R2453-88 Studium biblijne: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”

Zmień język

::R2453 : strona 88::

„Ja jestem drogą, prawdą i życiem”

— 23 KWIETNIA — JANA 14:1-14 —

Po umyciu nóg Apostołom i po podaniu sztuczki chleba Judaszowi, ten wyszedł, aby wydać Jezusa. Wówczas Pan rzekł do uczniów, iż wszyscy mieli się z Niego zgorszyć tej nocy. A gdy Piotr silnie protestował przeciw temu, Jezus powiedział Piotrowi: pierwej nim kur zapieje, ty się Mnie trzy razy zaprzesz. Łatwo sobie wyobrazić, że te słowa prorocze o zbliżającym się złu oddziałały przygnębiająco na tych jedenastu uczniów, ich serca były zaniepokojone, obawiające się przyszłości. Czy byli oni zwiedzeni? Czy źle zrozumieli swego Mistrza, gdy im mówił, że jest Mesjaszem, dziedzicem Królestwa i że oni będą siedzieć z Nim na Jego tronie? Jak mogli sobie tłumaczyć Jego słowa, widząc, że dopiero pięć dni temu, kiedy wjechał do świętego miasta, tłumy wołały: Hosanna Synowi Dawidowemu? Co Mistrz miał na myśli, gdy mówił, że teraz jest bardzo zasmucony i że jeden z nich Go wyda, a także o tym, że zostaną rozproszeni i o własnej śmierci?

Jakby odpowiedzią na ich zakłopotanie

::R2453 : strona 89::

były słowa Pana pełne pociechy, które zapisane są w rozdziałach: 14, 15, 16 i 17 Ewangelii Jana, a zaczynające się od słów – „Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzycie w Boga i w mię wierzycie”.

Zanim Apostołowie przyszli do Jezusa, już byli poświęconymi, już wierzyli w Boga i ufali Mu, byli prawdziwymi Izraelczykami i nie było w nich zdrady. Zostało to poświadczone później w modlitwie naszego Pana: „Twoimi byli i mnie ich dałeś”. Ich zakłopotanie nie odnosiło się do ich

::R2454 : strona 89::

nadziei, ponieważ one były dobrze ugruntowane. Oni znali Boga, mieli ufność w Nim i wierzyli w Jego obietnice odnośnie Królestwa oraz błogosławieństwa, które miało spłynąć przez to Królestwo na wszystkie rodzaje ziemi. Cała ich trudność odnosiła się do Jezusa: Czy był On rzeczywiście Mesjaszem, czy też oni stworzyli sobie fałszywe nadzieje na podstawie Jego wspaniałych słów i uczynków? Jak mogli oni pojąć, jeżeli po trzech i pół roku prowadzenia Swej misji miał teraz umrzeć, być zabitym przez Swych nieprzyjaciół, zamiast ustanowić Królestwo i wszystko podbić pod swoją moc, jak tego oczekiwali? Powiedział im, że odchodzi tam, gdzie oni pójść nie mogą. Jak mogli pojąć i pogodzić te sprawy?

Apostołowie nie zrozumieli słów, które Pan Jezus mówił do Nikodema: „Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Jeśli się kto nie narodzi znowu, nie może widzieć królestwa Bożego”, „Odpowiedział Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Jeśliby się kto nie narodził z wody i z Ducha, nie może wnijść do królestwa Bożego” (Jana 3:3,5). To były duchowne rzeczy i nie mogły być zrozumiane i ocenione, dopóki nie otrzymali namaszczenia Duchem Świętym podczas Pięćdziesiątnicy, które dopomogło im do wyrozumienia ze wszystkimi świętymi długości, szerokości, wysokości i głębokości Planu Bożego. Uczniowie potrzebowali pociechy; Mistrz udzielił im najlepszego i najmocniejszego duchownego pokarmu i dał im naukę, którą mogli przyjąć. Pan Jezus miał wiele rzeczy do powiedzenia Swoim uczniom, ale nie mogli tego znieść, nie mogli zrozumieć, aż otrzymali namaszczenie Duchem Świętym, który przygotował ich serca do przyjęcia tych rzeczy.

Nasz Pan rozpoczął od ożywienia w nich wiary w Ojca i Jego plan, mówiąc: „Wierzcie w Boga i we mnie wierzcie”; uznajcie fakt, że cały plan Ojca zostanie zrealizowany, a jako że widzicie moją lojalność Ojcu w słowie i uczynku, i jako że widzicie moc Ojca w dobrych dziełach okazaną we mnie, trzymajcie kotwicę wiary; trwajcie w wierze i ufności we mnie, a będziecie błogosławieni; czekajcie na rozwój Boskiego planu, a otrzymacie więcej niż zaspokojenie waszych największych oczekiwań. Jesteście zakłopotani, ponieważ powiedziałem, że odchodzę – odchodzę do Ojca, lecz pozwólcie mi wyjaśnić, że moje odejście jest dla waszego dobra: idę, aby przygotować dla was miejsce w przestronnym domu mego Ojca; i jak jest pewne, że odchodzę, tak pewne jest to, że powrócę znowu, aby was zabrać do siebie, żebyśmy od tego czasu mogli być razem na zawsze.

W kilku słowach Mistrz przedstawił im dzieło Wieku Ewangelii, wskazując na Swoje wtóre przyjście i uwielbienie Kościoła przy końcu tegoż wieku. Pan Jezus jednak nie tłumaczył im szczegółów, dotyczących doświadczeń wiary i cierpliwości, które muszą przejść. To uczynił przy innych okazjach, gdy ich pouczał i ostrzegał (Mat. 24). Uczniowie Jezusa byli w zakłopotaniu. Pocieszyć ich mogło jedynie zapewnienie, iż Jego odejście jest niezbędne, że Jego drugie przyjście jest pewne i że zgromadzi ich wszystkich do wiecznej społeczności z Nim w przygotowanych do tego pałacach.

Domem Ojcowskim jest wszechświat, a mówiąc obrazowo Jego Tronem jest niebo, ziemia zaś podnóżkiem. Boska opatrzność przygotowała obfite zaopatrzenie dla wiecznego błogosławieństwa wszystkich synów Boga. Zanim pierwszy człowiek zgrzeszył, Pan Bóg przygotował wielkie błogosławieństwa dla człowieka pozostającego z Nim w harmonii, jednak z powodu grzechu człowiek utracił wszystkie prawa do wiecznej posiadłości, a nasz Zbawiciel nauczał, iż On przyszedł na świat w tym celu, aby wykupić człowieka i wszelkie prawa i własności, które utracił (Łuk. 19:10; Efez. 1:14). Wykupienie nie było jeszcze ukończone – miało to nastąpić w ciągu kilku godzin na Kalwarii. Aby Jezus mógł tego dokonać, musiał uczynić z Siebie ofiarę. Jako człowiek Chrystus Jezus musiał przestać istnieć i nie mógł już dłużej ze Swymi uczniami przebywać jako człowiek. Nadzieja polegała na tym, że człowiek Jezus Chrystus przez posłuszeństwo woli Bożej miał nie tylko wybawić Adama i cały rodzaj ludzki, ale miał być wzbudzony ze śmierci na wyższym poziomie – w Boskiej naturze. Dlatego było konieczne, aby odszedł od nich jako człowiek Chrystus Jezus i że oni nie mieli Go już więcej oglądać jako człowieka, lecz że w czasie właściwym – przy wtórym Jego przyjściu – oni także mieli być „przemienieni” z ludzkiej do duchownej natury. „Najmilsi! teraz dziatkami Bożymi jesteśmy, ale się jeszcze nie objawiło, czym będziemy; lecz wiemy, iż gdy się on objawi, podobni mu będziemy; albowiem ujrzymy go tak, jako jest” – 1 Jana 3:2.

Było także niezbędnym, aby nasz Pan, po złożeniu Swojego życia, miał wstąpić do Ojca i przedstawić Swoją ofiarę w imieniu człowieka – jako okup za człowieka – i to uczynił. Błogosławieństwo zesłane podczas Zielonych Świąt było świadectwem, że ofiara za grzech została przyjęta przez Ojca w imieniu człowieka i odtąd, jako skutek, błogosławieństwo spływa na wszystkich, którzy przyjmują Jezusa jako swego Odkupiciela.

Okres pomiędzy śmiercią naszego Pana i Jego

::R2454 : strona 90::

drugim przyjściem nie jest długi z żadnego punktu widzenia wiary. (1) Nie jest długi z punktu widzenia Boga, ponieważ, jak oświadcza Apostoł Piotr, u Pana „tysiąc lat jest jak jeden dzień” (2 Piotra 3:8). (2) Nie jest on długi z punktu widzenia prawdziwie wierzących, ponieważ przeciętna długość życia i czas oczekiwania żadnego z nich nie przekracza pięćdziesięciu lat. Nie bierzemy najdłuższego i najbardziej niestosownego poglądu na ten okres – nie mamy wrażenia, że moglibyśmy żyć osiemnaście stuleci w oczekiwaniu na spełnienie się nadziei: „Każdy dzień ma dosyć swojego strapienia” i wystarczający dla każdej jednostki jest jej własny udział w próbach, polerowaniu i przygotowaniach na przyjście Oblubieńca, żeby przyjąć Go do siebie. Chociaż to jest sprawą Kościoła jako całości w jednym znaczeniu tego słowa, to w najważniejszym znaczeniu tego słowa jest to indywidualna sprawa dla każdego z naśladowców Pana.

„A dokąd ja idę ciecie, i drogę wiecie”. Przez trzy i pół roku nasz Pan dawał się poznać Swoim uczniom i zapoznawał ich z charakterem Niebieskiego Ojca. Dlatego gdy Pan Jezus mówił Swym uczniom, że powraca teraz do Ojca, to im się zdawało, że obecnie lepiej rozumieją Ojca niż kiedykolwiek przedtem i że teraz mogą lepiej oceniać miejsce, gdzie przebywa sprawiedliwość i prawdziwa szczęśliwość, które On miał udzielić i zachować. Ponadto ich doświadczenia, które przechodzili z naszym Panem oraz wskazówki i nauki Jezusa zapoznały ich z drogą prowadzącą do Boga, chociaż oni jeszcze tego dokładnie nie rozumieli. Z tego powodu Pan Jezus powiedział: „Jamci jest ta droga, i prawda, i żywot; żaden nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie”.

Pan Jezus jest Drogą w tym znaczeniu, iż tylko przez Jego ofiarę, „okup”, przypisując swoją zasługę grzesznikom, mogli zostać przyjęci przez Ojca i otrzymać z powrotem społeczność z Nim. Pan nasz jest Prawdą w tym znaczeniu, że jedynie przez Jego słowa i kierownictwo może być nadzieja przyjścia do harmonii z duchem Bożym, duchem Prawdy. Był także Żywotem, ponieważ cały rodzaj ludzki był umarłym w wyniku Boskiego wyroku, jaki na nim ciążył – utracił prawa do życia – i że nikt nie mógł przyjść znów do warunków żywota, jak tylko przez Niego – dzięki życiu, które dał za nas. W ten sposób Jezus jest naszym Okupem lub Drogą, naszym Nauczycielem w sprawiedliwości i prawdzie, i naszym dawcą żywota; I nie masz w żadnym innym zbawienia”. „Żaden nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” – żaden człowiek nie musi pokładać nadziei na jakieś mieszkanie w domu Ojca w innej drodze, w innej prawdzie i w innym życiu – Dz. Ap. 4:12; Jana 14:6.

Chrystus także będzie Drogą, Prawdą i Życiem dla świata ludzkości w Wieku Tysiąclecia. I jak Pan nasz przez swoją ofiarę otworzył dla Kościoła, Swojej Oblubienicy, mieszkanie w niebiańskiej części Domu Bożego, tak przez tę samą ofiarę, On odkupił ludzkość, a także przywróci i da ludzkości (tym, którzy będą Jemu posłuszni – Dz. Ap. 3:23) mieszkanie w ziemskiej części domu Ojca, który wówczas znów stanie się Rajem Boga.

Pomimo, że Apostołowie bardzo cenili Swojego Mistrza, to jednak było im bardzo trudno pojąć Jego doskonałość – że On był dokładnym wyobrażeniem Boga w ciele (1 Tym. 3:16). Oni słyszeli, jak mówił, co też wiedzieli z Zakonu, że „Bóg jest duch” – nie ciało, i z tego powodu był niewidzialnym. Słyszeli także jak im mówił poprzednio: „Boga nikt nigdy nie widział: on jednorodzony syn, który jest w łonie ojcowskim, ten nam opowiedział” (Jana 1:18). Lecz nigdy nie mogli pojąć tej nauki, że widząc Jezusa widzieli to, co było możliwe widzieć z Boskiego charakteru, Jego podobieństwa, doskonały obraz w ciele. Zatem było potrzebne, aby Pan Jezus zwrócił ich uwagę na ten fakt, mówiąc, że „kto mnie widzi, widzi i Ojca mego”. On nie chciał, aby Jego rozumieli w ten sposób, że On jest Ojcem, bo często im powtarzał, że Ojciec jest większym niż On i że uczynki, które On sprawował, działy się przez moc Ojcowską (Jana 14:28,10). Słowa Jego nie miały znaczyć, że kto widzi Jego, widzi istotę niewidzialną, tak jak Bóg jest niewidzialny. Chciał dać im do zrozumienia, żeby patrząc na Jego charakter, Jego motywy, Jego miłość, widzieli to, co wiernie przedstawiało Ojca we wszystkich szczegółach.

Pan Jezus chciał, żeby zrozumieli jedność utrzymującą Go z Ojcem, że wola Jego była pogrzebana w woli Ojcowskiej i że nie pragnął czynić nic innego: „Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie”. Także chciał, aby Jego uczniowie zrozumieli, że Ojciec, przez Swoją moc i Swego ducha, przebywa w Synu tak, że Jego słowa i czyny, zupełnie przedstawiają Ojca. Powiedział im także, iż dzieła, które oni widzieli podczas Jego misji świadczą o tej mocy Najwyższego, która spoczęła na Nim i przez Niego działała. Te uwagi zdawały się zupełnie zadowalać Apostołów i sprawiły ich sercom ulgę.

Pan Jezus wytłumaczył im następnie konieczność Jego pójścia do Ojca, bo gdy On odejdzie, wtedy jako skutek okaże się, że Jego naśladowcy będą mogli czynić większe rzeczy niż On czynił. Byłoby właściwym przypuszczać, że „te większe dzieła” będą wykonane, gdy zostanie ustanowione

::R2455 : strona 90::

Królestwo – wielkie dzieło wzbudzania świata ludzkości ze snu śmierci i przywracanie chętnych i posłusznych do zupełnej doskonałości ludzkiego życia. Doprawdy, że będzie to większe dzieło niż to, którego Pan nasz dokonał za czasów pierwszego Swego przyjścia, bo wtedy największym Jego dziełem było przyprowadzenie do życia kilku osób, bez przyprowadzenia ich do zupełnej doskonałości ludzkiej natury.

Lecz myślimy, że nie tylko w tym znaczeniu naśladowcy Pana mają czynić

::R2455 : strona 91::

większe rzeczy niż te, które czynił Mistrz. Dzieła naszego Pana odnosiły się głównie do ludzkich naturalnych potrzeb. Duch Święty jeszcze nie zstąpił i nie mógł przyjść, aż Jezus złożył cenę okupu, przedstawił ją Ojcu i została przyjęta. Z tego powodu ci wszyscy, którym On służył (nawet Jego uczniowie, którzy nie byli spłodzeni z ducha) nie mogli być pouczeni. Uszy ich były obciążone rzeczami ziemskimi, lecz rzeczy Niebieskich nie mogli wcale pojąć, ponieważ „cielesny człowiek nie pojmuje tych rzeczy, które są Ducha Bożego; albowiem mu są głupstwem i nie może ich poznać, przeto iż duchownie bywają rozsądzone”. Dopiero od Zielonych Świątek, po Zesłaniu Ducha Świętego „nam to Bóg objawił [duchowne rzeczy] przez Ducha swojego [który]; albowiem duch wszystkiego się bada, i głębokości Bożych” – 1 Kor. 2:10,14; Jana 3:12.

Pośród Domu Sług, którzy nie otrzymali jeszcze Ducha Świętego – nie zostali jeszcze przyjęci za synów (Jana 1:12), nasz Pan nie mógł uczyć wyższych duchownych rzeczy, a jedynie mógł mówić im ziemskie rzeczy z wyjątkiem, gdy mówił w przypowieściach i w podobieństwach, które Kościół, będąc prowadzony Duchem Świętym, mógł we właściwym czasie następnie zrozumieć. Z tego powodu, cuda czynione przez naszego Pana były natury fizycznej, a Jego wszystkie nauki były na tyle proste, żeby mogły być zrozumiane na poziomie cielesnego człowieka.

Lecz gdy Duch Święty zstąpił na Lud Boży podczas Zielonych Świątek, wtedy w imieniu Jego i jako Jego przedstawiciele zaczęli czynić większe, cudowniejsze rzeczy niż te, których dokonał ich Pan. Pan Jezus otwierał oczy ślepych? Jego naśladowcy otrzymali przywilej otwierania oczu wyrozumienia. Pan Jezus leczył choroby fizyczne? Jego uczniom było dozwolone leczyć duchowo chorych. Pan Jezus leczył trąd fizyczny? Jego uczniowie mają przywilej leczyć trąd duchowny, którym jest grzech. Pan Jezus ożywiał umarłych? Jego naśladowcy mieli przywilej głosić Ewangelię, dzięki której wielu mogło przejść z śmierci do żywota w o wiele wyższym znaczeniu. Wszystkie te przywileje czynienia większych rzeczy są dotąd udziałem ludu Pana. Błogosławieni są ci, co umieją ocenić te wielkie przywileje i którzy sprawują dzieło Ojca z gorliwością i zapałem. Jednak ci, którzy otrzymali talent od Pana, lecz zagrzebali go w ziemi – w interesach, w przyjemnościach, w towarzystwie – tacy nie mogą się spodziewać przyjęcia przez Pana przy wtórym Jego przyjściu, ani usłyszeć od Niego: „To dobrze, sługo dobry i wierny! nad małem byłeś wiernym, nad wielem cię postanowię; wnijdź do radości pana twego”.

Aby wykazać jak nasz Pan trwa w wykonywaniu rozporządzeń Ojcowskich we wszystkich rzeczach odnoszących się do Kościoła, Pan Jezus zapewnia nas, że On wszystko uczyni, o cokolwiek byśmy prosili Ojca, aby Ojciec był uwielbiony w Synu. Chociaż Ojciec poruczył wszystkie rzeczy w ręce Syna, to jednak Syn wszystko przyznaje Ojcu i oddaje Chwałę i Cześć Jego Imieniu Jego.

====================

— 15 kwietnia 1899 r. —