R2722-332 Studium biblijne: Właściwe chrześcijańskie życie codzienne

Zmień język

::R2722: :strona 332::

WŁAŚCIWE CHRZEŚCIJAŃSKIE ŻYCIE CODZIENNE

Tytus 2:1-15 — 25 LISTOPADA

„Abyśmy trzeźwię, sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie.”

Słowa niniejszej lekcji były pisane do Tytusa, który był starszym (biskupem), służący poświęconym wiernym na wyspie Krecie. Instrukcje zawarte w tej lekcji nie były zamierzone i nie powinny być stosowane do innych jak tylko do poświęconych wierzących, a szczególnie stosowały się do sześć klas wiernych zamieszkałych na Krecie. (1) Do „starszych mężczyzn” – nie tylko do starców wiekiem, ale do braci zaawansowanych w prawdzie, dojrzałych, którzy prawdopodobnie byli też dojrzałymi w latach. (2) Do starszych niewiast – zaawansowanych, dojrzałych. (3) Do młodszych niewiast. (4) Do młodych mężczyzn. (5) Do takich, którzy chociaż wolnymi w Chrystusie, byli jednak niewolnikami według ciała – sługami. (6) Do Tytusa samego. (7) Lekcja zakończa się napomnieniem dla wszystkich klas w Kościele.

Tytus jako kaznodzieja potrzebował mieć przed swoim umysłem pewien wzór, czyli ideał względem wszystkich klas w kościele i jako mądry pracownik powinien pracować ku rozwinięciu ideału, jaki Apostoł starał się mu wskazać – rozumiejąc, że polecenia tu przytoczone są w zupełnej zgodzie ze „zdrową nauką”. Twierdzonym było przez niektórych, że ludność zamieszkała na Krecie była szczególnie zdegradowana, bez żadnych zalet charakteru i że z tego powodu zachodziła potrzeba, aby Apostoł dał podobne napomnienie tym, co opuścili takie otoczenie w świecie i przyłączyli się do Pana jako Jego Kościół. Jednakowoż, w dalszym naszym badaniu zauważymy, że każde słowo tego napomnienia jest w zupełności stosowne do wiernych Pańskich w obecnym czasie, chociaż żyjemy w warunkach wielkiego uświadomienia.

Starcy, zaawansowani, mieli być trzeźwi, poważni i roztropni (umiarkowani) – nie lekkomyślni, płosi i wrażliwi. Ich podeszły wiek, jak i długie lata doświadczenia jako chrześcijan, powinny doprowadzić ich do stanu dojrzałości i trzeźwości. Trzy te zalety należałyby w znacznym stopniu do ich śmiertelnych ciał, chociaż znajdowały się pod nadzorem i wpływem nowego umysłu; lecz w dodatku do tych trzech zalet, powinny znajdować się w nich trzy inne cnoty, charakterystyki nowej natury; a mianowicie: zdrowi w wierze, w miłości i w cierpliwości. W greckim położony jest tu nacisk przez dodanie słowa „tej” – w tej wierze, w tej miłości i w tej cierpliwości. Jest to właściwym, ponieważ są różne wiary, różne miłości i różne rodzaje cierpliwości, a Apostoł chciał być zrozumiany, że zachęcał do tej wiary, miłości i cierpliwości, które są z Boga i których On Sam naucza Swój lud przez Swoje Słowo, jako napisano: „Będą wszyscy wyuczeni od Boga.”

Nie było to przypadkiem, że Apostoł umieścił „zdrowi w wierze” przed „zdrową miłością”; bo ponieważ miłość jest jednym z owoców ducha prawdy i ponieważ człowiek nie może otrzymać więcej ducha prawdy aniżeli otrzymuje samej prawdy, stąd ta ważność prawdy w posiadaniu tej zdrowej wiary.

Często słyszymy oświadczenia, że nie tyle ważnym jest w co człowiek wierzy, ale jak postępuje. Na to odpowiadamy, że zdrowa wiara jest bardzo ważna nie tylko w kształtowaniu postępowania, ale i w rozniecaniu dobrych pobudek. Tylko w proporcji jak posiadamy prawdę, posiadamy też uświęcającą moc; natomiast w miarę jak trzymamy się błędów, które osłabiają lub paczą posiadaną przez nas prawdę, w takim stopniu brak nam będzie uświęcającej mocy i samego uświęcenia. Powinniśmy zawsze pamiętać i współdziałać z modlitwą naszego Pana za nas: „Poświęćże ich w prawdzie [przez prawdę] Twojej; Słowo Twoje jest prawdą”.

Nie było też przypadkiem, że Apostoł umieścił miłość przed cierpliwością; bo chociaż cierpliwość może być rozwijana z cielesnych względów; jak na przykład dla osiągnięcia światowych celów i pragnień, to jednak cierpliwość taka nie dosięga serca, lecz jest tylko wymuszoną albo hamującą zewnętrzne postępowanie, a gdy ten zewnętrzny przymus jest odjęty człowiek automatycznie powraca do pierwotnego stanu niecierpliwości. Cierpliwość, która mogłaby trwać i stać się rdzenną częścią charakteru,

::R2723: :strona 333::

musi wynikać z odmienionego serca; sprężyna miłości musi najprzód zastąpić sprężynę samolubstwa.

Jak pięknym jest taki charakter! Nie moglibyśmy życzyć dla wiernych Pańskich w obecnym czasie nic więcej jak to, aby dojrzali bracia byli trzeźwi, poważni i roztropni, mający nowy umysł dobrze zaopatrzony zdrową wiarą w Słowo Boże, a serce pełne miłości przejawiającej się takimi zaletami jak uprzejmość, cichość, łagodność, które wszystkie mogą być zsumowane w jedno słowo „cierpliwość.” Zachęcamy braci zaawansowanych w prawdzie, gdziekolwiek się znajdują, aby dobrze zauważyli ten wzór dojrzałego męża Bożego dobrze rozwiniętego w Chrystusie i dobrze przypodobanego Jego obrazowi. Zachęcamy wszystkich, aby obraz ten trzymali przed swoimi umysłami i uczynili go swoim ideałem.

„Starsze niewiasty” – dojrzałe, rozwinięte – mają również wzór wystawiony im przez Apostoła. Powinny być „przystojne w postępowaniu”. Ponieważ przyznają się do świętobliwości, do zupełnego poświęcenia się Bogu, aby poznawać i czynić Jego wolę, więc poświęcenie to ma się przejawiać w ich życiu. Apostoł następnie wylicza kilka sposobów jak to ma się przejawiać: Niewiasty takie, niech nie będą potwarliwe (niech nie mówią potwarzy) – fałszywych oskarżeń lub jakichkolwiek oskarżeń obelżywych. Ponieważ jak to Apostoł dalej upomina, one powinny być wzorami pilnowania własnych spraw. Nie powinny być niewolnicami wina, ale być nauczycielkami rzeczy dobrych, nauczając słowem i przykładem wszystkich będących pod ich wpływem. Z natury rzeczy wpływ ich będzie najwięcej na młodsze niewiasty i powinien być wywierany tak jak przystoi niewiastom przyznającym się do świętości, jako kierowane Słowem Bożym i duchem prawdy.

Młode niewiasty powinny znaleźć dobre przykłady w ich starszych poświęconych siostrach. Wpływ tych przykładów nie powinien być ku dysharmonii i walki pomiędzy mężem a żoną. Radą ich nie będzie: „Domagaj się swoich praw”; „Nie daj się”; „Powiedz mu swoje zdanie” itd. Przeciwnie, one będą czynicielkami pokoju, służąc młodym niewiastom takimi radami, które by uszczęśliwiały życie domowe przez posłuszeństwo rozkazom Słowa Bożego. Zamiast pobudzać młodsze niewiasty do samolubstwa, które i tak gnieździ się w każdej osobie z powodu upadku, one będą dopomagać im słowem i przykładem do rozwijania ducha przeciwnego samolubstwa, czyli ducha miłości. Będą je uczyły „jakoby mężów swoich i dziatki miłować miały.”

Gdyby miłość była w ten sposób wpajana jako najpierwsze prawo w każdym domu, jako najgłówniejsza chrześcijańska cnota, którą powinno się rozwijać i praktykować, to zachodziłaby wielka różnica pomiędzy domami chrześcijańskimi a innymi. Możemy dodać, że chrześcijańska matka może w ten sposób, lepiej aniżeli w jakikolwiek inny, głosić oną chwalebną Ewangelię zbawienia; swoim życiem i domem może objawiać ewangeliczną moc uwalniającą człowieka z niewoli grzechu i samolubstwa, nawet w tym stanie śmiertelnym.

Młodsze niewiasty powinny w starszych niewiastach widzieć dla siebie dobrą naukę także w roztropności – jak panować nad swoimi uczuciami i wrażliwością, jak rozmyślać trzeźwo i w ten sposób pielęgnować i odpowiednio rozwijać tak serce jak i głowę, pomnażać się w radości w Panu i lepiej przysposabiać się do ich rodzinnych obowiązków i przywilejów. Powinny uczyć się również czystości, skromności – co jest potężnym wpływem ku dobremu, nie tylko dla samych młodszych niewiast, ale i dla ich rodzin. Powinny być także „pilne domu”, czyli pilne pracownice w domu, rozumiejąc, że obowiązki żony i matki

::R2724: :strona 333::

są głównie domowymi obowiązkami; że dom jest jej pracownią i kazalnicą, gdzie jej wpływy powinny być największe i najlepsze.

Powinny być też „mężom swym poddane”, albo, jak oddane to jest w Diaglott, „podległe” – nie przywłaszczające sobie miejsce i władzę męża w domu, nie wszczynające ustawiczne spory i walki o różne sprawy życiowe, tak że mąż musi toczyć jedną walkę życiową w zdobywaniu chleba codziennego, a drugą przy jedzeniu tegoż chleba. Przez posłuszeństwo, czyli podległość, nie rozumiemy, że Apostoł miał na myśli ślepe posłuszeństwo lub głupie poddaństwo, lub że żonie pod żadnym warunkiem nie wolno korzystać z właściwych wolności i przywilejów; ale że korzystając z takowych powinna to czynić przystojnie, tak aby życie męża (na którym spoczywa główna odpowiedzialność domu, tak według praw Boskich jak i ludzkich) czynić błogosławieństwem, a nie ciężarem.

Jako żona chrześcijańska ona powinna mieć pewną znajomość woli Bożej wyrażonej w Jego Słowie odnośnie spraw domowych i rodzinnych, i te poglądy powinna wyrażać z miłością, umiarkowaniem i dobrocią, ale i z pewną stanowczością; lecz wyraziwszy swoje zdanie co do woli Bożej w danej sprawie, oraz swoje powody do tego, powinna poddać się decyzji męża (we wszystkich sprawach, lecz nie w sprawach sumienia), ponieważ według Boskiego zarządzenia, tak jak Chrystus jest głową Kościoła, mąż jest głową żony – ostatecznym arbitrem w sprawach rodzinnych.

Gdyby chrześcijańska żona niekiedy zauważyła, że zastosowanie się do tej biblijnej zasady wychodzi jej na szkodę, lub że może zaszkodzić rodzinie, ona może zaprotestować taktownie i wykazać mężowi, bez szorstkiego gderania, jak szkodliwe wyniki przewiduje i może zachęcać do zmiany, wskazując (szczególnie gdy mąż nie jest w prawdzie), że odpowiedzialność w danej sprawie lub transakcji spoczywa w jego rękach; i niech następnie pociesza się tą myślą, że stosuje się do Boskich zarządzeń i że ostatecznym wynikiem zapewne będzie jakieś duchowe błogosławieństwo, zgodnie z Boską obietnicą, że wszystkie rzeczy dopomagają dobrego tym co Go miłują i okazują swoją miłość przez posłuszeństwo. Niechaj sprawę przedstawi Panu w modlitwie i wszelkie trudności niech znosi w pokoju. Apostoł dodaje, że taki sposób postępowania ściągnie najmniej ujmy dla sprawy, którą miłujemy i dla której poświęciliśmy nasze życie.

Młodzieńców w Kościele Apostoł upomina,

::R2724: :strona 334::

aby byli trzeźwi – nie popędliwi, bezmyślni lub zarozumiali, ale zrównoważeni i powściągliwi. Następnie, mając na względzie, że i Tytus sam był młodzieńcem, Apostoł napomina go aby był wzorem dla innych młodzieńców w kościele i tym sposobem pośrednio napomina wszystkich wierzących młodzieńców, aby zauważyli i rozwijali w sobie przymioty zalecane w tym miejscu Tytusowi.

Tytusowi Apostoł radził być wzorowym człowiekiem, wzorem dobrych uczynków i zdrowej nauki. Nie powinien dozwolić, aby jego nauki (doktryny) zostały spaczone pustymi urojeniami własnymi lub innych ludzi. Zaleca Tytusowi, a pośrednio wszystkim młodzieńcom, powagę, która jest przeciwieństwem do płochości i lekkomyślności. Wierzący młodzieńcy mają coś, czym mogą zająć swój umysł, czego światowi nie mają, a wielkość i wspaniałość ich nadziei i ambicji, opartych na wielkich i kosztownych obietnicach Słowa Bożego, powinny dodawać ich życiu i całemu postępowaniu równowagi, coś jak balast na okręcie, chroniąc ich od przesadnej ciężkości górą i przygotowując ich do przepłynięcia burz i trudności życiowych, przez które muszą przejść zanim znajdą się w pożądanym porcie.

„Słowo zdrowe” (zdrowe rozmowy), którym nie można by uczynić zarzutu, jest inną zaletą, o jaką Tytus i wszyscy poświęceni, a szczególnie młodzi, powinni starać się. Nie tylko zdrowe rozmowy w znaczeniu akuratnego i gramatycznego wyrażania się, ale zdrowe rozmowy w znaczeniu, aby były prawdziwie budujące dla umysłu, serca i charakteru. Niestety, jak dużo rozmów młodzieńców, nawet chrześcijańskich, nie są wcale zdrowe ani pomocne dla nich ani dla ich współtowarzyszów. Młodzieńcy w Chrystusie mają być naśladowcami miłego Syna Bożego, tak aby swoimi rozmowami, jak i całym zachowaniem się, ustawicznie kazali Chrystusa i odpowiednio okazywali przed światem Jego zacne charakterystyki – prawdę, sprawiedliwość, czystość, łagodność, dobrotliwość, miłość i inne. Zdrowa mowa nie może być zganiona przez nikogo, przez przyjaciół ani wrogów, wiernych lub niewiernych, świętych lub grzeszników; a jak Apostoł daje do zrozumienia, postępowanie takie będzie ustawicznym strofowaniem dla nieprzyjaciół jakich należy się spodziewać, i którzy wobec tak szlachetnego życia muszą ostatecznie być zawstydzeni.

Sługom Apostoł posyła również pewne poselstwo i przyznać musimy, że jest to poselstwo, o którym mniej uświadomieni wierzący gotowi pomyśleć, że nie jest ze wszystkim właściwe. Wielu z poświęconych obecnie, zamiast być czynicielami pokoju, są czynicielami niezgody, ponieważ nie pojmują podstawowych zasad ewangelicznych i ich zastosowania w czasie obecnym. Zachęcają sług do „strajków,” do „walki o swe prawa,” do baczenia, aby nie byli „deptani,” do „dopominania się sprawiedliwości” itd. Apostoł zaś, rozumiejąc plan Boży, wiedział, że nie można w tym czasie spodziewać się zupełnej sprawiedliwości ani spodziewać się aby ludzkie lub jakiekolwiek prawa mogły wszystkich zadowolić, ponieważ wciąż jeszcze znajdujemy się, jak to Apostoł określił, w „teraźniejszym świecie [wieku] złym”, a księciem tego świata (wieku) jest szatan i porządek tego świata nie opiera się na miłości ani sprawiedliwości, ale na samolubstwie – Gal. 1:4; Jana 14:30.

Apostoł wiedział, iż nie można spodziewać się aby zło było naprawione i sprawiedliwość wymierzona pod administracją szatana. To też we wszystkich swoich naukach on wskazywał wierzącym na czas przyszły, kiedy to Pan, Król sprawiedliwy, obejmie panowanie nad ziemią i wypełni pożądanie wyrażane w modlitwie: „Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja na ziemi tak jak jest w niebie.” Wtedy sprawiedliwość zapanuje na ziemi, ponieważ ona jest w niebie i wtedy sprawiedliwi będą poważani; lecz zanim chwalebne te warunki nastąpią, królestwo Chrystusowe musi być wpierw ustanowione, a szatan, książę tego świata, musi być związany aby nie zwodził więcej narodów. Wtedy panowanie niesprawiedliwości i samolubstwa będzie usunięte i zastąpione prawami Tego, który wykona sąd według sznuru, a sprawiedliwość według wagi – Obj. 20:1-3; Dan. 2:44; Iz. 28:17.

Zgodnie z tym Apostoł upominał sług, byli poddani panom swoim i starali się im podobać. Nie powinni być leniwi, niedbali lub obojętni w sprawach swych panów lub w doglądaniu ich dóbr. Powinni tak interesować się tymi rzeczami jakby to były ich własne. Na innym miejscu Apostoł oświadczył, że wszelką pracę powinni wykonywać jakby to czynili samemu Panu – wiernie, pilnie i dobrze (1 Kor. 10:31). Taka służba sprawowana ziemskiemu panu, „tak jakoby Panu” niebieskiemu, z tym pragnieniem aby się Jemu podobać i ze względu na posiadaną prawdę i jej ducha, będzie niewątpliwie tak przyjemną Jemu jakby była służba wprost dla Jego sprawy, gdyby warunki danego sługi przeszkadzały mu do czynienia coś szczególniejszego w służbie Panu lub Jego prawdy.

Słudzy mieli starać się, aby nie tylko podobać się panom, ale mieli to czynić we wszystkim – tak w małych rzeczach jak i w większych; i po tym mieli być chrześcijańscy słudzy rozpoznani od innych, którzy przeważnie służą tylko na oko, wierni tylko wtedy, gdy pracodawca na nich patrzy. Wierni słudzy chrześcijańscy mieli być przez to rozpoznani, jako klejnoty, nawet przez tych co nie podzielili ich przekonań religijnych i prawdopodobnie tym sposobem mogli wyrażać kazania wymowniejsze aniżeli mogliby to czynić ustnie. Niektórzy mogliby być posłuszni panom, a jednak ustawicznie protestować i narzekać; więc Apostoł dodaje słowo w tym względzie – „nie odmawiając” – aby nie sprzeciwiali się lub spierali z swoimi panami co do metod i sposobów pracy; nie narzekali na wspólną niedolę sług. Niechaj inni narzekają, jeżeli chcą, chrześcijańscy słudzy powinni raczej być spokojnymi, aby sprawie, którą miłują i której służą, nie przynosić jakiejkolwiek ujmy.

„W niczem nie oszukując” – nie przywłaszczając sobie skrycie pańskich dóbr lub czyniąc cośkolwiek przeciwko jego wyrażonej woli. Z właściwością możemy tu zaznaczyć, że gdyby pan wymagał od swego sługi jakiej działalności nieuczciwej, moralnie złej, to właściwym byłoby dla sługi sprzeciwić się i zaprotestować. Sumienie jego powinno być podtrzymane w sprawach, które dotyczą

::R2725: :strona 335::

jego sumienia; lecz nie potrzebuje on wtrącać się do pańskich spraw tyczących się sumienia jego pana i z którymi on jako sługa nie ma nic do czynienia. Swą uczciwością nawet w najmniejszych sprawach sługa może głosić kazania i wywierać dodatni wpływ na swego pana, „wierność uprzejmą pokazując”, to jest wierność dla dobra pana.

Wpływ wszelkiej znajomości jest ten, że czyni uświadomionego krnąbrnym, gdy nakładane są na niego ograniczenia; a że znajomość chrześcijańska jest najwyższą formą znajomości, więc skłania więcej aniżeli co inne, do uporu. Chrześcijańska znajomość wyraża myśl, że bez względu jak wielka różnica zachodzi pomiędzy stanowiskiem króla a wieśniaka w rzeczach ziemskich, w rzeczywistości oni są sobie równi moralnie – na tym samym poziomie, z punktu zapatrywania Boskiej sprawiedliwości. Myśl ta raz przyjęta do najpokorniejszego umysłu burzy dużo owego szacunku jaki ktoś mógł odczuwać do ziemskiego autorytetu. Jest to podniosłą myślą dla biednego, że przed Onym Wielkim Królem wszystkiej ziemi on stoi na równi z najbogatszym, najuczeńszym i najpotężniejszym na ziemi – że czy bogaty czy biedny, „człowiek jest człowiekiem i to wszystko.” Biednym daje to do zrozumienia, że oni mają pewne ludzkie prawa i że te są czymś więcej aniżeli prawami bydlęcymi, że zawierają w sobie pewną wolność umysłu i sumienia, a także pewną wolność postępowania.

To właśnie uświadomienie, dane światu przez chrześcijaństwo, spowoduje wkrótce wstrząsy i rewolucyjne przewroty, które zburzą wszystkie obecne instytucje w szale anarchii. Chrześcijański sługa powinien więc być więcej aniżeli tylko uświadomionym człowiekiem. Jest on również człowiekiem poświęconym Bogu; takim który zrzekł się swoich praw i poddał się woli Bożej, a poruczywszy samego siebie w ręce Boga, aby być przez Niego uczonym i przygotowanym do niebiańskiego królestwa, on wierzy mocno, że Bóg chce i może dotrzymać Swej obietnicy i pokierować jego sprawami tak, aby wszystko wyszło ku jego najwyższemu duchowemu dobru.

Prawdziwy chrześcijański sługa (a wszyscy chrześcijanie muszą być sługami, jeżeli chcą być podobni Panu – Filip. 2:7). poświęcony w laki sposób Panu, rozumie, że pod Boską opatrznością nie powinien spodziewać się swoich praw w czasie obecnym, ani powinien walczyć o swoje prawa, albowiem zrzekł się swoich praw, aby czynić wolę Bożą w miarę sposobności i aby wola Boża wypełniła się w nim według Boskiej mądrości i opatrzności. Gdy jest gnębiony i traktowany niesprawiedliwie, on wygląda swego wybawienia od Pana i w jakikolwiek sposób ono nadejdzie, przyjmuje je jako zrządzone przez Boga, a jeżeli Bóg nie ześle ulgi sposobami rozumnymi i słusznymi, on zgodzi się z tym, dziękując Bogu za jego pieczę nad nim i ucząc się cierpliwości i wytrwałości, jakich trudności te od niego wymagają; rozumiejąc przy tym, że próby takie, bez względu od kogo przychodzą, dozwolone są od Boga (chociaż może nie są przez Niego zrządzone) i zamierzone są dla jego dobra i duchowego rozwoju.

Tacy chrześcijańscy słudzy jak i tacy chrześcijanie jakichkolwiek sfer są jedynymi, którzy znają wartość prawdziwego zadowolenia. Inni walczą o swoje prawa i naprawę ich krzywd, a czyniąc to rozwijają w sobie coraz więcej ducha samolubstwa i zazwyczaj powodują sobie więcej utrapień i niezadowolenia. Tylko chrześcijanin może powiedzieć:

„Jestem kontent z losu swego
I z kierownictwa Pana mego.”

Stanowisko to może zająć tylko przez żywą wiarę, a wiarę taką może zastosować do spraw życiowych tylko po poświęceniu się Bogu, a poświęcić się Bogu może tylko po dojściu do pewnej znajomości o Boskim charakterze i planie. Apostoł zapewnia, że tacy słudzy zdobią naukę naszego Pana i Zbawiciela. Ujawniają, że to nie jest nauka walki, ale pokoju i dobrej woli wobec ludzi; że nie jest nauką li tylko osobistych praw i samolubnych zabiegów o takowe, ale jest nauką miłości, wesela i pokoju w duchu świętym.

CZEMU CHRZEŚCIJANIN POWINIEN ŻYĆ W ODOSOBNIENIU OD ŚWIATA?

Po przedstawieniu właściwego sposobu postępowania dla różnych klas w Kościele. Apostoł daje logiczny powód do takich rad, mówiąc: „Albowiem okazała się łaska Boża zbawienia [zapewniająca zbawienie] wszystkim ludziom.”

Kiedy łaska Boża okazała się w taki sposób? Odpowiadamy: Nie prędzej aż Ewangelia zaczęła być głoszona po śmierci i zmartwychwstaniu naszego Odkupiciela. Przez cztery tysiące lat poprzednich łaska Boża nie okazała się, nie była zamanifestowana światu w żadnym znaczeniu. Przymierze zakonu było tylko dla żydów i nie było ono przymierzem łaski, ale raczej sprawiedliwości. Najwięcej co było względem łaski Bożej to proroctwa, że ona okaże się później i że w rezultacie tego błogosławieństwa spłyną na wszystkie rodzaje ziemi. Ona jeszcze dotąd nie okazała się wszystkim ludziom, lecz właściwie ona będzie wszystkim ludziom, ponieważ będzie zastosowana do wszystkich, tak jak przekleństwo przeszło na wszystkich. W obecnym czasie większość ludzi nie widzi łaski Bożej – ona nie okazuje się im. Więcej aniżeli trzy czwarte rodzaju ludzkiego jest w zupełności ciemna co do tej łaski – znajduje się w ciemnościach pogańskich aż do dnia dzisiejszego, a z tej jednej czwartej tych co dostrzegli nieco łaski Bożej, znaczna większość zobaczyli ją tak niewyraźnie, że nie umieją rozpoznać jej piękności ani ocenić jej wartości. Błogosławione są oczy nasze, jeżeli widzą tą łaskę Bożą wyraźnie. W czasach apostolskich jak i w naszych czasach, łaska Boża okazała się wszystkim ludziom w tym znaczeniu, że nie była już więcej ograniczona do samych tylko żydów; otwarta została także i dla pogan, średnia ściana została zburzona, jak to Apostoł określił na innym miejscu.

Czym właściwie jest ta łaska Boża? Wraz z apostołem odpowiadamy: Jest to łaska, która była ogłoszona i zamanifestowana jako podstawa do pojednania – a podstawą tą nie jest ludzka sprawiedliwość. Bóg mówi nam przez Swoje Słowo, że On Sam przygotował wielką ofiarę za grzechy, ofiarę wymaganą Jego własnym zakonom, że Jezus w zupełności zapłacił karę za nas i że w rezultacie tego możemy być teraz pojednani z Bogiem, a On może słusznie i bez pogwałcenia Swego prawa przyjąć nas, których poprzednio potępił na śmierć. To Jego przyjęcie nas oznacza przywrócenie Jego łaski; a to przywrócenie Jego łaski, gdy właściwie przyjęte jest przez nas, wprowadza nas do stanu zbawienia, uwalnia nas od grzechu i

::R2725: :strona 336::

śmierci do zupełności żywota, doskonałości i wolności Synów Bożych.

W taki sposób łaska Boża zastosowana jest do Kościoła wybieranego z świata w wieku ewangelicznym i w taki sposób będzie ona zastosowana do całej ludzkości, gdy błogosławieństwo Boże spłynie na świat przez Kościół, w Tysiącleciu. W obecnym czasie łaska Boża okazuje się w łączności z „wysokim powołaniem” do Boskiej natury i do złączonej z nią nieśmiertelności. W Tysiącleciu zaś łaska ta zostanie zamanifestowana przez błogosławieństwa restytucji, które zostaną zaofiarowane wszystkim ludziom i ci, co zechcą przyjąć warunki tejże łaski, dostąpią życia wiecznego na ziemi.

Cóż tedy ta łaska ma do czynienia z nami? I czemu ona ma prowadzić do tak radykalnych zmian w naszym charakterze i postępowaniu, jak to Apostoł daje do zrozumienia? Ponieważ – oświadcza Apostoł – łaska Boża, przez którą bywamy wezwani do zbawienia, uczy nas czegoś. Ona uczy nas, że droga pojednania i powrotu do zupełnej społeczności z Bogiem jest drogą zaparcia samego siebie – wyrzeczenia się wszystkiego co jest przeciwne naszym najwyższym pojęciom o Boskim charakterze i woli, a także wyrzeczeniem się wszelkich zamiłowań, pożądań i ambicji światowych – ambicji o wpływy i bogactwa tego świata i zamiast zabiegać o te rzeczy, my, którzy chcemy dostąpić obiecanego od Boga zbawienia, mamy żyć „trzeźwię, sprawiedliwie i pobożnie na tym świecie” – nie spodziewając się ziemskich zaszczytów i korzyści pod panowaniem „księcia tego świata”, który przeciwnym był naszemu Panu i tak samo przeciwnym jest każdemu wstępującemu w jego ślady.

Jeżeli tedy mamy żyć w zaparciu samych siebie na tym świecie (w tym wieku), aby dostąpić zupełnej łaski Bożej w świecie (wieku) przyszłym, to co takiego mamy mieć przed naszym umysłem co mogłoby być nadzieją, pożądaniem i pociechą dla naszych serc? Apostoł mówi nam co. Wystawia przed nami najwspanialszą rzecz, na którą wszystkie nasze ambicje mają być zwrócone i w której wszystkie nasze nadzieje mają być skoncentrowane, jako w skarbie przewyższającym wszelkie skarby tego świata. Apostoł określa tę nadzieję tymi słowami:

OCZEKUJĄC ONEJ BŁOGOSŁAWIONEJ NADZIEI I OBJAWIENIA CHWAŁY WIELKIEGO BOGA I ZBAWICIELA JEZUSA CHRYSTUSA

To ma być ośrodkiem naszych oczekiwań. Nie mamy spodziewać się błogosławieństw przed objawieniem się królestwa Bożego. Mamy zauważyć, że królestwo to musi przyjść, zanim Boska wola będzie wykonywana na ziemi tak jak wykonywana jest w niebie. Mamy też wiedzieć, że królestwo to musi związać szatana i zburzyć jego instytucje oparte na samolubstwie, zanim może zastąpić je nowymi instytucjami opartymi na sprawiedliwości, prawdzie i miłości. Ktokolwiek więc został ubogacony łaską Bożą i miał swe oczy wyrozumienia otworzone Słowem Prawdy i jej duchem, znajduje, iż Słowo to uczy, że błogosławieństwa zupełnego zbawienia „dane nam będzie w objawieniu Jezusa Chrystusa” (1 Piotra 1:13) i że głównym celem obecnego naszego życia jest bojować dobry bój, przeciwko grzechowi, w obronie sprawiedliwości i w dopomaganiu domownikom wiary; a nie bojować o ziemskie prawa ani zabiegać o ziemskie zaszczyty i bogactwa – w jakich to bojach i zabiegach cały świat jest niemal wyłącznie zaangażowany. Jeżeli poświęceni w Panu posiadają pewne talenty, wpływy lub bogactwa, te nie są ich skarbami, a tylko sługami; oni nie liczą się właścicielami

::R2726: :strona 336::

tych rzeczy, a tylko szafarzami, których przywilejem jest używać tych rzeczy jak najlepiej mogą w służbie ich Pana i dla sprawiedliwości, przysposobiając samych siebie i drugich do Pańskiego objawienia się i do Jego Królestwa.

O Panu naszym Jezusie, Apostoł mówi jako o „naszym wielkim Bogu i Zbawicielu”; i jest to zupełnie zgodnym z ogólną nauką Pisma Świętego. Pan Jezus jest potężnym, jest wielkim pomiędzy potężnymi i On sam oświadczył, że wszyscy powinni „czcić Syna” tak jak czczą Ojca – Jana 1:1; Jana 5:22.

W innym rozważaniu Apostoł przedstawia dla czego mamy być przejęci tą nadzieją wtórego przyjścia Pańskiego i naszego zgromadzenia do Niego, jako wybrany Kościół. Ma to być nie tylko w oczekiwaniu życia wiecznego i chwały jakiej mamy dostąpić, ale szczególnie w tej myśli, że Ten przychodzący w chwale, z którym mamy być na wieki złączeni jako członkowie Jego Oblubienicy – nie jest kimś innym, ale Tym samym, który wydał Samego Siebie za nas, który poświęcił własne życie dla naszego odkupienia. Mamy też pamiętać, że On nie tylko wykupił nas od kary za grzech, czyli od śmierci, ale że odkupienie jakie On zamierzył i przygotowuje jest czemś więcej aniżeli tylko wykupieniem z nieprawości, z grzechu. Pamiętać mamy, że to zgładzenie grzechu i instrukcje oczyszczenia jakie Słowo Prawdy ma nam dać, jak to Apostoł w naszej lekcji wykazał, jest w tym, aby Pan wybrał i „oczyścił Sobie Samemu lud własny”, ludzie odmienni od innych, odznaczających się szczególniejszą miłością do tego co jest sprawiedliwe, czyste, zacne i dobre, i którzy, pomimo swych niedoskonałości i śmiertelnych ciał starają się rozwijać w swych sercach te cnoty coraz więcej i ciała swe trzymać w poddaństwie. Więcej nawet, Apostoł dodaje, że ten lud szczególny będzie „gorliwie naśladował dobrych uczynków,” gorliwie pragnąc i starając się czynić dobrze cieleśnie, umysłowo i moralnie wszystkim ludziom, w miarę sposobności, a najwięcej domownikom wiary.

Zakończającym napomnieniem Apostoła było, aby Tytus mówił i nauczał wiernych zgodnie z tymi zasadami, jakie on powyżej wyłożył, strofując ich, kiedykolwiek zachodzi potrzeba (w miłości i łagodności, a jednak z powagą i z pełnym autorytetem, aby nikt nie potrzebował mieć żadnej wątpliwości względem Boskich instrukcyj). Tytus miał baczyć, aby żaden nim nie gardził; to znaczy, że on miał te zasady sprawiedliwości dla ludu Boskiego ogłaszać wyraźnie, stanowczo i poważnie. Miał mówić z autorytetem, a nie z niepewnością lub wątpliwością. Przeto i my wszyscy i każdy z nas, starajmy się tak mówić o sobie i drugim, wystawiając zasady zbawienia nam okazanego głosem pewnym, abyśmy tym sposobem mogli zaznajamiać słuchaczy z Boską łaską oraz uwielbiać naszego Pana Niebieskiego jako i naszego Odkupiciela i Wybawiciela.

====================

— 1 listopada 1900 r. —