R2675-236 Czy wezwanie do Restytucji jest teraz otwarte?

Zmień język

::R2675 : strona 236::

CZY WEZWANIE DO RESTYTUCJI JEST TERAZ OTWARTE?

DROGI BRAT w prawdzie zdaje się być pod wrażeniem, że nauki w kwestii tu poruszonej wykazane w DAWN (Millennial Dawn – Wykłady Pisma Świętego), tomie 5, różnią się od tego, co w tym względzie powiedziane jest w Wykładach Pisma Świętego, tomie 3. Brat ten dostrzega, że w tomie 5 Wykładów Pisma Świętego  wyrażony jest pogląd, iż restytucja nie może rozpocząć się prędzej aż ostatni członek Kościoła Ewangelicznego zostanie przemieniony, uwielbiony. Jednak zdaje się jemu, że tom trzeci uczy, iż we­zwanie restytucyjne będzie w toku razem z zakoń­czającym dziełem wieku ewangelicznego. Owe jaśniejsze określenie tegoż przedmiotu w tomie piątym podane było właśnie z tego powodu, że niektórzy odnieśli mylne wrażenie z tomu trze­ciego, str. 218 (wydanie amerykańskie – przyp tłum.), gdzie powiedziane jest, że „zakoń­czenie się łaski, czyli wysokiego wezwania w na­szych czasach, w roku 1881, zastąpione jest ogól­nym wezwaniem dla całego świata, aby korzystał z błogosławieństw i łask Tysiąclecia,

::R2676 : strona 236::

na warunkach wiary i posłuszeństwa.” A na str. 365 i 367 jest powiedziane: „Gdy szczególna łaska ewange­licznego powołania skończyła się (w październiku 1881 r.) to zdawałoby się, iż błogosławieństwa dla świata powinny rozpocząć się.” „Ponieważ to był czas (1881 r.), w którym skończyło się wysokie po­wołanie, zatem i czas na rozpoczęcie głoszenia o re­stytucji, czyli na trąbę Jubileuszową”.

W kwestiach tak zawiłych trudno jest czasami użyć słów dosyć dokładnych; szczególnie, gdy w czasie pisania ich nie spodziewano się sprzeciwu lub krytyki. Gdybyśmy powyższe punkty określali po­nownie, staralibyśmy się, aby określenia nasze były jeszcze wyraźniejsze aniżeli te w tomie piątym Wykładów Pisma Świętego, by przez to uniknąć nieporozumienia. Myślą naszą jest, że zakończenie wysokiego powołania w roku 1881 było datą zaznaczoną i że od onego czasu należało się spodziewać rozwoju pewnych objawów restytucyjnych – pewnych dowodów, że błogosławieństwa restytucyjne były w procesie rozwoju. Nie zamierzaliśmy wysuwać myśli, że w roku 1881 i zaraz po tym należało się spodziewać restytucji fizycznej, umysłowej i moralnej. Faktycznie nie widzimy, aby taka restytucja fizyczna była w procesie i nie należy spodziewać się tego, aż ofiary Dnia Pojednania (ofiary Chrystusa i Kościoła, w tym wieku ewangelicznym) zostaną dopełnione.

Wykazaliśmy to już w pamflecie „Tabernacle Shadows of Better Sacrifices” („Cienie Przy­bytku Lepszych Ofiar”), opublikowanej w roku 1881. Tam jest wykazane, że pozafiguralny Naj­wyższy Kapłan nie przywdzieje szat ozdobnych, przedstawiających dostojność i autorytet panowania i błogosławienia, aż po zabiciu kozła Pańskiego, po spaleniu jego ciała poza obozem a tłuszczu na ołta­rzu i aż po wniesieniu jego krwi do „Świątnicy Najświętszej” i po pokropieniu Ubłagalni. (Wykazaliśmy tam również, że kozioł ten był figurą na ko­ściół i że wszystkie doświadczenia tam wyobrażone nie mogą być uzupełnione prędzej aż ostatni czło­nek ciała Chrystusowego dopełni swej ofiary kom­pletnie). Dopiero potem najwyższy kapłan przy­stąpił do ołtarza, podnosił swe ręce i zaczął błogo­sławić lud, który w międzyczasie leżał skruchą prze­jęty na ziemi, w oczekiwaniu za owym błogosła­wieństwem, które obrazowo przedstawiało restytucję.

Pisząc przytoczone powyżej zdanie, że „za­kończenie się łaski, czyli wysokiego wezwania w na­szych czasach, w roku 1881, zastąpione jest ogól­nym wezwaniem dla całego świata, aby korzystał z błogosławieństw i łask Tysiąclecia,” spodziewaliś­my się, że czytelnik będzie miał na uwadze nasze dalsze oświadczenie, że chociaż powołanie, w swoim początkowym, czyli obszernym znaczeniu, skończyło się 1881 r., to jednak w pewnym specjalnym, czyli prywatnym znaczeniu, ono będzie trwać nadal, podobnie jak narodowa łaska nad Izraelem, chociaż skończyła się pięć dni przed ukrzyżowaniem naszego Pana, kiedy On powiedział: „Oto dom wasz pusty zostanie” to jednak w znaczeniu osobistym, łaska Boża trwała wyłącznie nad Izraelem jeszcze przez następne trzy i pół lat, tylko że zamiast narodową, była łaską prywatną, osobistą. Na str. 219 staraliśmy się wykazać to trwanie powołania ewangelicznego w innej formie, co uczyniliśmy następująco;

Chociaż ogólne „wezwanie” zakończyło się to jednak drzwi nie są jeszcze zamknięte. Koniec powołania a zamknięcie „drzwi” to dwie oddzielne i odmienne rzeczy. „Drzwi” stoją nadal otworem dla niektórych, co chcą wejść i ubiegać się o tę wielką nagrodę współdziedzictwa w Królestwie, chociaż ogólne wezwanie ustało. Bóg przeznaczył pewną liczbę tych, którzy mają stanowić kościół, ciało Chrystusowe i w tej liczbie nie może być ani jednego członka więcej, ani mniej. (Zobacz typiczną myśl tegoż w 3 Moj. 21:17-23). Wynika z tego, że Bóg nie powoła ani zaprosi do tego zasz­czytu więcej aniżeli postanowił na początku a Słowo Jego wskazuje, że pełna ta liczba była osiągnięta w październiku 1881. Ponieważ jednak wśród tych, którzy przyjęli ogólne wezwanie i zawarli z Bogiem przymierze, niektórzy nie dopełnią tego przymierza, nie pobiegną tak, aby dostąpić nagrody, „drzwi” stoją jeszcze otworem, pomimo że ogólne wezwanie ustało. To dozwala niektórym wejść i przyłączyć się do tego biegu, do samoofiary w służeniu prawdzie (przez wezwanie prywatne, osobiste), aby zająć miejsca takich, którzy w czasie inspekcji okazali się bez weselnej szaty sprawiedliwości Chrystusowej, a także miejsce tych, którzy pomimo zaangażowania się do Pańskiej służby i za­warcia przymierza ofiary, miłowali ten obecny zły świat, obciążyli się troskami o ten żywot i zaniedbali warunki swego przymierza.

Myślą naszą jest, że to sekretne przedłużenie przywilejów wysokiego powołania, po zakończeniu ogólnej oferty, musi z konieczności poprzedzić przywileje restytucyjne. Na ile więc to tyczy się resty­tucji i głoszenia o restytucji to dokąd żniwo wieku ewangelicznego nie zakończy się w zupełności, tylko pewna przygotowawcza

::R2676 : strona 237::

praca w tym względzie byłaby właściwa. Znajomość o restytucji dana jest obecnie po­święconym po to, aby wraz z światem, nie byli w ciemności, co do Boskiego planu; a także ze względu na nadchodzący wielki ucisk, na odpadanie błędnych systemów, fałszywych nauk itd. Aby wiernych zachować od upadku w tym dniu złym, znajo­mość o restytucji była im potrzebna. Jednak według naszego zrozumienia tej sprawy, poselstwo takie, czyli powołanie do restytucji, nie jest na czasie, w żadnym znaczeniu tego słowa. Wszelkie wysiłki podejmowane w zakresie rozpowszechniania teraźniejszej prawdy, ograniczają się na ile to jest rozsądnym i możliwym, do kościoła – przynajmniej do tych, co przyznają się być ludem Pańskim a nie do świata.

List naszego brata wysuwa kilka pytań, które tu przytoczymy i odpowiemy, w nadziei, że odpowiedzi mogą być pomocne, nie tylko pytającemu, ale i innym.

(1) Pytanie: Czy nie jest możliwe, że jak wysokie powołanie, tak i powołanie do restytucji jest teraz otworzone? Ja nie widzę, aby twoje twierdzenie, iż „drzwi” są jeszcze otworzone, po­mimo że „powołanie” ustało, miało jakąkolwiek siłę.

Odpowiedź: Wierzymy, iż wykazaliśmy powyżej, że powołanie restytucyjne nie może być rozpoczęte prędzej aż ofiara kościoła zostanie kompletnie dopełniona i aż Najwyższy Kapłan, z wszystkimi członkami swego ciała, przyodziany zostanie w zaszczyty i dostojeństwa swego urzędu, co było przedstawione w szatach chwały i piękności. Nie widzimy jak tę sprawę otwartych drzwi, po zamknięciu ogólnego wezwania, moglibyśmy okreś­lić wyraźniej aniżeli to uczyniliśmy. Naszym zdaniem, nie jest do pomyślenia, aby Bóg kiedykolwiek powoływał więcej osób aniżeli stanowić mają liczbę wybranych, pomimo że Jego wszechwiedza zapewnia Go, iż wielu z powołanych nie uczynią swego powołania i wybrania pewnym i z tego powodu nie znajdą się w gromie wybranych. Utrzymujemy więc, że gdy powołanych zostało tylu ilu znaleźć by się miało w liczbie wybranych, ogól­ne powołanie z konieczności ustało. Mimo to, jed­nak Pan wyraźnie przepowiedział, że podczas inspekcji zaproszonych gości, niektórzy zostaną wy­rzuceni (Mat. 22:10-14), a ponieważ liczba wybra­nych musi być kompletna, wynika, że musi być jakiś sposób wprowadzenia innych na miejsca wyrzuco­nych. Według naszego wyrozumienia, to dzieło in­spekcji gości postępuje już od pewnego czasu – od chwili, kiedy ogólne powołanie ustało. W miarę jak niektórzy okazywali się niegodnymi danych im przywilejów i wyrzuconymi zostali do „ciemności zewnętrznych,” w jakich znajduje się cały świat, inni zostali dopuszczeni do powołania i złączonych z tym prób. To dzieło musi trwać tak długo aż zu­pełna liczba wybranych będzie doświadczona i otrzyma Boskie uznanie. Nie możemy wyobrazić sobie, w jaki inny spo­sób Bóg mógłby postąpić sprawiedliwie i słusznie, chcąc dopełnić liczbę naprzód ustaloną a jednak nie wzywać do tej liczby żadnych, którzy w jakimkol­wiek znaczeniu tego słowa, mogliby doznać zawo­du. „Sprawiedliwe i prawdziwe są drogi Twoje, o Królu świętych” Jak to było wykazane (Wykłady Pisma Świętego, tom 3, str. 222), ci dodani przedstawieni są w przy­powieści, w tych, którym dozwolone było wejść i pracować w winnicy o godzinie jedenastej, już po zwykłym wzywaniu i najmowaniu robotników.

(2) Pytanie: Czyż wezwanie restytucyjne i nie uprzedziło powołania ewangelicznego? Czyż Enoch, Abraham, Izaak, Jakub i wszyscy Izraelici i nie byli powołani do restytucji? A jeżeli tak, to powołanie ewangeliczne było tylko dodatkowym i wezwaniem, na pewien czas i w takim razie zakończenie lub zamknięcie tegoż, natychmiast wprowadziłoby w życie ono pierwsze wezwanie, które to drugie chwilowo zastąpiło.

Odpowiedź: Nie, żaden z patriarchów nie był powołany do restytucji, ani też nie było możliwe, aby oni lub ktokolwiek mógł dostąpić błogosławieństw restytucyjnych, dokąd Okup nie był zło­żony; dokąd wszystkie ofiary Dnia Pojednania nie i zostały dopełnione. Gdyby restytucja była możliwa bez okupu to Chrystus umarłby na próżno, o ile to tyczyłoby się ludności tego świata. Nie tak i wszakże ma się sprawa! Jakimikolwiek łaskami co do restytucji mógł się ktoś rozkoszować w przesz­łości, było tym samym czym my się obecnie roz­koszujemy, a mianowicie: znajomością o tych przyszłych błogosławieństwach. Maleńka znajo­mość, czyli myśl o restytucji, dana była pierwszym naszym rodzicom, Adamowi i Ewie. Później wyraźna obietnica o restytucji dana była Abrahamowi i powtórzona została Izaakowi i Jakubowi. Wielka jednak różnica zachodzi pomiędzy obiecaniem czegoś a samym ziszczeniem tego, co było obiecane. Gdyby było zaofiarowane powołanie do restytucji w istotnym znaczeniu tego słowa to ktokolwiek z właściwością przyjąłby to powołanie, zostałby przywrócony do doskonałości i do wiecznego żywota. Prawda, że pewnego rodzaju oferta restytucji dana była Izraelitom pod przymierzem zakonu – oferta, że będą nagrodzeni doskonałością i żywotem, jeśli przymierze zakonu zachowają bez pogwałce­nia. Zauważyliśmy jednak, że zachowanie zakonu było dla nich niemożliwe, stąd i osiągnięcie restytucji na tych warunkach było niemożliwe.

Szczególniejsza zasługa patriarchów polegała na tym, że żyjąc przed jakimkolwiek powołaniem do żywota wiecznego, w czasie, gdy wiadoma była tylko maleńka sugestia o łaskawych zamysłach Bo­żych, oni okazali tak wielką wiarę w te rzeczy i w swoich wysiłkach, aby podobać się Bogu i ufni w Jego obietnicach, tak dużo cierpieli. Z opisu Pawła Apostoła dowiadujemy się, że niektórzy z nich znosili wiernie doświadczenia tak srogie, że gdyby żyli

::R2677 : strona 238::

w wieku Ewangelii, niezawodnie okazaliby się zwycięzcami w najwyższym znaczeniu tego słowa i współdziedzicami z Chrystusem w Jego Królestwie. Lecz żyjąc w czasie zanim wysokie powołanie lub jakie inne rozpoczęło się, za ich mężnie i wiernie znoszone cierpienia, mają obietnicę lepszego zmartwychwstania, będzie ono lepsze od zmartwychwstania świata, lecz nie tak chwalebne jak zmartwychwstanie kościoła. Jak to oświadczył Apostoł: „Bóg o nas coś lepszego przejrzał, aby oni bez nas nie stali się doskonałymi” – Żyd. 11:40.

Ich zmartwychwstanie będzie lepsze aniżeli ogólnej ludności, z wyjątkiem poświęconych człon­ków kościoła Chrystusowego. Ojcowie święci po­wstaną od razu ludźmi doskonałymi, gdy zaś świa­towi powstaną niedoskonałymi i stopniowo, przez sąd i ćwiczenia, wznoszeni będą do ludzkiej dosko­nałości. W taki to sposób, stopień po stopniu, przez całe Tysiąclecie, podnoszeni będą do tego wszystkiego, co stracone zostało w ogrodzie Eden.

(3) Pytanie: Czyż powołanie restytucyjne nie będzie wezwaniem do wiary i posłuszeństwa, bez ofiary? Jeżeli mamy wyobrażać sobie, aby ta­kie wezwanie było w procesie obecnie to pozwól mi zapytać: Czemuż by nie? Czyż nie takie powoła­nie było otworzone Korneliuszów i wszystkim innym od onego czasu, jak wspomniałem to było przez Piotra Apostoła: „Prawdziwie dochodzę do tego, iż Bóg nie ma względu na osoby, ale w każdym narodzie, kto się Go boi i czyni sprawiedliwość jest Mu przyjemny?”

Odpowiedź: Słowa Piotra nie znaczą, że ci, co bali się Boga i czynili sprawiedliwość, tak jak ją rozumieli i czynić mogli byli zawsze przyjemnymi Bogu. Piotr, co dopiero poznał, że nowa dyspensacja została rozpoczęta i że ponieważ Chrystus od­kupił nie tylko Żydów, ale i całą ludzkość tego świa­ta, przeto teraz właściwym było, aby pokutę i odpu­szczenie grzechów w Chrystusie kazać wszystkim, tak poganom jak i żydom i że ktokolwiek chciałby czynić Boską wolę, najlepiej jak byłoby jemu możliwe, będzie Bogu przyjemnym.

Powołanie restytucyjne będzie zupełnie odmienne od każdego, jakie było dotąd. To nie bę­dzie powołanie do wiary i przypisanego odpusz­czenia grzechów, ale będzie wezwaniem do posłuszeństwa i do istotnego wymazania grzechów. W Tysiącleciu ludzie będą traktowani według stanu każdej jednostki i posłuszeństwo do stopnia zdolno­ści wymagane będzie od każdego osobiście. Każ­de posłuszeństwo będzie nagradzane proporcjonal­ną miarą restytucji, umysłową, moralną i fizycz­ną naprawą, gdy zaś każde nieposłuszeństwo do­zna słusznego karania. W taki to sposób cały ten wiek będzie sposobnością umysłowego, fizycznego i moralnego rozwoju, aż przy końcu Tysiąclecia, posłuszni Onemu wielkiemu Nauczycielowi Chrystu­sowi, przypodobani będą obrazowi Bożemu, jakim był rodzic Adam, ale z dodatkiem doświadczeń na­bytych nie tylko w czasie panowania grzechu, lecz tym więcej pod administracją władzy Chrystu­sowej, w Tysiącleciu, przy ponownym podnoszeniu z warunków grzechu i śmierci do stanu sprawiedli­wości i życia.

To, co obecnie znane jest kościołowi jako „usprawiedliwienie z wiary” (a podobnie usprawiedli­wionymi byli też starożytni ojcowie święci), nie bę­dzie miało zastosowania w Tysiącleciu ani będzie potrzebne, ponieważ warunki ówczesne będą od­mienne od obecnych. Ponieważ obecnie „postępu­jemy wiarą a nie widzeniem” – i ponieważ wiara jest obecnie tak trudna a więc i rzadka, jest ona przez Boga tak bardzo ceniona i nagradzana. Lecz gdy Tysiąclecie zostanie wprowadzone, wiek wiary przeminie a rozpocznie się wiek widzenia, wiek zna­jomości i dowodów tak niezawodnych, że nawet nieuświadomiony nie zbłądzi, „albowiem znajomo­ścią Pańską napełniona będzie ziemia, tak jako wo­dy napełniają morza.” Znajomość będzie tak ob­fita, że nie będzie potrzeby mówić bliźniemu: „Po­znaj Pana” albowiem wszyscy Go poznają. Z te­go wynika, że szczególniejsza wiara nie będzie wte­dy ani możliwa, więc i oferty specjalnego nagra­dzania takiej wiary też nie będzie.

Nie mówimy, że w Tysiącleciu ludzie nie bę­dą wcale wierzyć, przeciwnie, nikt nie będzie mógł czynić inaczej jak wierzyć. Twierdzimy jednak, że zachodzi różnica pomiędzy wierzeniem a postępowaniem wiarą. My obecnie przyjmujemy wiarą wiele rzeczy, których świat, w wieku przyszłym, nie będzie przyjmował wiarą, ale widzeniem, znajomo­ścią – niemożliwe będzie ludziom wątpić w te rzeczy, widząc tak niezaprzeczalne dowody. Na przykład: obecnie Bóg mówi, że nasze przeszłe grzechy są nam przebaczone i że możemy uważać samych siebie za zupełnie usprawiedliwionych przed Jego obliczem. Mimo to jednak my wciąż jeszcze widzimy różne słabości w naszych umysłach i cia­łach. Grzechy nasze nie są wymazane, one są tyl­ko przykryte. W wypadku grzechów kościoła, one nie będą wymazane prędzej aż śmierć zniszczy te ciała śmier­telne i aż Pan, w pierwszym zmartwychwstaniu, da nam chwalebne, doskonałe ciała duchowe. W tych ciałach nie będzie już najmniejszego śladu grzechu, słabości ani niedoskonałości; wszystko to będzie istotnie wymazane. Lecz obecnie wymagane jest abyśmy wierzyli, że grzechy nasze są przykryte – mamy wierzyć w Boskie oświadczenie w tym względzie. Następny stopień naszej wiary jest w łączności z wysokim powołaniem, aby poświęcić ziemskie, doczesne korzyści, w zamian za niebiańską chwałę, cześć i nieśmiertelność. Jednak ta niebiańska ko­rona i duchowe błogosławieństwa mogą być widzia­ne tylko oczami wiary i ktokolwiek biegnie w tym zawodzie, teraz wystawionym nam

::R2677 : strona 239::

w Ewangelii, musi spoglądać oczami wiary, nie tylko na Jezusa Wodza i Dokończyciela naszej wiary, ale te same oczy wiary muszą widzieć koronę sprawiedliwości, którą Pan, Sędzia sprawiedliwy, ma odłożoną dla wiernych. Zatem wiek ten jest przede wszystkim wiekiem wiary, okresem stanu przypisanego, stanu i wiary i ufności w Boskich obietnicach i którzy tę wiarę i ufność posiadają, dostępują wielkiej i kosztownej nagrody.

Nie takie będą warunki w Tysiącleciu, kiedykolwiek ten już się rozpocznie. Jak zauważyliśmy znajomość będzie w tym czasie i doświadczenia! każdego dnia przynosić będą umysłową, moralną i fizyczną naprawę posłusznym a ćwiczenia i chłosty nieposłusznym. takie doświadczenia zademonstrują wyraźnie, jakie będą ostateczne wyniki tego wszystkiego, restytucja będzie nagrodą dla po­słusznych, natomiast wtóra śmierć, karą dla nieposłusznych.

Sprawa jest jasno przedstawiona przed nami w Piśmie Świętym, które uczy wyraźnie, że w wie­ku obecnym Boską regułą jest: „Niechaj ci się sta­nie według wiary twojej”, gdy zaś reguła sądu tego świata w Tysiącleciu wyłożona jest wyraźnie w Obj. 20:12, w słowach: „I widziałem umarłych, wielkich i małych, stojących przed oblicznością Bo­żą, a księgi otworzone są i druga księga także otworzona jest [pierwsza księga nazywana jest Ba­rankową Księgą Żywota, która zawiera w sobie imiona członków kościoła, Pańskiej oblubienicy – ta druga księga jest księgą zapisków postępowania tych co przejdą sąd i próby do restytucji zadawalająco], to jest księga żywota i sądzeni są umar­li według tego jako napisano było w owych księgach [w Piśmie Świętym – Jana 12:48], to jest według uczynków ich.”

Omyłką byłoby mniemać, że Bóg będzie powoływał ludzi do synostwa w Tysiącleciu, ale nie bę­dzie od nich wymagał poświęcenia samych siebie Jemu i czynienia sprawiedliwości, której on jest uosobieniem. Nikt nigdy nie osiągnie żywota wiecznego na warunkach innych jak te, to jest na warunkach absolutnego posłuszeństwa a nawet więcej, na warunkach zupełnej harmonii z duchem prawa Bożego, prawa sprawiedliwości i miłości. A i wszyscy, którzy będą w harmonii z Bogiem do takiego stopnia, z konieczności byliby też gotowymi do ofiary, gdyby było przeciwieństwo do Boskiej sprawiedliwości i z tego powodu trzeba byłoby ponieść jakąkolwiek ofiarę raczej aniżeli zaprzeć się Pana i zasad Jego świątobliwości.

Ofiary wszakże nie będą wymagane od świa­ta w Tysiącleciu, ponieważ grzech i szatan nie będą już więcej dzierżyć kontroli – „teraźniejszy zły świat” (dyspensacja) przeminie a na jego miejsce zaprowadzony będzie „świat przyszły, w którym sprawiedliwość mieszka” – w którym sprawiedli­wość będzie regułą, gdzie Król, wszyscy godzący się z Nim i wszystkie szczegóły rządu będą sprawiedli­wością, prawdą i miłością.

Przypuszczenie, że powołanie do restytucji już się rozpoczęło, byłoby przypuszczeniem, że Bóg w jakiś sposób upoważnił kogoś do ogłoszenia, że od­tąd nikt już nie będzie cierpiał za sprawiedliwe po­stępowanie, lecz tylko za czyny złe i że odtąd, ta­ki kto chce być sprawiedliwym na ile go stać, nie napotka na żadne sprzeciwy w tym względzie i że każdy jego wysiłek ku dobremu, prędko zapewni mu większe zdrowie, większą umysłową, moralną i fizyczną siłę, i że proces ten, wzmagając się coraz więcej, doprowadzi go w końcu do zupełnej dosko­nałości. Co więcej to byłoby obietnicą, że każdy, kto przyjmie to restytucyjne powołanie, nie umrze już śmiercią Adamową, ale że z dnia do dnia i z ro­ku na rok potęga śmierci będzie w nim słabnąć a proces restytucji będzie postępować naprzód.

Gdy to powołanie zostanie wystawione i przy­wileje restytucyjne będą ludziom zaofiarowane, wy­pełni się to co powiedział Prorok, że nie będzie już nikt umierał za grzech Adama ani za grzechy ojców, a tylko za grzech własny (Jer. 31:29,30). Wno­simy, że to nie nastąpi aż dopiero jakiś czas po wiel­kim ucisku. Gdy po roku 1915 Królestwo w fazie ziemskiej zostanie ustanowione w zupełności to wte­dy powołanie świata do przywilejów restytucyjnych zostanie otworzone i kto wtenczas umrze, umrze za grzech własny (śmiercią wtórą), a nie za grzech Adama. Ktokolwiek zaś wtedy będzie posłusznym

::R2678 : strona 239::

Panu, dozna błogosławieństw Jego łask restytucyj­nych – aktualna, widoczna naprawa rozpocznie się zaraz, w nagrodę wierności temuż powołaniu restytucyjnemu.

Według naszego wyrozumienia, błogosła­wieństwa i łaski Tysiąclecia zachodzą na ten wiek Ewangelii w znaczeniu następującym: (1) Umie­jętność, wynalazki itd. wprowadzają na świat bło­gosławieństwa przedtem nie znane, a które faktycz­nie są zamierzone na wiek Tysiąclecia, lecz przysposabiane są w tym „dniu Boskiego przygotowania.” (2) Błogosławieństwa restytucyjne zachodzą na wiek ewangeliczny też i w tym znaczeniu, że wy­nalazki itp. prowadzą stopniowo do wielkiego ucisku, w którym obecne systemy społeczne, finanso­we, polityczne i religijne zostaną zburzone a na ich miejsce wprowadzone zostaną lepsze zarządze­nia w tysiącletnim Królestwie. (3) Restytucyjne błogosławieństwa spływają na kościół teraz jesz­cze i w tym znaczeniu, że dozwolone mu jest do­strzegać te błogosławieństwa przychodzące na świat, radować się nimi i podnosić serca przepełnione wdzięcznością i uwielbieniem dla Tego, który umi­łował nas i kupił Swoją drogocenną krwią; zdając sobie sprawę z tego, że On stał się „ubłaganiem za grzechy nasze; a nie tylko za nasze, ale też za grze­chy wszystkiego świata.”

(4) Pytanie: Przypuśćmy, że ktoś powie­działby: „Ja wyrzekam się obecnego świata, wraz z jego zaszczytami i przyjemnościami, aby w po­słuszeństwie naśladować Chrystusa, bez względu

::R2678 : strona 240::

na to jakie próby i prześladowania mogą mnie za to spotykać, ale ja nie spodziewam się zbawienia na poziomie Boskim i nie ubiegam się o taką nagrodę. Zbawie­nie na ludzkim poziomie jest lepsze aniżeli ja za­sługuje, bez względu jak wiele miałoby kosztować mnie naśladowanie Chrystusa teraz, w początko­wym okresie Jego królowania, zanim jeszcze szatan zostanie związany. Raduję się sposobnościami okazania mej wierności Bogu teraz, pod warunkami nieprzyjaznymi, co powinno udowodnić moją szcze­rość.” Kto może zaprzeczyć, że takie rozumowa­nie nie podchodziłoby pod powołanie restytucyjne?

Odpowiedź: Apostoł przy pewnej okazji powiedział, że czasami Bóg przeglądał (przeoczał) taką nieświadomość, czyli nie brał jej w rachubę. Podobnie było w całym wieku ewangelicznym, kiedy wysokie powołanie było wy­stawione. Zapewne byli tacy naśladowcy Pana, którzy nie zupełnie zrozumieli Boskie obietnice, w całej ich długości, szerokości i piękności. Wielu nie zrozumiało, że zwycięzcy obecnego wieku do­stąpić mają chwały, czci i nieśmiertelności. Ich nie­świadomość jednak nie zmienia powołania ani Bo­skiej działalności. Ojciec Niebieski ma, że tak po­wiemy, do czynienia raczej z Chrystusem a nie z nami. To też napisane jest, że przyjmowani jesteś­my „w Onym umiłowanym.” Przeto ktokolwiek w tym wieku ewangelicznym poświęcił się w zupeł­ności Panu, jako swojemu Mistrzowi, ufając Mu ja­ko swemu Odkupicielowi i starając się postępować Jego śladami, taki jest dziedzicem Bożym i współ­dziedzicem z Jezusem Chrystusem, swoim Panem, bez względu czy on wie o tym czy też nie, akuratnie tak, jak sprawa miałaby się w jakimkolwiek dziedzictwie ziemskim.

Mogłoby zdawać się rzeczą dziwną, gdyby który syn nic nie wiedział o bogactwie ojca i o jego intencji zapisania mu pewnej części swych po­siadłości; lecz taka nieświadomość syna nie zmieni­łaby woli i testamentu jego ojca i nie przeszkodzi­łaby w odziedziczeniu jego zapisu. Podobnie może­my powiedzieć o wiernych Pańskich w tym wieku, którzy nie pojmowali, jak wielkie rzeczy Bóg ma przygotowane „dla tych, którzy Go miłują.” A to stosuje się też do takiego, o którym była wzmian­ka w tym pytaniu – nieświadomość jego nie zmie­nia Boskich zarządzeń i jeśli taki wiernie kroczy za Panem teraz, mamy wszelki powód do wierzenia, że w odrodzeniu, on znajdzie się z Panem na tronie, bez względu na to czy spodziewa się tak wielkiej łaski czy też nie. Powinniśmy się jednak spodziewać, że tak wiernym ofiarnikom, Pan teraz łaskawie objawi Swoje wspaniałe dziedzictwo. Zapewne, nie ma powołania do restytucji w czasie obecnym nie ma jeszcze oferty ani sposobności wydobywania się z niedoskonałości i śmierci, do doskonałości na wyobrażenie Boże i do wiecznego żywota.

====================

— 1 sierpnia 1900 r. —