R3589-204 Studium biblijne: Odkupiciel świata przedstawiony obrazowo

Zmień język

::R3589 : strona 204::

Odkupiciel świata przedstawiony obrazowo

— Iz. 52:13-53:12 — 16 LIPCA —

Złoty tekst: „Pan włożył nań nieprawość wszystkich nas”

Ta mała część wielkiego proroctwa Izajasza, którą bierzemy pod rozwagę, jest nadzwyczaj wymownym proroctwem. Oryginalne proroctwo, jak wiadomo, nie było podzielone na rozdziały i wiersze.

Teksty poprzedzające naszą lekcję mówią wyraźnie o wtórym przyjściu naszego Pana i o zgromadzeniu Jego ludu do Niego. Jest to proroczy opis o naszych czasach, a więc o żniwie Wieku Ewangelii. Mówi on, że wierni Pańscy mieli w tym czasie poznać imię Jego – zrozumieć i ocenić Jego prawdziwy charakter, mieli ogłosić obecność wielkiego Króla i rozpoczęcie Jego królowania (Iz. 52:6-8). Mówi też o rozpoczęciu się Boskiej łaski nad Izraelem cielesnym i, patrząc w przyszłość, wskazuje na uwielbienie Pana przez tenże lud (Iz. 52:9,10). Wspomina też o dziele rozdzielania tego czasu żniwa, o wybieraniu dobrych ryb, o zbieraniu pszenicy do gumna.

Następnie wskazując na tysiącletnie panowanie Chrystusa, pierwsze trzy wiersze naszej lekcji (Iz. 52:13-15) wyobrażają wywyższenie i uczczenie Sługi Bożego, Syna Jego a naszego Pana Chrystusa Jezusa, tymi słowami: „Oto szczęśliwie powiedzie się słudze Memu. Wywyższony i podniesiony i bardzo uwielbiony będzie”. Cała ziemia zostanie napełniona znajomością chwały Pańskiej, która naonczas zajaśnieje w chwalebnym królowaniu Emmanuela, zgodnie z deklaracją: „Pożądanie wszystkich narodów przyjdzie”; zobaczą, że droga sprawiedliwości jest drogą najlepszą, najkorzystniejszą, drogą rozumną i szczęśliwą. Ci zaś, którzy nie zechcą drogą tą postępować, zostaną z pomiędzy ludu wygładzeni śmiercią wtórą – Dz. Ap. 3:23.

Następnie przytoczony jest kontrast; pokazana jest różnica pomiędzy upokorzeniem naszego Pana w przeszłości a Jego wywyższeniem w przyszłości. Prorok umieścił samego siebie, że tak powiemy, przy krzyżu Chrystusa Pana, jakoby pogrążony w smutku i żałobie, spoglądał na okrucieństwo Jego ukrzyżowania i na Jego zmienione boleścią oblicze. Obraz tego, podany w przekładzie Cheynego, oddany jest w formie poematu, podobnie jak jest w oryginale. Wyrażony jest w taki sposób:

„Jak bardzo zeszpecili Baranka Bożego! Gorzej niż człowieka najbardziej grzesznego; Tak wielu nad Jego chwałą się zdumieją A królowie przed Nim swe usta zatulą”.

Myślą tego proroctwa widocznie jest, że chwała, cześć, wpływy i władza naszego Pana będą w proporcji do cierpień i upokorzeń przez Niego doświadczanych. Myśl ta jest w Piśmie Świętym wszędzie wystawiana, nie tylko w zastosowaniu do naszego Odkupiciela, ale i w zastosowaniu do członków Jego Kościoła. „Jeźli z Nim cierpimy, z Nim też królować będziemy” – pisze Apostoł (Rzym. 8:17; 2 Tym. 2:12); a na innym miejscu oświadcza, że „teraźniejsze uciski, nader wielką i wieczną chwałę nam sprawują” (2 Kor. 4:17). Podobnie i o naszym Panu, Apostoł pisze, iż ponieważ „Sam się poniżył, będąc posłusznym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej; dlatego też Bóg nader Go wywyższył i darował Mu imię, które jest nad wszelkie imię; aby w imieniu Jezusowym wszelkie kolano skłaniało się, tych, którzy są w niebiesiech, tych którzy są na ziemi, i tych, którzy są pod ziemią” – Filip. 2:8-11.

Nie możemy powiedzieć, aby Boskim prawem było, że chwałę i zaszczyty zawsze poprzedzać muszą cierpienia i upokorzenia. Ojciec nasz Niebieski i święci aniołowie są bardzo zaszczyceni, chociaż nigdy nie byli upokorzeni. Jesteśmy wszakże zapewnieni, że na ile to tyczy się Kościoła Wieku Ewangelii, zasada ta jest zastosowana. Cierpienia nie są jednak przymusowe, lecz dane są nam jako przywilej a wywyższenie wystawiane jest jako nagroda i jako stopień Boskiego uznania. Tak rozumiejąc tę sprawę, możemy lepiej ocenić uczucie Apostoła, gdy powiedział: „Dlatego się kocham w krewkościach, w potwarzach, w niedostatkach, w prześladowaniach i w uciskach dla Chrystusa, aby we mnie mieszkała moc Chrystusowa” (2 Kor. 12:9,10). Nie chlubimy się z samych ucisków, boć czasami one zdają się srogie dla ciała; lecz serca nasze mogą chlubić się nawet i w uciskach, bo wiemy, że pod Boską opatrznością i zarządzeniem co do naszego powołania do Kościoła Chrystusowego, uciski te rozwijają w nas przymioty charakteru przyjemne naszemu Ojcu Niebieskiemu, za co On obiecał nagrodzić wiernych wywyższeniem i współdziedzictwem z naszym Odkupicielem i Oblubieńcem.

Tak wspaniałe i chwalebne będzie zademonstrowanie Boskich łask i błogosławieństw w Mesjaszu, że nie będzie słyszane ani jedno słowo sprzeciwu – „każde kolano Mu się ukłoni i każdy język wysławiać Go będzie”. Czynić to będą nie tylko ludzie zwykli, ogólna ludność tego świata, ale też i jego najprzedniejsi, książęta i królowie ziemscy – królowie intelektualni, finansowi, polityczni i wszyscy inni. Oczy i uszy wszystkich będą otworzone i wszyscy poznają Boską dobroć, miłosierdzie, sprawiedliwość i prawdy, jakie wtedy będą objawione w Mesjaszu.

„KTÓŻ UWIERZYŁ KAZANIU NASZEMU”

W rozdziale pięćdziesiątym trzecim, Prorok patrząc wstecz od czasów obecnych i nadchodzących chwał, daje do zrozumienia, że zanim chwała Pańska zostanie objawiona, sprawa Pańska czynić będzie stosunkowo mały postęp na tym świecie. Prawdziwa nauka o Nim i o Jego poselstwie, nie będzie zrozumiana ani przyjmowana – różne nauki fałszywe i ewangelie fałszywe będą miały lepsze powodzenie. Na pytanie: „Kto uwierzył kazaniu naszemu?” naszym naukom i wyjaśnieniom, odpowiedzią prawdziwą i na historycznych faktach opartą jest: „Mało” – bardzo mało!” Tak było aż do naszych czasów i nie lepiej jest obecnie. Mało było tych, którzy mieli słuchające uszy i rozumiejące serca przy pierwszym przyjściu naszego Pana; i w całym Wieku Ewangelii mało było takich, którzy rzeczywiście i prawdziwie oceniali Jego poselstwo.

Prawda, że mamy obecnie wielkie liczby chrześcijan nominalnych, którzy zbliżają się do Boga wargami okazyjnie, w jednym dniu tygodnia; których serca są jednak daleko od Niego. Znaczna większość, a nawet ci, co są kaznodziejami w chrześcijaństwie, niewiele wagi przywiązuje do doktryn, do nauk Słowa Bożego, tyczących się Mesjasza, Jego cierpień w obecnym czasie i o Jego następnej chwale. Słuchają raczej nauk błędnych, przekręcających Boski Plan Wieków. Są to, jak je nazwał Apostoł: „Nauki diabelskie”, w których nieco prawdy zmieszanej jest z wieloma błędami, ku osłabieniu i duchowej chorobie wielu dziatek Bożych, a ku zupełnemu zamieszaniu świata zwącego się „Chrześcijaństwem”.

„Ramię Pańskie komu objawione jest?” – woła prorok. Godnym pożałowania jest to, że mało, tak bardzo mało dostrzega w Panu naszym Jezusie potężne ramię wszechmocnego Boga, wyciągnięte ku pomocy naszemu upadłemu rodzajowi. Mało zdaje sobie sprawę z tego, że dzieło dokonane na Kalwarii jest gruntem i podstawą, na której Bóg Mocny ustanowi tysiącletnie Królestwo, ku podniesieniu i błogosławieniu wszystkich rodzajów Ziemi. Większość chrześcijan widzi Jezusa tylko jako palec Boży dokonujący stosunkowo małego dzieła, dla pewnej nieznacznej klasy. W miarę jak oczy nasze otwierają się dostrzegamy, ku naszej radości, że Mesjasz, Głowa i ciało będzie jeszcze ramieniem Bożym, ową wszechwładną potęgą, która usunie zło, ustanowi sprawiedliwość, błogosławiąc wszystkie rodzaje ziemi, przez nasienie Abrahamowe. „Jeźliście wy Chrystusowi, tedyście nasieniem Abrahamowym a według obietnicy dziedzicami” – Gal. 3:29.

BOSKIE DROGI NIE SĄ DROGAMI LUDZKIMI

Prorok następnie wykazuje, dlaczego kazanie, czyli nauka Słowa Bożego i potęga wszechmocnego ramienia ku wybawieniu ludzkości, nie zostały przez ludzi rozpoznane. Jest to przeważnie dlatego, że w dokonywaniu spraw sposoby Pańskie są odmienne od tych, jakich ludzkość zwykle spodziewa się. Według pojęć cielesnych, spodziewania nasze byłyby, że Syn Najwyższego, przy Swoim pierwszym przyjściu nie powinien był okazać się w poniżeniu a raczej w potędze i chwale. Nawet w Jego przybraniu ludzkiej postaci i natury spodziewalibyśmy się, że powinno to być połączone z takimi warunkami i okolicznościami, aby ludzie mogli to poznać jak najwyraźniej.

Wielkim zawodem było, szczególnie dla Żydów, którzy spodziewali się chwalebnego i potężnego króla, że Pan przyszedł jako mąż boleści i świadomy niemocy. Dla nich Jezus zdawał się być zbyt wątłą rośliną, aby mógł mieć powodzenie. Przyznawali, że był z rodu Dawidowego, lecz mniemali, że był jednym z owych korzeni Dawidowych, które straciły swoją siłę i żywotność. Mniemali, że był korzeniem z ziemi suchej, z której nie można było spodziewać się, aby wyrosło coś wielkiego, pięknego i zaszczytnego, czego spodziewali się od Mesjasza. W Jezusie nie widzieli postaci żołnierza, generała, jakim, według ich pojęć, powinien być Mesjasz, pełen majestatycznej siły, Boskiego autorytetu itd.

Nie dziw, że biedni ci Żydzi doznali zawodu; nie dziw, że uznali Go materiałem niepożądanym na króla, że ani nie pomyśleli, aby On mógł być kiedykolwiek królem i wielkim wybawicielem. Możemy sympatyzować z nimi w tym zawodzie i nie rozpoznaniu w Jezusie, Emmanuela. On był wzgardzony i odrzucony od ludzi, nawet przez Jego własny naród, który przez szesnaście stuleci wyczekiwał Jego przyjścia. Wstydzili się Go, zakrywali swoje twarze przed Nim. Jezus był też wzgardzony przez Rzymian, uznany za niegodnego szczególniejszej uwagi, bez względu na Jego roszczenie jakoby był królem żydowskim lub kimkolwiek innym. Żydzi też nie poważali Go – z wyjątkiem tylko niektórych, prawdziwych Izraelitów, którzy opatrznościowo umieli dostrzec w Nim mądrość z góry.

Co to wszystko miało znaczyć? Czemu zesłany od Boga Król chwały i Dziedzic wszystkich obietnic Boskich był takim mężem boleści i świadomym (dotkniętym) niemocą? „Zaiste” – mówi Prorok – ja dostrzegam, że On „niemocy nasze wziął na się a boleści nasze, a nie własne, nosił”. Mniemaliśmy, że był ubity od Boga, że Wszechmocny Go utrapił i że to było dowodem Boskiej niełaski nad Nim. Źle zrozumieliśmy całą tę sprawę. Teraz poznajemy, że On zraniony był dla występków naszych, starty był dla nieprawości naszych, aby nasz pokój z Bogiem był zapewniony Jego sinością, czyli razami, karami Boskiego prawa, które On poniósł za nas. Sprawdzamy, że sinością Jego jesteśmy uzdrowieni – że karanie nam należące, On przyjął na się; że wyrok śmierci wydany na nas On przyjął i umarł, On Sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby nas przywieść do Boga.

„SINOŚCIĄ JEGO JESTEŚMY UZDROWIENI”

Zaiste – dowodzi dalej Prorok – „wszyscyśmy jako owce zbłądzili”, jedni za drugimi zeszliśmy na bezdroża. Nawet my, potomstwo Abrahamowe, wprowadzeni do łaski Bożej przez przymierze zakonu, pod Mojżeszem, nie zachowaliśmy swego stanu owiec w Jego owczarni, a karę Boskiej sprawiedliwości przyjął na Siebie On dobry Pasterz; Bóg włożył na Niego – przypisał Jemu i przyjął od Niego – nieprawość wszystkich nas. O, jak łaskawym jest to poselstwo! Ci, co przyjęli je najpierw od Izajasza, doznawszy kierownictwa i oświecenia Duchem Świętym, chociaż może nie pojmowali tych słów w zupełności to zapewne w pewnej mierze domyślali się ich znaczenia i doznawali z nich pewnych nadziei i błogosławieństw. Obecnie zaś, my żyjący w Wieku Ewangelii, już po złożeniu Okupu za nas, wiedząc, że Ojciec przyjął ten Okup, kiedy Pan nasz wstąpił na wysokość i zastosował zasługę Swej ofiary za nas, a błogosławieństwo Pięćdziesiątnicy poświadczyło Boskie przebaczenie każdemu członkowi klasy poświęconych – teraz oczy naszego wyrozumienia zostały otworzone tym więcej i możemy rozeznać głębokości Boże i Jego chwalebne obietnice. Możemy więc w zupełności rozkoszować się tymi rzeczami, które dla Żydów były tak trudne do zrozumienia, a także nie możliwe są do zrozumienia cielesnym ludziom z pogan. Pańskie słowa w tym przedmiocie są orzeźwiające i wyjaśniające: „Wam dano wiedzieć tajemnicę Królestwa Bożego”; innym zaś sprawy te opowiadane są „w przypowieściach i podobieństwach” – Łuk. 8:10; Mat. 13:10-15,35.

„NIE OTWORZYŁ UST SWOICH”

„Uciśniony był i utrapiony a nie otworzył ust Swoich; jako baranek na zabicie wiedziony był i jako owca przed tymi, którzy ją strzygą, oniemiał i nie otworzył ust Swoich”. Dokładne wypełnienie się tego widzimy w Panu naszym Jezusie Chrystusie. Gdyby On zechciał otworzyć Swoje usta i bronić się argumentowaniem to możemy być pewni, że skrybowie i Faryzeusze, najwyżsi kapłani i doktorowie zakonu, Piłat i jego żołdacy, jak i cała zgraja żydowska – musieliby ugiąć się przed wymową Tego, który mówił tak jak jeszcze żaden z ludzi nie mówił. On mógłby obronić się samą tylko wymową i to słuszną, bez poruszenia palcem w Swej obronie, bez użycia Boskiej mocy w Nim się znajdującej, lub bez wzywania legionów anielskich, które pospieszyłyby Jemu z pomocą, gdyby o to prosił. Jezus co prawda odpowiedział na pytanie najwyższego kapłana a także na pytanie Piłata; lecz oniemiał na ile to tyczyło się prośby lub jakiejkolwiek próby uchronienia Samego Siebie od śmierci, o której wiedział, że Mu zagrażała, lecz także wiedział, że było to z dozwolenia Jego Ojca, jak to i Sam powiedział: „Izali nie mam pić kielicha tego, który Mi dał Ojciec?” – Jana 18:11.

Nie powinniśmy zapominać tej prawdy, że drogi nasz Odkupiciel jest także naszym wzorem i że mamy postępować Jego śladami. Lekcją dla nas więc jest: zupełne poddanie się Boskiej opatrzności we wszelkich naszych sprawach – w tych, które rozeznajemy jak i w takich, które zdają się niepotrzebne. Wiara nasza musi triumfować; nauczyć się musimy, że Ojciec nasz jest za mądry, aby błądzić i że miłuje nas za bardzo, aby dozwolić na nas zbyteczne trudności i chłosty. Jeżeli jednak On dozwolił, aby srogie uciski dotknęły Jego umiłowanego i jednorodzonego Syna, aby Ten mógł być doświadczony i wypróbowany do najwyższego stopnia, pod względem Jego wierności, to czyż mamy się dziwić, że powoławszy nas do uczestniczenia z Synem Jego w chwale, On wymaga abyśmy z tego, co cierpimy nauczyli się posłuszeństwa? To też wraz z Apostołem powiedzmy: Chętnie i z radością cierpieć będziemy, jeżeli to ma dowodzić, że znajdujemy się w Jego rękach, że On kształtuje nas na podobieństwo Onego chwalebnego Wzoru, abyśmy ostatecznie mogli też uczestniczyć z Nim w Jego niebiańskiej chwale, radości i nieśmiertelności obiecanej Jego wiernym.

„Opresją i sądem zabrany był” – pozbawiony był życia. Opresją, czyli niesprawiedliwością, na ile to tyczyło się tych, co Jezusa potępili, ale sądem Boskiej sprawiedliwości, na ile to tyczyło się Boga, ponieważ Jezus dobrowolnie poświęcił Samego Siebie na śmierć, jako Odkupiciel ludzkości i Ojciec przyjął Go jako takiego.

„Z NIEZBOŻNYM I BOGATYM”

„Rodzaj Jego któż wypowie? Albowiem wycięty jest z ziemi żyjących”. Któżby przypuszczał, że Chrystus będzie miał potomstwo, dzieci – że w końcu stanie się Ojcem wieczności dla całego świata? Kto mógłby dopatrzyć się jakiejkolwiek nadziei dla rodzaju ludzkiego w Nim? Któż mógł przewidzieć, że jako w Adamie wszyscy umierają tak w Chrystusie wszyscy ożywieni będą? Niemożliwością było rozeznać to wszystko; nie można więc winić Żydów, ani innych ludzi tego świata, że spraw tych nie rozeznali. Tylko ci, co doszli do bliższej społeczności z Bogiem, przez wiarę, posłuszeństwo i poświęcenie i którzy z Ducha Świętego spłodzeni zostali do nowości żywota i do nowej natury – ci, będąc oświeceni tymże Duchem Świętym, zrozumieli te zadziwiające sprawy Boskiego Planu. Ci, zaszczyceni od Boga, mogą się rozkoszować tymi błogosławieństwami, bez potępiania tych, co nie mogą radować się nimi w czasie obecnym. Tak, tajemnica całej tej sprawy leży w rozpoznaniu, że Jezus był Odkupicielem, Tym, który kupił świat Swoją drogocenną krwią, Tym, który ubity był od Ojca, nie za Swoje grzechy, ale za przestępstwa nasze – za ludzkie nieprawości, „za grzechy wszystkiego świata” – 1 Jana 2:2.

Chociaż nie popełnił żadnej nieprawości, z przestępcami był policzony w śmierci; między łotrami został ukrzyżowany. Chociaż zdrada nie była znaleziona w ustach Jego (nie wzbogacił się podejściem lub wyzyskiem bliźnich), to jednak pochowany był w grobowcu bogatego Józefa z Arymatei. W taki to sposób Prorok wskazał na niektóre szczegóły i okoliczności złączone ze śmiercią naszego Pana, aby Odkupiciel nasz tym wyraźniej mógł być rozpoznany.

„TAK UPODOBAŁO SIĘ PANU”

Wszystkie te rzeczy, tak na pozór niesprawiedliwe, niemądre i przeciwne od tego, czego ludzkość spodziewała się, upodobało się Bogu dozwolić na Jezusa. Żądać od Niego tych cierpień za nas, byłoby niesprawiedliwością, co u Boga byłoby niemożliwym; lecz upodobało się Bogu dozwolić Jednorodzonemu, aby zademonstrował Swoją wierność aż do śmierci i to śmierci krzyżowej. Upodobało się Jemu, aby Syn Jego był w taki sposób chwilowo potarty i niemocą utrapiony, bo przewidział jak chwalebne będą wyniki tego dla Jezusa, jak i dla ludzkości. Synowi Swemu udzielił przewyższającej czci, chwały, dostojeństwa i mocy, a nawet nieśmiertelności; do rąk Jego oddane będą wszystkie zarysy Boskiego Planu.

Ojciec wiedział doskonale, że wiara i posłuszeństwo Jego Syna będą obficie wynagrodzone. Wiedział, że dusza Jezusa, Jego istota, stanowić będzie ofiarę za grzech za Adama i za Jego rodzaj; wiedział również, że ostatecznie Syn Jego ujrzy owoc z agonii Swej duszy, owoc, którym nasycony będzie, który więcej niż wynagrodzi wszystkie Jego doświadczenia, uciski i cierpienia. I czy nie jest to zadziwiającym, że w Boskiej opatrzności, powołani Wieku Ewangelii mogą takie same pociechy i zapewnienia stosować do siebie i rozumieć, że wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu tym, którzy Boga miłują i powołani są według Jego postanowienia? Czy nie jest to zadziwiającym, że i my mamy to zapewnienie, iż gdy z Panem cierpimy; z Nim też królować będziemy; że gdy doświadczamy agonii dusz naszych w naśladowaniu naszego Odkupiciela to otrzymamy więcej niż równoważną nagrodę i że Słowo Boże to zaręcza? Wszystkim, którzy przyjmują Boskie obietnice wiarą, sprawa ta staje się pewnością – „Cokolwiek by się stało, wiara zawsze ufa Jemu”.

Chociaż w czasie, gdy Jezus wycięty był z ziemi żyjących, nikt nie mógł wypowiedzieć Jego rodzaju, czyli Jego nasienia, potomstwa to jednak On ujrzy nasienie Swoje – odkupioną i udoskonaloną ludzkość, która przy końcu Tysiąclecia odziedziczy wszystkie rzeczy stracone przez Adama, lecz odkupione i przywrócone przez Jezusa, wtórego Adama.

WAŻNOŚĆ ZNAJOMOŚCI

Orzeczenie, że znajomością Swoją Pan nasz Jezus, jako sprawiedliwy Sługa Boży, usprawiedliwi wielu i poniesie ich nieprawości, jest ważnym szczegółem w tej lekcji. Dopatrujemy się, że właśnie z braku znajomości Boga, pierwszy nasz rodzic pomimo swej doskonałości, był słabym. Nie pojmując potęgi Bożej, nie rozumiejąc Jego dobrotliwego charakteru, ojciec Adam mniemał, że wszelkie nadzieje, radości i przyjemności życiowe były dla niego stracone, gdy matka Ewa przestąpiła Boską regułę względem owocu zakazanego i podpadła pod Boskie potępienie śmierci. Nie będąc zapoznany z Boskim charakterem, Adam był pozbawionym nadziei co do jej podniesienia, a także co do własnego szczęścia na przyszłość; dlatego dobrowolnie podzielił karę śmierci ze swoją żoną – popełniając, że tak powiemy, samobójstwo. Pan Jezus zaś znając Swego Ojca, pamiętając chwałę, jaką miał u Niego, zanim świat był, ufając Ojcu niechwiejnie, był w stanie wytrwać w posłuszeństwie Jego wymaganiom aż do śmierci i to śmierci krzyżowej.

Tak więc znajomość podtrzymała naszego Pana i uzdolniła Go do znoszenia tak srogich doświadczeń zwycięsko. Jego znajomość więc, wraz z Jego umysłową i fizyczną doskonałością, uzdolniła Pana Jezusa do zaspokojenia wszystkich wymagań tyczących się Jego poświęcenia a przez to umożliwiła usprawiedliwienie dla wielu, odkupienie Adama i całego jego rodzaju – uzdolniła Go do poniesienia ich nieprawości ochotnie i z radością, rozkoszując się w czynieniu woli Ojca, dla wystawionej Sobie radości podjął krzyż, wzgardziwszy sromotą.

Nie dziw więc, iż we wielu miejscach Pismo Święte wystawia tę myśl, że znajomość jest ważna dla naśladowców Pana i zachęca nas do wzrastania w łasce i w znajomości, zapewniając że poznanie Boga jest wiecznym żywotem. Dojście do takiej społeczności z Bogiem, która by dozwalała nam na zupełną znajomość o Nim i na doskonałą ocenę Jego sprawiedliwych i rozumnych przykazań, byłoby dojściem do stanu, który On ma przyjemność błogosławić na wieki, co również znaczy, że gdy znajomość taką posiadamy to będziemy mogli zastosować się radośnie do wszelkich wymagań na nas włożonych. Niechaj więc nikt nie lekceważy znajomości.

Mimo to jednak, chociaż znajomość jest wielce pożądana, wiedzieć nam trzeba, że nie jest nią sama tylko znajomość o Boskim Planie lub o różnych tak zwanych umiejętnościach ziemskich, ale znajomość, czyli zrozumienie Boga Samego. W takim też znaczeniu mówi Apostoł o Panu naszym Jezusie, „abyśmy Go poznali”, abyśmy byli zaznajomieni z Nim i byli z nim w bliskiej społeczności. Ktokolwiek znajduje się w tej bliskiej społeczności z Ojcem i Synem ma w sobie ową Boską moc, która sprawuje w nim chcenie i wykonanie Jego upodobań a ostatecznie, pod Boskim zarządzeniem wprowadzi go do chwalebnego współdziedzictwa z Panem. Apostoł wszakże wykazuje też, że posiadanie znajomości w ziemskich rzeczach, lub nawet znajomość o Boskim Planie, bez serdecznego posłuszeństwa i bez serdecznej społeczności z Bogiem, może nadal pozostawiać nas w stanie duchowego ubóstwa i niedostatku, bylibyśmy jako miedź brząkająca i cymbał brzmiący – 1 Kor. 13:1-3.

WIELCY „MOCARZE”

Przeto On wierny Sługa Pański, kierujący się Boską znajomością w Swoim posłuszeństwie Ojcu; dla Swej wierności w niesieniu nieprawości wielu, otrzymał też dział dla wielu, „aby się dzielił korzyścią z mocarzami”. Jak wielki to dział, nie jest tu zaznaczone. Inne Pisma jednak informują nas, że Ojciec dał Jemu dział z Samym Sobą – On zwyciężył i usiadł z Ojcem na stolicy Jego. Prawdziwie dostąpił działu z Najwyższym – z Wielkim Stworzycielem wszechświata. Z kolei On podzieli się korzyścią z mocarzami – korzyścią z Jego wielkiego zwycięstwa nad grzechem i śmiercią, kosztem Swego własnego życia – Swoją chwalebną nagrodą, stanowiskiem ponad aniołów, księstwa, mocy i państwa, ponad wszelkie imię jakie kiedykolwiek i gdziekolwiek było mianowane. Będzie to nagroda Jego bliskiej społeczności z Ojcem; nagroda Jego tysiącletniego Królestwa, wraz z Jego sposobnościami i przywilejami błogosławienia wszystkiego wzdychającego stworzenia; wieczna nagroda Boskiej łaski i hojności.

Korzyścią, jakiej dostąpił nasz Odkupiciel, jako Ten, który zachował zakon i wykupił świat Swoją kosztowną krwią, On proponuje dzielić się z wiernymi Swoimi naśladowcami, ze zwycięzcami, nazwanymi tu „mocarzami”. Co za wspaniała myśl! Pomimo naszych słabości i niedoskonałości, przy Boskiej łasce możemy przezwyciężać, przez Tego, który umiłował nas i kupił Swoją drogocenną krwią.

Wraz z Apostołem możemy powiedzieć: „Gdym jest słaby, tedym jest mocny” (2 Kor. 12:10); czyli: gdy dostrzegam swe słabości i braki, tedy rozumiem moc i doskonałość Odkupiciela, zarządzenia jakie w Nim są dla wszystkich, którzy są Jego i mogę być silnym w wierze, w ufności i w miłości, rozumiejąc, że wszystkie wielkie i kosztowne obietnice Słowa Bożego są tak i amen. Zatem już w życiu obecnym wiarą mamy pewien dział z Chrystusem i możemy uważać samych siebie jako przeprowadzonych z śmierci do żywota, jako dziedziców Bożych i współdziedziców z Chrystusem Jezusem, Panem naszym. Jednak osiągnięcie tych rzeczy, ich kompletność, będzie poza grobem, po zmartwychwstaniu, kiedy wszyscy Jego wierni staną się Jemu podobni, uczestnikami z Nim – gdy „podzieli się korzyścią z mocarzami”.

PRZYCZYNA TEJ SPRAWY

Lekcja nasza zamyka się powtórzeniem ogólnych zaznaczonych faktów. Cała ta wielkość dana Jezusowi, w której uczestniczyć mają też Jego naśladowcy, jest z tego powodu, że On wylał na śmierć duszę Swoją a z przestępcami policzony będąc, On Sam grzech wielu odniósł i za przestępców się modlił. Pismo Święte wykazuje z naciskiem, że bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia grzechów, że bez złożenia okupu nie byłoby uwolnienia Adama i jego rodzaju spod wyroku śmierci, nie byłoby nadziei wiecznego żywota dla nikogo. Rozumiejąc i oceniając tę główną i centralną myśl Boskiego Planu, poważajmy coraz więcej naszego Mistrza, jako autora naszej wiary, który w przyszłości będzie też jej dokończycielem. Starajmy się być Jemu wiernymi i, postępując Jego śladami, wydawajmy życie swoje za braci.

====================

— 1 lipca 1905 r. —