R2198-233 Studium biblijne: Samozaparcie w interesie innych

Zmień język

::R2198 : strona 233::

Samozaparcie w interesie innych

— 15 SIERPNIA — 1 Kor. 8:1-13 —

SŁOWO Boże, tak Stary jak i Nowy Testament, było i wciąż jeszcze jest węgielnym kamieniem ludzkiej wolności i niezależności. Każdy inny system religijny starał się, mniej lub więcej, krępować umysł i sumienie przesądami i przepisami kapłańskimi. Różne tak zwane chrześcijańskie religie, od Rzymskiego i Greckiego Katolicyzmu począwszy, również skłaniają się do kapłańskich przesądów i krępowania sumienia, w proporcji jak odchodzą od nauk Słowa Bożego; zastępując je tradycjami i „ustawami starszych”, dekretami Soborów, teologicznymi dogmatami itp. Spoglądając na świat obecnie,

::R2198 : strona 234::

sprawdzamy, że największą wolnością społeczną, polityczną i umysłową cieszą się te narody, które posiadają Biblię i swobodnie ją czytają. A największa chrześcijańska wolność pomiędzy nimi jest udziałem tych, którzy badają Biblię z prawdziwym zainteresowaniem i prostotą.

Gdyby jednak wraz z tą umiejętnością i wolnością nie było zupełnego poddaństwa Bogu i poświęcenia się Temu, który jest Autorem naszych wolności i przywilejów, to znaleźlibyśmy się w większym niebezpieczeństwie; albowiem, jak to mówi Apostoł w naszej lekcji, umiejętność, bez poddania się Bogu, pobudza do nadymania się, do arogancji i zarozumiałości. Lecz gdy umiejętność idzie w parze z miłością do Boga, która pobudza do poświęcenia się Jemu na służbę, tedy umiejętność wychodzi nam na dobro, wprowadzając ducha miłości do wszystkich czynności w naszym życiu; a miłość nie nadyma się, ale buduje. Miłość jest konstruktywna, bo ona nie tylko, że buduje nasz własny charakter na wzór Boskiego, ale budując nas w taki sposób, czyni nas współpracownikami Bożymi dla dobra drugich i ku ich zbudowaniu.

Uczyniwszy ten punkt wyraźnym, Apostoł następnie zastosował go do chrześcijan w Koryncie. Jak we wszystkich innych miastach pogańskich naonczas, tak i w Koryncie było wiele różnych bogów i wiele świątyń; było więc zwyczajem spożywać pokarmy poświęcone – ofiarowane na cześć pewnego bałwana. Apostoł zapewnił swych czytelników, że on w zupełności podzielał ich wyrozumienie i logikę w tym względzie, że ponieważ bałwan nie był żadnym bogiem, przeto poświęcenie mięsa w jego imieniu nie mogło tegoż mięsa w żaden sposób uszkodzić, w pojęciu tych, którzy sprawę tę odpowiednio rozumieli. Ich wzmożona znajomość dała im wolność, jakiej z początku nawet sami nie pojmowali. Apostoł jednak upomina, że jako chrześcijanie mamy mieć na względzie nie tylko swoją osobistą wolność, ale w sprawach takich mamy raczej ukrócić swoją wolność na korzyść drugich, którym ta nasza wolność mogłaby zaszkodzić, albo ich zgorszyć. Powinniśmy więc być bardzo ostrożni w używaniu naszej znajomości i wolności, aby nie szkodzić drugim – czyli nie używać wolności gdyby to miało komukolwiek szkodzić.

Każdy wie jak łatwo można uszkodzić delikatny mechanizm w zegarku i przez to uczynić zegarek niepożytecznym. Podobnie sumienie jest bardzo delikatnym mechanizmem i powinniśmy wystrzegać się wszelkich wpływów, któryby mogły uszkodzić sumienie nasze lub czyjekolwiek. Bracia Korynccy, którzy byli upewnieni w swych umysłach, że bałwan jest niczym i że świątynia bałwana nie miała żadnego znaczenia, mogli się czuć zupełnie swobodni w sumieniu, gdyby przy okazji jakich miejskich uroczystości lub uczt znaleźli się w takiej bałwochwalni i jedli pokarmy tam przygotowane. Mogliby nawet w swych sercach uznawać prawdziwego Boga i Jemu dziękować za owe pokarmy i napoje. Mogliby jednak znaleźć się pomiędzy nimi bracia z mniejszą znajomością w tym względzie i ci, nie będąc upewnieni w swych umysłach, poszliby za przykładem tych pierwszych, a czyniąc to gwałciliby swe sumienia. Trudno przewidzieć jak poważne następstwa mogłyby wyniknąć z takiego gwałcenia sumienia. Z początku, sumienie opiera się takim pogwałceniom, lecz z czasem może zatwardzić się, a w końcu głos jego zamrze zupełnie. Właściciel takiego sumienia będzie miotany skłonnościami swej upadłej natury z złego w gorsze, aż stoczy się do najniższej degradacji. Z tego też powodu ci, co poznali Słowo Boże i tę wolność, którą Chrystus czyni nas wolnymi, potrzebują jak najwięcej pomnażać się w duchu Pańskim, czyli w duchu miłości, który czyniłby ich ostrożnymi, tak, aby ich postępowanie było nie tylko zgodne z ich własnym sumieniem, ale również, aby nie było obrażeniem dla drugich,

::R2199 : strona 234::

którzy danej sprawy nie pojmowaliby tak wyraźnie.

Apostoł oświadcza, że kto nie miałby takiej miłości i samoofiarniczej wyrozumiałości dla dobra i sumienia słabszego brata, grzeszyłby nie tylko przeciwko bratu, ale także przeciwko Chrystusowi, przeciwko duchowi Jego prawa miłości jednych ku drugim. Apostoł zsumował tę sprawę bardzo szlachetnie, gdy oświadczył, że co do niego samego, to gdyby zaszła potrzeba, on z przyjemnością powstrzymałby się, nie tylko od jedzenia mięsa ofiarowanego bałwanom, ale i od jedzenia jakiegokolwiek mięsa, ażeby tylko brata nie zgorszyć. Paweł okazał w ten sposób ducha prawdziwej miłości bratniej; i każdy naśladowca Pana powinien starać się, aby mieć podobnego ducha, we wszystkich swoich stosunkach z współbraćmi.

Chociaż w lekcji niniejszej nie ma nic wspólnego z piciem trunków, to jednak zasada ta może być też zastosowana i do tej sprawy; albowiem pijaństwo wyrządza najwięcej szkody na świecie, a w niektórych wypadkach także tym, którzy mianowali imię Chrystusowe. Nie kwestionujemy tu zasady wolności, że każdy chrześcijanin ma prawo decydowania dla samego siebie według swego sumienia, co jest dla niego dobrym lub złym w takich sprawach, lecz tej zasadzie wolności i znajomości przeciwstawiamy zasadę miłości, jak to czyni Apostoł w naszej lekcji. Ktokolwiek mieni się być dzieckiem Bożym, ma nie tylko wolność, ale musi też mieć ducha miłości; kto zaś chlubi się wolnością a nie okazuje miłości ani wyrozumiałości dla drugich, ten budzi podejrzenie, czy jest on prawdziwie synem czy też bękartem; albowiem

::R2199 : strona 235::

„kto nie ma ducha Chrystusowego, ten nie jest Jego”.

Chrześcijanin, którego serce jest przepełnione duchem miłości, będzie nie tylko uważnym, aby być dobrym przykładem dla braci, aby nie być dla nich obrażeniem, ale będzie również bacznym co do swego przykładu dla swoich domowników, dla dzieci swoich, jak i dla „obcych”, czyli tych, którzy nie przyjęli łaski Pana naszego Jezusa, lecz czytają życie i charaktery Jego uczni, jako żywe listy Jego nauk.

* * *

Ponadto lekcja nasza daje nam też wyraźne i stanowcze określenie Boga. Chociaż świat ma wielu takich, których nazywa bogami, panami i mistrzami, chrześcijanin, jak to wyraża Apostoł, ma tylko „jednego Boga, Ojca”. Paweł widocznie nie wiedział nic o doktrynie zapoczątkowanej w drugim stuleciu i opartej na pogańskich pojęciach, co do trzech bogów, o jakich mówi katechizm, że są „równi w mocy i chwale”. Apostoł znał tylko jednego Boga, który jest nade wszystko – „Ojcem”. Mówi także, iż z Niego (wprost lub pośrednio) pochodzi wszystko, włączając i nas, którzy jesteśmy Jego dziećmi.

Apostoł jednak nie ignoruje Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nie mienił się być „Ojcem”, ale „Synem Bożym”. O Tym mówi nam Apostoł, na innym miejscu, że po uniżeniu się dla nas, po opuszczeniu chwały, jaką miał u Ojca, zstąpił na ziemię, i w posłuszeństwie do woli i Planu Ojca, cierpiał za nas, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, a nawet poniósł śmierć i to „śmierć krzyżową”. Następnie dodaje, że „Bóg nader Go wywyższył i darował Mu imię, które jest nad wszelkie imię; aby w imieniu Jezusowym wszelkie się kolano skłaniało, tych, którzy są na niebiesiech, tych, którzy są na ziemi i tych, którzy są pod ziemią; ku chwale Boga Ojca” – i aby wszyscy „czcili Syna, jako czczą Ojca”, To też i w naszej lekcji Apostoł nie pominął Jezusa, ale po oświadczeniu, że my mamy jednego Boga Ojca, z którego wszystko, a my w Nim, dodaje zaraz: „I jednego Pana, Jezusa Chrystusa, przez którego wszystko a my przezeń”.

Jak wyraźnie i prosto Apostoł określa tu pokrewieństwo pomiędzy Ojcem, uwielbionym Synem i wszelkim stworzeniem, które będzie błogosławione przez Syna. Chociaż wszystkie rzeczy są z Ojca, w tym znaczeniu, że pierwotna potęga, życie i wszystko wypłynęło z Ojca, to jednak wszystkie rzeczy są przez Syna, w tym znaczeniu, że On zaraz od początku był czynnym i wysoce zaszczyconym przewodem w każdym zarysie Boskiego Planu. Powiedziane jest o Nim, że był „początkiem stworzenia Bożego”; a także, iż „wszystkie rzeczy przez Niego się stały, a bez Niego nic się nie stało, co się stało”; czyli, że Jezus, w swym stanie przedludzkim, był twórcą wszystkich rzeczy, w mocy i z upoważnienia Ojca. Zobacz Obj. 3:14; Jana 1:2,3; także nasz numer z czerwca ’92 i 15 kwietnia ’93.

====================

— 1 sierpnia 1897 r. —