R0963-6 Upodobniony do braci. Nr 2

Zmień język

::R0963 : strona 6::

Upodobniony do braci nr 2

„Dlatego musiał we wszystkim upodobnić się do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym najwyższym kapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu” – Żyd. 2:17

W poprzedniej części tego artykułu wykazaliśmy, i to – jak nam się wydaje – przekonywająco, że powyższy fragment Pisma Świętego w żaden sposób nie oznacza, jakoby nasz Pan miał być grzesznikiem w jakimkolwiek sensie czy stopniu – ani najpodlejszym z podłych, ani najmniej nikczemnym. Wręcz przeciwnie, całe Pismo Święte dobitnie twierdzi, że był On święty, bez wady, nieskalany, oddzielony od grzeszników. Teraz zaś mamy nadzieję wyjaśnić, czego z zacytowanych słów i pokrewnych fragmentów Biblii można się nauczyć.

Kim są „bracia”, do których się „upodobnił”? Z pewnością nie są nimi sodomici czy ludzie przedpotopowi. Dlatego nie był On podobny do nich ani nie był kuszony tak jak oni. Nie byli również „braćmi” Pana, do których się On upodobnił, żadni grzesznicy z dowolnego okresu, ani też nie był On kuszony jak którykolwiek z grzeszników. Nasz Pan sam nam objaśnia, kim są Jego bracia. Mówi: „Kto bowiem wypełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką”. Żaden grzesznik nie ma szans spełnić tego warunku. Jedynie święci odpowiadają temu wymaganiu, a i oni tylko wtedy, gdy ich grzechy zostaną „pominięte”, przykryte zasługą ofiary Chrystusa i gdy zostaną im zaliczone intencje w miejsce rzeczywistych uczynków. Tylko tacy, w których przez Chrystusa wykonała się przypisana sprawiedliwość Zakonu – którzy chodzą nie według ciała, ale według ducha, w pełni poświęcenia Bogu – jedynie oni są braćmi Chrystusa, i to takimi braćmi, do których On nie wstydzi się przyznać jako do własnych – braćmi w świętych pragnieniach, usprawiedliwionymi i uświęconymi.

Do nich to upodobnił się nasz Pan i jak oni był kuszony, tj. doświadczany, sprawdzany i znaleziony wiernym swemu zobowiązaniu poświęcenia.

Nie był On kuszony przez nieprawe namiętności i pożądliwości, jakie odczuwa np. pijak czy człowiek rozwiązły. Nie pociągałyby Go ani towarzystwo, ani głupstwa współczesnej śmietanki towarzyskiej. Bogactwo nie miało dla Niego żadnego uroku ani też nie był dręczony rozterkami zdenerwowanych rodziców. Nie przeżywał tysięcy różnych kłopotów, którymi martwią się zwykli ludzie, czy to mężczyźni, czy kobiety. Był jednak kuszony, czyli doświadczany ze wszystkich stron, tak jak doświadczani jesteśmy my, poświęceni. Tak jak na nas, Jego naśladowców, sprawdziany naszego przymierza samoofiary przychodzą z trzech różnych stron – świata, ciała i diabła, tak i przychodziły na naszego Pana.

Świat doświadcza nas przez oferowanie różnych możliwości wykorzystania naszych zdolności i talentów w sprawach, które są dobre, słuszne, a czasami nawet dobroczynne i wspaniałomyślne, często pobudzające nasze ludzkie uczucia mądrością i dobrym smakiem bardziej niż Boży plan, do podążania za którym zobowiązaliśmy się przymierzem. Trudno jest zignorować lub pokonać te tysiące pokus wywodzących się z tego źródła, a im więcej ktoś posiada talentów, im jest doskonalszy, tym cięższych doświadcza prób, gdyż posiadając jaśniejsze zrozumienie, umiemy wymyślić jeszcze bardziej dobroczynne działania. Im większe mamy zdolności, by móc zrealizować swoje plany, tym trudniej jest ich się całkowicie wyrzec, a działać wyłącznie jako narzędzie realizacji Bożego zamierzenia.

Tutaj wkracza do akcji „ciało” – czyli ziemskie pożądliwości – które nas, „Jego braci”, bynajmniej nie nakłania do zła (gdyż żaden z „Jego braci” nie znajduje przyjemności w grzechu),

::R0964 : strona 6::

lecz do czynienia dobra, ale na ziemskie sposoby, odpowiadające chwalebnym gustom i ambicjom doskonałego człowieka w celu wykorzystania czasu i talentów tak, by dostarczało to przyjemności i wygód, by znajdowało uznanie i pochwałę świata przy jednoczesnym unikaniu drogi ofiarowania światowej chwały, komfortu i wygodnictwa, prowadzącej przez ukrzyżowanie dla świata swych pragnień i nagród.

„Diabeł” (używamy słowa diabeł, by wskazać nie tylko na istotę zwaną Szatanem, ale też złe wpływy, jakie zapoczątkowane zostały przez pierwszą uknutą przez niego pokusę w Edenie) wykorzystuje pociągającą siłę ziemskich spraw, oddziaływającą na nasze (poświęcone) ciała i potężnie wykorzystuje swe wpływy przeciwko nam. Działa on z wykorzystaniem różnych środków, które pociągają nas czasami w przeciwne strony, by tylko przeszkadzać poświęconym. Jest mu dozwolone to czynić, by sprawdzeni zostali ci, co ubiegają się o nagrodę, i by okazało się, którzy są „zwycięzcami” – ciałem Chrystusa. Włada on całym światem, ale nie „braćmi”. Ich uznaje za przeciwników, których będzie zwodził, usidlał, by tylko przeszkadzać im w biegu, i będzie mu się to udawało w stosunku do wszystkich, z wyjątkiem malutkiego stadka „braci”, którzy tak jak ich Pan i przy Jego pomocy okażą się zwycięzcami.

By zwodzić poświęconych, musi on też udawać prawdziwe poświęcenie i dbać o to, by czuli się oni usatysfakcjonowani pewnymi zewnętrznymi formami i ceremoniami, zjednoczeni będąc w dobroczynnej światowości, która będzie nagradzała ciało, zamiast go krzyżować. Jak umiejętnie Przeciwnik przeprowadza swoje plany, wszyscy dobrze wiemy. Wielkie organizacje, z których każda twierdzi, że jest prawdziwym Kościołem, składają się prawie wyłącznie z ludzi niepoświęconych, pełnych ducha – czyli planów, idei i usposobienia – światowości, pełnych pychy i wszystkiego co niepodobne do Chrystusa, zorganizowane, by podążać za każdym rodzajem i przejawem duchowego zepsucia, a jednak udające przed światem „malutkie stadko” zwycięzców ukrzyżowanych z Chrystusem. Tylko ci, którzy oswobodzili się z tych systemów organizacyjnych i mocno trwają w wolności, którą nas Chrystus wolnymi uczynił, są w stanie dostrzec pustkę i sztuczność tych roszczeń. Wiedzą oni, że żadna z ludzkich organizacji nie jest „kościołem pierworodnych, których imiona zapisane są w niebie”, choć niektórzy członkowie prawdziwego Kościoła są jeszcze uwięzieni w tych systemach. Zauważają oni absurdalność twierdzenia, jakoby wszystkie te rozmaite „ciała”, ze swymi różnymi głowami oraz odmiennymi i sprzecznymi wyznaniami wiary i chrztu, mogły stanowić jedno ciało, którego jedyną głową, czyli Panem, jest Chrystus, które ma tę jedną wiarę raz świętym podaną – Biblię i którego chrztem jest zanurzenie w Chrystusa, w Jego śmierć.

Jednak wielu zostało zwiedzionych przez te ogromne sekciarskie organizacje, w których Szatanowi, działającemu zgodnie z duchem świata i ciała, udało się zgromadzić i utrzymać wielu prawdziwie poświęconych ludzi. Znajdują się oni w ciągłej opozycji do metod działania tych organizacji, uświadamiając sobie, że ich duchowe natury nie są karmione i nie wzrastają. Zauważają też, że opis Kościoła dany przez jego Głowę nie pasuje do tych organizacji, gdyż wyrażał się On o nim jako o „malutkim stadku” ludzi wzgardzonych i odrzuconych przez świat, lżonych z powodu wierności Jego Słowu. Są jednak onieśmieleni okazałością swoich organizacji i wpływem świata, jak również respektem dla słowa ludzkiego i szacunkiem, jaki okazują innym, tak że wydaje im się to całkowicie niemożliwe, by przyjąć jedynie Słowo Boga, tylko Jego akceptację oraz członkostwo jedynie w Kościele zapisanym w niebie, ignorując i porzucając ziemskie organizacje.

Takie są pokusy, sprawdziany i zagrożenia „braci”, a ich Mistrz był kuszony i zwodzony, czyli doświadczany w podobny sposób. Jeśli nas świat kusi możliwościami czynienia dobra na miarę naszych skromnych talentów, sił i ambicji, wobec świadomości, że mamy skłonność do popełniania błędów, to jak wielkie musiały być pokusy doskonałego „człowieka Jezusa Chrystusa”, obdarzonego zdrową oceną tego, co byłoby możliwe do osiągnięcia i co umożliwiłoby moralną, społeczną i polityczną reformę tego świata. Jego ciało, święte, bez wady, nieskalane, powinno było potężnie skłaniać Go do takiego postępowania, które byłoby zgodne z ziemskim sposobem myślenia i planami dobroczynności, co odciągnęłoby Go całkowicie od zupełnego poddania się planom, talentom i możliwościom, jakie wyznaczył dla Niego Ojciec. [Nasz Pan w sprawie woli Bożej odnośnie Jego osoby i dzieła na ziemi niewątpliwie kierował się pismami prorockimi i symboliką ukazaną w Prawie Mojżeszowym – podobnie jak my, tyle że On, dysponując doskonałą zdolnością rozumowania, miał zupełnie jasny pogląd, podczas gdy my, Jego „bracia”, posługujemy się słowami Jego i apostołów oraz ich przykładem.]

Nasz Pan był sprawdzany i doświadczany przez organizacje religijne „podobnie do nas”. Judaizm z jego różnymi odłamami – faryzeuszy, saduceuszy itp. – znajdował się w samym zenicie swego religijnego rozwoju. Jego prawa były podwójnie surowe, wyznawcy pościli dwa dni w tygodniu, odprawiali długie modły, dawali szczodre jałmużny na biednych. Religia ta była też niezwykle aktywna w pozyskiwaniu zwolenników. Jej misjonarze przemierzali morza i lądy (Mat. 23:15) i odnosili sukcesy, skoro cały cywilizowany świat zaczynał ją poważać. Na jej uroczyste święta przybywali religijni ludzie ze wszystkich narodów (Dz. Ap. 2:9) – Partowie, Medowie, Elamici, mieszkańcy Mezopotamii, Kapadocji, Pontu, Azji, Frygii, Pamfilii, Egiptu, Libii, Cyreny, Rzymu, Krety i Arabii. Judaizm zdobywał sobie przychylność wpływowych ludzi tamtego świata, którzy nierzadko fundowali i budowali synagogi dla uwielbienia Boga. Nawet niepobożny król Herod wybudował Żydom świątynię, która swoją świetnością przewyższyła budowlę Salomona. I tutaj właśnie pojawiała się wielka pokusa. Nikt nie mógł tego zauważać wyraźniej niż nasz Pan ze swymi doskonałymi zdolnościami, jak łatwo byłoby Mu dostać się do grona dostojników tej religii. Z pewności szybko stałby się ich przywódcą i mógłby rozciągnąć swe wpływy na całe to religijne imperium, działające po całym świecie. Z czasem udałoby Mu się doprowadzić do społecznych i politycznych reform, które okazałyby się wielkim błogosławieństwem dla świata. Jakże wyraziste w Jego przypadku stało się odrzucenie wszystkich tych pozytywnych i wspaniałych sposobności czynienia dobra, gdy przez ukrzyżowanie ciała zdecydował się przyjąć inne plany, zgodne z zamierzeniem Ojca, których ostatecznych, wspaniałych wyników z pewnością nie mógł od początku w pełni dostrzegać. Jednak nasz Pan wiedział, że droga opisana w Prawie i Prorokach została wytyczona przez Boga w celu udzielenia błogosławieństw całemu światu. Chcąc zatem być tym, którego Ojciec uzna za godnego sprowadzenia tych błogosławieństw, musiał się w pełni podporządkować planowi Ojca i wypełnić

::R0964 : strona 7::

wszystko, co było napisane w Prawie i Prorokach o Pomazańcu. Wiedział On, że obietnice dotyczące wielkości i królewskiej godności Mesjasza poprzedzały inne zapowiedzi o tym, że miał On być wzgardzony i odrzucony przez tych, którzy nie byli w stanie ani docenić planu Ojca, ani okazać Mu posłuszeństwa. Rozumiał, że najpierw musi umrzeć, aby odkupić ludzi, by potem mieć upoważnienie do stałego udzielania im błogosławieństw (Iz. 53). Dlatego dostosował się do planu Bożego. Krzyżując swe własne chwalebne plany, okazał pokorną uległość aż do śmierci, i to śmierci na krzyżu!

Tutaj znów rozpoznajemy Pańskich „braci” – tych, którzy szukają miłości i czynią wolę Ojca w niebiosach, przedkładając ją nad własną. W tym widzimy, w jaki sposób był On doświadczany pod każdym względem tak jak my, tyle że bez ulegania, bez grzechu. Nasz Pan, święty, bez wady, nieskalany był podobny do swych usprawiedliwionych, uświęconych „braci”, którzy w Nim i dzięki Niemu zostali również uznani przez Ojca jako święci, bez wady, nieskalani i oddzieleni od grzeszników.

Tego, że takie zrozumienie rozważanej wypowiedzi apostoła jest poprawne, dowodzą słowa ją poprzedzające: „Zarówno bowiem ten, który uświęca, jak i uświęceni, z jednego są wszyscy. Z tego powodu nie wstydzi się nazywać ich braćmi; mówiąc [zgodnie z proroczym zapisem]: Oznajmię twoje imię moim braciom, pośród zgromadzenia [„malutkiego stadka”] będę ci śpiewał. I znowu: Będę [całe ciało i głowa] pokładał w nim ufność. I znowu: Oto ja i dzieci, które dał mi Bóg” (Żyd. 2:11‑13).

W ten sposób, argumentuje apostoł, misją naszego Pana na świecie było zbawienie tych, odnośnie których Bóg przewidział, że przyjmą Jego łaskę i staną się Jego dziećmi. Wszyscy oni znajdowali się pod wyrokiem śmierci, dlatego Chrystus stał się człowiekiem, uczestnikiem ciała i krwi (ludzkiej natury). Jednak nie uczestniczył w nieprawości i niedoskonałości. Gdyby to nastąpiło, popsułoby to cały plan Jego przyjścia. Apostoł oświadcza bowiem, że stał się uczestnikiem naszej ludzkiej natury po to, by przez ŚMIERĆ mógł złamać moc (władze albo kontrolę) śmierci, uwolnić te przewidziane dzieci Boże i doprowadzić je do życia, by przez nie z kolei w nadchodzącym wieku wszyscy mogli być błogosławieni.

Tak, drodzy „bracia”, nasza Głowa, nasz Pan był doskonały jako człowiek i złożył doskonałą ofiarę, bez skazy i nieczystości, za nasze grzechy, a nie tylko za nasze, ale również za grzechy całego świata. Nasze niedoskonałości zostały złożone na Niego, a On nasze grzechy w swym własnym ciele przybił do drzewa krzyża, aby w ten sposób Jego doskonałość mogła zostać nam przypisana, tak byśmy mogli dostąpić Jego sprawiedliwości. On, święty, czysty, został uczyniony ofiarą za nasze grzechy, abyśmy my mogli stać się sprawiedliwością Bożą w Nim (2 Kor. 5:21, zob. Diaglott).

Taki właśnie najwyższy kapłan, święty, nieskalany, odłączony od grzeszników, stał się jak my i był jako taki dla nas konieczny. Był kuszony we wszystkim jak my i dlatego umie współczuć z nami i towarzyszyć nam w naszych wysiłkach, by umrzeć dla każdej światowej ambicji, a być żywymi jedynie dla woli Bożej. A zatem udajmy się do Niego pełni ufności i poddajmy się każdemu Jego zarządzeniu na każdym kroku naszej drogi, gdyż On nie dopuści, abyśmy byli kuszeni ponad to, co jesteśmy w stanie znieść, i wskaże nam drogę ucieczki (1 Kor. 10:13). Pokładajmy więc w Nim niezachwianą ufność i wykonujmy naszą część zobowiązań, na ile tylko wystarcza nam sił, będąc pewni, że unikniemy w ten sposób dalszych prób.

„Dlatego, bracia święci, uczestnicy [z Chrystusem] niebieskiego powołania, zwróćcie uwagę [pomyślcie i rozważcie dokładnie] na Apostoła i Najwyższego Kapłana naszego wyznania, Chrystusa Jezusa; wiernego temu, który go ustanowił”

::R0965 : strona 7::

(Żyd. 3:1,2). Rozważcie konieczność Jego doświadczeń, które miały poprzedzić wspaniałe wywyższenie, i nie dziwcie się, że wy, jako uczestnicy tego samego „niebiańskiego powołania”, „które jest z góry”, musicie być tak samo poważnie doświadczeni pod względem wierności Słowu Bożemu i Jego planowi, abyście mogli okazać się godni udziału w Jego chwale. Zwróćcie uwagę, że choć wasz Mistrz był doskonały, zanim stał się człowiekiem, a dodatkowo posiadał doskonałość ludzką, musiał jednak przed swym niezmiernym wywyższeniem, którego obecnie jest uczestnikiem, zostać w najwyższym stopniu doświadczonym pod względem doskonałości (Żyd. 2:10), a to w tym celu, by w czasie, gdy będzie od wszystkich wymagał posłuszeństwa względem Boga, nie żądał niczego więcej, niż wykonałby i wykonał sam, poddając się swemu Ojcu. W ten sposób doskonały, bezgrzeszny, święty „człowiek Jezus Chrystus” przez udoskonalenie okazał się godny boskiej natury i wielkiego wywyższenia, którego dostąpił w pełni poprzez zmartwychwstanie.

Radujcie się „święci bracia”! Posłuszeństwo naszego Pana i Jego pomoc nam zapewniona stanowią gwarancję naszego zwycięstwa, o ile tylko tak jak Paweł możemy powiedzieć: „Zmierzam do celu [wyznaczonego przez naszą Głowę i poprzednika], do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie”. Był On kuszony, podobnie jak i my jesteśmy kuszeni, tak więc przyjdzie nam z pomocą i nie wstydzi się nazywać nas „braćmi”.

====================

— Sierpień 1887 r. —