::R3243 : strona 358::
Sprawiedliwość wasza
„Wy jesteście światłością świata […] więc niechaj światłość wasza świeci […] Nie mniemajcie abym przyszedł rozwiązywać zakon albo proroki; nie przyszedłem rozwiązywać ale wypełnić. Ktoby tedy rozwiązał jedno z tych przykazań najmniejszych i uczyłby tak ludzi, najmniejszym będzie nazwany w królestwie niebieskim; a ktobykolwiek czynił i uczył ten będzie nazwany wielkim. Albowiem powiadam wam: Jeźli nie będzie obfitsza sprawiedliwość wasza, niż nauczonych w Piśmie i Faryzeuszów, żadnym sposobem nie wnijdziecie do królestwa niebieskiego” – Mat. 5:14-20
NASZEGO Pana kazanie na górze, z którego powyższe słowa bierzemy pod rozwagę, było znamiennym w swej prostocie i ważności. Od początku do końca nie ma zabiegania o literackie upiększanie i oratorstwo, niema fantazji lub chęci przypodobania komukolwiek. Kazanie wypowiedziane było dla nauki i to językiem prostym, ale silnym, dobitnym. Należy też zauważyć, że do okazji tej Pan nie wybrał miejsca publicznego, gdzie mogłoby zgromadzić się wielu słuchaczy, ale miejsce ustronne, gdzie mógł być tylko Sam ze Swoimi uczniami. Rzesze cisnęły się około Pana, aby widzieć Jego cuda i słuchać Jego nauk a Jezus leczył ich chorych i nauczał ich wiele różnych rzeczy, lecz to kazanie było przeznaczone specjalnie dla Jego uczniów, dla domowników wiary. I zostało ono wiernie zapisane, aby instrukcje w tym kazaniu zawarte, zostały na cały dom wiary, aż do skończenia Wieku. Przeto gdy rozważamy te słowa naszego Pana, możemy nieomal wyobrażać sobie jako byśmy, wraz z Piotrem, Jakubem, Janem i wielu innymi braćmi i siostrami rychłego kościoła, siedzieli na stoku onej góry, wsłuchani w słowa wychodzące z ust Tego największego Nauczyciela, jakiego świat kiedykolwiek znał. A gdy odwrócimy się od tego miejsca świętego, nie bądźmy słuchaczami zapominającymi, ale ceńmy te słowa żywota; niechaj one Wnikną do serc naszych jak najgłębiej i niechaj przyniosą obfity owoc ku żywota wiecznemu.
Ten wyjątek z kazania Pańskiego wykazuje odpowiedzialność wobec przyjętej prawdy. Obawiamy się, że mało jest chrześcijan, którzyby tę odpowiedzialność odpowiednio zrozumieli i poważnie nad nią rozmyślali. Zauważmy więc dobrze niektóre z tych orzeczeń: „Wy jesteście światłością świata […] niechaj światłość wasza świeci.” A następnie Pan powiedział: „Pókim jest na świecie, jestem światłością świata. Kto Mię naśladuje,nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota” (Jana 9:5; Jana 8:12). Pan chce abyśmy pamiętali, że jako Jego przedstawiciele, pouczeni i oświeceni Jego słowem, powinniśmy trzymać światła nasze w stanie błyszczącym, czyli światło nasze powinno tak świecić, aby ci, co są w naszym otoczeniu, nie chodzili w ciemności.
Światło jest symbolem prawdy, tak w znaczeniu biblijnym jak i w zwykłym wyrażeniu. To też oświadczenie: „Wy jesteście światłością świata niechaj światłość wasza świeci” – znaczy: „Wy zostaliście prawdą tak oświeceni, że staliście się żywymi przedstawicielami prawdy. Przeto starajcie się, aby światło to w żaden sposób nie przygasało, ale niechaj świeci coraz jaśniej, aby i inni mogli być nim ubłogosławieni.” Prawda ta jest „światłem żywota;” jest tym, co świat potrzebuje – do czego wszyscy muszą dojść, zanim będą mogli dostąpić wiecznego żywota. Ludzie muszą poznać prawdę, aby ta mogła ich oswobodzić z niewoli grzechu i śmierci, a także, aby prawda ich oczyściła i uświęciła. Zatem, Boską wolą jest, aby wszyscy przyszli do znajomości prawdy (1 Tym. 2:4). Jest więc obowiązkiem każdego dziecka Bożego, aby być czynnym w rozpowszechnianiu prawdy – aby przyświecać światłem prawdy Bożej.
„Oczyśćmy lampy nasze” „niech lampy nasze świecą” itp. śpiewają nieraz wierni, lecz co to znaczy? Znaczy, że powinniśmy zwracać pilną uwagę na słowa żywota, abyśmy prawdę poznali dokładnie; musimy uważnie i wiernie odcinać wszelkiego rodzaju błędy, tak prędko jak tylko je zauważymy – czy to są błędy doktrynalne, czy też w postępowaniu i rozmowach codziennych – tak, aby czyste światło prawdy Bożej mogło świecić, o ile możliwe, bez jakiegokolwiek zaćmienia, za pośrednictwem czystego, przezroczystego charakteru. Jest to faktem godnym pożałowania, że wielu dziatek Bożych jest obojętnych na sprawę oczyszczania swych lamp.
Zdobędą nieco prawdy, lecz z nią i wiele błędów. Zatrzymują i nauczają tę mieszaninę drugim, przeto nie przyświecają czystym światłem, ale przyćmionymi odcieniami błędów. W innych znowu wypadkach, chociaż wyznawana prawda jest stosunkowo czysta, to jednak ci, co się do niej przyznają, nie wiele dbają, aby ona oczyściła ich i w taki sposób światło ich jest przyćmione brakiem czystości osobistej. Jest to światło nieprawidłowe, zwodnicze. Ktokolwiek w taki sposób przetrzymuje prawdę, nie jest godzien
::R3243 : strona 359::
i w końcu ją straci; albowiem napisano: „Światłości [prawdy] nasiano sprawiedliwemu” a obojętność pod względem postępowania według prawdy jest niesprawiedliwością.
W czasach naszego Pana byli tacy, którzy mienili się być nauczycielami i przedstawicielami prawdy Bożej. Nauczeni w Piśmie i Faryzeuszowie udawali wielką gorliwość do prawdy i rozumieli o sobie, że są idealnymi wzorami mocy oczyszczającej; że posiadają światło i że przyświecają drugim. Jeden z Faryzeuszów modlił się: „Dziękuję ci Boże, że nie jestem jako inni […] poszczę dwakroć w tygodniu, daję dziesięciny ze wszystkiego co posiadam.” Pan jednak o takich powiedział: „Biada wam […] iż z wierzchu zdacie się być ludźmi sprawiedliwymi, ale wewnątrz pełniście obłudy i nieprawości”. Takimi oni byli w oczach naszego Pana, lecz przez ludzi byli poważani i czczeni; uważano ich za świętych i za przewodników na drodze prawdy i świątobliwości. Do Boskiego zakonu dodawali swoje puste i niedorzeczne tłumaczenia i tradycje, które niweczyły prawo Boże; lecz w nauczaniu tradycji ludzkich, byli bardzo gorliwymi.
Czyniąc to, nauczyciele ci byli bez wymówki. Boski zakon był przed nimi otworzony a ich przywilejem i obowiązkiem było, aby z tymże zakonem dobrze zaznajomić się. A szczególnie, gdy już Pan przyszedł i naukami Swoimi wykazał piękność prawdy a niedorzeczność ich tradycji, oni tym więcej okazali się bez wymówki. To też w zupełności słuszne było Pańskie zarzucenie im obłudy, gdy oni uparcie trzymali się i nauczali tradycji i ustaw starszych, w wyraźnej opozycji do wzmożonego światła prawdy, które tak wyraźnie objawiało ich niedorzeczności.
Nauczeni w Piśmie i Faryzeuszowie posiadali dużo prawdy; mieli przecież zakon Boży, do którego przyznawali się, że wierzą i nauczali go; lecz nielitościwie ten zakon zabarwiali i paczyli swoimi tradycjami i w rzeczywistości bezecnymi, choć z wierzchu obielonymi charakterami. To też w rezultacie ich zabiegów rzekomego nawracania ludzi do Boga, czynili więcej podobnych sobie obłudników.
Uczniom Swoim Jezus dał taką przestrogę: „Powiadam wam: Jeźli nie będzie obfitsza sprawiedliwość wasza, niż nauczonych w Piśmie i Faryzeuszów, żadnym sposobem nie wnijdziecie do królestwa niebieskiego”.
Wystrzegajmy się sprawiedliwości takiej, która u ludzi zdaje się być dobra i godna pochwały, lecz w ocenie Boskiej jest tylko udawaniem i obłudą. Bóg, który czyta serca, prędko rozeznaje, z jakich pobudek przyjmujemy i rozpowszechniamy prawdę; i niemądrym zaiste jest człowiek, który próbuje kupczyć Boskimi skarbami dla marnych zysków doczesnych; który woli trzymać się i nauczać błędu w przeciwieństwie do Boskiej prawdy; albo który przyjąwszy prawdę gotów jest sprzedać ją za pieniądze, za nieco wpływu lub popularności pomiędzy zamierającymi współpodróżnikami na drodze do grobu, albo za jakiekolwiek korzyści doczesne.
A jednak są tacy, którzy chociaż może nie kupczą prawdą w sposób tak obłudny, nie doceniają prawdy i z tego powodu poniosą poważną stratę, jeżeli nie w tym życiu to w przyszłym. Gdy dozwolimy, aby uprzedzenie, współzawodnictwo, pycha, wojowniczość lub cokolwiek innego zepsuło naszą wolność, szczerość, pokorę i cichość, które przystoją tym, co szukają prawdy, to zaczniemy nabierać ducha faryzejskiego, który gdy dojrzeje, stanie się rażącą obłudą. Którzy usposobienia takiego jak najusilniej unikają, którzy prawdę przyjmują w cichości i szczerości, i którzy gorliwie prawdy nauczają, bez względu na koszta i ponoszone ofiary, będą, jak to sam Pan powiedział, nazwani wielkimi w Królestwie niebieskim. Natomiast ci, którzy zatrzymują pewną miarę błędu, a mogliby poznać więcej prawdy gdyby znajdowali się w lepszym stanie serca, nazwani będą najmniejszymi w tymże królestwie (Mat. 5:19).
Uprzedzenia i różne stare wady charakteru często przeszkadzają niektórym poświęconym dziatkom Bożym w ich prawidłowym rozwoju; a w rezultacie tego, zabiegi ich, chociaż podejmowane w służbie Bożej, zużywane są na co inne, bo oni wierzą i uczą nieprawidłowo, nawet w punktach takich gdzie Słowo Boże jest bardzo wyraźne. Wystrzegajmy się tego i odrzucajmy od siebie wszystko, co mogłoby utrudniać nasz osobisty postęp na drodze prawdy i umniejszyć naszą użyteczność w służbie naszego Mistrza. Biegnijmy z cierpliwością, cichością i pilnością w zawodzie nam wystawionym; patrząc na Jezusa, który powiedział: „Dość masz na łasce Mojej. Moc Moja wykonywa się w słabości”.
====================
— 15 września 1903 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: