R1273-6 Chrystus w was, nadzieja onej chwały

Zmień język 

::R1275 : strona 6::

CHRYSTUS W WAS, NADZIEJA ONEJ CHWAŁY

„Dziatki moje [które znowu z boleścią rodzę, ażby Chrystus był wykształtowany w was], chciałbym teraz być u was i odmienić głos mój, ponieważ wątpię o was” – Gal. 4:19,20

BOGACTWO zadziwiającej łaski Bożej dla Kościoła Chrystusowego jest dosadnie pokazane w krótkim, lecz zrozumiałem określeniu Apostoła Pawła: „Chrystus w was nadzieja onej chwały” (Kol. 1:27). Chrystus w was, umiłowani, jest jedyną biblijną podstawą do onej nadziei względem nagrody wysokiego powołania Bożego w Chrystusie Jezusie. Jeżeli Chrystus nie będzie ukształtowany w tobie to daremne są twoje nadzieje, bez względu jak wiele prawdy i innych korzyści posiadasz. Danie nam prawdy nie było w celu zaspokojenia próżnej ciekawości, ale w celu uświęcenia nas; a jeżeli tego niema to znajomość prawdy jest tylko tym większym potępieniem przeciwko nam.

Pisząc do zgromadzenia wiernych w Galacji, którzy przyjęli prawdę od Pawła z radością, Apostoł, jak to wskazuje powyższy tekst, był zmuszony odmienić swój głos, czyli sposób wyrażania się do nich, ponieważ ich chwiejny sposób postępowania od poznania prawdy świadczył, że duch Chrystusowy, duch prawdy nie rozwinął się jeszcze w nich. Przeto on przedstawia tu swoją pracę dla nich i pomiędzy nimi jako pracę matki w początkowych okresach brzemienności, w starannych zabiegach, aby nowa istota została uformowana. Gdy „nowe stworzenie” jest raz rzeczywiście i dobrze zapoczątkowane, proces rozwoju (jak to może być zilustrowane w rozwoju cielesnego płodu) jest mniej trudny i mozolny; jednakowoż jest to zawsze pracą i starannością dla tych, których troskliwość nad Kościołem może, podobnie jak u Pawła, być przyrównana do macierzyństwa, aż nowe stworzenie zostanie narodzone przy zmartwychwstaniu. Po zapoczątkowaniu nowego stworzenia, o ile nie nastąpi poronienie, w słusznym czasie będzie narodzenie chwalebnej istoty, Boskiej natury, na podobieństwo chwalebnej Głowy; i wielką będzie naonczas radość tych wszystkich, którzy mieli macierzyńskie zainteresowanie i troskliwość w formowaniu i rozwijaniu chrześcijańskiego charakteru w powołanych, wybranych i wiernych.

W spłodzeniu cielesnym, krótko po uformowaniu się nowej istoty, przychodzi czas, że życie zacznie przejawiać się w ruchliwości płodu. Ten objaw ruchliwości nazywany jest ożywieniem. Jeżeli to ożywienie nigdy się nie okaże to jest znakiem, że o ile jakiekolwiek życie tam się znajdowało, ono powoli zamiera albo już zamarło i narodzenie nowej istoty nigdy nie nastąpi, chyba, że zamierający płód zostałby w jakiś sposób zasilony i doprowadzony do stanu ożywienia.

O to właśnie starał się św. Paweł z troskliwością i ostrożnością względem Kościoła w Galaciech. Wierni w tym zgromadzeniu przyjęli prawdę z radością i przez pewien czas Paweł był przez nich wielce miłowanym jako posłaniec prawdy. Lecz wnet zaczęli tracić zaufanie do prawdy i zaczęli przechylać się na stronę błędu, czyli zaczęli swą ufność ku zbawieniu zwracać do przymierza zakonu zamiast w pokorze spolegać tylko na Chrystusie, który jest „końcem zakonu ku sprawiedliwości każdemu wierzącemu” (Rzym. 10:4) i ufającemu w Nim.

Przyczyna tej niestateczności i prędkiego odwracania się od prawdy tych w Galacji jest wyraźnie wskazana w powyższym tekście. Było nią to, że Chrystus nie był ukształtowany w nich. Chociaż byli spłodzeni przez słowo prawdy to jednak ów nowy zarodek duchowej istoty nie rozwinął się jeszcze ani nawet do wyraźnego kształtu chrześcijańskiego charakteru, który swe istnienie i życie objawia w ruchliwości i w działaniu. Nie dosięgli jeszcze stanu ożywienia, chociaż był już czas najwyższy, aby takie oznaki życia zaczęły się w nich przejawiać. Z tego też powodu Apostoł oświadczył: „Chciałbym teraz być u was i odmienić głos mój, ponieważ wątpię o was”. Tak, zamiast radosnego głosu ogłaszania wesołej nowiny o Boskiej łasce, jak to czynił dawniej, musiał obecnie zastosować głos strofowania, przestrogi i napominania.

Zastanówmy się teraz, co to znaczy mieć Chrystusa ukształtowanego w nas. Nie znaczy to tylko, aby posiadać znajomość o Chrystusie i o Boskim planie, jaki rozwija się przez Chrystusa. Nie jest to tylko uwielbieniem dla Jego charakteru i chwały, ani pragnieniem, aby uczestniczyć w Jego chwale, gdy się On okaże. Nie jest to tylko samem mówieniem głośno o prawdzie, ani odmawianiem długich modlitw, ani noszeniem długiej twarzy, ani głośnym przyznawaniem się do świętości. To wszystko jest odpowiedzią przeczącą, lecz jaką byłaby odpowiedź twierdząca? Odpowiadamy, że jest nią to, iż w rezultacie spładzającej mocy prawdy i kosztownych obietnic Bożych trzeba wyrobić w sobie charakter podobny do Chrystusowego, a szczególnie miłość do Boga i do wszystkich Jego stworzeń; wiarę w Jego nieomylne Słowo obietnicy i w Jego zdolność i gotowość dokonania wszelkich Jego zamysłów; posłuszeństwo, czyli zupełne poświęcenie się na czynienie Jego woli jakimkolwiek kosztem samego siebie; oraz gorliwość, która to usposobienie serca okazuje przez działalność ku dokonaniu Boskich zamysłów, na ile to, według objaśnień Pisma świętego, sprawić to mogą ludzkie narzędzia. Te fundamentalne zasady chrześcijańskiego charakteru – miłość, wiara, posłuszeństwo i gorliwość – muszą być utwierdzone zanim może być powiedzianym, że nowe stworzenie w ogóle istnieje. Gdy zaś zasady te są utwierdzone to Bóg zrządza warunki potrzebne do stopniowego wzrostu i rozwoju nowego stworzenia, aż w słusznym czasie ono zostanie narodzone do zupełnej doskonałości i chwały w Boskiej naturze.

Jeżeli zaś te zasady chrześcijańskiego charakteru nie są wyraźnie ukształtowane, czyli utwierdzone w nas, to zawsze będziemy chwiejnymi w naszej wierze i posłuszeństwie, oraz brak nam będzie miłości i przywiązania do Boga, a przeto nie możemy spodziewać się nagrody wiernych. Jeżeli mamy tylko trochę miłości ku Bogu, która tylko słabo ocenia Jego błogosławieństwa i obietnice, i jeżeli mamy tylko troszeczkę wiary, która mówi: – Ta dobra nowina zdaje się być prawdziwa, lecz na pewno tego nie wiem; wiele mądrych ludzi czyta Pismo święte zupełnie inaczej i dochodzą do innych konkluzji; trudno jest dociec, co rzeczywiście jest lepszym i ja nie będę się trudził, aby tego dochodzić, przeto mam pobłażliwą miłość dla wszystkich i nie chcę być bigotem; – i jeżeli posłusznymi Bogu chcemy być tylko o, tyle gdy jest to nam dogodne, ufać Jemu tylko wtedy, gdy możemy dostrzegać Jego opatrzność i rozszerzać Jego prawdę tylko tyle na ile gnuśność nasza dozwoli nam ją rozeznawać i na ile nasze doczesne dobro może na tern zyskać – jeżeli takim jest stan naszego serca to charakter Chrystusowy nie jest ukształtowany w nas. W takim razie choćbyśmy nawet byli spłodzeni wielkimi i kosztownymi obietnicami do nowej nadziei życia w Chrystusie, to zarodek tego nowego życia jest w stanie zamierania i nigdy nie dojdzie do narodzenia, o ile nie zostanie zasilony i rozwinięty do rzeczywistego kształtu charakteru Chrystusowego, który zawsze przejawia się w gorliwości do sprawy Pańskiej – do rozpowszechniania Jego prawdy i do budowania Jego poświęconych.

Jak ważnym więc jest aby każdy z tych, co spodziewają się uczestniczyć z Chrystusem w Jego królestwie, dopilnował aby nadzieja jego opierała się na tej prawdzie że Chrystus jest teraz rzeczywiście kształtowany w nim i że w dowód tego on doszedł już w tym procesie rozwoju do stanu ożywienia, gdzie miłość, wiara i posłuszeństwo są pełne czynu i gorliwości w wykorzystaniu wszelkich sposobności w służbie Bożej. Gdy usłyszawszy prawdę powiemy, że poświęcamy samych siebie Bogu a potem żyjemy tak jak reszta świata, tracąc nasz wszystek lub prawie wszystek czas i środki dla naszych żołądków lub innych doczesnych przyjemności własnych lub naszych rodzin, albo na uganianie się li tylko o sprawy doczesnego życia to jakiż dowód mamy, że jesteśmy ożywieni duchowo, że charakter Chrystusowy ukształtowany jest w nas i że nadzieja onej chwały jest naszą? Wielu popełnia tę omyłkę i świadectwa rozbitej wiary w takich możemy widzieć wszędzie; lecz dzięki Bogu, świadectwa wierności – świadectwa rzeczywistego kształtowania i rozwoju chrześcijańskiego charakteru – są także widoczne w ożywionej gorliwości wielu. Jest także godne uwagi, że ci, których śmiertelne ciała są w taki sposób ożywione w służbie prawdy, posiadają najjaśniejsze zrozumienie prawdy i strzały błędu onego złośnika nie tykają się ich.

Niechaj tedy ci, co aspirują do dziedzictwa świętych, starają się upewnić, że charakter Chrystusowy kształtuje się w nich, że zasady, tak znamienne w charakterze Chrystusowym, utwierdzone są w nich. Niechaj każdy dopilnuje, aby nie wstrzymywać tego rozwoju charakteru traceniem swego czasu, energii i środków na rzeczy tego świata. Niechaj każdy zada sobie pytania: czy Ja posiadam miłość? Czy takowa przejawia się w żarliwej gorliwości ku czci Bogu, ku rozpowszechnianiu Jego prawdy i ku błogosławieństwu Jego dzieci? Czy szukam za sposobnościami, aby w taki sposób okazać Panu stopień swej miłości? Czy posiadam wiarę? Czy przejawia się ona nie tylko w wyznawaniu, ale i w śmiałych i wyraźnych działaniach wiary?

Gdyby milion dolarów było obiecane komukolwiek kto by przeszedł pieszo z Pittsburgha do Buffalo i dwunastu mężczyzn powiedziałoby, że wierzą w tę obietnicę, lecz tylko jeden wyruszyłby w drogę, to naturalnym i właściwym domysłem byłoby, że owych jedenastu nie miało wiary. Gdyby w obietnicę tę wierzyli to byliby pobudzeni do działania. Podobnie każdy, co w rzeczywistości ocenia i wierzy w wielkie i kosztowne obietnice Boże dla Kościoła, będzie pospiesznie zabiegał o nie; i będzie też uważnie obserwował wskazówki, aby nie bieżeć daremnie.

Gdy Chrystus jest kształtowany w nim, te ustalone zasady chrześcijańskiego charakteru będą trzymać go silnym i nieporuszonym wśród pokus i błędów, i takich nie łatwo da się odciągnąć od sprawiedliwości ani od zdrowej nauki Pismo świętego. On będzie domagał się: „Tak mówi Pan!” dla każdej nauki i na tym pewnym Słowie będzie polegał. Językiem jego serca wyrażonym w codziennym jego życiu będzie: „Gotowe jest serce moje, Boże, gotowe jest serce moje; śpiewać i wychwalać Cię będę” – „Będę Cię wysławiał między ludem Panie, a będę śpiewał między narodami” – „Za dziedzictwo wieczne wziąłem świadectwa Twoje, bo są radością serca mego” – „Gdy się znalazły mowy Twoje zjadłem ich, a było mi Słowo Twoje weselem i radością serca mego, ponieważ się nazywam od imienia Twego, Panie, Boże zastępów” – Ps. 57:8,10; 119:111; Jer. 15:16.

Takim powinien być osobisty stan każdego dziedzica królestwa, a szczególniejszą pracą każdego z takich powinno być, aby pomagać innym spłodzonym z ducha prawdy by również doszli do stanu ustalonego i ożywionego charakteru chrześcijańskiego. Umiłowani współpracownicy, nie bądźcie zadowoleni, gdy znajdujący się w obrębie waszego wpływu są tylko spłodzeni Słowem prawdy, ale instrukcją, przykładem i pomocą starajcie się usilnie, aby wykształtowanym w nich mógł być Chrystus, nadzieja onej chwały; następnie, o ile to możliwe dopomagajcie im do ich dalszego rozwoju, aby ostatecznie mogli być narodzeni w chwalebnej Boskiej naturze.

====================

— Grudzień 1890 r. —