R1710-309 „Ty masz słowa żywota wiecznego”

Zmień język 

::R1710 : strona 309::

„TY MASZ SŁOWA ŻYWOTA WIECZNEGO”

„Od tego czasu wiele uczniów jego odeszło nazad a więcej z nim nie chodzili. Wtedy rzekł Jezus do onych dwunastu: Izali i wy chcecie odejść? I odpowiedział mu Szymon Piotr: Panie! do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego” – Jana 6:66-68

W słowach naszego Pana, zapisanych w powyższym tekście można się dopatrzyć jakby zawodu. „Izali i wy chcecie odejść?” – Przyzwyczajeni szukać przyczyny na każdy uczynek i słowo, zapytujemy: Czemu odejście pewnej liczby zwolenników zasmuciło Jezusa? Czy było Jego celem mieć wielką liczbę zwolenników? Czy pokładał ufność w wielkiej liczbie? Czy powiedział do siebie: Co teraz powiedzą Faryzeusze gdy zobaczą, że po półczwarta roku prowadzenia misji wielu z uczniów opuściło mnie? Czy obawiał się, że zmniejszenie liczby uczniów zmniejszy Jego dochody? Żadna z tych rzeczy nie trwożyła Go, bo już około tego czasu wzmogła się przeciw Niemu nienawiść. Z tego powodu powiedział uczniom swoim: Biada wam, jeżeliby o was wszyscy ludzie dobrze mówili, bo tak czynili fałszywym prorokom. Jezus miał moc, dwoma rybami i trzema chlebami nakarmić pięć tysięcy mężów. Wiedział, że wiernych Jego naśladowców będzie tylko malutka gromadka, wiedział także, którzy w Niego wierzyli.

Dlaczego więc słowa Jezusa przejęte są smutkiem po utracie pewnej liczby uczniów? Przyczyna była ta, że Jezus był szlachetnym, prawdziwym i miłującym swoich przyjaciół a gdy zauważył i wspomniał, iż przyszła godzina, że Pasterz miał być uderzony, a owce miały się rozproszyć (a co wypełniło się jak jest napisane, iż wszyscy opuścili Go i uciekli (Mar. 14:50). Tęsknota objęła Go i ze smutkiem zapytał: Czy i wy chcecie odejść? Miłość, sympatyczne uczucie, przyjaźń itp. uczucia nie są bynajmniej słabością, lecz przeciwnie, są to elementy prawdziwego charakteru. Lecz byłoby słabością gdyby odejście uczniów oddziałałaby na naszego Pana w taki sposób, iż zwróciłoby Go z drogi ofiary zamierzonej przez Ojca Niebieskiego. Nigdy podobna słabość nie miała miejsca, ale przeciwnie, gdy kilka dni po tym zajściu, gdy Piotr chciał perswadować Jezusowi, aby nie czynił takiej z siebie ofiary – w tejże chwili nasz Pan powiedział: „Idź ode mnie Szatanie, jesteś mi zgorszeniem, albowiem nie pojmujesz tego, co jest Bożego, ale co jest ludzkiego”.

Słowa Piotra: „Panie do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota”, są pełne znaczenia. – Piotr wiedział, co to znaczy szukać łaski Bożej i żywota wiecznego przez zachowywanie Zakonu. – Podobnie Piotr jak większa część Żydów niższego stanu, czuli się jakby bez nadziei, bo nie mogąc zachować przykazań i nauk Faryzeuszy, czuli się potępionymi tak przez ich nauki jak i przez własne sumienie. Zapewne Piotr wiedział coś i o naukach pogańskich filozofów, odnoszących się do przyszłego życia; jeżeli tak, to przekonał się, iż są to tylko ludzkie domysły i wynalazki.

Przez trzy lata Piotr znał Jezusa i słyszał Jego słowa odnoszące się do żywota wiecznego, które nie były ludzkim wymysłem ani zgadywaniem. „Uczył jako mający moc a nie jako nauczeni w Piśmie”. Nie uczył On, aby przez zachowanie Zakonu (o czym wiedzieli Żydzi, iż to było dla nich niemożebne.) Nauka Jezusa różniła się od wszystkich innych nauk. Jezus uczył lud, iż On nie przyszedł na świat, aby Mu służono, oddawano cześć lub tytułowano, lecz po to, aby służył ludziom i ostatecznie, aby życie swoje położył na okup, za życie utracone w Adamie przez nieposłuszeństwo. Jego nauką było, żeby wykazać jak w Boskim planie było zamierzone, aby On położył życie swoje za żywot świata a wskutek tego by każdy mógł mieć sposobność pod prawem i rządem Nowego Zakonu otrzymania żywota wiecznego. Aby to uskutecznić i przeprowadzić, wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos Syna Bożego a którzy usłyszą, (będą posłuszni) żyć będą – otrzymają doskonały żywot (Jana 5:25,28,29). Piotr dobrze słyszał tę prostą i piękną Ewangelię – jedyną naukę o rzeczywistym osiągnięciu żywota wiecznego. On uznał Jezusa jako Mesjasza posłanego od Boga, aby był dawcą życia dla świata, ta prawdziwa światłość, która ostatecznie oświeci każdego człowieka, przychodzącego na świat – Jana 1:9.

Mając to wszystko na względzie, cóż dziwnego, że Piotr odpowiedział: „Panie! do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego”. Dla swej wiary i nadziei, Piotr znalazł w nauce Chrystusa podstawę i jakby kotwicę a czego nie mógł znaleźć gdzie indziej.

Podobnie rzecz się ma i dziś ze wszystkimi rozumnymi chrześcijanami. W miarę na ile oni słyszeli i wyrozumieli te cudowne słowa żywota, których Chrystusa śmierć jest środowiskiem, połączonym z miłością i łaską Bożą, zawierające w sobie wszystkie wielkie i kosztowne obietnice osiągnięcia żywota wiecznego. Ktokolwiek raz usłyszał wesołą nowinę, słowa żywota wiecznego i poznał prawdę, czy możliwe, aby to zamienił, na co innego?

Spoglądając w dal, by przypatrzyć się religiom innych narodów, spotykamy nauki filozofów takich, jak Konfucjusz, Buddy, Brahma, Zaroaster, lecz nauki te nie mogą nas zadowolić. Słyszymy także mądrość tego świata i jego uczonych, którzy starają się na próżno dowodzić powstanie człowieka prawem rozwoju. To jest, iż z protoplazmy powstała kijanka a z kijanki małpa, a z małpy człowiek, który odgaduje i przypuszcza, że będzie się rozwijał w dalszym ciągu, aż przemieni się na coś wyższego niż człowiek. Starają się dowodzić, że mniejsza o to, czy był lub nie był na początku inteligentny Stwórca, to jednak z czasem wytworzy się wielkie mnóstwo wielkich i możnych bogów. Lecz umysł nasz odwraca się od takich teorii i ludzkich wynalazków a skłania się ku słowom żywota, mówione przez Tego, który tak mówił, jak nikt przedtem, ani od tamtej pory. W Jego słowach jest radość i pokój, którego świat dać, ani wziąć nie może.

Postępując według nauki tego samego wielkiego Mistrza, dowiadujemy się coraz więcej o tym żywocie wiecznym, którego przygotował dla wszystkich. On uczy nas, że ten żywot jest jedynie dla tych, którzy Go miłują; że tylko maluczkie stadko z odkupionego świata zostało powołane i doświadczone, aby przez posłuszeństwo – podczas wieku ewangelicznego mógł się stać współdziedzicem z Chrystusem w sławie, czci, nieśmiertelności i Boskiej naturze. Chrystus łącznie z maluczkim stadkiem w przyszłym wieku – Tysiącletnim Królestwie będzie błogosławił wszystkie rodzaje ziemi, przyprowadzi do znajomości i da sposobność otrzymania żywota wiecznego na warunkach Nowego Przymierza, zapieczętowanego krwią ofiary Chrystusowej jako okup. Ta sama Ewangelia, te same słowa żywota wiecznego są dziś, jak były i za dawnych czasów, a w miarę jak przybliżamy się do urzeczywistnienia, stają się bardziej wyraźnymi i wspaniałymi.

Podczas żniw wieku żydowskiego, gdy nasz Pan wypowiedział „słowa żywota wiecznego” – dozwolił na „zgorszenia”, aby przesiały pszenicę. „Zgorszenia muszą przyjść”. Dopuszczone doświadczenia miały udowodnić i wykazać różnicę między dojrzałą a niedojrzałą pszenicą, i między plewami. Dwie klasy zostały szczególnie przesiane. Jedna klasa, która tylko z ciekawości lub częściowo się interesowała i klasa poświęconych, która nie posiadała głębokości charakteru a co jest przedstawione w przypowieści (Mat. 13:5,6,20,21) – jako miejsce opoczyste, czyli rodzaj słuchaczy, którzy przyjmują słowo z radością, lecz nie posiadają głębokości gruntu, szczerej miłości i poświęcenia się pogardzie lub prześladowania, gorszą się, odwracają i nie postępują więcej za Panem, ani z wiernymi towarzyszami.

To samo dzieje się i dziś, podczas żniwa wieku ewangelicznego. Błogosławione są nasze oczy, iż mogą widzieć tak wiele „głębokich rzeczy Bożych”, jakie są zawarte w planie wieków i błogosławione są nasze uszy, iż słyszały jasne i zrozumiało nauki naszego wielkiego Nauczyciela – słowa chwały czci i nieśmiertelności – słowa żywota wiecznego. Teraz, więc mamy być gotowi na doświadczenia, próby i przesiewanie. Teraz ponownie zgorszenia muszą przyjść, aby doświadczyć wszystkich, aby się odwrócili wszyscy, którzy nie są prawdziwie poświęceni Bogu i ci wszyscy, którzy nie mają głębokości charakteru i nie są gotowi znosić urągań i cierpień Chrystusowych. Tak było z figuralną armią Gedeona. Wszyscy, którzy mają stanowić współdziedziców z Chrystusem, muszą być klasą wybranych, szczególnie gorliwym ludem. Nic też dziwnego, że św. Piotr pisze: „Najmilsi! niech wam nie będzie rzeczą dziwną ten ogień, który na was przychodzi ku doświadczeniu waszemu”. W rzeczywistości Pan Bóg dozwala na zgorszenia, „aby ci, co są doświadczeni (od Boga, ponieważ znoszą różne próby i stoją silnie w prawdzie), byli jawnymi między wami” – 1 Kor. 11:18,19.

Którzy w teraźniejszym czasie wytrzymają próby, będą jako ci, za których św. Piotr przemawiał w poprzednim przesiewaniu czasu żniwa. Gdyby, kogo opanowało znużenie, lub zniechęcenie, to powinien podobnie jak Piotr powiedzieć: „Panie! do kogo pójdziemy?” Spoglądając dokoła siebie dają się widzieć rozmaite złudzenia różnych nauk diabelskich, ślepota a sprzeciwianie się rozsądkowi a także Pismu Św., agnostyków jak również polegających na nauce Pisma Św. różnych odcieni chrześcijan. Dla klasy wybranych dosyć jest rzucić na to okiem. Ci nie odejdą i nie ustąpią z armii ludu Bożego. Prawdę mówiąc, gdzie i do kogo mamy pójść? Nasz Wódz, On jedynie ma słowa żywota wiecznego. Odkąd usłyszeliśmy Jego słowa, wszystkie inne nie mają dla nas znaczenia. Pozostaniemy w Jego słowie i będziemy postępować za Wodzem naszego zbawienia, tak w słowie Jego jak i w miłości i w Jego służbie, w Nim my żyjemy i mamy swoje istnienie jako wybrani Boży.

====================

— 1 października 1894 r. —