R0789-5 Dostęp do Boga przez jednego pośrednika

Zmień język 

::R0789 : strona 5::

Dostęp do Boga przez jednego pośrednika

„Mając więc, bracia, śmiałość, aby przez krew Jezusa wejść do Najświętszego Miejsca” – Hebr. 10:19.

„Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze mnie” – Jana 14:6.

Ufamy, iż z powyższego jasno wynika, że całe pośrednictwo jest już przeszłością, że to nie żywy, uwielbiony Jezus pośredniczy teraz między Bogiem a ludźmi i dokonuje przebłagania u Boga za nas, ale że dzieło pośredniczenia i przebłagania zostało w całości dopełnione, zakończone i sfinalizowane przez pośrednika, który złożył samego siebie jako pośredniczącą lub przebłagalną ofiarę – człowieka Chrystusa Jezusa.

Wobec takiej prawdy oczywiste jest, że nie ma już żadnej przeszkody ani bariery, która uniemożliwiałaby dostęp do Ojca grzesznikowi przyjmującemu to pośrednictwo – okup. Dostęp ten nie jest też uwarunkowany występowaniem kogoś, kto mógłby dalej wstawiać się za nim. Jest oczywiste, że aby otrzymać przebaczenie grzechów, zapewnione przez ten przebłagalny okup, grzesznikowi, za którego został on dany, wystarczy tylko udać się do Boga i prosić o przebaczenie; nie musi on składać już żadnej innej ofiary za grzechy poza tamtą JEDNĄ i nie potrzebuje pośrednika ani na ziemi, ani w niebie. Ta prosta prawda jest pięknie wyrażona przez poetę:

„W mojej ręce żadnej nie przynoszę ceny,
po prostu krzyża jestem uchwycony.”

Niestety! Ludzie sami sobie zagradzają drogę, którą Bóg przez Chrystusa uczynił tak otwartą i wolną! Jaka szkoda, że ludzkie tradycje przeszkadzają i stają na drodze grzesznikowi! Papiestwo dało przykład, wyrażając czynami i praktykami, że okup nie jest w pełni zadowalający dla Boga, że człowiek musi się do Niego zbliżyć przez Jezusa i przez Niego błagać, żeby zostać przyjętym. Jezus zaś kocha swoją matkę, powiadają, i uczyniłby szczególny wysiłek dla grzesznika, gdyby Jego matka o to poprosiła, a Dziewica Maryja, jak mówią, nie interesowałaby się specjalnie błaganiem grzesznika o miłosierdzie i przebaczenie, chyba że działoby się to za pośrednictwem wyświęconego zgodnie z regułą kapłana, kapłan natomiast nie uczyniłby wysiłku na rzecz grzesznika, dopóki ten nie zapłaciłby za to pieniędzmi lub wpływami. Sekty protestanckie w większości posiadają tego samego ducha błędu wynikającego z fałszywej doktryny, że karą za grzech jest wieczna nędza zamiast wiecznej zagłady – śmierci. Ta błędna nauka wywołała potężny strach i przerażenie przed Bogiem, których miłość nie może pokonać, dopóki trwa życie i ten błąd. O tym mówi Pan przez proroka, stwierdzając: „[…] jego bojaźń wobec mnie jest wyuczoną przez nakazy ludzi” (Iz. 29:13). Żywiąc taki strach przed Bogiem i nie widząc wyraźnie, że złożony okup unieważnił wszelkie roszczenia sprawiedliwości wobec rodzaju ludzkiego i na zawsze stłumił potępienie przekleństwa w przypadku tych, którzy przez wiarę chwytają się tego okupu, nadal odczuwają oni potrzebę, aby ktoś stanął między nimi a Bogiem i błagał o przebaczenie dla nich. A ten zły pogląd prowadzi do innych błędów w działaniu. Nauczanie o niechęci Boga do swobodnego i pełnego przyjęcia grzesznika bez ponaglania Go przez Jezusa jest podstawą tego, co niektóre z dzieci Bożych nazywają „ławą pokutną”, gdzie skruszony grzesznik, prosząc o przebaczenie, uczy się, przynajmniej przez praktykę i przykład, że łzy, jęki i błagania jego i innych muszą poprzedzać wszelkie przebaczenie grzechów lub przyjęcie przez Boga. Ukazywanie Go w taki sposób – jako wymagającego błagania – jest fałszywym przedstawieniem Boga i nauki Jego Słowa oraz lekceważeniem skuteczności drogocennej ofiary okupu, dzięki której mamy pełny, wolny i nieprzerwany dostęp do Ojca. Droga do życia nie musi być otwierana przez jęki i błagania; została ona otwarta ponad osiemnaście wieków temu przez pośrednika – człowieka Chrystusa Jezusa, który dał siebie na OKUP za wszystkich.

Zwyczaj tak zwanych „spotkań przebudzeniowych”, w których wzywa się grzeszników do powstania, a tym samym prosi o zainteresowanie modlitwami obecnych chrześcijan, jest częścią tego samego błędu. Praktycznie mówi się grzesznikom, że potrzebują wstawiennictwa lub błagania świętych u Jezusa, a Jezusa u Ojca, zanim będą mogli znaleźć się w harmonii z Bogiem. W ten sposób oszukuje się grzesznika i utrwala błąd w jego umyśle, który, choćby się nawrócił, będzie przez lata przeszkodą dla niego, a przez niego dla innych, uniemożliwiając wielu prawidłowe zrozumienie charakteru i planu Boga.

Niewątpliwie z tego błędu, w połączeniu z innymi, zrodził się błędny, ale powszechny zwyczaj modlenia się o nawrócenie przyjaciół. Chociaż właściwe jest, abyśmy przedstawili Panu nasze zainteresowanie przyjaciółmi i ogólnie grzesznikami, to jednak nie jest właściwe, abyśmy prosili Boga o zmianę Jego planu i zarządzeń oraz o przyjęcie naszych planów. Powinniśmy raczej słuchać Jego słowa i dowiedzieć się, jaka jest Jego droga, a następnie z szacunkiem powiedzieć: Nie moja wola, ale Twoja niech się stanie i nie moim sposobem i w moim czasie, lecz Twoim.

Próba kierowania wszechmądrym Bogiem przez niedoskonałego człowieka jest skrajnym zuchwalstwem. Najwyraźniej rodzi się z idei, że kochamy grzesznika bardziej, niż kocha go Bóg, że nasza miłość jest głębsza i silniejsza niż miłość Ojca, który tak umiłował świat, że gdy wszyscy byli jeszcze grzesznikami, posłał swojego Syna, aby pośredniczył i zawarł Nowe Przymierze, które będzie błogosławić wszystkie narody ziemi; albo że nasza miłość jest głębsza niż miłość tego, który oświadcza: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś oddaje swoje życie za swoich przyjaciół”. Ci, którzy czują, że ich miłość do grzeszników jest większa niż ta, powinni uzmysłowić sobie, że okazali mniej miłości i złożyli mniej ofiar za grzeszników.

Właściwy pogląd na sprawę prowadziłby do następujących wniosków:

Oto przyjaciel, którego kocham; pragnę, aby doszedł do harmonii z Bogiem – został nawrócony z dróg grzechu i niewiary na drogi sprawiedliwości i wiary. Co mam z tym zrobić? Czy mam modlić się do Boga i błagać, aby go kochał i dbał o jego dobro? Nie; ponieważ zdaję sobie sprawę, że On już go kocha bardziej niż ja i że już o niego zadbał i to za wielką cenę. Co więc mogę zrobić dla mojego przyjaciela? Przede wszystkim mogę się dowiedzieć, jaki plan i zarządzenie przygotował dla niego Bóg, zapewniając od samego początku, że plan ten musi być o wiele mądrzejszy, bardziej miłosierny i sprawiedliwszy niż cokolwiek, co mógłbym zaplanować, ponieważ Bóg jest mądrzejszy, sprawiedliwszy i bardziej kochający niż ja.

Kiedy w Słowie Bożym znajduję stwierdzenie, że za wszystkich został złożony pełny okup i że w ten sposób zostało otwarte dla wszystkich Nowe Przymierze, nowa droga i zarządzenie, zdaję sobie sprawę, że mój przyjaciel, ja i wszyscy inni z pewnością otrzymają szansę na życie wieczne na szczodrobliwych warunkach. Dziękując Bogu, że mój przyjaciel został odkupiony i że „w stosownym czasie” zostanie przyprowadzony do zrozumienia warunków Nowego Przymierza i otrzyma pomoc w ich spełnieniu, cieszę się z tego.

Następnie pytam Pana przez JEGO SŁOWO, czy aby mieć udział w błogosławieństwach Nowego Przymierza, mój przyjaciel musi teraz rozpoznać i przyjąć jego postanowienia? I tam, jak i w faktach życia znajduję odpowiedź, że tylko nieliczni z całej ludzkości, którzy będą błogosławieni przez to przymierze, dowiedzą się o nim wszystkiego w obecnym czasie; że ogromna większość umiera w dzieciństwie i w niemal całkowitej ignorancji na ten temat, ale ktokolwiek o tym słyszy i otrzymuje to teraz, w epoce chrześcijańskiej, ma możliwość i przywilej poświęcenia się, a tym samym otrzymania dodatkowej łaski, obiecanej takowym. Teraz mówię sobie: Wiem, że mój przyjaciel zostanie pobłogosławiony przez okup i doprowadzony do poznania tej błogosławionej prawdy i do radowania się łaskami, które się w ten sposób otworzyły – kiedyś. Nie ma co do tego wątpliwości. Ale ja chciałbym, aby mógł to zobaczyć i przyjąć prawdę teraz, aby w ten sposób mógł mieć zaszczyt i błogosławieństwo, jakim obdarzeni zostaną zwycięzcy tego wieku. Fakt, że Bóg mówi, iż niektórzy są tak zaślepieni przez władcę tego świata (Jana 12:31), że nie widzą prawdy, od razu sugeruje, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż mój przyjaciel może być jednym z tych, których umysł jest tak uprzedzony i zaślepiony, że nie może przyjąć przesłania odkupienia i pojednania, dopóki następny wiek nie usunie przeszkód i tego, co staje na zawadzie, i dopóki wszystkie zaślepione oczy nie zostaną otwarte – Iz. 35:5.

Ale pragnąc uczynić wszystko, co mogę, dla mojego przyjaciela i, jeśli to możliwe, doprowadzić go do uczestniczenia w biegu o główną nagrodę boskiej natury, ponownie pytam Słowo Boże: Panie, zgodnie z Twoim mądrym i łaskawym planem, czy wszyscy, którzy mogą ubiegać się o tę nagrodę, są arbitralnie wezwani? Czy wezwanie jest skierowane do wszystkich, którzy mogą je usłyszeć i przyjąć? Odpowiedź brzmi: „Kto ma uszy, niechaj słucha”; „Dzisiaj, jeśli usłyszycie jego głos, nie zatwardzajcie waszych serc” (Żyd. 4:7); bo każdy, kto przychodzi do Ojca przez pośrednika, jest przyjęty i ma wszelkie inne przywileje i możliwości. Zatem wszystko, co mogę zrobić w tej sprawie, to spróbować na wszelkie możliwe sposoby dotrzeć do „ucha” mojego przyjaciela z dobrą nowiną. Niektórzy są mniej skłonni do słuchania niż inni, dlatego Pan mówi nam, że powinniśmy kierować się mądrością i roztropnością, a nie tym, co mu powiemy, ponieważ musimy mówić prawdę i nic więcej. Powinniśmy jednak posługiwać się mądrością i roztropnością w sprawie sposobu przekazywania tego, co mówimy, a ponadto czas, okoliczności i nasze zachowanie mogą sprzyjać dotarciu do jego uszu z prawdą o miłości Boga, planie Bożym i łaskach, które są obecnie dostępne. Dlatego jeśli udaję się do Boga w modlitwie w tej sprawie, nie mogę modlić się za mojego przyjaciela, aby Bóg zmienił swój plan i wykonał dzieło dotarcia do jego ucha, bo gdyby tak było najlepiej, zrobiłby to bez mojej prośby. Mogę jednak modlić się o mądrość, która prowadziłaby mnie w dążeniu do głoszenia dobrej nowiny w taki sposób, żebym mógł dotrzeć do mojego przyjaciela i „pozwolić mu słyszeć”, o ile tylko ma on „uszy do słuchania”.

Apostoł oświadcza, że „upodobało się Bogu przez głupstwo [tj. pozornie powolną i nieskuteczną metodę] głoszenia [nauczania – oznajmiania] zbawić tych, którzy wierzą” (1 Kor. 1:21). Nigdzie nie mówi, że planem Boga jest zbawienie ludzi, bo ludzie się za nich modlą; ani nie ma w Piśmie Świętym żadnego przypadku, w którym Jezus lub apostołowie modlili się o nawrócenie kogokolwiek. Skąd zatem bierze się ta dzisiejsza praktyka? Chyba że, jak mówimy, rodzi się ona z błędnych poglądów na miłość Boga i z nieumiejętności docenienia pełni okupu i ostatecznego zakresu jego wyników, zgodnie z postanowieniami Nowego Przymierza. Doprowadzanie ludzi do harmonii z Bogiem w następnym wieku będzie się odbywać takimi samymi metodami jak w tym wieku – przez głoszenie – ale w okolicznościach korzystniejszych dla ich usłuchania (czyli uwierzenia lub zaakceptowania) niż obecnie.

Ale zatrzymajmy się – tu trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jedną sprawę: Jest pewne ograniczenie czasu: „Dziś, jeśli usłyszycie jego głos”. Tak, „dziś” ogranicza na dwa sposoby. Tylko dzisiaj, czyli w wieku chrześcijańskim, usłyszenie ograniczone jest słowem jeśli, gdyż w nadchodzącym wieku wszyscy usłyszą, bo taka jest wola Boga, aby wszyscy doszli do poznania prawdy (1 Tym. 2:4); a jednym z postanowień Nowego Przymierza, ratyfikowanego krwią Pośrednika, jest to, że znajomość Pana ma napełnić całą ziemię, a wtedy nikt nie będzie musiał „mówić bliźniemu swemu, poznaj Pana, bo wszyscy go poznają”. Tak, wtedy usłysząpoznają, ale jeśli ktoś ma ucho i jeśli zetknie się z prawdą, i jeśli usłyszy teraz, to „jeśli” ogranicza się do „dzisiejszego” – obecnego wieku chrześcijańskiego; poza nim nie ma już na to miejsca.

Ale dalej, „jeśli”„dzisiaj” ograniczają też w inny sposób. Jeśli słyszymy dzisiaj, tzn. w wieku chrześcijańskim, kiedy WEZWANIE do boskiej natury jest dokonywane, jeśli słyszymy to wezwanie, jest ono wezwaniem, by cierpieć i królować z Chrystusem. Ale „jeśli” nie usłyszymy tego „dzisiaj”, nie usłyszymy tego wezwania ponownie; gdyż „malutkie stadko”, by stać się współdziedzicami z Chrystusem i uczestnikami boskiej natury, będzie skompletowane, a później wezwanie będzie już inne, chociaż także będzie wielkie. Będzie miało wszystkie błogosławieństwa i obietnice zawarte w Nowym Przymierzu, ale nie będzie miało dodatkowych błogosławieństw Przymierza Abrahamowego. Nikt nie zostanie wtedy powołany, żeby należeć do „nasienia” – Chrystusa, które będzie błogosławić świat (zob. Gal. 3:29), ponieważ ta grupa będzie kompletna, ale wezwanie będzie wtedy do tego, by dzielić błogosławieństwa Nowego Przymierza i być w ten sposób błogosławionym przez „nasienie”, które jest teraz wybierane poprzez cierpienie i ofiarę.

A ponieważ Pismo Święte jasno naucza, że WEZWANIE do boskiej natury dobiegło końca, nie możemy głosić tego wezwania naszym nienawróconym przyjaciołom, ale powinniśmy wskazywać im błogosławieństwa restytucji Nowego Przymierza. Możemy komuś takiemu powiedzieć: Spójrz na dobroć Bożą, szerokość zbawienia, okup sięgający w pełni tak daleko jak przekleństwo; niech to prowadzi cię do pokuty; oddaj swoje serce Bogu, niech od razu zacznie On wypisywać na tobie swoje doskonałe prawo i od razu zacznie cię przywracać, zarówno psychicznie do Jego obrazu, jak i do fizycznej doskonałości. Wymazanie tego prawa i doprowadzenie cię do tego, że do Niego nie jesteś podobny, zajęło sześć tysięcy lat, ale przywrócenie nie zajmie tak dużo czasu. On obiecuje, że zostanie to wykonane dla wszystkich, którzy to zaakceptują, w ciągu tysiąca lat panowania Chrystusa. Zacznij od razu smakować tę społeczność z Bogiem i przez posłuszeństwo okaż uznanie dla Jego wielkiej miłości, która przejawia się w Jego wielkich i pełnych miłości planach.

Widzimy więc, że WSZYSTKO i NAJPEŁNIEJSZE POŚREDNICTWO między Bogiem a człowiekiem dokonało się w śmierci pośrednika – człowieka Chrystusa Jezusa, nawet jeśli Bóg nie przyjął tego formalnie natychmiast po jego dokonaniu i chociaż cała ludzkość nie będzie w stanie zaakceptować jego postanowień aż dopiero kiedyś, w dniu tysiącletnim. Pojednanie ze strony Boga zostało odłożone do chwili, gdy Jezus wstąpił na wysokość i oficjalnie przedstawił okup złożony w celu jego formalnego zatwierdzenia i przyjęcia. Został on przyjęty przez Boga, na co wskazało wyraźne objawienie się ducha świętego w dniu Pięćdziesiątnicy. Ilu tylko ludzi żyjących wówczas miało uszy do słuchania i oczy do patrzenia i przyjęło okup i ratyfikowane przezeń Nowe Przymierze, tylu zostało następnie doprowadzonych do harmonii i społeczności z Bogiem. Ci, którzy począwszy od tamtego czasu usłyszeli i przyjęli, cieszyli się tym przywilejem, tymczasem inni, wielka masa rodzaju ludzkiego, za którą został dany okup, przyjdzie, aby „zobaczyć” i „usłyszeć” dopiero po tym, jak „książę ciemności” zostanie związany, a „słońce sprawiedliwości” wzejdzie z uzdrowieniem w jego skrzydłach, przynosząc błogosławieństwa i odnowienie, zarówno psychiczne, jak i moralne oraz fizyczne, wszystkim ślepym, głuchym i chromym. Wtedy usłyszą i wszyscy się dowiedzą, i w ten sposób będą mogli skorzystać z każdego błogosławieństwa zapewnionego przez Nowe Przymierze, łącznie z życiem wiecznym jako nagrodą za wieczne posłuszeństwo.

W ten sposób JEDEN pośrednik, człowiek Chrystus Jezus, był wystarczający, a pośrednictwo dokonane przez Niego, gdy dał siebie jako OKUP, było obfite, a zatem droga dostępu do Boga i życia wiecznego jest otwarta dla każdego grzesznika, który albo teraz, albo w przyszłym wieku, wiarą ujrzy ofiarę i wiarą przyjmie okup oraz dokonane przezeń pośrednictwo.

Zatem usuńcie przeszkody i pozwólcie grzesznikom przyjść do Boga. Odrzućcie fałszywą ideę Jezusa stojącego przed tronem Bożym, błagającego za grzeszników, jak gdyby Bóg był niesprawiedliwy i nie chciał okazywać łask, które sam przygotował poprzez ofiarę swego Syna. Usuńcie kapłanów i świętych oraz dziewicę; zabierzcie swoje ławy pokutne i swoje niebiblijne modlitwy, które tylko przeszkadzają grzesznikowi. I zamiast się z nim lub za niego modlić, pouczajcie go, wskażcie mu prostą drogę, otwartą ścieżkę do życia. Dajcie mu całkowitą pewność waszej wiary, wyjaśniając mu dobitnie wielkość i wystarczalność złożonego okupu i przeprowadzonego pośrednictwa, DOKONANEGO na Kalwarii.

Drogi konający Baranku, Twoja drogocenna krew
Nigdy nie straci swojej MOCY,
Aż wszyscy ODKUPIENI na ziemi
Będą od mocy Szatana zbawieni.

====================

— Październik 1885 r. —