R2090-15 Zachęcające listy

Zmień język

::R2090 : strona 15::

Zachęcające listy

Zamieszczamy poniższe listy jako dowód, że nasz Pan od czasu do czasu znajduje przyjemność w zesłaniu fizycznego uzdrowienia, prawdopodobnie jako zapowiedź czasów restytucji (Dz. Ap. 3:19-21). Siostra nie wspomina treści swojej modlitwy, ale uprzedzając ewentualne pytania na ten temat, pragniemy odesłać czytelników do artykułów o modlitwie i leczeniu wiarą zawartych w wydaniach czasopisma z okresu od 1 lipca do 1 września oraz zasugerować, że będąc w jej sytuacji, najsilniejszą modlitwą, którą moglibyśmy zanieść w zgodzie z naszym poświęceniem wszystkiego Panu, byłoby powiedzenie Mu (1) o naszej bezgranicznej ufności w Jego zdolność uleczenia, jeśli uznałby to za najlepsze; (2) o naszym pragnieniu, by wykonała się Jego wola, bez względu na to, czy chciałby On, byśmy żyli lub umarli, chorowali lub też cieszyli się zdrowiem; (3) o naszym szczerym pragnieniu służenia Mu i wykorzystania wszelkich sił, zdrowia i zdolności, jakich zechciałby nam udzielić do tej służby – jako powołanych z ciemności ku Jego cudownej światłości. (4) Na tym zakończylibyśmy tę modlitwę, pokładając swą ufność w Bogu, zgodnie ze słowami pieśni:

„Zgodzę się na wszystko, co mnie spotka,
Gdyż prowadzi mnie mój Bóg.”

Indiana

DRODZY PRZYJACIELE! Byłam w dolinie cienia śmierci, a mój powrót do życia i zdrowia

::R2090 : strona 16::

wielu uważa za bliski cudu. Przez trzydzieści lat cierpiałam na zapalenie stawów kręgosłupa i rwę kulszową. Nie miałam żadnej nadziei na wyzdrowienie, poddając się całkowicie woli Bożej. W styczniu 1994 roku upadłam na lód, przez co doznałam wstrząsu rdzeniowego, pęknięcia stawu biodrowego i złamania dwóch kości tułowia. Przez trzy miesiące nie mogłam nawet ruszyć palcem. Przyjaciele kontaktowali mnie z trzema najlepszymi chirurgami, jakich mogli znaleźć i wszyscy ci lekarze przyznali, że moje leczenie nie ma sensu, gdyż to niemożliwe, bym wyzdrowiała. Wreszcie, kiedy wszyscy spodziewali się, że mogę umrzeć w każdej chwili, moja dawna znajoma, Murzynka i chrześcijanka, powiedziała mi takie słowa: „Nie byłaś jeszcze u Doktora Jezusa. On może cię uzdrowić. Pomódl się ze mną i raduj się, bo zostaniemy wysłuchane.” Pomodliłyśmy się więc i wkrótce zauważyłam poprawę. Dziś nie tylko jestem zdrowsza, ale potrafię chodzić sprawniej niż w ciągu tamtych trzydziestu lat, a po moim dawnym niedołęstwie nie ma śladu.

Kiedy leżałam bezradna, rozmyślałam o tym, jak mogłabym pomóc innym odnaleźć światło. Często myślałam o tym, by poświęcić mój czas i siły Panu i pracy na rzecz Jego Królestwa, i pragnę to czynić teraz, jeśli taka będzie Jego wola. Myślałam o waszych traktatach, zwłaszcza o „Czy wiesz, że”. Zbyt długo to odwlekałam – mam nadzieję, że Bóg wybaczy mi ten grzech. Mogę coś ofiarować na rzecz „Dobrej Nadziei”, gdyż Bóg zesłał mi emeryturę. Czas się przybliżył, a Królestwo jest we drzwiach. Obym okazała się godna działać na jego rzecz, i wejść do jego chwały – o to modli się

Przyjaciółka i sługa w Panu,

E. S. L__________

—————

Poniższy list pochodzi od „Kwakierki” lub „Przyjaciółki”, która od dawna podążała za Panem zgodnie z posiadanym światłem Prawdy, ale nie znała Go jako Tego, który kupił nas za cenę ofiary z samego siebie. Dzięki Bogu odnalazła jedyne „drzwi”, jedyną „drogę” do Boga i weszła jako prawdziwa owca do owczarni prawdziwego Pasterza. Niestety! Wielu wspaniałych ludzi, zaślepionych przez Przeciwnika, nie znajduje jedynej bramy do prawdziwej „wąskiej drogi”. Dziękujmy Bogu, że zbliża się godzina, gdy wszystkim zaślepionym, którzy obecnie szukają Pana, zostaną otwarte oczy zrozumienia i odnajdą tę „drogę”. (Porównaj Dz. Ap. 17:25-27; Iz. 29:18; 42:16). Ale co mamy powiedzieć, aby pocieszyć, zachęcić tych, których oczy dostrzegły miłość Boga i Chrystusa ukazaną w „okupie za wszystkich”, ale których miłość Chrystusowa nie skłoniła do odwzajemnienia tej miłości ani do stania się Jego uczniami? O! Ich sytuacja jest o wiele poważniejsza; nie znajdujemy w Słowie Bożym żadnej zachęty dla nich poza sugestią „wielkiej chłosty”, co można interpretować jako nadzieję na błogosławieństwo poprzez doświadczenia, jeśli zostaną one właściwie przyjęte.

List zawiera dobrą sugestię dla niektórych, w zakresie oceny stosowności i konieczności całkowitego przyjęcia Pana wiarą oraz zawarcia z Nim zdecydowanego przymierza na jedynych właściwych warunkach – pełnej, dobrowolnej, nieograniczonej i radosnej rezygnacji z siebie samego, co prowadzi do pełnej akceptacji.

Pensylwania

DROGI PRZYJACIELU! Przede wszystkim pragnę Ci podziękować za list i modlitwę, która nie pozostała bez odpowiedzi, oraz za Strażnicę, którą otrzymałam

::R2091 : strona 16::

kilka dni temu.

Myślę, że moim błędem było traktowanie swojego prawa synostwa za sprawę zbyt oczywistą; nie zdawałam sobie sprawy, że nieposłuszne dziecko nie jest prawdziwym dzieckiem Bożym. Jezus wykupił mnie ze stanu nieposłuszeństwa, płacąc najwyższą możliwą cenę, a ja cieszyłam się z odkupienia, z udostępnionych w ten sposób błogosławieństw, nie okazując Mu w zamian właściwej wdzięczności. Nie przypisywałam Mu należnej Mu wagi.

Stopniowo zrozumiałam, że wymaga się ode mnie stanowczego aktu wiary. Musiałam oddać się w ręce Jezusa jako Zbawiciela bez wątpliwości i strachu, bez zastrzeżeń, i zaufać Mu co do sprawiedliwości. Wzdragałam się na myśl o tak zupełnym poddaniu się, ale kiedy Jezus pochylił się nade mną i poprosił, bym oddała mu serce „raz na zawsze” i „teraz”, zrozumiałam, że nie ma ucieczki – już byłam niewolnikiem; zrozumiałam, że bycie Jego „więźniem”, „sługą”, poddanym, niewolnikiem to najsłodsza możliwość na świecie, tylko po to, by odtąd podążać za Nim i służyć Mu, polegając tylko na Nim, w Bogu, że uczyni nas zdolnymi do tego.

Zatem „raz na zawsze” z „Wędrówką pielgrzyma” Johna Bunyana zrzuciłam mój ciężar u stóp krzyża. Wróciłam teraz do mojej stosunkowo zaniedbanej Biblii i oddałam się na zawsze mojemu zaniedbanemu Zbawcy. A jeśli być ochrzczonym w Jezusa Chrystusa znaczy być ochrzczonym w Jego cierpienia i śmierć*, wybieram to w miejsce obecnego zdrowia lub uniknięcia prób, chyba że otrzymam jasną wskazówkę, że mam uczynić inaczej. Uważam, że odkupienie daje nam zdrowie wystarczające do wszystkiego, czego oczekuje od nas Ojciec i nie będę prosić o więcej.

Z wielką wdzięcznością, __________


* Patrz „Chrzest i jego znaczenie” omówiony w numerze z 15 czerwca 1893 roku.


[Warto to zapamiętać: zachowanie zdrowia i władz umysłowych należy oceniać jako równie opatrznościowe, jak ich przywrócenie w chorobie; choć nie jest to powszechnie doceniane. A utrapienia (cielesne lub finansowe) są czasem błogosławieństwami: W Psalmach napisano: „Błądziłem, zanim przyszło utrapienie; teraz jednak strzegę Twej mowy” (BT). Zaś inny werset Pisma Świętego mówi: „Synu mój, nie lekceważ sobie karania Pańskiego, a nie trać serca, gdy od niego bywasz karany; albowiem kogo Pan miłuje, tego karze, a smaga każdego, którego za syna przyjmuje”.

Wszyscy święci, „synowie” doznają karania – jedni w taki, drudzy w inny sposób; niektórzy w sposób widoczny dla wszystkich, inni w taki, który dostrzegają tylko oni sami; jedni uczą się lekcji wolniej, inni szybciej; ale wszyscy potrzebują Boskiego kierownictwa i karcenia. Bez karania i „przycinania” nie przyniosą owoców ducha w takiej obfitości, jakiej oczekuje Mistrz; a jeśli nie przynoszą owocu, tylko obciążają Winorośl, zostaną „odcięci”.

– REDAKTOR.]

====================

— 1 stycznia 1897 r. —