpień, hańby, pogardy, swej śmierci mówiąc: „Pijcie z niego wszyscy” – wypijcie go do dna. Przez takie przyswajanie sobie zasług Jego ofiary i uczestniczenie w Jego cierpieniach jesteśmy Jego owcami. W innym obrazie jesteśmy latoroślami prawdziwego Winnego Krzewu lub też w jeszcze innym – członkami Jego Ciała, którego On jest Głową, albo jeszcze inaczej – On jest naszym Oblubieńcem, a my Oblubienicą. W taki to sposób został zaopatrzony nasz stół przed twarzą nieprzyjaciół.

„Nie dziwujcie się, jeśli was świat nienawidzi”, powiedział nasz Mistrz. Jednak nawet w obliczu sprzeciwu ze strony świata, Przeciwnika i frontalnego ataku zastępów sił demonicznych ciągle możemy uczestniczyć w owych bogatych błogosławieństwach i przywilejach. Nawet oblężeni przez własne ciało, które również jest naszym wrogiem, możemy ucztować z naszym Panem i nic nas nie może zatrwożyć. Wszystko to było prawdą przez cały Wiek Ewangelii, jednak obecnie, w czasie żniwa, zostało to szczególnie uwydatnione za sprawą obecności Pana i zakończenia obecnego wieku.

W harmonii z tą obietnicą Pisma Świętego, do wszystkich, którzy otwierają swe serca, by Go przyjąć, przychodzi On i współczuje z nimi. Więcej, przepasuje się jako sługa i przychodzi, aby nam usługiwać, bogato zastawiając przez nami stół z obfitości swej spiżarni – nowymi i starymi rzeczami. Dzięki Jego usłudze wszystkie stare prawdy stają się świeże i apetyczne, odświeżające i wzmacniające. Otrzymujemy również nowe prawdy, odpowiednie dla wyjątkowych czasów, w których żyjemy, i szczególnych prób oraz doświadczeń, które miały przyjść na wiernych braci Pana. Są oni wprowadzani do wiecznej obecności Ojca, gdzie panuje pełnia radości na wieki.

POMAZAŁEŚ OLEJKIEM GŁOWĘ MOJĄ, KUBEK MÓJ JEST OPŁYWAJĄCY

Nie psujmy naszego obrazu jakimkolwiek wyobrażeniem pomazywania głów owiec olejkiem. Myślmy raczej od razu o wspanialszym i szlachetniejszym obrazie, w którym nasz Pan Jezus jest Chrystusem, Pomazańcem. Jego pomazanie było wyobrażane przez pomazanie Aarona szlachetnym olejkiem (który wyobrażał ducha świętego), spływającym na brodę i aż na skraj jego szaty. Myślmy o tym jako o świętym duchu Pięćdziesiątnicy, którym zostały pomazane wszystkie owce, zgromadzone w owczarni,

::R4280 : strona 348::

które stały się Ciałem Chrystusa. Doceniajmy to pomazanie i pozostawajmy w nim, pozwalając, by coraz bardziej stawało się ono namaszczeniem od owego Świętego, wywierającym wpływ na każdy nasz talent i nasze uzdolnienie, poddając je wszystkie pod wpływ Boskiego prawa miłości.

„Niechaj oczy me Jezusa tylko widzą
Niechaj nogi tylko Jego drogą kroczą
Niechaj ręce me Jego polecenia pełnią
Niech język mój tylko Jego chwałę głosi.”

„Kubek mój jest opływający”. Kielich naszego Pana pełen był cierpień, pogardy, hańby i umierania. My mamy w nim udział. Staje się on także naszym kielichem. Obiecał On nam jednak nowy kielich pociechy i radości, którego pełnię będzie z nami dzielił w Królestwie. Ów kielich radości i pokoju oraz Boskiej łaski i błogosławieństwa stał się udziałem naszego Mistrza przez wiarę. I my również mamy dzisiaj taki kubek, który może być przepełniony. Nie możemy jednak w pełni się nim ucieszyć, dopóki nie zostaniemy przemienieni i upodobnieni do Głowy, abyśmy mogli dzielić z Nim Jego chwałę. Wiarą możemy radować się już teraz, zdając sobie sprawę, że błogosławieństwo to jest już gotowe, by stało się opływające. Zaś radość wiecznej przyszłości przejdzie z pewnością wszystkie nasze oczekiwania i wyobrażenia.

„DOBRODZIEJSTWO I MIŁOSIERDZIE PÓJDĄ ZA MNĄ”

„Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia”. Jest to dokładniejsze tłumaczenie i zawiera ono wspaniałą myśl. Owce Pańskiego „maluczkiego stadka” – owego „nowego stworzenia” w Chrystusie Jezusie nie będą ścigane obawami i zagrożeniami, nie zostaną schwytane w zasadzki i sidła. Zamiast tego podążają one za Dobrym Pasterzem i słuchają Jego głosu. Zgodnie z Jego obietnicą, Boże dobrodziejstwo i miłosierdzie idą za nimi w ślad, trzymając się ich, strzegąc, wspierając, troszcząc się o nie i podtrzymując je w doświadczeniach. Dbają o to posłańcy naszego Pana, o których apostołowie pisali: „Izali wszyscy nie są duchami usługującymi, którzy na posługę bywają posłani dla tych, którzy zbawienie odziedziczyć mają?”. Z pewnością tak właśnie jest. Patrząc za siebie możemy z wdzięcznością obserwować drogę, po której zawsze szły w ślad za nami dobroć i miłosierdzie, nigdy nas nie opuszczając.

Aniołowie strzegą go w drodze
Łaskawym ramieniem wspierając
Szatan, szukając zdobyczy
Złość żywić może, ale nie szkodzić.
O, dziecko Boże, o, chwały dziedzicu
Jakież bogactwo stało się twym udziałem!

I oto cała konkluzja naszych rozważań – końcem drogi będzie odziedziczenie niebiańskiego mieszkania w domu naszego Ojca. Jakież to chwalebne spełnienie wszystkich tych wspaniałych obietnic. Jakże moglibyśmy szemrać i narzekać na niewygody podróży, która ma nas doprowadzić do tak wspaniałego celu. Powtórzmy raczej za psalmistą:

„Cóż oddam Panu za wszystkie dobrodziejstwa jego, które mi uczynił? Kielich obfitego zbawienia wezmę, a imienia Pańskiego wzywać będę, śluby moje oddam Panu”.

====================

— 15 listopada 1908 r. —