R1516-118 Samoegzaminacja

Zmień język 

::R1516 : strona 118::

Samoegzaminacja

W drugim liście do Kor. 13:5 św. Paweł napisał: „Doświadczajcie samych siebie jeżeli jesteście w wierze, samych siebie doznawajcie. Czyli samych siebie nie znacie, że Jezus Chrystus w was jest? Chyba żebyście byli odrzuceni”. Kontekst wskazuje że Koryntianie oświadczyli iż Paweł nie wywiera na nich wielkiego wpływu, że usługa jego była słaba i nieznaczna. Paweł w odpowiedzi oświadczył aby zauważyli swój obecny stan i porównali go z przeszłym; aby zauważyli zmianę, jaka zaszła w ich życiu, aby zwrócili uwagę na to co mają i w świetle tego wszystkiego aby powiedzieli czy jego wpływ był im ku dobremu czy też nie; czy usługa jest słaba i nieznaczna. Także w 1 Kor. 11:28, ten sam Apostoł powiedział: „Niechże tedy człowiek samego siebie doświadczy”. W tym oświadczeniu Apostoł napominał wiernych aby przygotowali się do godnego obchodzenia Wieczerzy Pańskiej.

Niemożliwym jest poznać dobrze samego siebie przez rozsądzanie tylko samego obecnego stanu. Tylko po części poznajemy samych siebie gdy przypominamy sobie nasze życie przeszłe. Każdego dnia postępowanie nasze zadziwia nas i często zauważamy że uczyniliśmy coś takiego co nigdy nie myśleliśmy że uczynimy. Przypuszczamy że Abraham w rzeczywistości nie wiedział jak silną była jego wiara aż został wezwany by ofiarować Izaaka. Pod naciskiem tej próby mógł ocenić rzeczywistą siłę swojej wiary. Z powodu słabej pamięci nie dość umiemy korzystać z przeszłych pomyłek. W każdej naszej działalności zachodzi tyle szczegółów, rozbudzających wiele powodów do różnych dalszych działalności, które mogą różnić się w każdej sprawie, tak że niemożliwym dla nas jest rozsądzić naszego własnego stanu. Filozofowie greccy mieli pomiędzy sobą ulubione motto (czyli zdanie): „Poznaj samego siebie”, lecz przez to oni nie mieli na myśli uczyć iż przez obserwowanie swych własnych postępków oni dochodzili do zrozumienia swego charakteru i byli w stanie ocenić swą rzeczywistą wartość, ale raczej że każdy powinien sam badać podstawę i fakty swej filozofii, a nie zadowalać się przyjmowaniem jej z drugiej ręki. Zachodzi również i ta okoliczność, że niektórzy wcale nie poprawiają się przez ścisłe badanie i rozsądzanie samych siebie. Źli ludzie widzą tylko dobro w samym życiu, a na same zło mają różne usprawiedliwienia; dobrzy natomiast widzą tylko zło w sobie i zasmucają swe życie żalem i brzydzeniem się tego zła. Pewna bardzo zacna i świętobliwa niewiasta, którą wszyscy wielce poważali, zaczęła skrupulatnie zastanawiać się nad swoim własnym życiem, zaczęła badać, doświadczać i rozsądzać samą siebie, a szczególnie pod względem wiary, czy ona prawdziwie wierzy czy też nie. Po kilku miesiącach takiego rozsądzania samej siebie doszła do wniosku i do przekonania, że ona wcale nie ma wiary, że jej życie jest pełne złych uczynków, że nie jest zbawiona, ze jest bez nadziei i że żadnej nadziei dla niej nie ma. W tym stanie ona żyje prawdopodobnie do tego czasu. Ma się rozumieć, że takie badanie i potępienie samego siebie jest za surowe, a co najdziwniejsze, tylko ludzie z natury dobrzy dają się takiej konkluzji, źli zaś nigdy.

Zachodzi różnica pomiędzy badaniem serca a badaniem życia, czego niektórzy nie umieją rozróżnić. Nasze serce (czyli wola) powinno być doskonałe; lecz życie nasze nie może być doskonałe, bo skarb ten (nową wolę, nowe serce) mamy w naczyniu glinianym (w niedoskonałym ciele). Przeto ten rozsądza swój stosunek z Bogiem przez rozsądzanie doskonałości lub niedoskonałości swych myśli, słów i czynów, musi potępić samego siebie, jeśli jest szczerym i jeżeli ma właściwe zrozumienie doskonałości pod tym względem. Lecz ten co rozsądza swoje serce, pobudki, wolę, swoje intencje, powinien zawsze być w stanie znaleźć, że te są wierne Bogu, bez względu jak daleko życie jego nie dochodzi do tej nowej woli, do nowego umysłu Chrystusowego, zapoczątkowanego w Nim ponad to wielkimi i kosztownymi obietnicami Słowa Bożego.

Powinniśmy zapytać samych siebie nie tylko czy miłujemy Boga, ale także czy miłość nasza przybiera tę praktyczną formę dobrowolnej i ochoczej służby Bogu i czy na ile nas stać staramy się Mu służyć. Słowo Jego wskazuje, że to jest rzeczywistą próbą – nieco uda nam się dokonać, ale co my szczerze i gorliwie staramy się uczynić.

Matka nigdy nie pyta się, czy ona miłuje swe dzieci czy nie, lecz okazuje swoją miłość swoim poświęcaniem się i służbą dla dzieci. Pracowity człowiek nigdy nie staje by zastanawiać się czy on jest pracowity. Chrystus powiedział: „Kto słucha słów Moich i czyni je, ten jest który Mię miłuje”.

Serca nasze możemy poznawać tylko wtedy gdy Bóg, jako On wielki rafinator złota, doświadcza nas; pod ręką Jego próby uczymy się poznawać samych siebie. Bóg dokonuje tego badania aby zobaczyć i nam pokazać czy są jakie złe rzeczy w nas. On docieka, próbuje i doświadcza naszych serc, a nie my sami. Chrześcijanin tylko wtedy wzmaga się na obraz Boży, wzmacnia się w wierze i nadziei gdy uczy się odwracać swe oczy od samego siebie na Chrystusa. Opowiadanym jest, że pewien utalentowany artysta malarz stał razu pewnego przed arcydziełem najgenialniejszego malarza tego wieku. Tego on nigdy nie spodziewał się przewyższyć ani nawet mu dorównać. Jednakże ta znaczna wyższość nie przygnębiła go ani zniechęciła. On zobaczył przed sobą urzeczywistnienie tych pojęć jakie już dawno przesuwały się przed jego umysłem w jakiejś nieokreślonej formie; w każdym szczególe i w każdej linii tego obrazu odczuwał niezmierną wyższość ducha artystycznego. Tak stojąc zapatrzony w ów obraz, serce jego wezbrało wzruszeniem, uczucia jego uniosły się, a odwróciwszy się rzekł z radosnym wzruszonym: „I ja też jestem malarzem!” niechaj i wierny w zakłopotaniu swoim spojrzy na Chrystusa, na to uosobienie Najwyższego i Najświętszego ze wszystkich pojęć i niechaj patrzy aż serce jego odczuje Jego ducha i wdzięk, po tym po tym może spojrzeć na świat i wierząc oświadczyć: „I ja też jestem chrześcijaninem”.

– Wybrane.

====================

— 15 kwietnia 1893 r. —