R2565-26 Studium biblijne: Pokusy następujące po poświęceniu

Zmień język

::R2565 : strona 26::

Pokusy następujące po poświęceniu

– 28 STYCZNIA – Mat. 3:13‑4:11 –

„To jest mój umiłowany Syn, w którym mam upodobanie”

Po tym jak Jan nauczał i chrzcił przez około sześć miesięcy, około września 29 r. Jezus, który przebywał w Galilei i zbliżał się do swoich trzydziestych urodzin, wyruszył, by odnaleźć Jana i przyjąć chrzest od niego oraz rozpocząć swoją publiczną służbę w najwcześniejszym możliwym momencie. Miał być zarówno kapłanem, jak i królem dla swego ludu, „kapłanem na wieki według porządku Melchisedeka”, a prawo wymagało od kapłana, aby miał co najmniej trzydzieści lat. Dlatego też owa posługa Jezusa była od początku aż do osiągnięcia przez Niego tego wieku hamowana, ale mógł ją rozpocząć w najwcześniejszym możliwym momencie po tym czasie.

Był oczywiście zaznajomiony ze swym kuzynem w drugiej linii, Janem Chrzcicielem, który najwyraźniej dobrze wiedział o Jego uczciwym życiu i nienagannym charakterze i który był zdumiony, gdy Ten poprosił o chrzest, podczas gdy klasę, do której zwracał się Jan, stanowili renegaci i grzesznicy. Zgodnie z oryginalnym tekstem czytamy, że Jan powstrzymywał Go, mówiąc: „Ja potrzebuję być ochrzczonym przez ciebie, a ty przychodzisz do mnie?”. Ponieważ Jan zdawał sobie sprawę z tego, że Jezus nie miał grzechów do obmycia, wydawało mu się to niewłaściwe, aby dokonać tej ceremonii na Jezusie; musimy bowiem pamiętać, że chrzest Jana był jedynie chrztem do pokuty – poprawy – a nie chrztem chrześcijańskim (zob. Dz. Ap. 19:4,5).

Nasz Pan nie próbował wyjaśniać Janowi, że wprowadza nowy chrzest, nie dla grzeszników, tylko wyłącznie dla świętych, a zatem w żadnym znaczeniu tego słowa niebędący symbolem oczyszczenia z grzechu, lecz symbolizujący ofiarniczą śmierć za grzechy innych. Nie było wtedy czasu na wyjaśnienie chrześcijańskiego chrztu, a gdyby tak się stało, tylko zmieszałoby to Jana i tych, którzy by słyszeli, nie pozyskując nikogo, ponieważ nowy chrzest należał do nowej dyspensacji, która nie zaczęła się przed Pięćdziesiątnicą, z wyjątkiem osoby naszego Pana Jezusa. W każdym razie siłę i znaczenie symbolu rozumie jedynie sam ochrzczony. Być może dobrze jest, że zwracamy szczególną uwagę na tę kwestię, biorąc pod uwagę fakt, że duża i wpływowa grupa chrześcijańskiego ludu (denominacja określana czasami mianem „uczniowie”) nawet dzisiaj praktykuje chrzest Jana „na odpuszczenie grzechów”, całkowicie nie zdając sobie sprawy ze znaczenia nowego chrztu – chrztu chrześcijańskiego – najpierw dokonanego symbolicznie przez samego Pana naszego, Jezusa.

Nasi przyjaciele, „uczniowie”, nie będą kwestionować biblijnego stwierdzenia, że nasz Pan Jezus był święty, niewinny, nieskalany, oddzielony od grzeszników, a więc nie miał grzechów do zmycia i dlatego dla Niego chrzest Janowej poprawy byłby gorszy niż bez znaczenia;

::R2565 : strona 27::

byłoby to sprzeczne z faktem i sprzeczne z wiarą; a „wszystko, co nie jest z wiary, jest grzechem”. Dlatego też źle byłoby, gdyby nasz Pan Jezus został ochrzczony na odpuszczenie grzechów – a jedynie tak rozumiano chrzest Janowy. Możemy być zatem pewni, że skoro „w Nim nie było grzechu”, Jego akt chrztu był pierwszym z nowego porządku chrztu – praktykowanego przez Jego naśladowców po Pięćdziesiątnicy (Dz. Ap. 19:4,5). Zwracamy tu uwagę na fakt, że chrześcijański chrzest jest przeznaczony tylko dla wierzących w Chrystusa – nie dla niewiernych, nie dla grzeszników. Wiara w Chrystusa jest usprawiedliwiającą mocą; jesteśmy usprawiedliwieni przez wiarę w Jego krew. Będąc usprawiedliwieni, jesteśmy gotowi na chrzest chrześcijański, a nie wcześniej, ale jako usprawiedliwieni, nie mamy grzechów, które powinniśmy zmyć, będąc „usprawiedliwieni darmo od wszystkiego”. Dla chrześcijanina chrzest symbolizuje dokładnie to samo, co symbolizował w przypadku jego Pana, a mianowicie poświęcenie – pełne poddanie swej woli, życia, wszystkiego, woli Ojca Niebieskiego. Przez takie poddanie się woli staje się on martwy dla świata, dla ziemskich nadziei i celów i staje się żywy dla Boga, by kroczyć w nowości życia i wkrótce mieć tę nowość życia rzeczywiście, jako uczestnik Jezusa, swego Pana, swego Odkupiciela, w „pierwszym zmartwychwstaniu”. Wszystko to symbolizuje właściwy chrześcijański chrzest.

Nasz Pan, będąc wolny od grzechu, nie wymagał żadnego usprawiedliwienia przez kogoś drugiego, a kiedy osiągnął pełnię męskości, stawił się całkowicie, bez zastrzeżeń, aby wypełnić wolę Ojca. W chwili poświęcenia Jego ziemskie życie zostało złożone w ofierze za grzechy całego świata – i to było symbolizowane przez Jego zanurzenie w wodzie. Pozostałe trzy i pół roku Jego życia miały już miejsce na ołtarzu, a On tylko czekał, aż Jego ofiara zostanie strawiona, gdy ostatnim tchem zawołał: „Wykonało się!”. Podobnie też zaprosił wszystkich swoich wiernych, wybrał Kościół, aby razem z Nim stali się współofiarnikami, a ostatecznie Jego współdziedzicami w Królestwie, które będzie dane Królewskiemu Kapłaństwu. Jak zatem chrzest Jezusa oznaczał Jego śmierć ofiarniczą za grzechy, tak chrzest chrześcijan symbolizuje ich udział z Panem w Jego ofierze (po tym, jak najpierw zostali oni usprawiedliwieni darmo przez wiarę ze wszystkich rzeczy dzięki zasłudze Jego krwi). W przypadku naszego Pana po poświęceniu szybko następował symbol, a w przypadku Jego naśladowców po poświęceniu symbol powinien następować tak szybko, jak tylko rozpoznają oni jego znaczenie, które przez stulecia było zaćmione i zasłonięte.

Niezwłocznie po poświęceniu się naszego Pana i po przyjęciu przez Niego symbolu tego poświęcenia przyszedł dowód, że Jego ofiara została przyjęta przez Boga: niebiosa zostały dla Niego otwarte. To prawdopodobnie oznacza, że otrzymał On wizję nieba, potwierdzającą Jego relację z Ojcem i łączącą okres Jego doświadczenia jako człowieka z Jego przedludzkimi doświadczeniami; pojawił się głos, który oznajmił, że jest On umiłowanym Synem Boga, a On sam, jak i Jan (Jana 1:34) byli świadkami objawienia Boskiego błogosławieństwa zstępującego na Niego jako gołębica. Nie mamy informacji, że ludzie także zobaczyli otwarte niebo, usłyszeli głos i ujrzeli gołębicę; przeciwnie, zapisy zdają się wskazywać, że tylko Jezus i Jan widzieli i słyszeli, i że Jan otrzymał ten przywilej po to, by mógł nieść świadectwo o tym fakcie.

Gołąb był u Żydów ulubionym symbolem pokoju i zbawienia. Rzeczywiście, wydaje się, że gołąb Noego, z gałązką oliwną, stał się symbolem dla wszystkich cywilizowanych narodów. Dlatego jeśli trzeba było użyć jakiegoś symbolu jako zewnętrznego dowodu Boskiego błogosławieństwa, to najwłaściwszym wydawała się być gołębica. Nie powinniśmy jednak przypuszczać, że duch święty jest gołębicą ani że ma kształt ciała podobny do gołębia, ale jak naucza całe Pismo Święte – jest to Boska moc lub wpływ. Gołąb reprezentował odpowiednio cichego i spokojnego ducha, który jest jedną z uderzających cnót wszystkich, którzy posiadają ducha poświęcenia dla Pana. Cudowne świadectwa, jakie otrzymał nasz Pan, nie są udzielane Jego naśladowcom ani nie są dziś oczekiwane – ani też głos czy otwarte niebiosa lub gołębica. Przyjście świętego ducha do Kościoła w dniu Pięćdziesiątnicy było zaznaczone przez zewnętrzną demonstrację, która służy całemu Kościołowi przez cały wiek. Takie zewnętrzne demonstracje były na początku niezbędne, jako zapewnienie dla nas, że nie podążamy za próżnymi wyobrażeniami umysłu naszego lub innych ludzi w odniesieniu do ducha świętego, ale teraz mamy jedynie realia, które początkowo były symbolizowane lub przedstawiane w namacalnej formie. Wszyscy, którzy po uwierzeniu w pokutę są usprawiedliwieni od swoich grzechów, a następnie przedstawiają się Panu, aby zostać ochrzczeni w Jego śmierć (Rzym. 6:3), doznają otwarcia się niebios w znaczeniu otwierania się ich umysłów na oglądanie rzeczy niebiańskich, docenianie spraw duchowych; jak apostoł oświadcza: „Nam zaś Bóg objawił to przez swojego Ducha. Duch bowiem bada wszystko, nawet głębokości Boga” – coś, czego „oko nie widziało ani ucho nie słyszało, ani nie wstąpiło do serca człowieka [naturalnego]” (1 Kor. 2:9,10). Oni również przez wiarę słuchają głosu Ojca, zwracającego się do nich i mówiącego, że przyszedłszy w ten sposób do Niego przez Jezusa i w ten sposób poświęciwszy Mu swoje życie, są teraz umiłowanymi synami, przyjętymi w Onym Umiłowanym. Otrzymują także błogosławieństwo ducha świętego, wypełniającego ich serca po brzegi spokojnym, łagodnym i uprzejmym duchem świętości i to staje się dla nich coraz bardziej rzeczywiste, w miarę jak są coraz bardziej „napełnieni duchem”.

Jezus był prowadzony przez ducha – własnego ducha, oświeconego chrztem ducha, który właśnie otrzymał

::R2566 : strona 28::

– aby odejść od Jana i ludzi w zaciszne miejsce i w tym celu wybrał pustynię. Marek mówi, że był „wyprowadzony” lub wręcz „zapędzony” przez ducha na pustynię. Rodzi się w nas przy tym myśl, że umysł naszego Pana podlegał wówczas ogromnej presji. W poprzedniej lekcji zauważyliśmy, że w młodym wieku Jezus dociekał w Jerozolimie „spraw Ojca” i jak powinien je wykonać. Stwierdziliśmy, że prawo pouczało Go, iż nie byłoby właściwe, aby angażował się w działalność Ojca przed trzydziestym rokiem życia i że biorąc pod uwagę ten fakt, zaniechał tego i służył swoim rodzicom. Teraz nadszedł ów doniosły czas, na który czekał przez osiemnaście lat. Pośpieszył, aby stawić się w najwcześniejszym momencie, aby Jego służba się nie opóźniła; ale teraz, po oświeceniu duchem świętym, zamiast rozpoczynać swoją misję, poczuł, że musi wiedzieć, jak należy postępować: nie może popełnić błędu na samym początku swej służby; musi poznać wolę Ojca, aby mógł w harmonii z Nim pełnić swoją służbę. Takie motywy skłaniały Go do szukania samotności dla rozmyślania i modlitwy oraz do przeglądnięcia różnych wersetów, które dotąd studiował i których nie zrozumiał, ale które teraz zaczęły jaśnieć pod wpływem ducha świętego, jakiego otrzymał.

Jakże właściwe byłoby, aby cały lud Pański, dokonawszy poświęcenia się służbie Bożej, był pędzony przez nowy umysł, nowego ducha, aby najpierw odejść i obcować z Ojcem i aby studiować Jego Słowo odnośnie tego, jak powinni w najlepszy sposób oddawać swoje życie w Jego służbie! Gdyby taki kurs był obierany, ileż razy życie wyglądałoby całkiem odmiennie od tego, jakim było; jak wiele uniknięto by porażek, zmian i zakrętów tu i tam! Nasz Pan wyraził tę kwestię w jednej ze swoich przypowieści, gdy powiedział, że każdy, kto podejmuje swój krzyż, aby pójść za Nim, powinien najpierw usiąść i policzyć koszty – dowiedzieć się, jaka będzie wola Ojca, a także wyniki, jakich należy się spodziewać. A jeśli którekolwiek z drogich dzieci Bożych zaniedbało w ten sposób szukania właściwej drogi na początku swojego poświęcenia, to odsyłamy je do przykładu naszego drogiego Mistrza, który był mądry w tym, jak i we wszystkich rzeczach, mając nie tylko ducha zdrowego umysłu, ale i zdrowy umysł jako taki, poprzez który ten duch działał idealnie. Jednak nasze badanie Boskiej woli nie musi być tak całkowicie osamotnione, jak było to w przypadku naszego Mistrza – my mamy „braci”, których On nie posiadał, będąc pierwszym na tej drodze. Możemy skorzystać z rady takowych, ich świadectw wiary i poświęcenia się Bogu, abyśmy mogli uczyć się szybciej i ściślej woli Ojca względem nas; szczególnie możemy mieć pomoc ze słów i przykładu naszego starszego brata Jezusa. Nie wolno nam jednak nigdy zapominać, że nasze poświęcenie dotyczy działalności Ojca i że bracia mogą nam naprawdę pomóc tylko wtedy, gdy pomagają nam zrozumieć plan Ojca i naszą rolę w nim; w przeciwnym razie mogą stać się przeszkodami, podsuwając swe własne lub sekciarskie plany i chcąc, byśmy im się poświęcili.

O pokusach naszego Pana można powiedzieć, że zaczęły się na tym punkcie – będąc pokusami, w których był „kuszony we wszystkim podobnie jak my, ale bez grzechu”. Jezus był kuszony „podobnie jak my” nie jako dziecko czy chłopiec. A pokusy naszego Pana po Jego poświęceniu nie były takie jak pokusy, które nękają świat, ale jak pokusy Kościoła. Innymi słowy, nasz Pan został uznany za nowe stworzenie od chwili Jego poświęcenia się w Jordanie, jak i my jesteśmy zaliczani do nowych stworzeń w Nim od czasu naszego poświęcenia; i to poświęcony Jezus był kuszony i doświadczany, jak i Jego poświęceni naśladowcy są kuszeni i doświadczani. Zobaczymy kolejne tego dowody, gdy coraz wnikliwiej będziemy dostrzegać charakter pokus naszego Pana i porównywać je z pokusami, które przychodzą na Jego poświęconych „braci”. Wielu zastanawiało się, dlaczego ich pokusy miały, jak im się zdawało, początek po ich poświęceniu się Panu, a nie wcześniej; zdaje się, iż się spodziewali, że po poświęceniu Przeciwnik ucieknie od nich i nie będą mieli pokus albo tylko niewielkie – całkowicie nie rozumiejąc Boskiego zarządzenia. Takie pokusy lub próby charakteru, jakie przychodzą na poświęconych, nie są odpowiednie dla osób niepoświęconych; teraźniejszość nie jest dniem sądu świata, lecz czasem sprawdzianu dla Kościoła.

Wygląda na to, że pokusy naszego Pana postępowały przez całe czterdzieści dni, ale owe trzy opisane pokusy były kulminacją tego okresu sprawdzania. Możemy sobie wyobrazić naszego Pana w samotności na pustyni, uważnie rozmyślającego o różnych proroczych odniesieniach do samego siebie i łączącego je razem jak architekt, który najpierw kreśli zarys budynku, a następnie wypełnia go szczegół po szczególe zgodnie z jego cechami wewnętrznymi. Zarys z Pisma Świętego przed umysłem naszego Pana stanowiło ponad wszelką wątpliwość Królestwo. On miał być królem, nasieniem Abrahama, a pod Jego łaskawym rządem i mądrymi instrukcjami wszystkie narody ziemi miały być błogosławione. Ten profil był już wyraźnie zaznaczony w Jego umyśle, ale inne funkcje wymagały odpowiedniego dostosowania. Jak miał wypełnić obraz Zakonu, który przedstawiał kapłana oddającego życie za grzechy ludu? Gdzie pojawiłby się w obrazie wiecznego kapłaństwa? Gdzie byłby w klasie Izraelitów reprezentowanych przez Rebekę, gdy On sam był reprezentowany przez Izaaka, a Ojciec przez Abrahama w tym obrazie? A jeśli Izrael przyjmie Go i stanie się Rebeką, gdzie będzie

::R2566 : strona 29::

ofiarą i w jaki sposób? A potem inne proroctwa bez wątpienia odcisnęły się w Jego umyśle poglądem o miejscu w tym planie, a mianowicie obwieszczeniem, że choć starożytny Izrael był jak piasek morski, to tylko resztka miała być przyjęta, i jak zatem miała być znaleziona określona liczba „wybranych”, aby dopełnić chwalebne Królewskie Kapłaństwo; i w jakim procesie błogosławieństwo przyjdzie na wszystkie narody ziemi, jeśli On sam, jako Najwyższy Kapłan, i Jego prawdziwi naśladowcy, jako królewscy kapłani, mieli cierpieć i umrzeć dla sprawiedliwości jako ofiary?

Możemy przypuszczać, że dostosowanie i poprawianie, dopasowanie i odnawianie, z wielką refleksją i modlitwą zajęły wiele z czterdziestu dni i pokusy mogły wystąpić przemieszane z tym wszystkim; jak na przykład pytania dotyczące konieczności tych szczegółów przedstawionych w obrazach i określone w proroctwach o cierpieniach Chrystusa, które muszą poprzedzić chwałę, jaka przyjdzie później. Mogły też być pokusy, by nieuczciwie postąpić z zapisami, by przekręcić wersety Pisma Świętego, a tym samym oszukać siebie i wybrać sposób, który nie jest w pełni zgodny z Boskim planem; ale możemy bezpiecznie założyć, że gdy tylko takie sugestie, jedna po drugiej pojawiały się, były natychmiast odrzucane – nasz Pan był w pełni zdeterminowany, by okazać całkowite posłuszeństwo woli Ojca i wykonać dzieło, dla którego On Go posłał, i by zrobić wszystko dokładnie tak, jak zalecono.

Tak bardzo był pochłonięty dociekaniem i tak gorliwie pragnął spokojnej więzi z Ojcem i Jego prawem, że nasz Pan spędził czterdzieści dni w takich warunkach i najwyraźniej był tak głęboko zaabsorbowany, że nawet nie myślał o jedzeniu. Nie wydaje nam się to tak dziwne, kiedy pamiętamy, że On był doskonały, podczas gdy my jesteśmy niedoskonali, zarówno fizycznie, jak i inaczej. Potem „poczuł głód”.

To właśnie na zakończenie tego okresu badania Biblii i modlitwy nasz Pan, osłabiony postem, został zaatakowany przez Przeciwnika trzema pokusami zinterpretowanymi w naszej lekcji.

Słowo przetłumaczone tutaj jako „diabeł” to diabolos i jest używane z rodzajnikiem określonym. Arcyzwodziciel jest zatem odróżniany w Piśmie Świętym od upadłych aniołów, o których mówi się w liczbie mnogiej i przy użyciu innego słowa, oznaczającego demony. Tu mamy zatem jedno miejsce w Piśmie Świętym, gdzie zdecydowanie potwierdzona jest osobowość księcia diabłów, jego osoba i moc zostały zauważone przez samego Pana. Nie musimy jednak zakładać, że Szatan ukazał się naszemu Panu w ludzkiej postaci; może, ale nie musi on się osobiście objawiać. Jeśli to czyni, możemy być pewni, że przedstawia się w jak najlepiej wyglądającej postaci – jako anioł światłości. Istotnie, dobrze pamiętamy, że nasz Pan w swoim przedludzkim stanie, jako przedstawiciel Ojca, był stworzycielem Szatana i pamiętamy, że Szatan był aniołem bardzo wysokiego stopnia, a jego grzech polegał na próbie przejęcia władzy, by stać się potentatem ziemi poprzez kradzież sympatii, uczuć i posłuszeństwa ludzkości, i że z tego powodu popadł on w Boskie potępienie. Możemy sobie wyobrazić, że jego „wizyta” u Jezusa nie byłaby zupełnie niewłaściwa, ponieważ niewątpliwie wiedział on o fakcie poświęcenia się naszego Pana i w pewnym stopniu także o dziele, które Ojciec Mu powierzył w celu odkupienia upadłej rasy ludzkiej. Możemy sobie wyobrazić, że prezentuje się nawet w przyjazny sposób i zapewnia naszego Pana Jezusa, że bardzo się interesuje Nim i Jego działalnością; że on sam był boleśnie zaskoczony, gdy zauważył zawisłą nad ludzkością karę grzechu i straszliwą degradację, jaka z niego wyniknęła; i że teraz byłby szczęśliwy, gdyby udało mu się zrobić coś, dzięki czemu biedna ludzkość mogłaby zostać uwolniona ze swego żałosnego, przygniatającego stanu umierania. Jako przyjaciel, całkowicie zorientowany w sytuacji ludzkości i zainteresowany jej powodzeniem, a także doskonale obeznany z nastrojami i słabościami człowieka, czuł się kompetentny do zaproponowania pewnych sugestii odnośnie dzieła, jakie pragnął wykonać nasz Pan Jezus, czyli planu, nad którym teraz rozmyślał.

::R2567 : strona 29::

POKUSA WYKORZYSTANIA ŁASK DUCHOWYCH DLA OSOBISTEGO ZYSKU

Po pierwsze, manifestuje on swoje osobiste zainteresowanie Zbawicielem, sugerując, że Jego osłabienie jest wynikiem braku pożywienia i że koniecznie musi zadbać o swoje zdrowie fizyczne, jeśli chce wykonać wspaniałą i szlachetną pracę, jakiej się podjął. Przypomniał mu także o Jego obecnej mocy – że został napełniony Boską mocą i że ma teraz pełną zdolność do zaspokojenia swoich potrzeb, i wystarczy Mu tylko wypowiedzieć słowo i sprawić, by kamienie zamieniły się w żywność. W ten sposób, jak zasugerował, zademonstrowałby samemu sobie prawdziwość nowej mocy, której zstąpienie na siebie widział, a następnie poczuł. Czy można wymyślić bardziej podstępną pokusę niż to? Przyzwolenie oznaczałoby nie tylko zaspokojenie głodu i wzmocnienie Jego fizycznej kondycji, ale także najwyraźniej oznaczałoby nawrócenie Szatana, który teraz wydawał się skruszony i pragnął współpracować z Nim i nie czynić dawnego zła. To była silna pokusa.

Takie pokusy dotyczą również wszystkich poświęconych; nie w dokładnie tej samej formie ani w tym samym języku, ale podobnie – sugestie, że nowa relacja z Bogiem i siła, jaką ona przynosi, mogą być w jakimś stopniu wykorzystane przynajmniej dla wygody doczesnej

::R2567 : strona 30::

– mogą być wykorzystane dla naszych tymczasowych korzyści; mogą sprawić, żebyśmy świecili przed ludźmi jako bardzo zaszczyceni i uprzywilejowani przez Boga; mogą być użyte do domagania się wysokich pensji lub przynajmniej jako środek do starania się o nie, nawet jeśli nigdy nie uda się tego uzyskać. Możemy dalej wszyscy uważnie obserwować, jak nasz Pan opierał się swojemu niedoszłemu przyjacielowi i jego mądrym na sposób ludzki podpowiedziom. Sprzeciwił się sugestii, by użyć swojej duchowej mocy dla usłużenia swoim doczesnym potrzebom. Daru duchowego nie można było używać do zdobywania doczesnych zysków, bo gdyby tak było, mógłby on zostać sprzedany za pieniądze Szymonowi (Dzieje Ap. 8:18‑24); ale bez wchodzenia w szczegóły i bez przechwalania się, że był On zbyt święty, by myśleć o tak świętokradczym użyciu powierzonej mu władzy, Jezus po prostu odpowiedział Przeciwnikowi w języku biblijnym, że życie człowieka nie jest całkowicie zależne od tego, co zje, ale posłuszeństwo Słowu Bożemu jest pewną gwarancją życia. I w ten sposób każdy z naśladowców Pana powinien odpowiedzieć na dowolne pytanie, które w jakikolwiek sposób proponowałoby uzyskanie ziemskich błogosławieństw i wygód kosztem ofiary duchowej. Dość pokaźnej liczbie „braci” Pana Przeciwnik przedstawił tę samą pokusę w takiej formie: Jeśli za bardzo zbliżysz się do prawdy i pozwolisz świętemu duchowi prawdy, by uczynił cię bardzo gorliwym w jej służbie, to wkrótce nie będziesz mieć chleba, żadnego pożywienia, bo ludzie tego świata, z którymi musisz mieć do czynienia, nie doceniają takich rzeczy. Wyrzucą cię z pracy albo przestaną kupować w twoim sklepie lub też przestaniesz być ich pastorem albo pozbawią cię swojego towarzystwa i społeczności z nimi itd. i będziesz pozbawiony tych wszystkich dobrych rzeczy obecnego życia.

Właściwą odpowiedzią jest to, że Bóg jest w stanie zająć się wszystkimi, którzy zbyt szanują Jego duchowe błogosławieństwa, by je sprzedać za miskę zupy, jak obrazowo uczynił Ezaw; i że jesteśmy przekonani, że ktokolwiek żyje zgodnie ze Słowem Bożym, nawet jeśli straci niektóre wygody obecnego czasu, ostatecznie osiągnie coś o wiele lepszego – życie wieczne z wielką chwałą. Zdecydowana odpowiedź naszego Pana szybko przerwała pokusę i zniechęciła Przeciwnika do dalszego postępowania zgodnie z tą linią; tak samo jest z nami, Pańskimi naśladowcami: jeśli jesteśmy zdecydowani w odrzuceniu pokusy, zwiększa to naszą siłę charakteru, nie tylko w danym momencie, ale także w kolejnych pokusach; i do pewnego stopnia niepokoi naszego Przeciwnika, który, zauważając nasze upewnienie, dobrze wie, że omawianie tej kwestii z osobami o silnych przekonaniach i pozytywnych charakterach jest bezużyteczne; natomiast, gdybyśmy pertraktowali w danej kwestii, to rezultatem byłoby z pewnością nasilenie się dalszych wywodów i argumentów ze strony Przeciwnika, a także niebezpieczeństwo, że zostaniemy pokonani w argumentacji, ponieważ, jak to apostoł oświadcza, diabeł jest przebiegłym przeciwnikiem i „jego zamysły (…) nie są nam nieznane”. Szybkie i pewne posłuszeństwo słowu i duchowi Pana jest jedyną bezpieczną drogą dla każdego z „braci”.

KUSZENIE BOGA POPRZEZ NIEUPRAWNIONE WYSIŁKI

Zawiedziony w swoim pierwszym podejściu, Przeciwnik szybko zmienił temat, nawet nie sprzeciwiając się opinii naszego Pana w tej sprawie. Druga pokusa, którą przedstawił, jest podobna do wszystkich innych, jakie przyszły na naszego Pana i jakie przychodzą na Jego poświęconych naśladowców, a mianowicie, nie pokusa do wielkiej niegodziwości – by kraść, zabijać itd. – ale pokusa sprawowania dzieła Pana w inny sposób, niż Pan zaplanował – nadużywanie przyznanej Mu Boskiej mocy poprzez usiłowanie osiągnięcia dobrych rezultatów w nieodpowiedni sposób.

Szatan zabrał naszego Pana Jezusa do Jerozolimy, na płaski dach jednego ze skrzydeł Świątyni – nie fizycznie, ale mentalnie, tak jak mentalnie możemy iść do różnych miejsc i robić pewne rzeczy bez zmiany fizycznej lokalizacji. Sugestia, którą teraz sformułował, brzmiała następująco: Ja (Szatan) mogę dać ci dobrą podpowiedź odnośnie sposobu, jak szybko stać się sławnym przed ludem Izraela, i będziesz z niej zadowolony, ponieważ jest to sposób biblijny; rzeczywiście odkryłem, że w proroctwie jest przepowiedziane, iż Mesjasz w swoim przyjściu to sprawi i że ludzie z łatwością uznają to za spełnienie słów proroka Dawida, a zatem szybko zaakceptują twoją sprawę, staniesz się przywódcą ludu, a twoja praca się znakomicie uda. Jak już wcześniej powiedziałem, będę się radował, widząc powodzenie dzieła, ponieważ jestem bardzo zmartwiony z powodu degradacji, której byłem świadkiem na przestrzeni czterech tysięcy lat. Moja sugestia jest taka: pójdziesz na dach południowego skrzydła Świątyni, które w tylnej części wychodzi na Dolinę Hinnom, górując nad nią sześćset stóp, i która również wychodzi na dziedziniec Świątyni, na którym są setki pobożnych Żydów, następnie skoczysz z tej wysokości i powstaniesz po tym upadku niezraniony. To zademonstruje szybciej niż cokolwiek innego, co mógłbyś zrobić lub powiedzieć, że moc Najwyższego jest nad tobą i że jesteś Mesjaszem. Jest o tym, jak powiadam, wspomniane w Piśmie Świętym, które mówi: „Rozkaże o tobie swoim aniołom i będą cię nosić na rękach, abyś nie uderzył swojej nogi o kamień” – Mat. 4:6.

Podobne są pokusy, które Szatan przedstawia poświęconym naśladowcom Jezusa: Zróbcie wspaniałe przedstawienie przed światem i nominalnym Kościołem; przyciągnijcie ich uwagę w jakiś sposób, nie tylko przez głoszenie krzyża Chrystusa; wykorzystajcie duchowe moce i otrzymane błogosławieństwa, wykonując jakąś wspaniałą i uderzającą pracę, która przemówi do naturalnego człowieka, a tym samym zapewni szybki i wielki sukces; zróbcie to, zamiast wykonywać cichą

::R2567 : strona 31::

i mniej widoczną pracę przedstawiania duchowych rzeczy duchowej klasie, której to pracy ogromna większość nie może w żaden sposób docenić, lecz będzie was unikać, uważać za dziwaków, i która nie tylko pozbawi was sympatii mas, ale przyniesie wam szczególną nienawiść ze strony niektórych zwierzchników chrześcijaństwa.

Nasz Pan ponownie odpowiedział szybko i poprawnie: „Napisano ponownie: Nie będziesz kusił Pana, Boga swego”. Szatan chciałby, żebyśmy chodzili widzeniem, a nie wiarą; chciałby, żebyśmy nieustannie kusili Boga i domagali się naocznej demonstracji Jego łaski i ochrony, zamiast przyjmować świadectwo Jego Słowa i bezwarunkowo polegać na Nim w wierze. W świetle odsłaniającego się Pisma Świętego widzimy, że Szatan, prawdopodobnie nieświadomie, cytował fragment Biblii całkowicie bez pojmowania jego właściwego znaczenia i interpretacji, fragment, który odnosi się nie do dosłownych stóp Jezusa i do dosłownych kamieni, i dosłownych aniołów, ale do symbolicznych stóp – członków Ciała Chrystusowego dzisiaj, i do kamieni potknięć, doktrynalnych i innych, które są teraz dozwolone na ścieżce wiernych, i do aniołów lub szafarzy Boskiej prawdy, którzy w obecnym czasie żniwa otrzymują polecenie, aby podnosić członków nóg takimi radami, pouczeniami i prezentacjami Pisma Świętego, jakie będą im potrzebne – Psalm 91:11‑12.

POKUSA, BY OTRZYMAĆ POŻĄDANE, DOBRE WYNIKI PRZEZ KOMPROMIS

Trzecia pokusa Szatana, jak możemy zakładać, została również przedstawiona w sposób przyjazny i życzliwy, wskazujący na pragnienie współpracy w wielkim dziele naszego Pana. Zabrał Go on na wysoką górę – nie dosłownie, ale mentalnie. W rzeczywistości nie ma literalnie wysokiej góry w pobliżu Jerozolimy, ani też nigdzie na świecie, z której można by zobaczyć wszystkie królestwa świata i ich chwałę. Szatan zabrał naszego Pana mentalnie na bardzo wysoką, symboliczną górę (królestwo). Nakreślił przed Nim ogrom jego (Szatana) mocy na całym świecie, jego znaczną kontrolę nad wszystkimi narodami i ludźmi, a nasz Pan to później przyznał, gdy odniósł się do Szatana jako „księcia [władcy] tego świata”. Ta panoramiczna prezentacja mocy i wpływów Szatana na całym świecie została zaprojektowana po to, aby wywrzeć wrażenie na umyśle naszego Odkupiciela ideą, że przyjaźń i pomoc Szatana będą najcenniejsze – niemalże najważniejsze dla powodzenia Jego misji, a zatem to naprawdę wielkie szczęście, że w tym momencie Szatan zwrócił się do Niego w tak przyjaznym nastawieniu i najwyraźniej szczerze ocenił Jego wysiłki, gotowy do współpracy z Nim.

Szatan prawdopodobnie wskazał naszemu Panu, że Mesjasz był specjalnie nazwany Królem Izraela i miał błogosławić Izrael, a on mógł przyznać, że światło wpływu rozciągnęłoby się na wszystkie narody poprzez Niego, ale wydaje się, że sednem jego argumentacji było to, że zaproponował Jezusowi jeszcze większe królestwo niż Izrael.

::R2568 : strona 31::

Zaproponował mu królestwo obejmujące wszystkie narody ziemi i to, że będzie mieć nad nimi kontrolę oraz będzie w stanie wprowadzić błogosławione reformy, które zostały zaplanowane przez Boga; wymagał spełnienia tylko jednego warunku, a mianowicie, że jakie by królestwo, władza czy panowanie nie zostały ustanowione, muszą one uznać Szatana. Tak, zdaje się, Przeciwnik pojmował to, co uważał za sprzyjającą okazję do zrealizowania swoich pierwotnych planów, ponieważ nie możemy przypuszczać, że jego pierwotną intencją było przejęcie kontroli nad umierającą i zdeprawowaną rasą, ale że raczej byłby chętnie władcą i panem ludzi wysoce oświeconych i dobrze uposażonych. Dlatego chciał unaocznić zrealizowane z powodzeniem wszystkie wspaniałe dzieła, jakie Bóg zaprojektował, a chcąc sam się zreformować i stać przywódcą reform, stawiał tylko ten warunek, że ma być uznany jako zajmujący główne miejsce, jeśli chodzi o wpływ na ludzkość. W ten sposób żądał od naszego Pana oddania mu czci i uwielbienia – uznania jego wpływu i współpracy w swym dziele, i ani przez chwilę nie powinniśmy przypuszczać, że spodziewał się, iż uklęknie On przed nim i będzie go czcił jak Boga.

Odpowiedź naszego Pana na tę ostatnią pokusę pokazuje, że w pełni uświadomił sobie w tym momencie fakt, iż w sercu Szatana nie było prawdziwej przemiany; że nadal był ambitny, samolubny, jak na początku swego biegu ku dołowi; i uświadomił sobie, że nawet dalsze omawianie tej kwestii z kimś, kto w ten sposób wyraził swoje prawdziwe uczucia, byłoby nielojalnością wobec Ojca i stąd Jego słowa: „Ustąp teraz, Szatanie” – zostaw mnie; w ogóle nie możesz ze mną współpracować; moja praca jest w pełni zgodna z absolutnym standardem woli Bożej; nie mogę mieć udziału w żadnym sprzecznym z tym programie, nawet jeśli pociągające byłyby niektóre jego zarysy, obiecujące szybki podbój świata i szybkie ustanowienie królestwa prawości i błogosławieństwa oraz unikania osobistego cierpienia; nie mogę służyć dwóm panom; mogę uznawać jedynego najwyższego JHWH jako Pana nieba i ziemi i dlatego nie mogę uznać ciebie na żadnej pozycji władzy, z wyjątkiem tego, do czego przeznaczyłby cię wielki JHWH, a wiem, że nigdy by tego nie zrobił, dopóki masz obecnego ducha ambicji. Działam zgodnie z oświadczeniem: „Panu, swemu Bogu, będziesz oddawał pokłon [czcił] i tylko jemu będziesz służył”.

Możemy łatwo zauważyć, że ta pokusa naszego Pana była tylko próbką ilustracji tego, co nęka Jego wyznawców na wąskiej drodze, pochodząc z tego samego źródła, bezpośrednio lub za pośrednictwem przedstawicielstw. Szatan, poprzez swoich rozmaitych rzeczników, nieustannie mówi świętym: Oto skuteczniejszy sposób osiągnięcia celu niż ten, którego szukacie, bardziej skuteczny niż droga Pańska. Nagnijcie się trochę; idźcie na kompromis z duchem tego świata; nie zbliżajcie się zanadto do linii Słowa Bożego i przykładu Pana Jezusa i apostołów; musicie być bardziej podobni do świata, aby wywierać wpływ – wmieszajcie się trochę do polityki i zaangażujcie się w tajne stowarzyszenia; pozostańcie w kontakcie z aktualnymi modami i trendami, a przede wszystkim trzymajcie światło obecnej prawdy pod korcem – w ten sposób możecie mieć wpływ i spełnić wasze dobre pragnienia względem ludzi. Ale nasz drogi Mistrz zapewnia nas, że mamy być wierni Panu i Jego planowi i pozwolić, aby wszystko działało najlepiej, jak to tylko możliwe; i możemy być pewni, że ostatecznie plan Ojca jest nie tylko najlepszym, ale tak naprawdę jedynym planem realizacji Jego wielkich projektów, i że jeśli będziemy z Nim sprzymierzeni jako współpracownicy, to musi się to odbyć poprzez uznanie Go jako naszego jedynego Mistrza i mając na uwadze jedynie Jego aprobatę.

Całkowite odrzucenie przez naszego Pana każdej innej drogi

::R2568 : strona 32::

zrealizowania swej misji niż ta, którą wyznaczył Ojciec, drogi poświęcenia się, wąskiej drogi, było w istocie wielkim zwycięstwem. Przeciwnik opuścił Go, nie znajdując w Nim niczego, czym mógłby się zająć lub nad czym mógłby popracować, tak bardzo był On lojalny dla słowa i ducha JHWH. A potem, gdy próba się skończyła, czytamy, że święci aniołowie przyszli i służyli naszemu Panu – niewątpliwie zaopatrując Go w posilający pokarm, którego nie chciał pozyskać przy wykorzystaniu dla siebie Boskiej mocy. W czymś takim możemy rozpoznać także możliwe doświadczenie dla naśladowców naszego Pana: wraz ze zwycięstwem przychodzi błogosławieństwo od Pana, wspólnota ducha, odświeżenie serca, spełnienie Boskiej łaski, która czyni mocniejszym na następną próbę.

Kolejną lekcją jest to, że pokusa nie oznacza grzechu. Ponieważ nasz Pan był kuszony „bez grzechu”, tak niech będzie z Jego braćmi, jeśli będą podążać za Jego przykładem i gdy w czystości serca, czystości intencji szukać będą jedynie woli Ojca. Grzech mógł przyjść tylko przez poddanie się pokusie. Ale nie zapominajmy, że wahanie po dostrzeżeniu zła zwiększa siłę pokusy. I możemy zauważyć tutaj, że chociaż Szatan jest kusicielem, starającym się usidlić nas ku złym ścieżkom i do złego postępowania, Bóg taki nie jest – On „nikogo nie kusi” (Jak. 1:13), a nawet jeśli pozwala, aby Przeciwnik i jego „agenci” osaczali Jego lud, to nie jest Jego celem usidlenie ich, lecz przeciwnie – ma to na celu, by przez takie próby i sprawdziany mogli oni stać się silniejsi, rozwijając charakter poprzez ćwiczenia w przeciwstawianiu się złu. Pamiętajmy też o naszym umocnieniu, o biblijnej pewności, że Bóg nie sprawi, iż będziemy kuszeni ponad to, czemu jesteśmy w stanie stawić opór i co możemy przezwyciężyć, ale wraz z pokusą zapewni nam również drogę ucieczki.

Aby odnieść korzyść z takiego postanowienia, potrzeba jedynie wiary i im więcej ćwiczymy sobie wiarę w tych sprawach, tym więcej będziemy jej mieli, stając się silniejsi w Panu i w sile Jego mocy; i dzięki Bożej łasce i pod opieką Mistrza możemy okazać się zwycięzcami, i to prawdziwymi zwycięzcami, przez tego, który nas umiłował i kupił nas swoją własną drogocenną krwią (2 Kor. 12:9; 1 Kor. 10:13; Efez. 6:10; Rzym. 8:37‑39).

====================

—  15 stycznia 1900 r. —